środa, 1 lipca 2015

coraz krócej

Tata miał drewnianą skrzyneczkę zamykaną na kluczyk. W sobotnie wieczory odwiedzali nas sąsiedzi i mówiąc – przysedem się łoszczyc! – siadali na drewnianym krześle a tata szedł do sieni po swoją skrzyneczkę. Miał w niej nożyczki z wąskim, długim ostrzem, maszynkę do strzyżenia i czarny, mały grzebień.

Tata był fryzjerem raczej męskim, nie pamiętam, aby obcinał włosy dorosłym kobietom, mama jeździła do fryzjera w Tuchowie. Moje siostry nosiły warkocze i tylko czasem potrzebowały skrócić grzywkę i nic więcej. Ja miałam najgorzej. Mając włosy liche, cienkie i rzadkie nosiłam je zawsze krótkie albo do ramion i czasem tata mnie obcinał „na półmęsko”.

Pewnego razu miałam w szkole ważne przedstawienie. Byłam macochą w „Kopciuszku”. Poprosiłam babcię, by zakręciła mi włosy na papiloty. Papiloty zrobione były z tasiemki i kawałków gazety. Po rozkręceniu włosów miałam na głowie kopkę siana z gniazdem na czubku.
Siedziałam na progu w kuchni i beczałam przeczuwając, że w szkole wzbudzę jeszcze większe salwy śmiechu niż w domu. Moje siostry były bezlitosne i straszyły mnie, że zanim dojdę do szkoły to jastrząb sobie uwije na mnie gniazdo!

Musiałam jednak iść. Z bekiem oczywiście. Kiedy zobaczyła mnie pani od polskiego reżyserująca przedstawienie,  zachwyciła się i powiedziała przy wszystkich dzieciach, że mam najlepszą charakteryzację! Za te słowa ją kocham do dziś bo wiecie, jak każda dziewczynka chciałam być Kopciuszkiem, mieć piękną sukienkę, pantofelki no i księcia, którym był najprzystojniejszy chłopak w klasie. A byłam macochą z ptasim gniazdem na łbie!
Potem od czasu do czasu prosiłam babcię, aby zakręcała mi włosy na papiloty i choć nosiłam na głowie kopkę siana,  nikt się już ze mnie nie śmiał.  


Idę do fryzjera. Cudów nie ma, jest świadomość, że jakby coś to włosy odrastają a mam ładny kapelusz.

20 komentarzy:

  1. to ja o zdjecie w nowej fryzurze upraszam;)
    Twoje gniazdo to nic, można było zmoczyć i by sie rozprostowały, aczkolwiek zapewne macochą byłaś cudną! ja kiedyś ufarbowałam włosy na... fioletowo. niechcay oczywiscie, wyglądałam jak wiedźma, i niestety nawet spod kapelusza było je widać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja starszej siostrze ufarbowałam na fiolet,bo chciała pasemka i żeby jej najpierw rozjaśnić, a potem nałożyć farbę. Tam gdzie był rozjaśniacz wlosy wyglądały jak makaron, a po nałożenu farby zrobiły się fioletowe.

      Usuń
  2. Ja w okresie liceum stawiałam włosy na cukier (woda + dużo cukru + spryskiwacz do szyb+ suszarka) i też wyglądałam jak bocianie gniazdo, ale w tamtym okresie mi to nie przeszkadzało i moim znajomym też, więc chyba jakimś dziwadłem specjalnym nie byłam ;) Raz też fryzjerka zgoliła mi wlosy maszynką tak na jakieś 3 cm, a to dlatego że chciałam krótkie i nie miałam okularów, ale odrosły i problemu nie było :) Pochwal się swoim nowym fryzem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaa> od fryzjera też już wróciłam z płaczem :( nie dość, że zdarł ze mnie skórę, to jeszcze musiałam wsadzić głowę pod kran i po swojemu fryzurę kształtować, a jak się jest źle obciętym to nie pomoże.... nic; pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. też na pół męsko, albo na pazia mnie obcinano....... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zawsze panicznie bałam się fryzjera, a włosy mam bardzo gęste, grube i ciężkie. Męczyłam się z nimi pół życia, aż powiedziałam raz kozie śmierć i opitoliłam się na krótko. Jedna z moich lepszych włosowych decyzji...a fryzjera jak się bałam tak boję się dalej.Zawsze mam lęk, że coś mi spartolą;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Całe życie włosów starcza mi tylko na pół fryzury. Ale tym razem moja stała fryzjerka zaszalała i wróciłam z włosami - właściwie to niemal bez włosów. Mam krótsze niż mój własny mąż, zwłaszcza tył i z boków.
    Najdłuższe, mają po 5 cm długości. Bo one w założeniu mają "stać", ale ni diabła nie chcą- musiałabym chyba je żelem strong potraktować.
    A jeszcze lepiej jakimś klejem;)
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio, mając włosy długości dobrze za łopatki, poszłam do fryzjera i poprosiłam o podcięcie końcówek. Same końcówki! Wyszłam prawie łysa. Nigdy więcej tam nie pójdę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Klaruś - jak wrócisz zamieść swoje zdjęcie !!!
    Jestem dzis w podłym chumorze i szukam czegos co mnie rozbawi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Każda z nas przecież chciała grać księżniczki. A tu macocha! Ja najbardziej cierpiałam, gdy przyszło mi grać Skierkę w Balladynie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też grałam Skierkę :D niewidzialna musiałam być!

      Usuń
  10. Kapelusz? pewnie przeciwsloneczny bo zapowiadają się upalne dni
    POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieje, ze idziesz do fryzjera, ktory zna sie na swoim fachu.
    Sama mialam takowego w Polsce i w koncu znalazlam tutaj.
    Nigdy nie wiem, co mam z moimi wlosami zrobic. Oczekuje, ze fryzjer mi poradzi. Kieruje sie prosta zasada: pieknie i mlodo. W podtekscie oczywiscie jest jeszcze jedno stwierdzenie: umiem jedynie palce wlozyc we wlosy, nie modeluje, krece, ukladam. Nie mam o tym pojecia.
    A wiem, ze dobry fryzjer tak wlosy podetnie, ze same sie beda ukladaly.
    I tak mam- to fryzjer-artysta. Oddaje sie w jego rece i wiem, ze bede dobrze wygladac.

    Wyobraz sobie zmiane- cale zycie mialam ciemne wlosy, malowalam potem na rozne wydziwiance czerwono-sliwkowe. A od 3 miesiecy jestem blondie!
    Odmlodnialam!
    Zycze Ci milych fryzjerskich wrazen i udanej fryzury!

    OdpowiedzUsuń
  12. A w naszym domu ja jestem fryzjerem :)
    Uwielbiam czytać Twoje opowieści z przeszłości , dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jako nastolatka pierwszy raz w życiu poszłam "na poważnie" do fryzjera, to znaczy, pani fryzjerka nie tylko mi włosy przycięła, ale jeszcze nakręciła na wałki i potem ułożyła w misterne loki. Wróciłam do domu cała szczęśliwa, stanęłam przed rodzicami w oczekiwaniu komplementów, a tato mój spojrzał i powiedział - nie martw się, to ci się wszystko rozprostuje...

    Ale Ty, Klarko, na pewno w nowej fryzurze będziesz śliczna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tylko nie śpij w kapeluszu- z dwóch powodów: 1. szkoda kapelusza, 2. włosy stracisz dokumentnie- one muszą oddychać:)

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie też Tata był fryzjerem dla nas :-) Mamie i sobie i Bratu (do czasu) ścinał włosy, mi zaś warkocze zaplatał i loki robił :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Podczytuję zaległości, hihi...
    Posty o kłopotach z lichymi włosami to balsam na moją umęczoną czuprynę albowiem moje włosy to dramat w trzech aktach.
    Klarko, na zdjęciach naprawdę wyglądasz fantastycznie i wcale nie widać, że masz cienkie i słabe włosy :)

    Ja musze codziennie umyć głowę, wysuszyć włosy suszarką, ułożyć i polakierować. Zajmuje mi to 15-120 minut. CODZIENNIE.
    Chodzę do jednej, jedynej fryzjerki, która ma cierpliwość strzyc mnie przez godzinę za 29 zł co 3 tygodnie, każdy kosmyk osobno, każde pasemko podskubać...to jest rzeźbienie a nie strzyżenie.

    Mam takie zdjęcia gdzie w przypływie desperacji chwyciłam męską maszynkę do strzyżenia i równo ostrzygłam sobie całą głowę na jeżyka 12 mm. :)

    Pozdrawiam !!!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz