piątek, 3 lipca 2015

babskie zakupy

Całkiem przypadkiem odkryłam sposób na niestresujące zakupy. Bo ja się stresuję widząc na wystawie sklepowej wyłącznie trzycyfrowe ceny. Takie sandałki na przykład przecenione dwa razy - najpierw z 600 na 450 a potem na 380. Dla mnie to i tak za dużo. Do takich sklepów przeważnie nie wchodziłam. 

Galeria klimatyzowana, miły chłód, środek tygodnia po południu więc ludzi jak na lekarstwo bo wszyscy albo w pracy albo na urlopie. Wyprzedaże, a to dopiero początek lata, ja potrzebuję nowe klapki i tenisówki bo stare już mają popękane spody, i może jakąś bluzkę. 

Byłyśmy we dwie, wiek ten sam, gust podobny. Uwielbiam takie zakupy. 

Nie bierz tej bluzki, będziesz wyglądać jak kanapa i to stara kanapa z czasów komuny!

Tu nie wchodzimy, to jest sklep dla gimnazjalistek i anorektyczek.
A ten jest ludzki, informuje, że mają nawet 46 rozmiar. 
Niedługo 44 rozmiar wzwyż będzie odganiany od butików śrutem z dubeltówki. 

Aż wreszcie i  nam się coś  spodobało. 

Zobacz ile to kosztuje bo nie mam okularów i nie widzę tej ceny -  poprosiłam. To tak jak ja - roześmiała się moja towarzyszka. Obie ślepe oglądałyśmy wszystko, co nas "zawołało" nie przejmując się cenami. Odkryłyśmy, że podobają nam się wyłącznie rzeczy najdroższe.

Miałam wrażenie, że mnóstwo rzeczy na wyprzedażach to przedmioty już używane, jakieś zmięte, zmechacone sweterki, bluzki z wystającymi nitkami, nieświeże buty. A wszystko to szare, bure, dziwaczne. Klientki za to ubrane w zwyczajną, kolorową odzież. To gdzie one to kupowały?

Trzy godziny krążenia. Kupiłam dwa opakowania magnezu i dezodorant. Doszłyśmy do wniosku, że albo nam się w głowie przewraca skoro nam się nic nie podoba albo po prostu wszystko mamy. 


30 komentarzy:

  1. Zakupy są bardzo męczące. Nie lubię butików. Ciuchy kupuję, kiedy muszę. Tak po prostu mam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mnie zastanawia skąd ludzie biorą takie fajne kolorowe rzeczy, bo w sklepach ja tego nie widzę. Może nie potrafię szukać, albo jak ja idę na zakupy to nagle wszystko chowają? ;) Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  3. W ogóle nie robię zakupów, a przez tzw. galerię przechodzę jedynie w Krakowie wychodząc z pociągu, bo u Was pociąg wjeżdża do galerii :)))
    Ale tak właśnie wyobrażam sobie siebie na tzw. babskich zakupach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy, przenigdy nic nie kupuję na polskich wyprzedażach/przecenach, bo u nas są przeceniane buble. Natomiast będąc w Berlinie latałam po wyprzedażach jak kot z pęcherzem - była cała masa świetnych gatunkowo cuchów po baaaardzo interesujących cenach. Kupiłam sobie m.in. sweterek za całe 7 euro -przedtem kosztował ok.50 euro.
    Jest cienki, mięciutki i cieplutki. Tam ciągle niemal są wyprzedaże, bo po prostu trzeba zrobić w sklepie miejsce na następna kolekcję i na przecenie można tam mnóstwo fajnych ciuchów kupić. Męską letnią kurtkę,( z tych co wytrzymują lekki deszcz i "oddychają") która przed przeceną kosztowała ponad 200 euro kupiliśmy za 40 euro. Przy okazji dowiedziałam się od jednej z ekspedientek ,że Polki regularnie przyjeżdżają na przeceny do Berlina- przyjeżdżają pierwszym pociągiem, wyjeżdżają ostatnim, nawet nie nocują.
    Muszę Cię pocieszyć- mnie też zawsze wzrok zatrzymuje się na rzeczach, których cena jest trzycyfrowa, taka karma;)
    Co do tych fajnych, kolorowych ciuchów- większość jest kupowana on line, zajrzyj na stronę bonprix, jak nie kupuje w Berlinie to u nich.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaaa, się nie zgodzę!
      w Polsce trzeba wiedzieć, gdzie kupować
      ja jeżdżę do outletów, są super przeceny w świetnych sklepach

      Usuń
    2. Też się nie zgodzę:)) tzn.zgadzam się z Rybeńką.
      Ja poza tym nie lubię niemieckiego stylu ubierania,zwłaszcza rzeczy przewidzianych dla pań w pewnym wieku - "za porządne",nieciekawe,jak dla mnie:))) I to obuwie zdrowotne:))) Zdecydowanie wolę ubiór Francuzek, taki trochę z przymruzeniem oka,odrobiną szaleństwa.Dobrze,ze mamy różne gusty,przez to ulica nie jest monotonna:))

      Usuń
    3. Rzecz w tym, że ja już jestem " w pewnym wieku". 30 lat temu latałam całymi dniami w szpilkach, teraz w adidasach, które w moim odczuciu są "zdrowotnym obuwiem", bo mnie w nich potrzaskane kolano nie boli.
      W Berlinie mieszkają nie tylko stare baby, młodych też sporo i młodzieżowych strojów na przecenach też pełno.
      W naszych outletach nie ma pełnej rozmiarówki.
      Miłego, ;)

      Usuń
    4. Mlodzież jak młodzież - na całym swiecie wygląda podobnie:) Ja raczej jestem zainteresowana modą dla kobiet dojrzalych.Nigdy mnie nie rzuciły na kolana niemieckie sklepy z odzieżą,nie mówię oczywiscie o jakichś super ekskluzywnych,bo w takich nie bywałam.Moze 30 lat temu tzw.zachodnie ciuchy robiły wrażenie.Dziś zdecydowanie wolę polskie.
      Pozdrawiam


      Usuń
  5. Oj niestety tak to jest... Niedawno wpadłam w szał szycia, więc na lato ubrań mi nie trzeba - sama je uszyję :) Niestety z zimowymi będzie gorzej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja ma problem podobny. Raz- bardzo nie lubię zakupów a dwa- ceny mnie powalają...jak oczekujesz względnej jakości...musi boleć:(
    A zakupy przecież niby mają być przyjemne.

    OdpowiedzUsuń
  7. :DDDD moje bliźniaczki :D
    nie wchodzę do galerii, raz podobało mi się... coś niedaleko północy, wyszłam z ostatniego senasu w kinie, wszędzie lampki bo to Boże Narodzenie zaraz, trzeba było przemaszerować całą galerię do wyjścia, ale ładnie było :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam córkę w UK. Tam to dopiero są wyprzedaże. Czasem mi coś kupi:)
    Klarka, wyślij kogoś na Wyspy:) Problem rozwiąże się sam.
    pozdrawiam znad Bałtyku- dziś wszyscy ROZEBRANI siedzą w wodzie.
    Jutro leczymy zapalenie pęcherzy i oparzenia słoneczne tego, co wystawało ponad wodę:)
    Klarka przyjeżdżaj.
    elka

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam córkę w UK. Tam to dopiero są wyprzedaże. Czasem mi coś kupi:)
    Klarka, wyślij kogoś na Wyspy:) Problem rozwiąże się sam.
    pozdrawiam znad Bałtyku- dziś wszyscy ROZEBRANI siedzą w wodzie.
    Jutro leczymy zapalenie pęcherzy i oparzenia słoneczne tego, co wystawało ponad wodę:)
    Klarka przyjeżdżaj.
    elka

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mieszkam w Holandii I co chwila wszedzie sa jakies wyprzedaze. Fajne, niezniszczone ubrania po kilka euro. Prawie cala zawartosc mojej szafy jest z wyprzedazy. A gdy dochodze do wniosku, ze naprawde nic nie ma w sklepach, wsiadamy z kolezanka rano w pociag do Brukseli( 80km mam) . Wtedy jest przyjemne z pozytecznym: zwiedzanie, zakupy I wyglupy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakupy - dawniej były dla mnie odskocznią i relaksem od szarej codzienności; a dziś? nie lubię robić zakupów;
    ktoś tutaj polecił, abyś "zajrzyj na stronę bonprix," niestety, bardzo się zawiodłam jakością ich produktów; ceny są za wysokie w stosunku do jakości; przeceny obejmują przeważnie rozmiary 34;36; nic dla mnie ciekawego; a słyszałaś, że klienci pobili się o buty w Lidlu...bodajże o tenisówki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to skąd biorą, z ciuchlandów :-)
    Na zakupy muszę mieć dzień i świeżą wypłatę, bo inaczej to mi się płakać chce nad cenami :p
    O brak okularów może byłby rozwiązaniem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie! Większość moich rzeczy, o które koleżanki z podziwem pytają - gdzie kupiłaś? - pochodzi ze szmateksów.
      Można upolować naprawdę fantastyczne rzeczy. Tyle, że do szmateksu nie chodzi się po coś konkretnego, a kupuje się to, co niespodziewanie w ręce wpadnie i zachwyci. Choćby futro w lecie.

      Usuń
  13. Patrząc na te rzędy wieszaków w nowoczesnych sieciówkach odnoszę to samo wrażenie, że ktoś w tym już chodził.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja do galerii to najwyżej do rossmana a tak to Klarko polecam duży targ masz w Wolbromiu. Myślę, że znajdzie się od Ciebie jakaś komunikacja w tamta stronę. W minione lato kupiłam dwie piękne sukienki każda po 40 zl z bardzo ładnym krojem super jakością i malej serii. Nie ma ryzyka, że co druga kobieta będzie miała na sobie to co Ty właśnie:) Zazdrość w pracy byla wielka, więc chyba mnie przesadziłam z określeniem piękne i dobrej jakości. Aha te w galeriach są noszone z metką i po kilku dniach ew. po imprezie oddawane.
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  15. Dla mnie też bon prix jest synonimem największego dziadostwa - taka bazarowa Turcja jakby wprost z czasów PRL-u:)
    Myślę,że już od dawna można się w Polsce fajnie ubrać za niewielkie pieniądze.Nie jestem jakoś szczególnie "zakręcona" na punkcie mody,ale lubię się ładnie ubrać,dobrze wyglądać.Nie imponują mi ekskluzywne,markowe sklepy ,jakkolwiek cieszę się,że są.Lubię polskie marki,uważam,że mamy świetne kolekcje ubrań,bardzo dobre buty.W tzw.wielkim świecie sklepy z ciuchami wcale nie mają do zaoferowania nic bardziej atrakcyjnego niż u nas.Pod tym względem świat się bardzo upodobnił.W ubiegłym roku w słynnej paryskiej Lafayette widziałam identyczną kurtkę jak w naszej galerii,tylko,że tam.mimo wyprzedaży, była dwa razy droższa.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciucholandy. ciucholandy. ciucholany.Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu zgadzam się z Twoją wypowiedzią - lecz mam prośbę od kilku miesięcy Anonimowy - Ania to ja. Może podpisuj się Anna? wówczas będzie wiadomo która to z nas.
      Pozdrawiam Ania

      Usuń
    2. Oczywiscie - bardzo przepraszam ANNA :)))

      Usuń
    3. Ja się nie gniewam, ale teraz wiadomo która to z nas.
      Dziękuję Ania

      Usuń
    4. Najwazniejsze, ze doszlysmy do porozumienia.Pozdrawiam Cie serdecznie Anna:)

      Usuń
  17. a ja jestem miszczem wyprzedaży
    tyle że nie w centrach handowych szaleję, ale w outletach
    ale zauważam niestety, że z każdym rokiem potrzebuję mniej rzeczy :pp

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajne są babskie zakupy, nawet jak się nic nie kupi:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Przyjezdzaj do mnie za zakupy. Wlasnie jest szalenstwo 4th July.

    OdpowiedzUsuń
  20. Rzeczywiście, ciuchy rządzą. Jadę do galerii i kupuję na wyprzedaży (nie zmięte, ładne, nowe) bluzeczki dla Milciaka za 7,50 sztuka. Jestem zachwycona. Po czym idę do ulubionego ciucha i kupuję równie ładne bluzeczki po 0,75 sztuka. I jestem na siebie wściekła :)

    OdpowiedzUsuń
  21. jak to skąd biorą? Z ciuchów! A prawdziwe wyprzedaże w USA i UK, potwierdzam.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz