piątek, 19 czerwca 2015

co się robi w wakacje

Dawno temu, gdy jeszcze byłam nadgorliwą matką..

Pewnego razu przejrzałam oferty biur podróży i zaproponowałam dziecku - może pojedziesz na obóz językowy?
Dziecko,  zazwyczaj spokojne i do wszelkich wyjazdów odnoszące się z wielkim entuzjazmem uniosło się gniewem. 
Jeszcze w wakacje się uczyć?

W wakacje to się leży na plaży, kopie się doły w piachu, łazi pod wiatrak i z powrotem, je się pączki i cieplutkie jagodzianki uważając na osy.  
Albo się jeździ do upadłego na rowerze, albo buduje się w ogrodzie bazy. Można nie spać o północy. Można spać do południa.

 Żadnej nauki w wakacje!

Świnoujście

22 komentarze:

  1. 15 lat nie byłam na plaży rekreacyjnie. Matko kochana. O_o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od 10 lat nie mam wakacji, a wcześniej - budowanie baz, łażenie po bagnach, ściganie na rowerach i zabawę w dom :D :D :D I pewnie jeszcze coś, wbrew pozorom na blokowiskach też było co robić ;-)

      Usuń
  2. wszystko zależy od dziecka :) ja od wczesnego dzieciństwa kocham angielski i obóz językowy byłby dla mnie super wyjazdem! ale rozumiem, że nie każdy tak ma.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja bym chciała jakieś kursy zaliczyć typu pisana ikon, vedic art czy np. lieracki. Mogły by być tez wczasy z detą Dąbrowskiej. Leżenia na plaży nie uznaję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dr Dąbrowska ma dwa osrodki jeden na Kaszubach a drugi bodajze w Jastarni. Mozna tam pojechac wlasnie wypoczac i byc na diecie ktora ci serwuja. Moja mama byla kilkukrotnie i sobie chwali

      Usuń
  4. Moje dziecko jeżdziło na obóz piłki nożnej w osrdku szkoleń olimpijskich. Była jedyną dziewczynką wśród zawodników.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje dziecko kochało wyjazdy językowe, wolało to od wyjazdów czysto rekreacyjnych. Chociaż ze mną nad ciepłe morza to chętnie jeździło. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ach, w tym roku jedziemy :) Nad morze w sensie, nie na językowy :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Chodzi za mną ciepłe morze, ale....najprawdopodobniej wylądujemy na początku września w Sopocie. To ciepłe jednak jest daleko. A moja, swój pierwszy w życiu wyjazd wakacyjny bez rodziców spędziła właśnie w szkole językowej w Hastings. Trzy tygodnie tam przeryczała wieczorami mocząc łzami poduszkę, ale jeszcze na lotnisku (po powrocie) oświadczyła mi, że za rok też pojedzie. W międzyczasie zdała państwowy angielski- czyli opłaciło się, choć był to cholernie kosztowny wyjazd, bo indywidualny. Po powrocie z drugiego oświadczyła, że wyjedzie z Polski na stałe - i tak zrobiła.
    Wszystkie kolejne miesiące wakacyjne spędzała na wyjazdach językowych lub jakichś kursach - po prostu załapywała się na różne stypendia. Bo to takie dziwne dziecko było- uwielbiało się uczyć.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tam uczę się na urlopie wypoczywać. leniuchować, wysypiać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Raz wysłałam, przezornie do nadmorskiej miejscowości- Brighton.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chetnie bym pojechała ale obawiam się, ze mnie nie puszczą:-o
    He he he

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam z dzieciństwa jak bardzo nie chciałam nigdzie na wakacje wyjeżdżać. Byłam dwa razy nad morzem /ode mnie to 1000 km/
    i tyle. Zawsze w wakacje miałam pełny luz i tak mi zostało. Na zorganizowane wczasy też nie chciałam.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  12. Na wakacjach nie robi sie nic, lezy sie bykiem na lezaku na plazy, najblizej wody jak mozna, pije sie wode, a pod wieczor pina colade, albo pino grigio, robi sie tysiace zdjec, pieknieje sie na wieczorny spacer albo kolacje. Albo nie robi sie nic powyzszego.
    W sumie to wakacje musza byc w wakacje?
    Bo wiesz, ze u mnie to calorocznie...:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Już bym wolała obóz językowy niż...pluchę, zawieruchę i burze na plaży; a widać to mnie czeka :) chyba że Marchewka jakoś odczaruje tą złą prognozę dla Kołobrzegu na najbliższe dni :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze 33 dni...33 dni i wymarzony, prawdziwy urlop, pierwszy od dwóch lat, taki pełnowymiarowy:)
    Oby pogoda była względna;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz