sobota, 23 maja 2015

jaśmin

To pani już na chodzie? - dziwią się sąsiadki, którym ani jednym słowem nie wspomniałam o wycinaniu pęcherzyka. 
- Ja to leżałam jak drzewo dwa tygodnie! 
- A ja łaziłam zgięta wpół bo co miałam zrobić, dzieci były małe, wiecie jak to jest. 

I tak się nic u nas nie ukryje, bo jak się nie opowie to się napisze. 

W naszej parafii kończy  Biały Tydzień, czyli rodzice, a głównie mamy "pierwszokomunijnych" dzieci odetchnęły z ulgą. W sąsiedniej parafii uroczystość odbędzie się jutro tak więc jest głównym tematem autobusowo - sklepowym. 
 Niektórzy rodzice są oburzeni, że dzieci muszą się bardzo dużo uczyć. Bo muszą umieć "Ojcze nasz", Zdrowaś" i te wszystkie przykazania a do tego jeszcze odpowiedzieć na pytania. 
Rozumiem. Jeśli dziecko do tej pory nie odmawiało pacierza to ma tej nauki bardzo dużo. Bo tak normalnie to tych prostych modlitw dziecko uczy się samo przez wielokrotne powtarzanie. Jest to rytuał taki sam jak mycie czy czytanie przed snem. 
Dziecko niczemu nie winne, że rodzice nie chodzą do kościoła i nie nauczyli pacierza. Ale ksiądz naprawdę musi być w trudnej sytuacji, gdy ma przygotować takiego malucha do sakramentu. 
Ja to bym najpierw tych rodziców przepytała ;))

57 komentarzy:

  1. Prawdę rzeczesz.
    A gdzie jaśmin??? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to mój jest zupełnie inny, tego nie znałam

      Usuń
    2. to jest pnącze jednoroczne, pięknie pachnie, jest delikatny i przemarza

      Usuń
    3. punkt 1.
      Jak Klarka mówi, że to jaśmin to chociażby wyglądał jak kaktus to jest jaśmin - koniec dyskusji.

      Usuń
  2. Nawet jeśli się nie opowie i nie opisze, to i tak na wsi wszyscy wszystko wiedzą- własną wersje ;)
    Pierwsza Komunia to dziś u większość: przyjęcie i prezenty, reszta to tylko dodatek...
    Serdeczności :)
    Jaśmin piękny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawdę mówią że wychowanie w domu takie jakie wychowanie maja rodzice. Niewychowany rodzic to duży kłopot dla dziecka..religijnie także. Posyłają dzieci do komunii sami nie wierząc potem tak jest jak tu piszesz. Pozdrawiam jeszcze bez jaśminowo z mojego ogrodu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaśmin cudny, aż czuje jak pachnie. Cieszę sie, że ładnie zdrowiejesz, piękniejesz, wiosenniejesz wraz ze swoim ogrodem...
    A w gimnazjach teraz odbywają się egzaminy przed przyszłorocznym bierzmowaniem - to jest dopiero widok, jak taki "dojrzały chrześcijanin" nie potrafi powiedzieć "Wierzę...", pomijam oczywiście pomyłki spowodowane przez stres... a nauki rekolekcyjne "zalicza" z papierosem w ustach, w krzakach za kościołem...
    Moje nóżki po zeszłorocznej operacji mają już tylko ledwo widoczne ślady, jak się zrobi ciepło, to może wyjdę w spódnicy! :-)
    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja mój dom nazywam sobie "Jaśminy".Są wszedzie w ogrodzie.Takie malutkie kwiatuszki - obłednie pachnie itakie duże,pełne wielopłatkowe;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj prawdę piszesz. Widzę jak to jest z religią u mnie w szkole... Z rodzicami nie rozmawiam na ten temat, bo nie tego przedmiotu uczę, ale gdy na rekolekcje z moją klasą poszłam to się bardzo zdziwiłam, bo dzieci nie pamiętają, kiedy były ostatni raz w kościele, a tu się wymaga pewnego zachowania od nich... Wiem też, że na Wielkanoc rodzice sami poszli do kościoła, a dzieci w domu zostały, bo iść nie chciały (dzieci 7-letnie..)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tymi modlitwami to jest tak, ze mozna za pozno, a mozna tez za wczesnie:)))
    Moj Junior mial dwa lata i dopiero co zaczal mowic, jak moja babcia (jego prababcia) mieszkajaca z nami zaczela go uczyc modlitwy.
    Juniorowi to sie nawet podobalo bo babcia byla malutka, wiekszosc czasu sie razem bawili, chodzili razem za raczke do kosciola a wiec codzienna wspolna modlitwa wpisala sie latwo w rytual.
    Tyle tylko, ze sepleniacy Junior mowil "swientych opucowanie" i "pszyjc kulestwo twoje" na co zwrocil uwage moj ojciec, bo ja jakos nie przysluchiwalam sie tym modlitwom.
    Delikatnie trzeba bylo babci wyjasnic, ze nalezy poczekac z tymi modlitwami jak Junior pojmie podstawy prawidlowej wymowy:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja długo mówiłam "pod pączkiem Piłatem" i pytałam, co to są "jakoimy"

      Usuń
    2. :DDD
      jesteście niemożliwe :D
      pamiętam tylko moje "w godzinę śmieci naszej", bo brat pękał ze śmiechu, i syna "pod twoją obroną"

      Usuń
    3. a mój młodszy syn "Maryja Panna dzieciątko piaskuje' :-)
      i fantastyczne "wymię Ojca" mojej siostry :-)))

      Usuń
    4. wypiaskowane dzieciątka są takie gładkie!

      Usuń
    5. Chleba naszego poprzedniego daj nam dzisiaj!

      Usuń
    6. "bądź mi zawsze kupo mocy"

      Usuń
    7. Narodził się ze zmarłej dziewicy" - długo, aż zaczęłam się sama zastanawiać, jak to możliwe i odkryłam, że to było z Maryi dziewicy...

      Usuń
    8. Napiszę dialog, jaki przeprowadziła swego (dawnego) czasu moja mama z moją ok. 3 letnią córką:
      - Asiu umiesz powiedzieć paciorek?
      - Umiem!
      (zdziwiona i zaciekawiona babcia): - Taak? To powiedz
      - Paciorek.
      :)

      Usuń
  8. Mając 6 lat,na mszy podeszłam ze wszystkimi po opłatek.Proboszczowi nawet ręka nie drgnęła.Niestety rodzice mi nie wytłumaczyli,że pierw trzeba przystąpić do Pierwsze Komunii Swiętej.W domu się nie przyznałam,gdyż starsze koleżanki mnie oświeciły.
    Jeden plus to umiałam pacierz.
    Jaśmin pięknie kwitnie,ja miałam 2.Miały być pachnące ,ale niestety nic,a nic nie pachniały.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wymię Ojca to wręcz klasyka gatunku:)).

    OdpowiedzUsuń
  10. Ni podpisałam się -Wanda

    OdpowiedzUsuń
  11. Nasz przebój kolędowy sprzed lat:
    Lulajże Jezuniu, moje tarełko...

    /nie podpiszę się, bo mi dzieci nie darują!/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja muszę:)
      i dlatego najlepsze historie trafiają folderu "nie publikować"

      Usuń
    2. To ja do kolędowego dołożę: Chytrus się rodzi, które później ewoluowało w Krystus, więc już wstydu nie było ;)

      Usuń
  12. Teraz ludzie to się nad tymi dziećmi załamują jakby one ze szkła były. Moi rodzice zbyt religijni nie byli. Aczkolwiek prowadzali mnie do kościoła co niedziele odkąd poszłam do zerówki. Potem gdy uczyłam się do komunii ojciec siedział i się uczył razem ze mną. Mówił, że stary już jest i przyda mu się odświeżenie wiedzy. Wesoło było :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Po co do komunii jak nie praktykują? Niestety ,sama wiem jak to jest,kiedy rodzina (dziadkowie) przymusza,bo wypada itp.bo co w szkole powiedzą, jak to tak, i rośnie rzesza katolików na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  14. No i to jest prawdziwy jaśmin, ten na zdjęciu:)
    Bo to co wiekszość z nas błędnie nazywa jaśminem to jaśminowiec.

    Jak dla mnie jedno i drugie cudności:)

    zdrówka, Klarciu:)

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam jaśmin:)

    jak chorowałam, to ludzie w mojej belgijskiej wsi też wszystko wiedzieli, mimo, ze powiedziałam tylko jednej osobie, bo zapytała wprost. To nawet miłe było,

    bardzo trafny opis współczesnych realiów komunijnych
    ja to taka naiwna jestem, ze nie rozumiem, łąj? po co ludziom niewierzącym komunijny kłopot?
    Moja znajoma matka dwojga, starszy nawet na religię nie chodzi, a młodszy właśnie przeżył komunie
    jaki ona miała żal do księdza, że tyle roboty maja i w dodatku prawie co niedziele musza do kościoła chodzić:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybko, po co ludziom niewierzacym komunijny klopot?
      Juz odpowiadam, ochrzczona zostalam bez mojej wiedzy, do komunii przystapilam juz bardziej swiadoma, za ciosem poszlo bierzmowanie. Zbuntowalam sie przy slubie koscielnym, ktorego nie wzielam mimo ogolnego zgorszenia rodzicow, bo juz wtedy jakos mi to nie pasowalo ta bozia w niebie i pieklo gorace, do ktorego mialam sie dostac jak stane w poprzek. A ja lubilam w poprzek:)))
      Teraz jestem niewierzaca, w dalszym ciagu ochrzczona, bo nawet gdybym sie poswiecila (pieniadze i czas glownie) i dokonala aktu apostazji to raczej odchrzcic jak i odswiecic sie nie da. A ze odswiecic sie nie da to wiem na pewno, bo raz ksiedza poprosilam, zeby odswiecil i nie umial:))))

      Usuń
    2. rozumiem, ze rodzice byli wierzący i decydując o komunii decydowali w najlepszej wierze
      a ja pytam czemu rodzice niewierzący ciągają dzieci do sakramentów
      rozumując w Twój sposób to i ja jestem niedobrą matka chrzczącą i komunizująca prawie nieświadome dzieci
      ale dla mnie to obowiązek i oczywistość

      Usuń
    3. ludzie traktują komunię bardziej w kategorii "zwyczaje i tradycja" niż jako sakrament, nie chodzą do kościoła ale z różnych przyczyn zapisują dziecko na religię i wysyłają do komunii. Czasem myślą, że dziecko samo wybierze, kiedy będzie starsze jakby nie rozumieli, że wiara musi się ukorzenić. Bierzmowanie nazywane jest pożegnaniem z kościołem.

      Usuń
    4. Za "moich czasów" wszystkie dzieci z klsy przystępowały do komunii.Owszem,czasem się słyszało,ze dzieci różnych partyjnych dostojnikow różnej maści 'sykrytorzy",milicjantow..itp. szły do komunii oddzielnie,"w tajemnicy",żeby to nie zaszkodzilo rodzicowi w pracy.:))
      Wtedy tez prawie cała młodzież z przyzwoitych domów,brała sluby koscielne.Chyba,ze dziewczyna byla w ciąży i zależało komuś na szybkim slubie,wtedy kościelny odkładano na bliżej nieokreśloną przyszłość.
      Teraz jest zupelnie inaczej inaczej - w klasie mojej corki prawie połowa dzieci nie szła do komunii,więc do bierzmowania tez nie,a w liceum już mało kto chodził na religię.I nikomu z tego powodu włos nie spadł z głowy:)
      Dlatego tez nie rozumiem, po co ludzie niewierzacy posyłają dzieci do komunii.Część na pewno z asekuranctwa - nigdy nie wiadomo,co się moze w życiu przydać.
      pozdrawiam

      Usuń
    5. bierzmowanie - uroczyste pożegnanie kościoła w obecności biskupa
      podobno dlatego księża bierzmuja coraz starszą młodzież, żeby jeszcze chwile byli w kościele, mojej znajomej syn ma 17 lat i dopiero teraz będzie je miał

      Usuń
  16. albo są zależni od rodziców i nie mają odwagi się sprzeciwić

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam jaśmin i jego "staroświecki' zapach - kojarzy mi się z dzieciństwem, z ogródkiem babci , ze świętem Bożego Ciała:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie rozumiem rodziców, którzy posyłają dzieci do Komunii, potem do Bierzmowania, a sami nie chodzą do kościoła. Bierzmowanie to często dla młodych "pożegnanie z kościołem". Smutne, ale niestety prawdziwe. Skąd te dzieci mają czerpać wiedzę o Bogu, jak mają się nauczyć żyć zgodnie z chrześcijańskimi normami?

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeszcze w Polsce, w Krakowie, miałam bardzo sympatyczną pacjenkę po wylewie, sparaliżowaną, z afazją. Zawsze uśmiechała się na mój widok i na każde moje słowo reagowała uśmiechem w oczach. Po kilku tygodniach prób komunikacji, zaczęła na każde pytanie recytować "Zdrowaś Mario" (klasyczny przykład tego, co najdłużej zostaje w pamięci), a obok na łóżku leżała zakonnica, to możecie sobie wyobrazić jej zachwyt. Zakonnica zadawała dużo pytań pani M.
    Miałam też pacjenta w podobnej sytuacj ale młodszego. Na mój widok zawsze był wkurzony, na każde pytanie odpowiadał ku*wa! "Jak się pan nazywa?" Ku**a. Itd. Było to jedyne słowo, które pozostało w jego uszkodzonym mózgu.
    Tak mnie to zastanawia, czy ma to coś wspólnego z powiedzeniem "Czym skorupka za młodu..."

    OdpowiedzUsuń
  20. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości wypowiedzi Klarko kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  21. U nas na tak zwane "zdawanie" rodzice komunijni idą razem z dzieckiem. Jeśli maluch nie umie ksiądz odpytuje rodziców :)
    Dziś się z tego śmieję, za dwa lata ja się będę trzęsła jak osika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to w tygodniu czy w niedzielę się odbywa? Bo jak w tygodniu to rodzice pracują (w soboty i niedziele niektórzy też pracują), więc mnie ciekawi jak to jest rozwiązane, u nas zdawaliśmy w szkole na lekcjii religii przed Siostrą Zakonną.

      Usuń
  22. A w mojej parafii rodzice zmusili katechetkę do odejścia ze szkoły m.in. za sprawdzanie obecności na niedzielnych mszach, przyszedł karmelita, który okazał się tak wspaniałym człowiekiem, że po bierzmowaniu jeszcze uczniowie mają z nim kontakt. I o to chodzi. Wiara nie polega na regułkach. Pozdrowienia. Proszę wracać do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. I fakt, że dziecko do komunii nie umie biegle tradycyjnych regułek, nie świadczy o tym, że się nie modli. Bo modlitwa to rozmowa z Bogiem, czasem bardzo intymna, której nie da się zmieścić w typowe ramy.

      Usuń
  23. Droga Klaruś !.
    Po wycięciu właściwego woreczka Moje Szczęście już na drugi dzień wróciło do domu. Tak szybkiego powrotu mój grafik nie przewidywał. Jak MSz w drzwiach stwierdziło - co w tym domu za syf wiedziałem, że operacja zakończyła się pełnym sukcesem.
    Dziś Moje Szczęście twierdzi, że zmyślam ale kto wie.................
    Pozdrawiam
    ps.
    Czy ktoś poza Tobą widział taki jasmin ?.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochany Piotrze!
      działanie środków przeciwbólowych zawsze kiedyś się kończy i choć lubię być cudownie naprana to nie zdarza mi się widywać i co gorsza fotografować kwiatków, których nie ma.
      MSz jest z tego nieskarżącego się pokolenia kobiet, wszystko zniesie, wszystkiemu da radę. Nieustannie podziwiam.

      Usuń
  24. Jak jaśmin to jaśmin. Też taki sadzę, bo piękne ściany tworzy. I pachnie:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Aha, on się nazywa jaśminowiec chiński, albo jaśmin kwiecisty, albo jaśmin wielkokwiatowy:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Do mojej kuzynki przyszedł po kolędzie ksiądz. Zaczął zagadywać jej czteroletniego synka Kacperka. Na koniec spytał "Kacperku a jaką kolędę lubisz najbardziej?" Na co Kacperek "Tą o małej krowie" "O małej krowie?" Na co dziecię odpowiedziało śpiewająco "Śpiewajcie i grajcie mu Małe Mu Małe Muuu" :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Zdrowaś? Już?
    Nie było mnie raptem dni kilka, a tu Klarki ciut ubyło, oj.
    Zdrowia i miłego samopoczucia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy moja córka była malutka, zaczęłam uczyć ją wieczornego pacierza - klękałyśmy obie przy łóżku, żegnałyśmy się i mówiłyśmy króciutką modlitwę. Któregoś razu zapomniałam, pocałowałam ją na dobranoc, odwróciłam się i chciałam odejść. "Mamo - zawołało dziecko - a powiedzmy ten wierszyk i zróbmy tę gimnastykę!"

    OdpowiedzUsuń
  29. Jeśli rodzice są na prawdę wierzący to dzieci podstawowe modlitwy znają jeszcze przed przyjęciem i nie ma żadnego problemu.Problem maja ci którzy do kościoła nie chodzą ,a dzieci przyjmują tylko dla imprezy.miki

    OdpowiedzUsuń
  30. hmmm no i masz opowieść o polaku-katoliku-hipokrycie )))) i jego bidnych dzieciach-polakach-katolikach-przyszłych hipokrytach !!
    zwymiotować można na te puste beki po śledziach.

    OdpowiedzUsuń
  31. Fajnie, jeśli do komunii faktycznie wystarczą podstawowe modlitwy, gorzej jak ksiądz fanatyk się trafi ;-)
    Dobrze, że juz na chodzie jesteś :-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Na przestrzeni kilku lat przebrnęłam przez kilka komunii i pragnę pocieszyć,że tragedii nie ma; cały materiał pytań jest dzielony na działy i bloki; na każdą lekcję dzieci mają zadane 5 pytań; bloki z modlitwami,przykazaniami itd zaliczają raz w miesiącu przez całą 2 klasę; dzieci w klasach 4(na obszarach wiejskich) mają II Komunię-nie mylić z rocznicą; przez cały rok szkolny zaliczają pytania;niektóre są bardziej rozbudowane inne te same co w klasie 2; modlitwy pozostają bez zmian i też zalicza się je zestawami; jedyny szok jaki przeżyłam to gdy w 2008 uczyłam dziecko przykazań kościelnych i okazało się że od moich czasów zostały zmienione i teraz trzeba się nauczyć inaczej;kilka modlitw też uległo modyfikacji.
    Dwa lata później moja córka większość pytań już umiała we wrześniu,bo pamiętała jeszcze wkuwanie ze starszym bratem.
    Niestety teraz przez tą reformę dzieci 8 lat będą miały w klasie 3 i okazuje się,że I komunia będzie w klasie 3 a z tej generalnej nawet w na obszarach wiejskich zrezygnują-tak więc z najmłodszym czekają mnie zmiany -ale podołam/ bo teraz -napiszę jak maruda- za moich czasów wszystkich pytań trzeba było się nauczyć równocześnie i podczas egzaminu ksiądz pytał wyrywkowo.
    A wracając do tematu -czemu wysyłają-bo to taki kraj,wbrew poczuciu,że mamy wolność i swobodę -polecam próbę oświadczenia w wiejskiej podstawówce,że nie, nie czujecie potrzeby aby dziecko chodziło na religię...no powodzenia.Jedyne czego się boję to tego,że za kilkanaście a może kilka lat nie będziemy się niczym różnić od krajów islamskich/ innowierców ścinamy/ i to jest odpowiedź -ze strachu wysyłamy,bo nam dorosłym za niepraktykowanie chwilowo jeszcze nikt nic nie zrobi,ale dziecku w szkole piekło zgotują i bardzo podziwiam tych odpornych i broniących swoich poglądów ludzi,którzy mają odwagę powiedzieć -nie ,moje nie pójdzie.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz