środa, 27 maja 2015

sposób na zdenerwowanie

Kilka razy w życiu miałam do czynienia z furiatami nie panującymi nad emocjami. Taki furiat robi się czerwony na twarzy, zaciska pięści, krzyczy i wrzeszczy i wygląda jakby nie słyszał, co się do niego mówi. Boję się takich zachowań. 

Kiedy jestem zdenerwowana, trzęsie mi się głos. Mam wrażenie, że coś ściska mi gardło. Pomaga płacz i czas. 
 Pomaga rozmowa z kimś, kto mnie akceptuje. Na szczęście mam do kogo zadzwonić i nie boję się, że zacznie od " bo powinnaś to zrozumieć" tylko spyta "pomóc ci".
Nigdy nie używałam środków na uspokojenie, żadnych, alkoholu też nie. 

Jakie macie sposoby na ukojenie nerwów? 

33 komentarze:

  1. też nigdy nie używam środków na uspokojenie, ani tabletek na sen, czym zadziwiłam niemiłosiernie wielu moich znajomych
    alkohol na nerwy też nigdy
    chyba tak jak ty, czas i łzy
    i praca mózgowa, żeby odwrócić uwagę komórek od tematu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w szpitalu noc przed zabiegiem dostałam jakąś tabletkę na spokojny sen

      Usuń
    2. ja też przed dużą operacja dostałam tabletkę, broniłam się, ale lekarka mnie przekonała. I dobrze.

      Usuń
  2. W pierwszym rzędzie pomaga mi rozmowa.
    I trochę takie "psioczenie" sobie w duchu:)).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ostatnio medytuje - to mnie zdecydowanie wycisza i stawia w pozycji osoby opanowanej.Kiedys tez bałam sie takich osób teraz stawiam na swoje opanowanie.Działa :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. mi ostatnio pomaga znalezione na blogu zdanie, które sobie przepisałam: luz kobieto, to nie ma absolutnie ŻADNEGO znaczenia,

    OdpowiedzUsuń
  5. Ide na dluuuugi spacer albo sprzatam jak Perwersyjna Pani Domu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. własnie umyłam od środka po kolei pralkę, piekarnik i zmywarkę

      Usuń
  6. Mnie pomaga reiki i zioła...

    OdpowiedzUsuń
  7. Na ukojenie rozmowa i przytul. A jak nie ma sie do kogo przytulic do dlugi spacer na lono. A jak juz jestem tak konkretnie wnerwiona to wkladam buty biegowe i lece i to tak zeby sie wymeczyc. I jak lece to psiocze pod nosem i w myslach swoich, a po jakims czasie zauwazam ze kwiatki pachna i trawka taka zielona :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja niestety mogę ukoić nerwy tylko czasem, robotą i zaczytaniem się, a czasami wbrew logice zapadam w sen. Rozmowy mi nie pomagają, nie znoszę drapać i wywlekać, i tak słowa nie oddadzą bólu duszy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Możesz uważać się za szczęściar,że tylko kilka razy miałaś do czynienia z furiatami,gorzej jest,gdy np. dorasta się z furiatem i alkoholikiem w jednej osobie.Bardzo pomaga rozmowa z zaufaną osobą.Zgadzam się,że alkohol nigdy.Srodki na uspokojenie zażywam od czasu,do czasu,ze względu na chorobę.
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
  10. mnie pomaga jazda na rowerze, ale kiedy nawet to nie pomaga to mam zapas moich "kocich bobków" czyli tabletek uspokajających.

    OdpowiedzUsuń
  11. To zależy czego dotyczy. Krzyk- owszem, ale taki wewnętrzny plus spacer po lesie...
    Ale najczęściej to "czarny humor ", absurdalne przekucie balona by pękł.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. najlepszy sposób to ubić takiego furiata!
    ale ja nikogo jeszcze nie ubiłam, za to uspokaja mnie i pozytywnie nastraja ulubiona muzyka

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja sie juz nie denerwuje. I dobrze mi z tym. Wypracowalam w sobie.

    Denerwowac sie to karac sie za glupote innych.

    Kazdy jest inny. Jezeli mnie ktos w swej furii obraza - odchodze.
    I jest mi po prostu przykro. Ale nie pozwalam, by czyjes zale mna zawladnely.
    Juz nawet przestalam walczyc z ludzka glupota i "wiem lepiej".
    ooo wiem, ignorowanie to jest najlepsza metoda.

    OdpowiedzUsuń
  15. Najlepszy to telefon do przyjaciółki, bez dwóch zdań... Na mniejsze nerwy - rzucam się uporządkować chociaż mniejsze chaosy w moim domu czy w pracy zawodowej. Pomaga, ale nie na większe problemy.
    Do tych przyjaciół, którzy próbowali mnie pouczać, czy stosować jakieś tam "powinnaś" i lepiej wiedzą jak sobie ze wszystkim radzić, przestałam dzwonić. Oni też jakoś z czasem się wykruszają.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dużo jestem w stanie wytrzymać i nic z tym nie robię, ale przychodzi drobiazg, który dopełnia całości wkurzenia i wtedy zależy od nastroju - albo wkraczam w akcję i robi się awantura albo odwijam się na pięcie i jadę za miasto na plażę. Tam mogę się wykrzyczeć w szum fal, albo patrząc na horyzont się wyciszyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. cóż jestem impulsywna i wyrzucam na zewnątrz stąd czasem trzęsienie ziemi ;) i jak sobie powiem tak od serca,łaciną to lżej;)
    Używek na uspokojenie - NIE.Żadnych,bo to nie pomaga tylko usypia na chwilę...
    Generalnie od pewnego czasu IGNOR.
    Zlewam.
    Inaczej już bym była w psychiatryku bo 20 lat frontem do klienta...

    Nigdy nie sprzątam w takich chwilach, nigdy nie płacze z żalu.Raz czy dwa łzy wściekłości się pojawiły;))))

    dobrą rzeczą jest mieć WIADUKT,odludny,gdzie wiesz o której godzinie przejeżdża pociąg.
    Przychodzisz, wrzeszczysz, spokój i ciut obolałe gardło;)


    OdpowiedzUsuń
  18. Mam bardzo podobnie jak Ty, kiedy jestem mocno zdenerwowana to nie tylko drży moje ciało ale rownież słychać to w głosie.
    Staram się sobie pomóc rozmową z kim kto jest po mojej stronie, czaem późniejszym płaczem i zawsze pomaga mi spacer gdzieś w parku, bllisko drzew... właśnie, jeszcze muzyka (raczej spokojna) gdzie mogę trochę poruszać swoim ciałem - to trochę jak wyrzucanie złej energii lub przeróbka na dobrą :)

    OdpowiedzUsuń
  19. najlepszy jest "zadzwoń do Klarki" ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. stara mądrość ludowa mówi: że co nas nie zabije to nas wzmocni... coś w tym jest;) - marynika

    OdpowiedzUsuń
  21. Bywa różnie, raczej jestem impulsywna, wiec od wywrzeszczenia po łzy czy rozmowę,jeśli akurat mam z kim przegadać sprawę. czasami upuszczam nerw na blogu:)
    Z uspokajaczy tylko herbata z melisy.

    OdpowiedzUsuń
  22. Oczywiście,że i sprzątanie,czy maszerowanie,dobry sposób by wywalić z siebie nadmiar emocji.

    OdpowiedzUsuń
  23. blady milczek27 maja 2015 18:09

    Im większy wkurz, tym śmieszniejsze filmiki oglądam i się śmieję, ryczę ze smiechu. Nie, nie reaguję na czyjeś krzyki ale daję sobie wycinać kamienie żółciowe, nerkowe, leczę wrzody żołądka, cierpię na migreny, tracę apetyt lub podżeram czekoladę, mam jeszcze przed sobą ... hmmm zawał serca, wylew i parę jeszcze krzykaczy przeżyję... albo oni mnie!
    Pohuśtaj się na huśtawce lub ruchomej ławeczce albo w jakims bujaku. Uspokoi i ukoi go Twój spadek nastroju.

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj tak samo reaguję... na zaciśnięte gardło i łzy pomaga mi po prostu cisza :)

    OdpowiedzUsuń
  25. No nie wiem - nie mam jednego sposobu, wszystko zależy od sytuacji.
    Jeżeli ktoś przy mnie "wpada w szał", najczęściej wtedy milczę i czekam, by się swobodnie wywrzeszczał. Nie mogę zacytować co wtedy myślę, bo to niecenzuralne.Potem się pytam lodowatym tonem czy już mogę coś powiedzieć. Gdy jestem gigantycznie zdenerwowana mam piekielną chrypkę -to pozostałości po operacji tarczycy - mam nieczynną jedną strunę głosową. Generalnie nie boję się żadnych operacji, więc nigdy nie biorę uspokajaczy.
    Stabilizuje mnie wpatrywanie się martwo w jeden punkt - wtedy udaje mi się wyłączyć myśli, te złe. Poza tym z natury jestem pesymistką i fatalistką zarazem i zawsze jestem przekonana, że może być gorzej.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak nie można dać klapsa w zęby przyczynie tych nerwów, to przyczynie mówimy, że jej nie ma, a niesmak spłukujemy, czym tam kto lubi, ale grzany miód jest ponad wszystko:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Na ukojenie nerwów? Chyba tylko czas - i wmawianie sobie ze to przecież chory człowiek. Któremu normalnie mrówki na rowerkach zaiwaniają. Człowiek (bo czy mąż?) z którym pod jednym dachem minęło ponad 30 lat. Dobrych, złych a teraz tragicznych. Po takiej awanturze schizofrenicznej z czerwienią na twarzy, oczami świecącymi jak żabie...... nic nie jest w stanie ukoić nerwów. Nawet modlitwy nie jestem w stanie odmówić, Odrobinę pomagają tabletki ale jak długo można.I przy takim chorym człowieku trwam. od lekarza do lekarza. No tak rocznicę będę
    świętować - uczczę minutą ciszy. Pozdrawiam wszystkie znerwicowane Panie i życzę najlepszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem jak jest teraz, kilkanaście lat temu widziałam rodzinę w podobnej sytuacji, zrozpaczoną żonę, dzieci chowające się po kątach,
      chory miał wyłącznie przywileje, rodzina wyłącznie obowiązki i strach
      przytulam :*

      Usuń
  28. Wszystko zależy od źródła stresu. I czy dopadł mnie gwałtownie, niespodziewanie czy czekanie na coś wywołuje strach i stres. Gdy gwałtownie (np awantura) muszę zostać sama, wyryczeć się i pozłorzeczyć, czasem nad sobą poużalać. Potem przychodzi wyprostowanie, poprawa makijażu, spojrzenie w lustro i powiedzenie sobie "mam to w d...". Pomaga. Na ten drugi rodzaj biorę łagodny proch i sprzątam, sprzątam, sprzątam.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz