niedziela, 17 maja 2015

jak było w szpitalu

Serdecznie dziękuję Wam za pozdrowienia i życzenia zdrowia. Dobrze, bardzo dobrze słyszeć i czytać w chorobie takie proste, zwyczajne słowa – trzymaj się, wracaj do zdrowia, poczekamy. Opiszę co było dalej bo potrzebuję się wygadać a nie mam serca zadręczać  rodziny opowieściami o tym, jak miałam poważny dylemat po zażyciu środka nasennego i czopka na czyszczenie. Rozumiecie – strach spać. A ten czopek wieczorem przed operacją dają każdemu, trudno.
No ale wszystko dobrze się skończyło, spałam w czystym łóżku.

Wczoraj skończyłam na tym, jak wieczorem po zabiegu wstałam i trochę chodziłam. Spałam dobrze, przez sen czułam, jak pielęgniarki zmieniają mi kroplówki i dają jakieś leki do wenflonu. Rano obudziłam się dość wcześnie i zauważyłam, że mam wolną rękę i jestem tylko uwiązana do tego worka z drenem w brzuchu. Wstałam, włożyłam wieszak od worka za gumkę od piżamy i poszłam się umyć. Miałam tłuste włosy, czułam się nieświeża i brudna. W kabinie prysznicowej jest dzwonek więc gdyby mi się coś działo to mogłam wezwać pomoc.

Wykąpałam się i odświeżona wróciłam do łóżka po czym zasnęłam i spałam ze dwie godziny. Rano było znów mierzenie temperatury i ciśnienia, znów kroplówka i uwaga – śniadanie. Po dwóch dobach głodówki dostałam cztery kawałki sucharków i ciepłą herbatkę.
Potem przyszedł doktorek, obejrzał mój brzuch i stwierdził, że mogę po południu wracać do domu. 
W pokoju zabiegowym pielęgniarka zmieniła mi opatrunki, pościągała elektrody,   wyjęła dren i wenflon. Nie powiem, żeby to było miłe. Zrywanie plastrów i wyjmowanie długiego kawałka rurki z brzucha da się wytrzymać bez wrzasku ale bez jęku nie bardzo. Nie miałam już wenflonu, musiałam więc połknąć dwie pyralginy.

Potem jeszcze przyszedł rehabilitant i nauczył mnie, jak trzymać brzuch żeby nie bolało, jak ćwiczyć i jak oddychać. Zaraz po nim pielęgniarka nauczyła mnie, jak mam sobie robić w brzuch zastrzyki przeciwzakrzepowe. W południe dostałam wielki talerz czerwonego barszczu z ziemniakami, ach, jaki był pyszny. Pani obok miała jeszcze drugie danie – makaron z serem i musem jabłkowym, mówiła, że bardzo dobre. Natomiast na śniadanie ta sama pani miała dwie bułki z szynką i sałatą, więc z jedzeniem w szpitalu jest całkiem dobrze.

Z wypisem i receptami w garści podziękowałam wszystkim za opiekę i sio do domu.

Krzysiek przywiózł mi sukienkę, spodnie, w których przyjechałam, nie nadawały się do włożenia ponieważ miałam duży brzuch no i opatrunki, nie chciałam tego ugniatać na siłę.
Kraków po południu w piątek jest zawsze zakorkowany i ta jazda do domu była dla mnie bardzo trudna. Mieszkamy po drugiej stronie miasta i wiele trudu kosztowało mnie, aby nie płakać bo czułam każde ruszenie z miejsca, w samochodzie człowiek nie może zmienić pozycji, jest przypięty pasami, więc tylko trzymałam rękami rany tak, jak mnie uczył rehabilitant i modliłam się, żeby już wyjechać za miasto.

W domu kot najpierw podbiegł do mnie kilka kroków i nagle zafuczał, odwrócił się w wbił się pod łóżko. Pewnie nie odpowiadał mu mój zapach.

Kiedy Krzysiek pojechał po moje leki, wypakowałam torbę, wrzuciłam wszystko do pralki i włączyłam pranie. Potem się umyłam i ubrałam w luźnie rzeczy ale i tak niewiele chodziłam, tyle co do ogrodu bo o tej porze ogród jest najbardziej dynamiczny i musiałam zobaczyć, co zakwitło. Naścinałam bzu, postawiłam koło łóżka i spałam aż do wieczora.

Rano Krzysiek pojechał do pracy a przyjechał syn, aby ze mną pobyć. To jest dość ważne, aby przy chorym ktoś był. Ja nie potrzebowałam obsługi ale bałam się, że mogę zasłabnąć i wtedy będzie kłopot. Wykąpałam się, zmieniłam opatrunki, zrobiłam zastrzyk i chciałam się zabrać za sprzątanie ale dostałam opiernicz od syna więc poszłam do laptopa a Łukasz sprzątał i gotował.

Teraz będzie tylko dla kobiet. Bywa tak, że układ hormonalny zwariuje i kobieta zaraz po operacji zaczyna plamić lub nawet dostanie trochę wcześniej  miesiączkę. Mnie się to właśnie przydarzyło i dlatego jestem taka słaba, obfity okres daje mi się we znaki.

Poza tym rany goją mi się bardzo dobrze, plastry odklejam smarując ich brzegi spirytusem i delikatnie odchylając, Zante, bardzo dziękuję, to mi pomogło, wszyscy mówią, że trzeba energicznie ale dobrze jest tak, jak mi radziłaś. Energicznie to można zerwać może jeden opatrunek ale ja mam ich cztery.

Mam dietę,  dziś na obiad zrobiłam sobie pierś z kurczaka z piekarnika bez tłuszczu w sosie koperkowym i ziemniaki i było bardzo dobre. Nie mam mdłości ani żadnych dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Pożegnałam się na jakiś czas z kawą i alkoholem, myślałam, że będzie mi brakowało porannej kawy a tu wcale nie, piję owocowe herbatki.


Mam nadzieję, że nikogo nie wystraszyłam tym opisem, chciałam rzetelnie opowiedzieć jak było ale pamiętajcie, każdy z nas jest inny więc leczenie i zdrowienie może wyglądać inaczej. 
wszystko kwitnie

67 komentarzy:

  1. Klarko, delikatnie Cię ściskam :) oszczędzaj się i wyleguj, nabieraj sił.
    A w piątek po południu to i ja robiłam korek w Krakowie ;0 jadąc na Noc Muzeów. Wybacz...
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło spotkać kogoś kto też lubi noce muzeów :)

      Usuń
  2. Z każdym dniem będzie tylko lepiej Klarko - przytulam leciutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że już jesteś cała i zdrowa :)
    Pomału wrócisz do pełni sił, a teraz wykorzystuj wszystkich dookoła ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrze że bliscy tak Cię wspierają - to bardzo potrzebne bo buduje poczucie bezpieczeństwa a to z kolei jest bezcenne do właściwej rekonwalescencji.
    Zdrowiej więc szybko i korzystaj z tej troski która Cię otacza :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dara/Starsza17 maja 2015 19:32

    Będzie dobrze, już widzę że jest lepiej. Przesyłam ciepłe myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szpital z opisów tak przyjazny pacjentom, że aż zazdroszczę (kilka lat temu w zupełnie innym szpitalu, gdzie miałam zabieg, było po prostu poprawnie, więc zazdroszczę tego zaopiekowania, uwagi i troski personelu). Życzę dużo sił powrocie do formy!

    OdpowiedzUsuń
  7. a tak sobie kliknęłam będąc u t.....bo kwiatki mi się w oczy rzuciły ...a tu opis jak znalazł :)))))))))) ja mam nogę rozszarpaną przez psiora wielkiego i też przybytek zadawania ,lub też odejmowania bólu (jakoś nie mogę się narazie zdecydować ))))))))miałam okazję odwiedzić ....
    nareszcie mogę się pokonsultować z kimś w sprawie gojenia ran :))))))) ja suszyłam i suszyłam spirytusem woda utlenioną ,a teraz to bym kurcze czymś natłuszczać chyba wokoło zaczęła ...ale ja wytycznych nie dostałam i nauk ..mówili ci co masz robić dalej z tymi ranami w trakcie gojenia ??? pozdrawiam Aga i ZDRÓWKA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przy zmianie opatrunku pielęgniarka wręczyła mi kartkę na której było dokładnie napisane co robić, myć całe ciało pod prysznicem, rany spryskiwać Oktaniseptem, zabezpieczać sterylnym opatrunkiem, obserwować w kierunku zaczerwienienia, obrzęku, rozejścia się brzegów, wysięku
      pies??? aaaaaaa!!!!!

      Usuń
    2. aaaaaaaa no PSIOR :) dzięki ale ja akurat tym modnym octeniseptem nie mogę się pryskać, bo mi wypala większe dziury :)))))))))) no to ci napiszę, że gdybyś zauważyła, że ci się ciężko goi to zmień ...bo jest sporo osób ,które go nie mogą używać ....ale też takie którym bardzo pomógł ..... pozdrawiam i niech nam się goi :))))

      Usuń
  8. Opiekę w szpitalu miałaś faktycznie ok i to się bardzo ceni.Dobry szpital wybrałaś. Wracaj do zdrowia, ładnie się goi,czyli wszystko idzie jak najlepiej,tylko nie przesilaj się i nic nie dźwigaj. my jadamy potrawy duszone lub pieczone w piekarniku od dawna, smażenina dla nikogo nie jest zdrowia i dobra:)
    Zdjęcie urocze,szczególnie tego łobuziaka futrzastego.
    Wsysztko cudnie kwitnie i pachnie.też mam dzisiaj bez w dzbanku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem strasznie zasadnicza i nie lubię "chojrakowania" uważam na siebie bo nie chcę komplikacji,
      dziękuję za dobre słowa

      Usuń
  9. doskonale i rzetelnie przedstawione, znam to, tak było. Moge jeszcze doradzić, abyś kilka dni wstrzymała sie od podnoszenia ciężkich rzeczy.
    zdrówka życzę, mi po kilku dniach tak zapachniała kawa, że musiałam zrobić sobie lurkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pilnuję się, np miednicę a praniem wykopałam na ganek, wanna nieumyta czeka na Krzyśka i kwiatów też nie podlewam bo konewka ciężka

      Usuń
  10. Mnie trochę przeraziłaś, ale jak mus, to mus i tyle.
    Dzięki za te szczegółowe instrukcje. Żeby tak jeszcze można było przywrócić sobie dawno miniony okres, to ho ho!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie, mnie wszystko boli bardziej i mocniej przeżywam no i jeszcze malowniczo opisuję

      Usuń
    2. errata a teraz poważnie - tu pisało kilka osób o tym, że kamienie same nie znikną tylko drażniąc pęcherzyk mogą spowodować zmiany nowotworowe więc to nie są żarty ani kwestia tego, że się wytrzyma.

      Usuń
  11. Odpowiedzi
    1. A gdzie mój komentarz? Klarka zagoń swoje koty, bo mi tu u Ciebie komentarze myszy zjadają ;) Pozdrowionka

      Usuń
    2. kocur śpi pod kaliną i ma wszystko w..tyle;))

      Usuń
  12. Dobrze, że już jesteś, barszczyku zazdroszczę! Już mogłaś?? Zaraz po ciachaniu??? No to gratulacje i zdrowiej szybko...
    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na drugi dzień :) też się zdziwiłam ale bardziej się ucieszyłam

      Usuń
    2. Ja do dziś mam problem z dietą, dlatego tak zazdroszczę...
      M.

      Usuń
    3. a to napisz na priv co się dzieje to się wymienimy doświadczeniami:)

      Usuń
    4. ok, tylko złapię wolną chwilkę...

      Usuń
  13. Ja w ciągu jednego roku miałam dwie operacje, przy pierwszej
    miałam rozcięty brzuch w poprzek na prawie 20 cm, a potem
    zszyty żyłką "na fastrygę" . Została tylko kreseczka - cudo.
    Nie był to Kraków tylko, mały szpitalik poza moim miejscem
    zamieszkania - opieka i jedzonko wspaniałe.
    Z powodu astmy w obydwu przypadkach miałam znieczulenie
    zewnątrzoponowe i trzeba było leżeć po operacji 24 godz.
    bez ruchu. Wszystko da się przeżyć. DUŻO ZDROWIA - Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie szpitale warto chwalić publicznie, tak mało się pisze o dobrych miejscach

      Usuń
  14. Dołączam się do tych życzeń zdrowia Klarko! I pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wracaj do zdrowia. I wywal patelnie, smażonego na razie Klarce nie wolno. A potem też ostrożnie. Widziałam, jak atak kamieni w woreczku chłopa silnego, jak tur, powalił na kolana, a na twarzy zrobił się zielony. Po zabiegu (trzy dziurki) też trochę dochodził do formy. Nie forsuj się.

    OdpowiedzUsuń
  16. U mnie było nieco inaczej: po operacji wylądowałam jak wszyscy na sali pooperacyjnej (koedukacyjna) i tam spędziłam czas do wieczora, czyli do odłączenia kroplówki. Następne dwa dni nic nie jadłam (nie pozwolili) ale mi lekarz wciąż w ciągu dnia osłuchiwał jelita stetoskopem, czy już pracują.Potem nie chciałam kleiku i zjadłam macę.Operowana byłam we wtorek, w czwartek wyjęli mi dreny co było zupełnie bezbolesne w wykonaniu mojej pielęgniarki- na leżąco, z dyktowanym wdechem i wydechem, gdy go wyciągała.
    Zastrzyków "clexane" nie zaordynowali,w piątek rano poszłam do domu.Szwy wyciągnęli mi 8 dnia po operacji. Nie bolało mnie nic już w czwartek, a w piątek złaziłam po schodach z 6 piętra,nie chciało mi się czekać na windę.w czasie jazdy też nic mnie nie bolało. Wkurzal mnie tylko ten spuchnięty brzuch, no i dieta, bo nie mogłam jeść surowizny przez 2 tygodnie. To była znacznie fajniejsza operacja niż te, które miałam przedtem. Ponieważ ten sam lekarz rok wcześniej operował mojemu ślubnemu przepuklinę, to się śmiał,że awansował na naszego prywatnego chirurga.
    A dostałaś na pamiątkę swoje kamyki z pęcherzyka? ja dostałam, ale niestety do oprawy się nie nadawały:))))
    Nie szarżuj z domowymi pracami, to nie zając, nie ucieknie.
    Zdrówka Ci życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ te wycięte rzeczy idą do badania, wyniki za dwa tygodnie,
      jak tam na wczasach?

      Usuń
    2. Kamieni nie badają, tylko pęcherzyk jako taki , jego tkankę. Wynik miałam w dniu wypisu, robili ekspresowo. To nie wczasy, to mordęga- jestem obolała od pieszczot kinetyka i mam siniaki. Opiszę jak wrócę.
      Miłego, ;)

      Usuń
  17. Klarko no to teraz juz z górki )) ZDROWIEJ sobie zdrowo. Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  18. Ty nie szalej z tym sprzątaniem Klarko, bo teraz najważniejsze jest, żeby Ci się rany dobre zagoiły, a nie paskudziły. Na sprzątanie, pranie i gotowanie jeszcze będzie czas. Dobrze, że cały czas jest ktoś przy Tobie. Trzymaj się mocno, ściskam i cieszę się, że już po wszystkim :)!!!!!
    Przesyłam uściski i buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  19. Klarko wracaj spokojnie do zdrowia, bez pośpiechu ale zdecydowanie. ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Najwazniejsze, ze juz po wszystkim i teraz z kazdym dniem bedzie tylko lepiej. Buziaki:****

    OdpowiedzUsuń
  21. Klarko, wybacz pytaniem ale nie śledziłam...
    Co to była za operacja? coś poważnego?

    Mocno trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ach, ach znów zazdroszczę pomocy rehabilitanta. To standard powinien być.

    OdpowiedzUsuń
  23. dobrze że już po.Zdrowiej,bo co innego mam napisać?:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Tylko się nie przeforsuj z pracami, robota nie zając ... Bierz przykład z kotów, one wiedzą jak wypoczywać;-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Już dobrze:) Dobrze, że już jesteś w domu. Teraz nabieraj sił i nie szalej:)
    Dużo pogody i szybkiego powrotu do formy:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Zdrówka, dobrze, ze juz po .
    teraz tylko rekonwalescencja :-)

    Psica tez do mnie nie podchodziła jak wróciłam po porodzie

    OdpowiedzUsuń
  27. Zdrowiej, teraz będzie już tylko lepiej :-) i jeszcze jak schudniesz na tej diecie ;-) wiem, bo sama tak miałam.
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja tak hurtem - jeden komentarz do dwóch ostatnich notek.
    Przede wszystkim zazdroszczę, że umiałaś to wszystko opisać. Ja miałam zwyczajnie traumę. Rodzinie opowiedziałam co przeżyłam z miesiąc później. Znajoma lekarka tłumaczyła mi, że to nic dziwnego, bo moja operacja była znienacka. Miałam pęknięty wyrostek i zapalenie otrzewnej, z którym "chodziłam" nieświadomie kilka dni. "Chodziłam" to za dużo powiedziane, bo się słaniałam będąc przekonaną - wraz z lekarką rodzinną ;-))) - że to grypa jelitowa. W szpitalu znalazłam się przypadkiem, z powodu odwodnienia, ale i pierwsze badania nic nie pokazały. Zostałam w szpitalu, a następnego dnia postawiono diagnozę: guz wielkości grapefruita w miednicy mniejszej. Tak sobie leżałam z tą diagnozą 3 doby (nie, nie spisałam testamentu, bo zrobiłam to wcześniej;-))), w oszołomieniu. Dopiero jak rozpłatali mi brzuch okazało się, że wszystkie usg, które mi robiono oraz 3 (słownie:trzech) lekarzy, którzy się temu przyglądało widziało guz, który się okazał wielokrotnie otorbionym wyrostkiem i pękniętymi torbielami. W szpitalu byłam 10 dni.
    Rozpisałam się, by wyjaśnić skąd moje ... postulaty:
    1) nie zawsze jest jak widać w usg
    2) nie zawsze wyniki badań krwi mówią jak jest
    3) operacja znienacka jest wielkim przeżyciem, porównywanym przez psychologów do traumy żołnierzy wracających z wojny
    4) naruszenie powłok człowieka bywa trudnym doznaniem, czego się człowiek często nie spodziewa
    5) byłaś w świetnym szpitalu, z super obsługą. I tego naprawdę Ci zazdroszczę.
    Zdrowiej i jak najszybciej zapominaj. Wszak ogród czeka ;-))))
    P.S. Nie zapominaj, że rany na skórze goją się stosunkowo szybko. Rany wewnątrz od 6-9 miesięcy. Stąd zakaz dźwigania aż do pół roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przerażające przeżycie, jeśli nawet lekarz nie wie co jest pacjentowi to jak strasznie musi się czuć chory! Te domysły!
      Opisałam tylko dlatego, że byłam spokojna i czułam się bezpiecznie, pierwszy raz w życiu, żadnego wypadku i żadnego leczenia nie potrafiłam tak dokładnie opowiedzieć

      Usuń
    2. Tym bardziej utwierdzasz mnie w przekonaniu, że to, co na nas spada jest trudniejsze do oswojenie niż to, do czego możemy się emocjonalnie przygotować.
      Ale co tam! Póki co, żyjemy! ;-))))))))

      Usuń
    3. to prawda, mój wyrostek dawał nietypowe objawy 10 miesięcy, miesiąc przed operacją na usg nadal nic nie stwierdzono, aż wylądowałam na stole prosto z pogotowia, nie nie było to dla mnie traumą, cieszyłam się, że nie czekają do rana

      Usuń
    4. Ja nie miałam czułam nadmiernego bólu. No i po postawieniu pierwotnej diagnozy w południe w piątek czekałam na operację do poniedziałku rano. No słabe to było ... tak oględnie mówiąc ;-)))
      zante

      Usuń
  29. Klarko, zamiast spirytusu kup sobie w aptece Octenisept. Można go stosować bezpośrednio na rany. Jest w spraju, łatwy w obsłudze. Stosowałem z zalecenia lekarza po bypasach. Pozdrawiam, Jan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam preparat o którym piszesz, używam go do pielęgnacji ran a spirytusem odklejałam opatrunki, teraz mam lepsze, odchodzą pod prysznicem i nie trzeba szarpać ale po szpitalnych miałam wybroczyny

      Usuń
  30. Klarko, wybacz niepoważny komentarz.
    Interesuje mnie ten czopek. Bowiem jak wcześniej pisałem - tez prawdopodobnie wyląduję w szpitalu. Przed badaniami USG dostałem tabletki, których zadaniem było oczyszczenie jelit.
    Zadziałały po tygodniu. Prawie jak w tym dowcipie:

    Rozmawia dwóch emerytów:
    - Pamiętasz jak byliśmy w wojsku?
    - Pamiętam.
    - A pamiętasz, że wtedy dodawali nam do kawy bromu, byśmy nie latali za dziewczynkami?
    - Pamiętam.
    - Wiesz, zaczęło działać.

    Opisując działanie czopka podejrzewam że to był czopek według przedwojennej receptury. Przed wojną był reklamowany tak:

    Bardzo skuteczny! Działa łagodnie, nie przerywając snu.

    Pozdrawiam i miłej rekonwalescencji życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dzięki:))
      na mnie podziałał dość szybko i skutecznie
      to ja Ci napiszę anegdotkę z sali chorych
      ja już byłam po zabiegu więc leżałam i drzemałam, a w tym czasie przyjęto starszą panią, która miała mieć zabieg rano następnego dnia. Pani rozpakowała się, położyła na łóżku, wyjęła torbę z cukierkami i butelkę z sokiem i zaczęła się pożywiać. Akurat przyszła pielęgniarka aby zmienić mi kroplówkę i zobaczywszy to, załamała ręce bo nie wolno absolutnie nic jeść tylko można pić samą wodę. A pani zdziwiona - przecież już miałam badaną krew na cukier to mogę jeść! I ta pielęgniarka cierpliwie tłumaczyła jak dziecku, że nie wolno. A na wieczór był czopek i niestety, nie każdy zdąży zwinnie dobiec do toalety. Może te czopki mają różną moc?

      Usuń
    2. Głupkowaty temat niemniej są rozmaite czopki o określonej mocy. Jako nastolatek miałem problemy z tarczycą. Leki nie były aż tak dobre jak dziś. Jednym z podstawowych problemów były ociężałe jelita. Mama pracowała jako pielęgniarka w okolicznym szpitalu więc była obeznana z wszelkimi nowościami. Pewnego dnia dolna część układu pokarmowego zastrajkowała. Doustne środki nie pomogły. Od razu dostałem wspomagacz w formie czopka, którego nazwa była wybitnie pokręcona niemniej zwykłem określać jako torpeda od szybkości działania i efektów.

      Usuń
  31. Jeszcze trochę cierpliwości, i znów będziesz frygać jak młódka! Trzymamy kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  32. W tym szpitaliku, w którym byłam na moje szczęście czopki
    dają dobę po operacji, a przed operacją jest po prostu lewatywa.
    Czopek zadziałał jak byłam już w domu. Ania

    OdpowiedzUsuń
  33. Przed nami [przed moim mężem] dopiero wizyta w szpitalu. Nie wygląda to optymistycznie, ale na szczęście on ...cierpliwy jest .
    życzę zdrówka i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  34. Klarko, bardzo dobrze, że miałaś w szpitalu dobrą opiekę, to przecież podstawa w powrocie do zdrowia. Ja bardzo źle wspominam pobyt w szpitalu, olewatorskie podejście pielęgniarek i zupa z papierka.
    Uważaj na siebie i odpoczywaj.

    OdpowiedzUsuń
  35. Klarko ☺ zdrowia życzę razem ze wszystkimi tutaj. Kuruj się i wymyślaj pomysły na posty. Więcej wieczorem napiszę bo muszę do pracy <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Klarko zdrowia! U mnie w szpitalu pielęgniarka nie mogła się nadziwić że odwracam się w drugą stronę jaki mi wenflon wyciągała. Pominę że robiła to na stojąco a potem mi pokazała że to nie igła tylko taka rurka, jakby to coś zmieniało...
    jeanette

    OdpowiedzUsuń
  37. Naprawdę się bardzo cieszę że już masz po wszystkim Klarko. Uściski serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń
  38. Obfity okres to pewnie przez zastrzyki przeciwzakrzepowe. To może naprawdę wykończyć. Mojej babci lekarz polecał pić i jeść dużo przetworów z jagód. Cieszę się Klarko, że już jest lepiej. Strach ma wielkie oczy. Więcej czasu spędziłaś zamartwiając się niż leżąc w szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
  39. Dzielnie się trzymasz, a ja w tym roku obchodzę 10 lecie wycięcia woreczka
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz