czwartek, 21 maja 2015

i wszystko w porządku

Szwy ściągnięte. nie powiem, żeby to było miłe doświadczenie ale za to trwa krótko więc nawet mazgaj wytrzyma. Pielęgniarki zastanawiały się, czemu doktorek tak ciasno szyje, że te nici trudno wyciągać. Zagoiło się elegancko i wszystko jest jak trzeba. Nawet się dowiedziałam, że pięknie wyglądam ale to nic szczególnego bo przecież w szpitalu byłam obolała i powłócząca nogami a dziś już energiczna, umalowana i przyzwoicie ubrana.  

Muszę się wytłumaczyć, dlaczego tak chwalę ten szpital. Po pierwsze - bo na to zasługuje i takie miejsca trzeba chwalić. Po drugie - kiedy czuję wdzięczność, mówię o tym. A czuję, bo   zostałam otoczona opieką,  troską i przestałam się bać to jakże mogłabym mówić inaczej niż wyłącznie dobrze. 
Przekonałam się, jak ważna jest informacja. Rozmawiali ze mną lekarze i pielęgniarki, przed przyjęciem dostałam starannie i przejrzyście zredagowany informator dla pacjenta z całym terminarzem - kiedy i w którym pokoju jakie badania, jak się przygotować, czego należy oczekiwać i czego oczekuje lekarz i wiele, wiele drobiazgowych informacji o które już nikogo nie musiałam pytać. Nie lubię niepotrzebnie zajmować komuś czasu ale nie lubię też niepewności. 
Dziś kot znów mnie nienawidzi, co one czują w tym szpitalnym zapachu? 





22 komentarze:

  1. Oj, mój to mnie dopiero nienawidzi... Z tydzien mu bedzie przechodzic albo i ze dwie godziny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kot za bardzo tęsknił i jest obrażony ze go zostawiłaś..przejdzie mu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze,że tak dobrze napisałaś o szpitalu. Ciężko ciągle czytać o złych doświadczeniach. A kot? pewnie w zapachu szpitalnym czuje całą tą ludzką niedolę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby każdy kto choruje, mógł i miał za co, tak wychwalać lekarzy i pielęgniarki, które się nim opiekowały:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kot podejrzewa, że mu wychlałaś całą walerianę świata...

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie o kocie ta notka, tylko o Klarce.
    Gratulować trzeba. Dzielna jest kobita i kwita...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Koty nie w ciemię bite:)). Ja też chcę do tego szpitala!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobrze, że w porządku. ja też nie lubię tego zapachu,wiec kotu się nie dziwę wcale.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja mam nadzieję, że w końcu wszystkie szpitale będą takie, jak ten. Jak widać - da się. A skoro się da u Bonifratrów, to czemu nie wszędzie?... Oby szło ku lepszemu :-)

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też będę wychwalać szpital w którym miałam dwie operacje.
    Wspaniała opieka, pielęgniarki, lekarze. Szpital jest ok 30 km
    od mojego miasta, a wybrałam go dlatego, że mój lekarz jest
    tam zastępcą ordynatora oddziału i operował mnie osobiście.
    Na prawdę tam jest SUPER!!! /nie wiem jak jest na innych
    oddziałach/.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocina czuje jaka wyżerka jest w szpitalu a odchudzać się nie chce.
    Pozdrawiam z daleczka !

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę czytam o tym Twoim szpitalu jak jakąś bajkę. Na pewno w Polsce ten szpital?;-))))
    Mam nie tylko swoje doświadczenie szpitalne za sobą, ale na przestrzeni ostatnich 7 lat ....13 pobytów T., męża znaczy i w tym samym czasie (dwa razy równocześnie, ale to już inny temat) 8 matki. W różnych szpitalach, na różnych oddziałach. Nigdzie takiej opieki i dbałości o pacjenta w Poznaniu nie było. Więc chwal ile wlezie tych Twoich Bonifratrów, bo się należy bardzo.
    zante

    OdpowiedzUsuń
  13. W moim szpitalu normalnie było. Nie super dobrze, ani tez nie super źle :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Klarka, i co było na brzuchu?

    Świetnie, ze wszystko dobrze :-)
    I masz rację takie miejsca trzeba chwalić, też lubię być doinformowana, bo się czuje bezpieczniej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wieczorem przed zabiegiem przyszedł ordynator, kazał pokazać brzuch i zrobił mi pisakiem na prawym boku wielki iks!

      Usuń
  15. Wiesz, to super, że o tym piszesz...
    Sama po sobie wiem, że wdzięczność jest ważna, że napisanie: podobało mi się, cieszę się, że tak było, zwłaszcza jeśli często jest zupełnie inaczej.
    Uściski Klarko!

    OdpowiedzUsuń
  16. A może kotu kojarzy się zapach szpitala z tym weterynaryjnym?
    Te środki do dezynfekcji pachą podobnie. Wcale mu się nie dziwię, też tego nie lubię. Taki szpital to skarb! A o wdzięczności warto mówić!
    Miłego!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobrze poczytać o szpitalu w samych superlatywach, czyli jest jeszcze nadzieja, że może być normalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja na prawdę mam wspaniałe wspomnienia z pobytu w szpitalu
    /dwie operacje w ciągu roku/. Kiedy po pierwszej poważnej
    operacji wypisywano mnie do domu, jednia z pielęgniarek
    powiedziała "smutno będzie bez pani". Odpowiedziałam jej, że
    się nie żegnam, bo za pół roku tu wrócę - wróciłam, a ona mnie
    poznała, nawet o kota zapytała.
    Wspominałam, że to mały powiatowy szpital, 30 km od mojego
    miasta - ten Szpital jest w Strzyżowie woj. Podkarpackie.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz