poniedziałek, 6 kwietnia 2015

i po świętach

W Wielki Piątek po południu dwaj mężczyźni z trudem utrzymując równowagę szli przez wieś. Trzymali się pod ręce ale i tak co kilka kroków znosiło ich to na jedną, to na drugą stronę.
Że też na nich nie ma kary boskiej, żeby pić w taki dzień – powiedziała czekająca na autobus starsza pani. Pomyślałam, że to jest właśnie ta ich kara. Ale nic nie powiedziałam.
Są tacy, co i kiełbasę dziś  jedzą – pociągnęła temat druga kobieta.
Zaczęło mnie skręcać od śmiechu bo wyobraziłam sobie groźnego Pana Boga gniewającego się na mnie o plasterek szynki. Uspokoję Was, nie jadam wędlin ani w piątki ani nigdy ale raczej nie z powodu postu. Dla mnie postem jest rezygnacja z kawy i z internetu.  To jest konkretne wyrzeczenie. Uważam też, że gdybym w Wielki Piątek zaserwowała na kolację łososia to wcale nie byłby to postny posiłek.

W Wielką Sobotę dzieci pojechały w Bieszczady. Są ludzie, dla których siedzenie przy stole przez dwa dni nie jest wypoczynkiem tylko stratą czasu. Tak samo jak męczące jest spacerowanie po okolicy dla osób, którzy potrafią przejść w górach w ciągu jednego dnia kilkanaście kilometrów.
takie zdjęcie mi przysłali

A u nas jak co roku zachwycałam się niezwykłym zwyczajem. Szły do święcenia całe rodziny, starsi i młodsi, tatusiowie prowadzili wózki z niemowlętami, mamy niosły pięknie przystrojone zieleniną koszyki a dzieci torebki z darami dla ubogich, bo taki tu zwyczaj, aby zanosić jedzenie nie tylko dla siebie. Na placu strażacy ustawiają kosze, do których te dary się wkłada a oprócz tego Rysiek (wiadomo!) zbiera od ludzi surowe jajka, które potem zawożone są dla potrzebujących.

W niedzielny poranek zbudził nas nie dzwon rezurekcyjny tylko sąsiad rąbiący drewno. Tak woli, nie szykuje opału wcześniej tylko kiedy potrzebuje dołożyć do pieca, rąbie tyle klocków ile trzeba, nie więcej. Robi to w domu ale nasze domy prawie łączą się ścianami więc słyszę każde uderzenie siekierą. Śmiejemy się, że daje nam znak, że żyje. Jest zupełnie sam, tylko z tym psem na lince.

Krzysiek kończy układać puzzle. Dziś już musi zapakować auto do pracy na jutro, tak więc dla niego święta skończą się zaraz po obiedzie. Jeszcze go obleję wodą ale nie teraz bo szkoda układanki. 
A Was ktoś oblał albo Wy kogoś?


Miłego świętowania!

26 komentarzy:

  1. Święta prawda, dzisiaj ryby droższe od mięsa i nie wszyscy mogą sobie na nie pozwolić . ALDI

    OdpowiedzUsuń
  2. Zero oblewania. To se ne wrati :)). I Bogu dzięki.
    Dobrze prawisz, pijaństwo to już jest kara, innej nie trzeba.
    Zaś w Wielki Piątek ja też zaserwowałam łososia. To bardzo postna potrawa. Co godne uwagi, poprzedniego dnia jedliśmy jakieś tam niewarte wzmianki byle co.

    OdpowiedzUsuń
  3. A Krzysiek cię nie pokropił? Oj, niedopatrzenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sobie zapamiętamy! Miesiąc i 4 tygodnie! Lubimy wrzaski. :P

      Usuń
    2. Kneziu - nadgonimy !!
      Dowiemy sie do końca jaki ma charakterek.

      Usuń
  4. Widzisz, a myślałam, że to ja jestem dziwna skoro nie rozumiem, jak ktoś mówi: nie synku kanapki z wędliną dziś nie wolno bo Wielki Piątek... po czym zamówił (w kawiarni rzecz się działa) największą kawę i ciasto do niej...
    Dla mnie święta były czasem spokoju i odpoczynku, bez bezsensownego spinania się i ganiania tu i tam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś dostałam książkę "polskie posty" i wtedy dopiero zdałam sobie sprawę, jak błędnie rozumiałam to słowo! Tam wszystkie przepisy są tak syte, bogate, tylko jedna zasada: brak mięsa. Co to za post? No tradycyjny....
    Jak się zaczęliśmy dziś rano gonić z wodą, to Mała wpadła w szał, zaczęła biegać po całym domu i piszczeć! Choć nie wiedziała czemu rodzice tak biegają i krzyczą, to bardzo jej się podobało :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas lany poniedzialek jest nieznana tradycja i zawsze wszyscy (nie Polacy oczywiscie) dziwia sie,jak o niej slysza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Post bez mięsa , to powinna być raczej refleksja nad sensem spożywania mięsa, jego etycznym wymiarem czyli zabijaniem zwierząt. Może warto podjąć refleksję w tym kierunku

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie zalewały przez trzy dni zimne poty, więc nikt nawet nie śmiał mi dzisiaj dokładać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Post bezmiesny mial sens jak mieso bylo luksusem. Nie wiem czy to sie przeklada na obecne czasy...Milego poniedzialku Wam zycze!
    Ameli

    OdpowiedzUsuń
  10. u nas za zimno na wodę. Gałązką jałowca z rana dyngowana byłam.

    OdpowiedzUsuń
  11. poszczenie, przecież to nie moja wina, że paredziesiąt wieków temu nie każdego było stać na mięso przez cały tydzień. Zrobili z tego aksjomat i nie wolno w piątek jeść mięsa. Ciekawe dlaczego nie zrobiono z poruszaniem się na osiołku przez apostołów. Wyobrażam to sobie, biskup lub kardynał jadą na ośle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Artek:))) Rozbawil mnie widok jaki sobie wyobrazilam, chcialabym to zobaczyc. :)))

      Usuń
  12. Kiedys czesto mnie korcilo, zeby na Swieta wybyc z domu i spedzic je zupelnie inaczej. Teraz jednak zaczynam cenic sobie te rodzinne posiadowki. Przy codziennym zabieganiu milo sobie te kilka razy w roku siedziec, jesc i zwyczajnie leniuchowac. :)
    Tutaj smingusa dyngusa sie nie obchodzi, ale wreczylam rano Potworkom pistoleciki na wode. Okazalo sie jednak, ze Bi najbardziej spodobalo sie oblewanie siersciucha, a Nikowi siebie samego! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tam oblewam nieustająco...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta kawa i internat teraz to ma wielki sens. Dla mnie to kara by była gdybym mieso zjeśc MUSIAŁA, a o łososiu o myślę jako i Ty :).

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja dyngawowana byłam perfumami, które Zajączek przykicał na stolik. A bez wspólnych rodzinnych nasiadówek nie wyobrażam sobie żadnych świąt. Wszystkie pokolenia razem, sami bliscy.Sama miłość. Sama chemia i ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  16. Masz racje prawdziwy post jest wtedy jak człowiek odmówi sobie to co najbardziej lubi.Ja bardzo lubię ryby jednak jadam je rzadko bo są naprawdę drogie,mięso w porównaniu do ryb jest tanie. miki

    OdpowiedzUsuń
  17. W tradycji kaszubskiej nie ma oblewania wodą, jest ,,dyngowanie'' panien po łydkach gałązkami jałowca! Na szczęście ja już dawno panną nie jestem...

    OdpowiedzUsuń
  18. Użyłaś zwrotu - zachwycałam się niezwykłym zwyczajem. Ja zachwyciłem sie Twoim określeniem. To jest zwyczaj, obyczaj i niemal ludyczna tradycja. Warto zauważyć, że ze święconką maszerują też agnostycy, przedstawicieli innych wyznań, partii, opcji itp.Obawiam się, że ta tradycja przeszkadza wielu księdzom bo usłyszałem w czasie święcenia pokarmów stosunkowo mało o Bogu, zmartwychwstaniu a wiele o in vitro, ustawie antyprzemocowej, gender itp.
    Szatan mądry, wszędzie sie wcisnie !.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Oblał, oblał.... Hi, hi, hi.... U nas to niezła zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  20. lania nie było,było leżenie bykiem i odpoczywanie.JEJ jak mi tego trzeba było;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jaśko nas, dziadków, popsikał wodą w poniedziałkowy ranek, z czego byłam niezmiernie zadowolona, bo już dawno na Dyngusa nie byłam oblewana:-)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz