niedziela, 15 marca 2015

być córką w teorii i w praktyce


Mała egoistka

Najpierw myślałaś, że jak stracisz ją z oczu to ona zniknie na zawsze, chyba że będziesz krzyczeć wniebogłosy to wróci natychmiast, weźmie Cię na ręce i utuli. Tuliła, całowała, kołysała, śpiewała i głaskała po włosach. Kłóciłaś się z koleżankami,  która z was ma piękniejszą mamę. Twoja była oczywiście najpiękniejsza i wszystko robiła najlepiej.  Umiała szyć, przez jedną noc potrafiła wyczarować dla swojej księżniczki sukienkę jak z bajki.

Lekarz leczy a matka uzdrawia

Spędzała przy Tobie całe dnie i noce. Zmieniała koszulki,  prześcieradła, przynosiła picie. Jeszcze odrobinkę, córeczko, jeszcze parę kropli. Bo się odwodnisz. Bo będziesz słaba. Opowiem ci bajkę. Przeczytam książkę. Jesteś najlepszą córeczką na świecie.  Nie bój się, jestem przy tobie. Cały czas.

Nie jestem już dzieckiem

Akceptowała Twoje wybory. Pamiętasz, jaka była dumna, gdy dostałaś się na wymarzone studia. To nic, że musiałaś się wyprowadzić z domu. Wiedziałaś, że zawsze możesz wrócić.  Wracałaś bo tęskniłaś, bo było ci z nią zwyczajnie dobrze, nigdzie nie czułaś się tak bezpiecznie. Wracałaś, bo pozwoliła Ci odejść.
Pokochała Twojego męża widząc, jak Ty go kochasz. Urodziłaś  dzieci. Zrozumiałaś jak to jest być matką. Już wiedziałaś, że to nie rola. Nie zdejmiesz maski, nie wyjdziesz z teatru. Czułaś bezgraniczną wdzięczność.

A miało być tak pięknie

Wiedziałaś, że ludzie się starzeją. Kiedyś powiedziałaś z oburzeniem – matka też pracowała a jednak nie oddała nas do domu dziecka do czasu, aż będziemy samodzielni, jakże teraz moglibyśmy  oddać mamę  do domu starców?
Będziemy się nią opiekować tyle, ile będzie trzeba. Możemy się zmieniać. Możemy zatrudnić opiekunkę. 
Widziałaś się przy łóżku swej kochanej mamy. Czytasz jej książki, smarujesz kremem suchą, pomarszczoną skórę dłoni, delikatnie gładzisz po głowie takim samym gestem, jak ona gładziła Ciebie w dzieciństwie. Podajesz szklankę z herbatą.
Pij, mamusiu, jeszcze parę kropli, pij, bo się odwodnisz, będziesz słaba.

Choć serce codziennie pęka

A jednak musiałaś. Nie wiń się. To straszna choroba. Może trwać wiele lat. Nie choruje tylko Twoja mama. Choruje cała rodzina. Twoje dzieci znienawidzą babcię plującą jedzeniem,  rzucającą przedmiotami, zanieczyszczoną odchodami. Twoi sąsiedzi słysząc jej wrzaski będą wzywać policję. Będziesz się codziennie bać. Bo może spalić lub zalać dom, może wyskoczyć przez okno lub zrobić coś, czego nie przewidzisz.
Nie wie, kim jesteś, nie wie, kim sama jest. Ty wiesz.
Odwiedzaj ją. Trzymaj ją za rękę.
Jesteś najlepszą mamusią na świecie. Nie bój się, jestem przy tobie.



felieton powstał na potrzeby konkursu

43 komentarze:

  1. dzięki Kochana...może nie jest aż tak dramatycznie ( jeszcze...), ale i łatwo nie....

    OdpowiedzUsuń
  2. Klarko - pięknie, wzruszająco, prawdziwie, niesztampowo! Trzymam kciuki!***

    OdpowiedzUsuń
  3. Och Klarko ... !
    Ileż nieszczęścia się buduje na poczuciu winy ...

    OdpowiedzUsuń
  4. W malutkim tekście bardzo dużo prawdy, mądrych przemyśleń i wzruszeń. Bardzo mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piekny ten wpis ,dzis w Irlandii Dzien Matki.Dziekuje Klarko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mądre dzieci mądrej mamy z łona mądrej babci - na szczęście nie znienawidzą, a będą wiedzieć że taka jest kolej rzeczy (byłam taką wnuczką - rozumiałam)
    A poza tym - no tak właśnie!

    OdpowiedzUsuń
  7. nie było tak pięknie...
    niestety,wiem jak jest ciężko,gdy rodzic tak chory

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm...., albo nic nie napiszę...
    Chociaż...., synem też czasem być niełatwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że poczucie obowiązku silniejsze jest jednak mimo wszystko u kobiet. Nie chcę przez to powiedzieć, że mężczyźni są wyprani z uczuć czy zawsze tak jest, ale na podstawie moich obserwacji wynika, że jednak opiekę nad starszymi w większości przejmują kobiety. Mężczyźni w tej opiece pomagają, np. w dźwiganiu czy przewracaniu osoby chorej.

      Usuń
  9. Dziękuję Klarko za te słowa. Wzruszyły mnie bardzo. Moje rany jeszcze świeże. Moja Mama była bardzo chora i choć padałam na twarz ze zmęczenia wiele bym dała, by mieć jeszcze Mamę przy sobie. Minęło pól roku, a ja wciąż nie radzę sobie z Jej odejście. Nie piszę więcej, bo czuję łzy pod powiekami.
    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  10. Gorzka, ale jakze prawdziwa prawda.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mama to też teściowa, przynajmniej u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Całe moje życie mieszkałam z mamą. Nieraz myślałam jak to
    kiedyś będzie. Było cichutko we śnie - miała 91 lat.
    Najgorsze, że stało się to 26 maja w Dzień Matki, minęło 5 lat
    i dalej boli. Tak teściowa to też u mnie mama ma 80 lat.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  13. U nas kobiety odchodzą cicho i nagle, jeszcze sprawne, z powodu udarów mózgu.
    Moze i mnie to czeka i nie będe córce ciężarem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite, bo mam takze na imie Urszula i moge napisac dokladnie to samo.Mam nadzieje, ze to dziedziczne i odejde tak samo jak moja mama i jej mama.
      Urszula (ta z dolu globusa)

      Usuń
  14. Bardzo Ci dziękuję za ten tekst.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pierwszą część przeżyłam z mamą. ... potem jej choroba. Rak. Na szczęście mama była cały czas o zdrowych zmysłach. Odeszła po ogromnym cierpieniu. Teraz opiekuje się babcią. .. nie jest lekko, choć nie tak tragicznie jak wyżej Pani opisała. Mimo wszystko opieka nad nimi jest dla mnie błogosławieństwem, nic tak nie szlifuje charakteru, nie uczy pokory.Dziękuję Bogu za każdą minutę którą dał spędzić mi z Nimi. Dziękuję za ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękny tekst Klarko! I taki prawdziwy ...lekarz leczy, a matka uzdrawia - mam trzy dychy na karku, a ilekroć jestem chora myślę sobie, że tylko Mama umie naprawdę zająć się mną w chorobie...

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta opowieść ciągnie się przez wieki i powtarza w nieco innej scenerii....

    OdpowiedzUsuń
  18. aajjj... odkrecilam przez Ciebie kranik ze lzami...

    OdpowiedzUsuń
  19. Frytka konfrontuje reklamę z realem, skrajności z przewidywalnym ciągiem dalszym może niefajnym, aleee....Ty nie dajesz wyboru.
    Teraz czuje strach, gdy patrzę na matkę Jadwigę. Kiedys nie miałam żadnych wątpliwości dziś już mam...

    OdpowiedzUsuń
  20. Klarko, wzruszyłam się bardzo, dla mnie Twój wpis jest tak pełen ciepła i miłości...POWODZENIA!

    OdpowiedzUsuń
  21. Wzruszyłam się, na serio.
    Dużooooooo prawdy w tym co piszesz, właściwie cała prawda.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wzruszyłam się bardzo, Klarko. Mamę pochowaliśmy tydzień temu. To brat był z Nią do końca, ja nawet nie zdążyłam dojechać i wziąć ją za rękę. Brat pociesza, że Mama już nie poznawała nikogo. A mnie tak boli dusza...

    OdpowiedzUsuń
  23. Mieszkam w UK. Wczoraj był tutaj Dzień Matki.

    OdpowiedzUsuń
  24. I znów nie wiem co napisać...

    OdpowiedzUsuń
  25. Takie właśnie jest życie- nieprzewidywalne, pokręcone i chwilami nie do udzwignięcia. I od początku do końca wymaga od nas podejmowania decyzji - często też takich, które głęboko nas ranią.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nasza Bunia odeszła 24 lutego......Przez ostatni miesiąc swojego życia leżała jak warzywko......nieświadoma, co raz mniejsza i cichsza....
    cierpieła..... Dziś śniła mi się. Miała pretensje, że zajmuję się swoim rozwodem nawet gdy jestem przy niej.....A teraz ten wpis...
    Poczucie winy to mało. Uczucie, że czasu nie da się cofnąć, że minęło, że już nigdy, nigdy nie opowiem jej ......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie rozpaczaj, przecież nasi ukochani nie chcieliby widzieć nas w rozpaczy,
      możesz jej wszystko opowiedzieć

      Usuń
  27. Życiem pisane.. Wzruszająco i pięknie to ujęłaś.

    (po 50)

    OdpowiedzUsuń
  28. Pieknie napisane, jak zwykle...

    OdpowiedzUsuń
  29. Najgorsze jest to poczucie winy.
    A obcy ludzie potrafią je tak pięknie w człowieku podtrzymać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. pieknie to opisane ale...to nie tak!!!
    widziałaś sie przy łóżku ukochanej mamy? - nie,nie chcialam by była chora,dlaczego mam jej życzyć jak najgorzej?
    Że niby pij mamusiu,smarowanei kremikiem i takie tam bzdety?
    A co z niespaniem po nocach bo budzi sięnajlżejszy szmer ,i co siędzieje?
    Że rankiem kiedy tak ślicznie ptaszki popierdzielają i słonko świeci,uśmiechasz siędo świata a tu wpada syn i mówi prędko do babci wizyte domową leć załatwiaj?
    że wypluwasz płuca po grypie mimo antybiotyków a tu trzeba pomóc starszej pani do kibla dojść i wywalić smierdzące podpaski?
    że wzywasz pogotowie i potem walczysz na izbie przyjęć bo mają wylane na takie osoby psujące im statystyki?
    KTO,na Boga KTO sobie wizualizuje siebie jako opiekunkę przy gasnącej matce?
    Nikt przy zdrowych zmysłach.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wzruszyłam się, bo też to mój problem. W Polsce nie ma rozwiazania i kompleksowej opieki nad przewlekle chorymi starszymi ludźmi.Najgorsza wiadomość dla mnie: nigdy nie będę w żadnym domu opieki, choć bardzo bym chciała z prostej przyczyny: mam za małą emeryturę. Pozdrawiam. Ultra ( http://bezpukania.blog.pl )

    OdpowiedzUsuń
  32. Starałam się dobrnąć do brzegu, już po drodze nie komentując, bo to przecież ni mo synsu, tak komentowac stare posty. I tak tego nikt nie przeczyta... Ale teraz muszę. Przez kilka lat pracowałam w takim domu pomocy spolecznej, przeznaczonym dla osób starych i niepełnosprawnych. Po tych wszystkich latach, po poznaniu tych wszystkich historii i mieszkańców i ich rodzin, do dziś aż otrząsa mnie ze złości, gdy ktoś komuś "zarzuca" - "co z ciebie za córka, matkę oddałaś do domu starców!" "Jak mogłaś?" itd itp. i jeszcze wiele innych epitetów. Naprawdę, podkreślam, naprawdę nierzadko jest to najlepszewyjście dla wszystkich. Głównie dla tej biednej schorowanej matki z Altzheimerem. W takim miejscu, ona ma naprawdę fachową opiekę, przez cały dzień ktoś pilnuje jej bezpieczeństwa, pilnuje, żeby nie dochodziła do kuchni, nie dotykała noża, a wreszcie nie jadła własnych zużytych pieluch (tak, też były takie problemy). Ktoś czuwa nad jej bezpieczeństwem, dba o jej dobre (w sensie jak najlepsze z możliwych) samopoczucie, karmi, ubiera i myje. A troskliwe dzieci przyjeżdżają bardzo często, mówią do niej, choś ona zdaje się nie rozumieć, przytulają, choc ona zdaje się nie poznawac. Spędzają z nią czas, okazują miłośc. A jednocześnie mogą życ swoim życiem i nie drżec ze strachu, że wysadzi w powietrze pół kamienicy. No niestety, starość się panu bogu nie udała. Musimy sobie jednak jakoś radzic. Nie osądaj człowieku tego, czego nie rozumiesz. Jak widzisz Klarko poruszyła mnie Twoja opowieśc. Pozdrawiam czule

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. komentowanie każdego postu, starego również, ma sens i jest dla mnie ważne bo poznawanie zdania czytelników rozwija, pomaga zrozumieć problem, czasem skorygować pogląd i nadaje sens pisaniu

      Usuń
    2. Ojacię! Jednak czytasz!

      Usuń

Twój komentarz