poniedziałek, 2 lutego 2015

na Kleparzu

Leo jest Ormianinem.  Przyjechał do Polski na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Mieszka w Krakowie, pracuje na Kleparzu sprzedając drobne przedmioty. Jest sympatycznym  człowiekiem, zaprzyjaźnił się z innymi kupcami i czasem, gdy nie ma ruchu, opowiada o swych korzeniach. Pewnego dnia przyniósł swoje zdjęcie z wojska i pokazując je, pyta – zgadnijcie, który to ja! Na zdjęciu było kilkunastu żołnierzy mniej więcej jednakowego wzrostu a wśród nich stał jeden wyższy prawie o głowę. Krzysiek oczywiście rozpoznał bezbłędnie, ten wysoki to Leo, wyróżniający się wzrostem wśród niskopiennych górali.  Leo się śmieje, że emigrował bo za bardzo wystawał.

Na Kleparzu zakupy robią prawie zawsze ci sami ludzie. Przeważnie bardzo sympatyczni, ale wśród nich też się trafiają czarne owce. Jest taki starszy pan, czepiający się wszystkich o wszystko. Tym razem trafił na Leo, przynosząc do reklamacji budzik, rzekomo zepsuty. Sprzedawca sprawdził urządzenie, które działało bez zarzutu. Jednakże klient zaczął się awanturować i krzyczeć. Kiedy padł zarzut, że wy Ruski sprzedajecie samo dziadostwo spokojny Leo nie wytrzymał i nie chodziło o przedmiot handlu tylko o tego Ruska. Kazał klientowi odejść i więcej nie wracać. Jednak klient zacietrzewił się jeszcze bardziej, sięgnął po telefon i wezwał policję twierdząc, że właśnie został oszukany i okradziony a sprzedawca go jeszcze szarpie.

Patrol zjawił się dość szybko.

Kupiłem u tego Ruska budzik który dziwnie dzwoni, słychać go w drugim pokoju tak że budzi syna a ja mam go na nocnym stoliku przy łóżku i nic nie słyszę!
To trzeba iść do laryngologa a nie policję wzywać – oburzyła się pani Ela a Krzysiek mrugnął do Leo, że wszystko będzie dobrze, nie takich klientów mieliśmy.


Miłego dnia!

25 komentarzy:

  1. A dewizy: Klient nasz pan i klient ma zawsze racje?
    Ja tez bym zareklamowala np oderwany guzik u plaszcza tlumaczac tym, ze byl zle przyszyty juz na poczatku, odpada mimo tego, ze go juz trzeci raz przyszylam.
    Kleparz to 'istny cyrk' na kolkach!
    Ps. Nowa dewiza: Wysocy gora! :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Kleparzu w dzień targowy takie toczą się rozmowy :
    Zgadnij skąd to jest ? :-)))

    Znam to z własnego doświadczenia, sa tacy niekórzy upierdliwi,
    że niech mnie aniołowie od takich chronią...

    OdpowiedzUsuń
  3. może źle ustawił opcję na "pobudka syna" i laryngolog nie pomoże a okulista? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na handlowca bym się nie nadawała.Nerwy by mi puściły przy takich,,klientach gupolach"

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw szlag mnie trafił.Ale Leo da radę,wierzę w niego.Pozdrowienia dla Leo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie, jak by to byl Rusek to juz by kałacha wyjął. Myślę, że panu to glównie seksu brak, a rzuciło się i na uszy, i na oczy, i na glowe jak widać też.
    A policja powinna mu mandat nałożyć choćby symboliczny, za bezpodstawne wezwanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czarna owca zawsze się trafi, jak to czarna owca :)
    Psiara zw.

    OdpowiedzUsuń
  8. oczami wyobraźni zobaczyłam scenariusz rozprawy sądowej Ali McBill:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ludzie potrafią być nieznośni. Miałam z takimi do czynienia nieraz sprzedajac na targu jaja. Ale na szczęście było też wielu sympatycznych. O tych wolę pamiętać!
    Pozdrowienia Klarko!:-))*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, a co? Pytali po ile jajka nabite. Odpowiedzialas, ze za pol ceny. To oni: Prosze mi nabic dziesiec sztuk. :) (???)

      Usuń
  10. Oczwywoście do laryngologa i na wszelki wypadek jeszcze do psychiatry. Bo straszy pan najwyraźniej ma coś z głową! Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  11. Podejrzewam, ze budzik byl tylko pretesktem do wylania jadu i jakiejs utajonej zawisci... Pozdrowienia dla Leo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę pojąć tej zapiekłej nienawiści. Połowa mojej rodziny jest ze Lwowa, gdzie był typowy przygraniczny tygiel narodowościowy. Wychowali mnie dziadkowie, którzy przeżyli dwie wojny światowe a mimo tego wychowali mnie w duchu tolerancji do innych nacji. Uczyli mnie, że ludzi należy osądzać na bieżąco za to co aktualnie czynią a nie za to ich rodzice robili.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Też bym coś o TAKICH klientach mogła opowiedzieć, ale już doszłam do wniosku, że szkoda sobie głowy zawracać. Mam już opracowany sposób na takich, zabijam ich grzecznością i rzeczowością. Czasem przepraszają i dziękują.

    OdpowiedzUsuń
  14. Też pozdrawiam Leo! I niech się nie przejmuje byle czym...

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiałam Kleparz Krakowie przechodziłam przez niego codziennie do szkoły, ( o starym Kleparzu mówię ) muszę się tam wybrać ale jakoś ostatnio mi nie po drodze pozdrawiam !!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja koniecznie poproszę o taki budzik który mnie nie obudzi o postawi na nogi moją wiecznie nie obudzoną córkę !!! Pozdro Ajka

    OdpowiedzUsuń
  17. lubię opowieści o Kleparzu, tm zawsze dzieje się coś ciekawego :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tyle lat minęło że powinniśmy rozróżniać narody byłego ZSRR.
    Tylko że z jakiegoś niezrozumiałego powodu nam to wisi.
    Może to wytykana nam mania wielkości?
    Wsie Poljaki to pany -jak mawiali
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. cóż.Takie scenki wpisane są w żywot handlowca-sprzedawcy.
    Sama mam w pamieci sporo;).
    Milego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajnie mieć przyjaciół, którzy wstawią się za Tobą. Handel to ciężki kawałek chleba, ale niektórzy lubią tą pracę za kontakt z ludźmi. Też miałam kiedyś takiego starszego Pana :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ech, zawsze się znajdzie ktoś piekielny :-/ dobrze, że Leo miał ludzi za sobą, bo rożnie się mogło zdarzyć.
    Nie naddawałabym się do handlu, oj nie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak myślę sobie, że ten starszy pan to już taki z charakteru jest albo ma jakieś problemy i musi sobie "upuścić" gdziekolwiek... tylko szkoda, że na poczciwych ludziach te swoje "upusty" ćwiczy ...

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz