poniedziałek, 29 grudnia 2014

na Kleparzu po świętach

Już koło siódmej zjawiła się na placu grupa osób zaczepiających klientów. Usiłowali sprzedać za grosze olej, mąkę, makaron, masło i różne konserwy. 
Panie, kup pan, mnie to niepotrzebne - nagabywali. 
Krzysiek się wkurzył. Jak ci niepotrzebne to po co brałeś?
- Bo dawali. 
A mogli dać po flaszce, wyszłoby taniej. 

Muszę dopisać.  Bywa tak, że dochodzi do nadużyć.  Nie znaczy to przecież, że nie warto pomagać, dzielić się i wspierać. Warto i trzeba. To, co opisałam, dotyczy drobnych cwaniaczków - pijaczków a z przedświątecznej pomocy na pewno skorzystało wiele rodzin, którym się przyda każda paczka makaronu i każda butelka oleju.

23 komentarze:

  1. I byliby zadowoleni, a tak to masz!

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak pryska czar świąt...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak właśnie wygląda pomaganie ludziom z tak zwanego klucza - zamiast pomagać powinni obowiązkowo zgarniać wszystkich na odwyk.
    A tak hodujemy sobie alkoholików- nierobów, powielających swe geny.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomagać tak ale z głową. Bieda u nas jest i nie wszyscy są pijakami..Powinna byc możliwość wymiany tych niepotrzebnych produktów na to co danej rodzinie akurat jest potrzebne..i niekoniecznie musi to byc olej albo mąka..sama nie wiem, ale daleka jestem od potępienia tych biedaków.. Bieda to straszna rzecz..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tym konkretnym osobom potrzebny był alkohol

      Usuń
    2. Ach ten jabol także czasem bywa artykułem pierwszej potrzeby hehe i to jeszcze jakim . Odwyk to nie taka znów prosta sprawa. Ja kiedyś nałogowo papierosy paliłam i wiem jak trudno było z tego wyjść . Dlatego nawet tych uzależnionych raczej mi zal i nie potępiam juz tak szybko ludzi tkwiących w bagnie uzależnień..

      Usuń
  5. Dlatego ja nie wkładam do koszy ze zbiórkami żywnościowymi (róznych fundacji, które czyhają przy wyjściach) NICZEGO.
    Trudno, być może ktoś przez to nie dostanie mąki czy cukru, ale z kolei ktoś inny nie odsprzeda tego za bezcen żeby kupić jabola.

    Poza tym nikt nikomu na siłę towarów pomocowych nie wciska, trzeba się po to zgłosić !
    Pijak się zgłasza bo wie, że potem to sprzeda.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nosz kurde!!! A ją zawsze zapelniam te koszyki w marketach bo mi się wydawało,że to dobra opcja. Koniec z tym

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja się dzieliłam i dzieliła będę, wierząc że trafi w potrzebujące ręce...

    OdpowiedzUsuń
  8. Na gorąco - dzisiaj pojechałam do urzędu po tę nagrodę za most. Wychodzę zadowolona z paczką gadżetów, zaczepia mnie facet, menel, nie oszukujmy się. Mina mi zrzedła i już miałam przystąpić do ataku, kiedy szybko powiedział: "Nie chcę żadnych pieniędzy, ja nie chcę pieniędzy, bo je przepiję. Ja chcę jeść. Dostałem dwie bułki, ale co do nich?". Tłukłam się z myślami, ale poszłam do sklepu i kupiłam mu paczkę kabanosów - tylko na tyle miałam pieniędzy w kieszeni, bo przecież nie wyszłam na zakupy tylko do urzędu. Później sobie pomyślałam, że też bym tak chciała mieć wszystko za friko, jak on. A jeszcze później spojrzałam we wsteczne lusterko, zobaczyłam go pod murem, jedzącego te kabanosy i podziękowałam losowi, że nie. Że jednak jestem po tej drugiej stronie i wierzę, że nigdy nie znajdę się pod tym murem...

    Ale prawda jest jedna - system pomocy jest dziurawy jak sito, ale tym potrzebującym też nie raz przydałby się niezły kop w tyłek na rozpęd. Za łatwo przychodzi, jeszcze łatwiej wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  9. No i tylko kłopot mieli...
    I po co to takim dawać...

    OdpowiedzUsuń
  10. ile ja takich opowieści znam....
    kiedyś Pani Jedna zaniosła do domu dziecka, bo nie potrzebuje....
    ale była awantura: po co Kobieto brałaś? niektórzy potrzebowali............

    OdpowiedzUsuń
  11. To tylko odprysk pożytecznej w końcu akcji.
    Ja swego czasu byłem zgorszony obserwując realizację biletów pomocy społecznej w Chicago. Panowie realizowali bony napełniając wózki sklepowe żywnością , a później próbowali komuś zawartość takiego wózka opchnąć za konkretną sumę. Kalkulacja taka sama.
    Siostra Małgorzata mówiła o tym w jednym z dzienników i potwierdzali to obdarowani. Co ma zrobić bezdomny z butelką oleju, torebką ryżu, czy makaronu gdy jest bezdomny. Na czym ma to ugotować, bo spożyć na sucho nie może.
    Ten system trzeba dopracowywać, ale nie hamować dobroczynności

    OdpowiedzUsuń
  12. prawda to. bywa różnie system trzeba dopracować ale pomagać trzeba

    OdpowiedzUsuń
  13. Pomagać na pewno trzeba, chociaż jak w każdej dziedzinie, zawsze coś może nie zadziałać. Jednego nie lubię - żebraniny i jeśli coś rzucę to już dosłownie grosz. Da się zauważyć, że dla niektórych to styl życia, a ja nie jestem przekonana czy na pewno inaczej się nie da... Chociaż aż tak bardzo nie znam życia od tej strony, więc mogę się mylić.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pozwolę sobie dorzucić swoje trzy groszę:)Na pewno trzeba zmienić system,ograniczyć czesto nieuzasadnioną czy nietrafioną pomoc.Pomoc doraźna typu jedzenie,ubranie niewiele daje.Programy pomocowe powinny przede wszystkim skupic się na ulatwieniu tzw.readaptacji spolecznej,czyli wyjscia z trudnej sytuacji .Na pewno to sie nie stanie bez aktywnego udzialu samych zainteresowanych.A z tym już gorzej.
    Nadmierny interwencjonizm socjalny ( rozbudowany system zasilkow) prowadzi donikąd.Jeszcze nikogo taka pomoc (zasiłki) nie wyciagnęła z biedy.Przeciwnie,często ludzie wpadają w pułapkę socjalną,przez lata kombinując z różnymi zasiłkami/zapomogami/rentami,tkwiąc faktycznie w biedzie,moze trochę bardziej stabilnej,ale biedzie.Najgorszy w tym wszystkim jest fakt,ze dzieci czesto powielają model życia rodziców.Okazuje się,ze życie na garnuszku państwa dla wielujest bardzo wygodne, ludziom "nie opłaca się" podnosić kwalifikacji/ szukać lepszej pracy,często akceptuja swoją sytuację i sami nie kiwną palcem,żeby coś zmienić.
    Pomagać trzeba,ale mądrze.Bez demagogii i epatowania swoją" dobrocią" Bez prób wpędzania tej bogatszej części spoleczeństwa w poczucie winy.
    Może już od podstawowki uczyć podstaw ekonomii?:) oszczędzania,planowania,inwestowania w swoj rozwój zawodowy, zdroworozsądkowego zarzadzania swoim budżetem?Myślenia o starości,emeryturze? Wiem,że głoszę bardzo niepopularne tezy:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czyli samo życie. Od prawa do lewa
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja - durna, w pierwszej chwili nie wiedzialam o co chodzi... Dopiero po komentarzach zrozumialam...

    To jest wlasnie ten dylemat: pomagac czy nie pomagac? Zazwyczaj jednak pomagam, myslac, ze "po drugiej stronie barykady" sa rowniez osoby naprawde potrzebujace. Jesli wszyscy przestaliby przez takich pijaczkow i oszustow kupowac dary, starciliby na tym ci, ktorzy taka pomoc szczerze doceniaja...

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba mi sie komentarz nie dodal. Strzele sobie w leb. Ten o Marzeniu Noworocznym. Nie dodal sie, prawda? :(

    Kasia z Wroclawia

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz