piątek, 28 listopada 2014

spierniczyłam



Przepis - przeczytać na fejsie, że koleżanka już zaczęła pierniczyć i wprowadziło ją to w dobry nastrój a rodzinka chodzi, podkrada  i chrupie.  Składniki na ciasto piernikowe każdy ma w domu, więc wystarczy wszystko wysypać na stolnicę i zarobić i zagniatając  zdumieć się, że ból w nadgarstku jednak nie zniknął po sanatorium. 
Wywałkować, powykrawać i czuwać przy piekarniku, to nie są żarty, z pół kg mąki wychodzi tych ciastek kilka blach więc trzeba się zwijać. Kiedy zadzwoni telefon, spokojnie odebrać i rozmawiać. Na koniec wyjąć ostatnią blachę, odwrócić ciastka spodem do góry i już mamy czarne kotki na choinkę. 

36 komentarzy:

  1. Właśnie myślałam o zrobieniu pierwszych pierników w swoim życiu i nie wiem czy to dobrze, że przeczytałam ten post. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepis na czarne kotki bardzo mi się podoba:D
    Zrobię takie z amoniakiem,pierników nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię rozmawiać przez telefon. Czarne dania nie są wcale rzadkością.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ne czarne kotki koniecznie posyp brokatem. Na choince będą wyglądać zjawiskowo :)
    Tez już myślę o piernikach, ale mam taki przepis na pierniki dla spóźnialskich, których nie trzeba robić wcześniej, bo od razu są miękkie. Ściągnęłam w ubiegłym roku z bloga mojewypieki. Polecam ten przepis, bo pierniki udają się.
    Pozdrawiam serdecznie, Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach Klarko - solidaryzuję się z Tobą - w bólu nadgarstka. Od kiedy - mówiąc brzydko - wypierniczyłam się na chodnik oddając pokłon Matce Ziemi ból prawego nadgarstka mnie nie opuszcza. Dlatego będę zagniatać i kręcić bliżej świąt - a może ból sam przejdzie :)
    Uściski, Psiara zw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psiaro, mam złą wiadomość. Do Świąt ból prawdopodobnie nie przejdzie. Mężowi memu na ostanie urodziny z trójką na przedzie podarowałam rolki, obiecując, że od 40-tki będę mu dawać plastry gorczycowe. W złą godzinę to powiedziałam!!! Po czterdziestce - wciąż czując się młodym, sprawnym i odważnym - wypierniczył się na tych rolkach przy zjeździe z górki. Po prostu - nie było hamowania, trza było się wywrócić. Na szczęście padł na trawę na poboczu asfaltowej alejki, ale nadgarstki odzywają mu się do dziś, a minęło już 10 lat... Próbowaliśmy glukozaminy, witamin i minerałów, opasek elastycznych, smarowania, nagrzewania, oszczędzania - i nic, wciąż od czasu do czasu dają o sobie znać. Choć to też dobra wymówka jest - synku, nadgarstek mnie boli, ubij w garnku kapustę do kiszenia:-))))

      Psiaro, zawczasu znajdź kogoś, kto wyręczy Twe obolałe nadgarstki podczas pierniczenia! Bo inaczej - z pierniczków nici będą, a nie smakołyki!

      PS. Mężu memu plastrów gorczycowych do dziś nie kupiłam, wciąż uważam, że mu niepotrzebne, młody jest:-)))

      Usuń
    2. dawniej nazywali to coś, co sobie zrobiłam w nadgarstek "przesileniem", przesiliłam go sobie oczywiście w mleczarni z okazji tygodnia ładowania konwi na myjkę, a potem dokładnie tak jak mąż Hajduczka wyglebiłam na rolkach ale to moja głupota bo zjeżdżałam ze sporej górki asfaltową drogą która kończyła się szutrem i nie było szans, miałam ochraniacze ale nadgarstek ucierpiał bo jak człowiek leci to ręce przed sobą, no i potem całe życie cokolwiek robię to ten nadgarstek się odzywa i nawet jak mam jakiś poważniejszy wypadek a w rękę nic sobie nie zrobię to on mnie boli

      Usuń
  6. Nic z tego. Nawet najlepszy przepis już mnie nie skusi. Kupuję gotowce i już. Pół wieku pieczenia to chyba starczy by się wytłumaczyć. Ale przepisy kiedy takie że wiem ze się sprawdzą i tak kopiuję bo czytać przepisy tu na blogach bardzo lubię i wirtualnie piekę. Tu mi czarne koty nie zagrażają kiedy tu z Toba Klarko stukam. Bólu nadgarstka bardzo Ci współczuję..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, pół wieku pieczenia stanowczo wystarczy,
      nowe przepisy zniechęcają mnie często, bo są przeznaczone dla ludzi, którzy się bezustannie odchudzają a do tego nie mają na nic czasu, żeby były najlepiej bez cukru i bez tłuszczu i same się zrobiły. Uważam, że porządne ciasto musi być zrobione z prawdziwego masła i nic nie zastąpi cukru czy miodu, nie ma się co oszukiwać.

      Usuń
  7. Czarne koty na choinke jak malowane, tylko choinke postaw gdzies w rogu pokoju zeby przesadni nie mowili, ze nie moga wejsc bo im "czarny kot przebiegl droge":)))
    Albo moze to bedzie praktyczne rozwiazanie dla tych co bys nie bardzo chciala zeby wchodzili dalej:))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie robiłam pierników , a bardzo lubię;)
    Chyba się skuszę w końcu:))
    A kotki śliczne;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A już pomyślałam, że użyłaś czarnego barwnika spożywczego! A skąd masz takie cudne foremki? Ból w nadgarstku nie zniknął, bo może fachowiec zle go zdiagnozował- zdarza się. A jak się dorobiłaś tego bólu, pamiętasz? Bo to istotny szczegół w procesie diagnozowania. W każdym razie nie przeciążaj tego nadgarstka, proszę.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się tą ręką bardzo nie przejmuję, nic specjalnego;) jest tak, jak piszesz - nie przeciążam to nie boli.
      foremke mam od wielu lat, nie wiem skąd, moja synowa ma w swoim sklepie mnóstwo innych kształtów, jakieś bałwanki, rybki, reniferki, a kota nie ma.

      Usuń
  10. Fajne kiciusie, a te czarne jak pantery :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Czarne kotki są the best, dobry patent na ozdoby choinkowe,żeby nie zostały pożarte na pniu:))))

    Fajna masz kocią foremkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja już z córcią umówiłam się na robienie pierników:)

    OdpowiedzUsuń
  13. w życiu nie piekłam pierników. to nie na moje rece...

    OdpowiedzUsuń
  14. prawdziwe waleczne pantery! ;))))

    OdpowiedzUsuń
  15. :-))))
    Czarne kotki i to za darmo :-)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem lepszy - wyjąłem własnoręcznie zrobioną /mniam-mniam/ szyneczkę z zamrażarki i włożyłem do mikrofalówki. Ponieważ przed szyneczka rozmrażałem /mniam-mniam/ chlebek to sądziłem, że na rozmrażanie szyneczki zejdzie circum, razem i do kupki ok. 20 min.
    Po 15 zaczęło w chałupce śmierdzieć /jak cholera, jak cholera/ i odkryłem że z mojej szyneczki w mikrofalówce została spieczona kupka /jak cholera, jak cholera/. Okazało się że Moje Szczęście przestawił ustawienia mikrofalówki na normalny tryb pracy. Serce o mało mi nie eksplodowało jak szyneczka poszła do śmietnika, do śmietnika.
    Jak widać po tekście dostałem od tego cz..., cz...., czkawki.
    Pozdrawiam
    ps. Do świąt jeszcze się zrobi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze czy zajmowałeś się kuchnią od zawsze czy dopiero od pewnego czasu? Bo czasem zazdroszczę, mając męża "niekuchennego" myślę sobie, że może kiedyś jednak coś mu się zmieni jak będzie miał więcej czasu

      Usuń
    2. To długa historia, prawie sprzed 60 lat kiedy sytuacja rodzinna zmusiła abym nauczył sie gotowac podstawowych rzecz. Na początku nawet wodę na herbate przypalałem.......... Później, na kilkadziesiąt lat zostawiłem pole żonie. Dziś na emeryturze i tak mam sporo czasu to mogę eskperymentować. Dziś np. kupiłem 2 surowe szynki na święta. Ponadto mam swojego kulinarnego guru, którego i Ty znasz.
      Pozdrawiam

      Usuń
  17. co tam pierniczki - czarne kotki - dziś udało mi się spalić jajka na twardo...no wiesz - miały się gotować a ja stukałam mahjonga no i masz.
    Komputer ,telefon jedno licho ,potrafią te urządzenia zniszczyć każdą potrawę,,,e nie wiem dlaczego - przecież te urządzenia absolutnie nie biorą udziału w procesie pieczenia czy gotowania:))

    OdpowiedzUsuń
  18. Połknęłam właśnie kilka postów na raz, bo jak pewnie wiesz...nie miałam ostatnio czasu i teraz nadrabiam i ...ach Klarko, jak Ciebie się cudownie czyta. Jak lekko, przyjemnie...nawet gdy piszesz o trudnych i przykrych sprawach (hejtach np.).

    Uwielbiam Cię !!!

    Te koty są cudne, heheheee...
    Ja nawet lubię przypalone ciasta :) A jak spalę kotleta to nigdy go nie podaję dziecku czy mężowi tylko sobie ładuję (jako pokutę chyba)

    OdpowiedzUsuń
  19. Klik dobry:)
    I mój nadgarstek nie daje zagnieść ciasta. Trudno się mówi. Kotów nie będzie, a piernik ucierany.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Piekne kotki!! Moze warto sie zagadac? :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Też potrafię :)) teraz przesiaduję w kuchni ale i tak zdarza się .:))

    OdpowiedzUsuń
  22. Bo poza telefonem warto jeszcze korzystać z z innych wynalazków. Na przykład minutnika. Co do pierniczków, ze zdziwieniem kiedyś trafiłem na gotowe ciasto piernikowe w hipermarkecie. Niezłe było.

    OdpowiedzUsuń
  23. Koty, szczegolnie te czarne, fantastyczne- na pewna przetrwaja do swiat;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Stary piernik Klater wpiernicza pierniki! Cóś piknego, Klarko!
    ściskam i niezmiennie zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  25. A mi sie marzyly pierniki w tym roku! Ale chyba wlasnie stracilam odwage... ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Czarne kotki na poświąteczne przejedzenie mogą być dobrym lekarstwem!

    OdpowiedzUsuń
  27. Taaa. Cos takiego wlasnie zrobilismy z marchewka. Miala byc
    pieknie zapieczona. Smierdzielismy spalenizna az do kapieli...

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz