piątek, 3 października 2014

mam nadzieję, że to ostatni post o piecu

Kolejny raz spotykam się z sytuacją, że człowiek nie umie przyznać się do błędu. Już nie chcę wracać do historii nieszczęsnego pieca, ale jakoś nie mogę sobie tego poukładać. Może mi się rozjaśni, gdy o tym napiszę.

Stary piec po 13 latach miał prawo jęknąć i zdechnąć. Kupiliśmy nowy, firma remontowa zamontowała go w ciągu jednego przedpołudnia, pracownik tej firmy zwrócił uwagę, że piec nie działa prawidłowo i koniecznie trzeba na to zwrócić uwagę serwisantowi, który przyjdzie na odbiór. Musi to zrobić firma, która ma licencję producenta, inaczej nie będzie gwarancji.
Zgłosiłam, przyjechał, podłączył, przyjął do wiadomości, że piec wybucha, powiedział, że tak ma być, zatwierdził odbiór, skasował i pojechał. Piec zapalał się z trudem, wieszał się coraz bardziej.  Pewnego dnia przyjechał syn i akurat był świadkiem, jak piec huknął tak, że widać było u góry ogień. Kazał go nam natychmiast wyłączyć i zgłosić do serwisu mówiąc, że albo nas pozabija albo podczas naszej nieobecności spali się chałupa i tak to się skończy. Jeśli serwis natychmiast  nic nie zrobi to pisać do producenta skargę.

Jeju no ale jak tak pisać skargę, może chłopakowi zabiorą premię albo go obciążą kosztami,  może ma małe dziecko na utrzymaniu albo jakiś kredyt, biłam się z myślami. Aż do chwili, gdy dzięki Wam zrozumiałam, że do niektórych ludzi nie da się inaczej dotrzeć. (O wsadzaniu łba do piecyka nie wspomnę).

Po wielu perypetiach wreszcie napisałam do producenta, który do mnie zadzwonił pytając o szczegóły. Piec został uznany za wadliwy. Przyjechał ten sam pan, który wcześniej kazał nam go używać, wymienił płytę główną i stwierdził – sam bym mógł najwyżej coś tam podpicować, bo przy mnie przecież nie wybuchał. Czyli w dalszym ciągu żadnej refleksji, że chodzi o zdrowie, życie i mienie klienta. Podpicować. Urządzenie, które może rozwalić i spalić budynek. Przecież mówiłam ja i mówił monter, że wybucha, to mało?


Na tym zdarzeniu  raz na zawsze skończyło się moje zaufanie do dewastatorów i innych fachmanów. Picować to się mogę ja na wyjazd do sanatorium, przynajmniej nikomu nie zaszkodzę, najwyżej sobie. A jak taka odpicowana wyjadę to będę miała o czym pisać;). 
Miłego wieczoru.

25 komentarzy:

  1. Wiesz, za przysłowiowej już "komuny" było lepiej, bo jednak byli wtedy jeszcze przedwojenni fachowcy i mieli jakąś dumę zawodową i odpowiedzialnośc. Nie miej, bardzo Cię proszę, obiekcji z pisaniem skargi na kogoś, kto nie wykonuje swych obowiązków prawidłowo. Bo jeśli ma dzieci i żonę na utrzymaniu to tym bardziej musi tak pracowac, by pracy i forsy nie stracic, a nie "picowac".
    A do sanatorium to się nie musisz odpicowywac- wystarczy tylko odświeżyc kolor (jeśli masz dorabiany, jak ja), oraz zrobic manicure.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja jednak albo w innej komunie mieszkałam, albo miałam pecha, bo moim zdaniem byli tak samo "fachowi" jak dzisiaj...

      Usuń
    2. nie farbuję, mam za to umówione spotkanie z panią Asią od pazurków:)

      Usuń
  2. ach, jakby się chciało tę facjatę fackchofca podpicować!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach! mam kilka takich, że jakbym przypicowała, to rodzona matka by go po tym tuningu nie poznała :PPP

      Usuń
  3. Oj Panie w bojowym nastroju, bo rzeczywiście należy mu się i torebką i obcasem tak mu po piszczeli niby przez przypadek przejechać. Ja na samo słowo "fachowiec" dostaję wysypki, czkawki i bólu brzucha. Ale Klarko zregenerujesz się w sanatorium i zapomnisz o piecu i fachowcach ;) Dobrej nocy, Psiara zw,

    OdpowiedzUsuń
  4. po raz kolejny nawet sie cieszę że nie mam gazu...
    No ja bym mu torebusią przyfanzoliła !

    druga strona - moze ma wytyczne,że ludzie to zawsze pierdzielą i potem firma wymienia niepotrzebnie.Nikt nigdy ci tego nie powie....

    OdpowiedzUsuń
  5. RZECZ O MATCE I PIECU GAZOWYM.
    Klaruś !!
    W ramach pocieszanek informuję, że piec gazowy to bardzo niebezpieczna i .....śmieszna rzecz.
    My tez mieliśmy piec gazowy wybuchający co zakończyło się kilkunastomiesięczną absencją mojej mamy w Opolu. Tez zamontowano nam nowy piecyk gazowy /co prawda tylko do kąpieli/ który miał kłopoty z odpaleniem, odpalał z hukiem ale jak odpalił to było ok. Mopja droga mam postanowiła zażyć zasłużonej kąpieli i czasie pławienia się w wannie postanowiła dolać sobie ciepłej wody. Niepomna moich nauk odkręciła i gaz i wodę na full............. jak pierdolnęło !!!! - rura od komina wyleciała, wszystkie sadze z komina doznały uwolnienia. Widok zastałem następujący; powierzchnia wody w wannie była pokryta sadzą z której wystawał kruczo-czarny korpus człowieczy niewątpliwie należący do mojej mamy...............wbrew mojej woli i sytuacji dostałem spazmatycznego śmiechu którego nie byłem w stanie opanować. Następnego dnia moja ukochana mam wyjechała z Opola wielce obrażona na moje niestosowne zachowanie. Przez kilka dni po wejściu do łazienki rżałem jak osioł w poznańskim ZOO.
    Piece gazowe są bardzo niebezpieczne !!!
    Pozdrawiam wszystkich użytkowników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko, tez bym więcej nie weszła do Waszej łazienki :D a nwet całego domu :D

      Usuń
    2. :-))))
      Przepraszam nie wypada , ale uśmiałam się :-)))

      Usuń
    3. Bezetko - juz dawno wyprowadzilismyy sie z tego mieszkania i teraz jak...............pierdolnie to możesz najwyżej dostać rurą.
      Krysiu - tez wiedziałem, że nie wypada ale jak to pamiętam po ok 30 latach ??......

      Usuń
    4. niejedna żona za taką akcję wielbiłaby męża pod niebiosa

      Usuń
    5. tak się teraz śmiejemy, ale wyobrażam sobie, jak kobieta musiała się wystraszyć, i dobrze, że tylko na strachu się skończyło

      Usuń
    6. :))) Co z historia!

      Klarka zgadzam się z Tobą, dobry fachowiec to skarb rzadki jak jednorożec.

      Usuń
  6. Klarko to Ci współczuję...
    Miałaś wyjątkowego pecha ,że trafiłaś na takiego osla...
    Picowanie z gazem, tego jeszcze nie słyszałam...
    A jakby "picnęło" i wszystko wyleciało w powietrze , to kto by odpowiadał ??
    Nawet świadków by nie było...ecj....
    Mam nadzieję ,że teraz wszystko w porządku...

    OdpowiedzUsuń
  7. ............czyli - Klarko, mieszkasz jeszcze tam ?????!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mieszkam i nawet się przed chwilą kąpałam w ciepłej wodzie, ale jak przechodzę koło pieca to zasłaniam głowę ramieniem w takim geście prześladowanej osoby;))

      Usuń
  8. Czyli do pieca też potrzebny ,,antypicownik''...

    OdpowiedzUsuń
  9. a pier.... PICOWAĆ??? no nie wierzę!!!!!!
    trzeba mu było picnąć, żeby się nogami nakrył!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ręce opadają.
    U nas wciąż za dużo tego picowania.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Och, znam problem od podszewki, moi biedni rodzice z piecem i fachowcami wiadro soli zjedli! a piec wciąż dymi... bo tak ma być...

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie wczoraj włączyłem n chwilę ogrzewanie. Też mam piec kilkunastoletni. Oczywiście nie miałem czasu zrobić przeglądu. Mam nadzieję, że jednak będzie działał sprawnie. U mnie co jakieś pięć lat pada w nim pompa. Kamienista woda.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz