Zwlekałam
dość długo ale resztki rozumu zwyciężyły i wczoraj koło jedenastej w nocy
postanowiłam, że dziś rano zrobię to, czego z całego serca nie lubię robić ale
raz na kilka lat trzeba.
Jak
sobie coś wieczorem postanowię to zdarza mi się rano zapomnieć i nawet nie
nastawiłam budzika, mając nadzieję, że zaśpię. Nie zaspałam ale i tak
pojechałam tym ósma czterdzieści. Jak zajdę po dziewiątej to może mnie już nie
zarejestrują, w końcu poniedziałek jest. Po drodze odebrałam wyniki, dwa
tygodnie czekały i się doczekały.
Na
parkingu podejrzanie pusto, ha, pewnie lekarka ma urlop! Wlazłam, w recepcji
pielęgniarka i nikogo więcej. Może pomarli i dlatego nie ma żadnego pacjenta!
Albo chorują.
Zarejestrowałam się i polazłam pod gabinet. Dwie
pacjentki, jedna po receptę, druga chora niezbadana. I ja, też zdrowa, na ciele. Nawet nie zdążyłam pobawić się
wózkiem dla lalek, a jest tam taki uroczy kącik dla dzieci, pełen zabawek, i
już pani doktor zaprasza. Trudno.
Wlazłam.
Czy pozwolę, aby studentka była obecna w gabinecie. Studentka wygląda na
dziewczątko z gimnazjum to nie miałabym serca odmówić. Powiedziałam po co przyszłam. I już. Potem tylko do zabiegowego, gdzie
tadam, studentka chciałaby dostać się do mojej żyły. Pomyślałam, że i tak trzeba oddać krew i tak, a one na
kimś się muszą uczyć, przecież na świniach byłoby niehumanitarnie. No to
życzyłam nam obu powodzenia. Pielęgniarka czuwała jakby coś. Dziewczyna była
bardziej wystraszona niż ja więc żeby ją uspokoić, powiedziałam, że wszystko
opiszę na blogu.
Cóż,
nikt nam nie obiecywał, że życie będzie cudowne.
Nie
bolało. Nie ma siniaka, wkłuła się za pierwszym razem. I tak proszę państwa o
dziesiątej, załatwiwszy wszystko, wyszłam z przychodni.
PS o nawiedzonej babie napiszę jutro, bo to dużo pisania
Tadam!!! No, to mi ulżyło. Miałyście szczęście - obie:)).
OdpowiedzUsuńHahahahahhahahahahahhahahahahaha, no niemożliwa jesteś! Ostatnie zdanie mnie powaliło. :D
OdpowiedzUsuńTy jednak napisz dzisiaj, bo ja tam nie chce Cie straszyć, ale jak tak sprawnie i szybko poszło to podejrzane jest jakieś....
OdpowiedzUsuńRozumiem, że jakieś badania robiłaś? :)
OdpowiedzUsuńProfilaktyka jest ważna :)
OdpowiedzUsuńdlatego się zmuszam
UsuńTeż się zmusiłam parę tygodni temu. Ale bardziej musze się zmuszać do odebrania wyników :P
UsuńA ja się zmuszam iść z wynikami nazad do doktora. Wyniki odebrałam w kwietniu- maju:)))
UsuńI nie udało się nie pójść, miałaś szczęście :-)
OdpowiedzUsuńa ja przy pobieraniu kerwi z żyły mdleję jak nic...
OdpowiedzUsuńBo zdrowie jest najważniejsze
OdpowiedzUsuńI wygodne buty oczywiście
Pozdrawiam
a ja dzisiaj weszłam do poradni w celach "dziecięcych" a zupełnie nieoczekiwanie zrealizowałam również cel własny... przez takie sytuacje również lubię wakacje... :)
OdpowiedzUsuńna nawiedzona babę czekam z niecierpliwością :)
jak ja się zmuszam do codziennej rehabilitacji...codziennie próbuję coś wymyślić i....kaplica, jadę.
OdpowiedzUsuńteż uważam, że na świniach to niehumanitarne :) A tak przysłużyłaś się ludzkości, a przynajmniej studentce z gimnazjum, Serdeczności, B
OdpowiedzUsuńNawiedzona baba:)
OdpowiedzUsuńbrzmi zachecajaca. Pisz , pisz bo czuje ze sie dobrze ubawie:)
A tak poza tym to uwazam ze na martwej swini to jak najbardziej humanitarnie::))
Na zywej to sobie raczej nie wyobrazam:)
Mnie sie zdaje ze we wszyskich serialach o tematycze medycznej mlodzi internisci czy przyszli chirurgowie uczyli sie porzadnego zszywania na golonkach czy innych swinskich nozkach.
Czy to już jest groźba karalna? :D
OdpowiedzUsuńPobieranie krwi z żyły to małe piwko o właściwej temperaturze konsumpcji.Pierwszy raz zaczęłam znajomośc z tym badaniem w wieku 4 lat-wtedy pobierali mi krew co 2 tygodnie, więc przywykłam i teraz nie robi to na mnie wrażenia. Wierz mi, jest cały zestaw badań znacznie bardziej niemiłych. Ci młodzi uczący się, są bardziej uważni i lepiej nastawieni niż wiekowe stażem pielęgniarki.
OdpowiedzUsuńDzielna Dziewczyna jesteś, należy się co jakiś czas badac!
Miłego, ;)
też dziś byłam, poszło nadzwyczaj sprawnie....
OdpowiedzUsuńpróbowałam wyczaić, kto miał być babą, od samego początku. Ale już w połowie się zorientowałam, że tym razem do brzegu daleko... :-)
OdpowiedzUsuńmłodziaki muszą się na kiemś uczyć, jak mawiał Wiech.
Pobranie krwi to dla mnie małe piwo przed śniadaniem. O, właśnie! Jedyny minus, to że na czczo trzeba... Na nawiedzoną babę czekam niecierpliwie! Bo tak zanęciłaś...
OdpowiedzUsuńOooj to ja miałam znacznie, znacznie gorsze przeżycia w tej kwestii. Pękła mi żyła ://
OdpowiedzUsuńNo.... to ja bym na tym fotelu odleciała.....hi, hi, hi....
OdpowiedzUsuńHehe, ja na praktykantkę trafiłam u stomatologa ;). No gdzieś się musi młodzież doświadczać. Przeżyłam, ale trochę jeszcze ta rączka niepewna była...
OdpowiedzUsuńA co do pobierania krwi to raz trafiłam na pielęgniarkę, która bała się igieł i podziurawiła mi obie ręce i nabawiła kilku siniaków, zakładając jeden mały venflon. Na moje uspokajanie, że spokojnie, że mi to nie straszne, że wiem, że mam trudne żyły, ale że byłam dawcą itd. blada jak ściana trzęsącym się głosem oznajmiła, że ona by nie mogła oddawać krwi, bo się bardzo boi. Dobrze, że ja się nie boję ani kłucia, ani borowania, ani porodu ;)
nie,no ty to masz farta...;)
OdpowiedzUsuńU mnie pobieranie krwi przez studentkę skończyłoby się na udzielaniu mojej osobie pomocy przedmedycznej z racji tego, że... film mi się urywa podczas takich zbiegów :)))
OdpowiedzUsuńJak ja nie cierpię chodzic do lekarza, ale cóż czasami nie da się uniknąć. Ale gładko ci poszło!
OdpowiedzUsuń