wtorek, 26 sierpnia 2014

czasem się siekiera w torebce otwiera

(tytuł musi być chwytliwy)


Wczorajszy ranek był bezchmurny choć rześki. Wyszłam z domu nieco wcześniej, zegar w kuchni się śpieszy. Na przystanku stała już jedna osoba. Nie znałam jej ale kiedy przychodzę na przystanek, zawsze mówię „dzień dobry”, nieznajomym również.
Jak można się tak lekko ubrać, jak patrzę na panią to mi się zimno robi – usłyszałam w odpowiedzi.
Obydwie byłyśmy ubrane nieodpowiednio do pogody i pory roku, niczym dzieci z patologicznych rodzin. Ja miałam na sobie długie dżinsy, bawełnianą cienką bluzkę i sandały na bose stopy, pani miała płaszcz, spodnie, półbuty i gruby golf wystający spod płaszcza.  W ręku trzymała duży parasol.  

Co za okropne miejsce, zwariować można, codziennie są burze, jak jest burza to wyłączają prąd, co za straszny zwyczaj, nie ma prądu, nie ma niczego – zaczęła rozmowę.
Wyjęłam telefon, zerknęłam na wyświetlacz. Sześć minut, dam radę.
Rzeczywiście, bywa, że w czasie burzy braknie prądu – powiedziałam.
Ale u nas nigdy nie wyłączają prądu, co to za wieś jest, co za dziura, o, w tym sklepie mają samo dziadostwo a jakie drogie, w życiu tam nic nie kupię – wrzasnęła, nie wiem, czemu, na mnie.
Ja też tam niewiele kupuję,  po większe zakupy wszyscy jeżdżą do marketów a tu są takie artykuły pierwszej potrzeby – wyjaśniłam, na wszelki wypadek odsuwając się poza zasięg parasola.

Na przystanek podeszła znajoma, przywitałyśmy się.

Jak tu można żyć, cztery kilometry do kościoła licząc w obydwie strony, ja mam kościół dwieście metrów od domu – znów na mnie napadła.
Tu wtrąciła się znajoma – ale każdy przy domu ma dwa, czasem nawet trzy samochody, na piechotę to się idzie jak się chce, dla spacerku. Przeważnie – dodała uśmiechając się do mnie.
Co za zadupie, co za zacofanie, żadnych normalnych ludzi tu nie ma, nie ma gdzie iść,  jak możecie tak żyć – pani zrobiła się czerwona ze złości.  Poczułam się urażona. Chciałam być jednak do końca grzeczna, więc powiedziałam, że rozumiem, ma prawo do subiektywnej oceny naszej miejscowości, ale nam się tu podoba i  żyje nam się znakomicie. Odsunęłam się jeszcze dalej, kolejny raz wyjęłam z kieszeni telefon. Trzy minuty do odjazdu. Dam radę.
Tymi traktorami tu jeżdżą tam i z powrotem, i motorami, i dzieci wrzeszczą na placu zabaw!

Na przystanek przybiegła  kolejna sąsiadka.

Pani nagle napadła na nas wszystkie – czemu wy tu tyle tych kwiatków sadzicie, tu się nie da oddychać, pełno kwiatków!

Spierdalaj – powiedziała w powietrze któraś z nas, wsiadając do autobusu.

46 komentarzy:

  1. Czyli jednak był happy end! :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha - miszcze cietej riposty;-))
    Bardzo dobrze - ale ja bym nie wtrwała 6 minut;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Huehuehue... A mialo byc o nawiedzonej babie :-))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłaś bardzo dzielna, Klarko!
    A to "spierdalaj" - o ileż ładniej zabrzmiałoby w Waszym dostojnym i donośnym chórku :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. no i ok.
    czasem inaczej się NIE DA

    OdpowiedzUsuń
  6. Należało się:)!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż można poradzić, skoro niektórzy ludzie są zaprogramowani do odbioru wyłącznie krótkich i prostych w treści, komunikatów?! Tego się nie przeskoczy! A już na pewno nie w pewnym wieku, gdy kondycja zaczyna świrować... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale ktos jej kazal tam byc?? Mogla spitalac skad przyszla i tyle.
    Kazdemu jego wlasne niebo, nie ma obowiazku katowania sie miejscami, ktore maja az tyle wad (oczywiscie w jej opinii).
    "Spierdalaj" bylo jak najbardziej na miejscu i w pelni uzasadnione, szkoda tylko, ze tak dlugo wytrzymalyscie:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Spokojna z Ciebie kobieta- ja bym jednak odpysknęła. Ona zapewne wcale na Ciebie nie krzyczała, tylko ma tzw. japoński styl mówienia- oni mają taką jakąś dziwną intonację głosu, że nie znając języka ma się wrażenie, że zwyczajnie się na okrągło kłócą, co mnie denerwuje gdy oglądam ich filmy.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bo Ty nic nie rozumiesz! Miałaś się włączyć w psioczenie na ten wredny/brzydki/zakwiatkowany/brudny/bezprądowy/bezkościołowy świat. Miałaś się włączyć i też psioczyć! :D Zawsze tak robię w takich sytuacjach i przeginam pałę poza granice absurdu, niektórzy załapują cynizm i się zamykają :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trafiłaś, ale ja z tym mam zawsze problem, jeśli chodzi o krytykę mojej rodziny, miejscowości czy ojczyzny to nie mam poczucia humoru tylko od razu bronię pazurami

      Usuń
  11. oj tam, oj tam... ostry system niedopchania:-))) to i krzywo ryj jej się zamykał...

    sorki, to taki cytat z przed lat:-)))

    OdpowiedzUsuń
  12. no fakt, totalna wieś musi być, że taka wywłoka ze słomą w butach tam była... :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Lecz mniemam, że to nie Ty powiedziałaś...:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ha ha, ciekawe która z Was?:))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobrze, że ta "pani" nie wiedziała co Ty w torebce nosisz....

    OdpowiedzUsuń
  16. oooj wstyd Klarko, wstyd! gość w dom, bóg w dom! A Wy trywialne "spierdalaj"... mam nadzieję, że chociaż zabrzmiało to dyplomatycznie! Bo właśnie dyplomacja polega na takim powiedzeniu komuś "spierdalaj" żeby poczuł dreszcz emocji przed czekającą go podróżą!

    OdpowiedzUsuń
  17. oj bo po co tyle kwiatków, no kto by to wytrzymał ;-) wkurzyło ją to i tyle. Rzeczywiście, miałaś się włączyć, dodać np. no i góry wszędzie, kto to widział! Pani by załapała. Albo i nie.... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Puenta jedynie słuszna w podobnym przypadku!

    OdpowiedzUsuń
  19. Hahahahahahahahahahaha :)))
    Co za marudna istota! Było ją jeszcze "wiejskimi"opowieściami o wilkołakach, albo czarownicach chodzących nocą po domach poczęstować! To by wiałaaaa, tylko by się kurzyło.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. ja to bym się kobiety zapytała czy zadzwonić na policję, żeby jej pomogła, bo z opowieści wychodzi na to, że ktoś ją siłą do wsi zawlókł i przetrzymywał! A jakby jednak nie chciała pomocy policji, to wtedy poprosiłabym żeby przestała kaleczyć moje uszy swoim narzekaniem...a potem zaczęłabym rozmowę z sąsiadką o tym jacy to ludzie w dzisiejszych czasach są nic tylko narzekają i narzekają. Ale to ja bym tak zrobiła...bo ja złośliwa jestem ;p
    A Ty Klarko ewidentnie bardzo cierpliwa jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  21. O mateczko kochana! Bardzo biedna kobiecina. Kisi się w swojej żółci i narzekaniu. Tak się kisi,że jest się wylewa.Trza było jej pomóc i również ponarzekać. Może by ulżyło, hi, hi, hi.....
    "Jak tu można żyć, cztery kilometry do kościoła" - to niedopuszczalne! Przy kazdym domu kościół powinni postawić.
    "Co za okropne miejsce, zwariować można, codziennie są burze" - to najokropniejsze miejsce na świecie. Trzeba coś z tym zrobić! Może skargę do nieba wysłać?
    "żadnych normalnych ludzi tu nie ma, nie ma gdzie iść" - oj prawda! wszyscy jedynie narzekają i biadolą. jak mozna tu żyć! Myślę o wyjeździe.
    "czemu wy tu tyle tych kwiatków sadzicie, tu się nie da oddychać, pełno kwiatków!" - koniecznie trzeba się ich pozbyć. Kwiaty to samo zło, uczulają tylko. Kazdy kto kwiata posieja, albo zasadzi karę powinen płacić.
    Hi, hi, hi..... Serdeczności Klarko!

    OdpowiedzUsuń
  22. Aż prosi się pytanie
    A Pani co to robi
    To jednak mogłoby przedłużyć wymianę myśli
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. mam nadzieję, że w tym strasznym miejscu w którym mieszkasz Klarko, autobus przyjechał tam zatłoczony, że baba nie wsiadła, bo się nie zmieściła. Ale to nie po chrześcijańsku tak pomyślałam sobie. Niech mi Bóg wybaczy... Serdecznie i tak Cię lubię (jak zwykle zresztą) Psiara zw.

    OdpowiedzUsuń
  24. Klarko, ja z takim człowiekiem spotykam się codziennie. Codziennie przez 15 min podczas przekazywania zmiany słyszę podobne teksty i wyobraź sobie, że nie potrafię się obronić. Spuszczam głowe i milcze. I jestem szczęśliwa kiedy już sobie pójdzie

    OdpowiedzUsuń
  25. ))))))))))))))) no ubawiłaś mnie płętą obuchacha
    teraz sobie wyobraź, ze matkajadwinia w tym kierunku oscyluje !!!!!!
    a jej nie mogę powiedzieć spierdalaj )))))))))
    choć to najbardziej adekwatne zachowanie!
    oraz czasami też mam coś z tej pani ;-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Klarko, w jakiej Ty "okropnej" miejscowości mieszkasz. Na dodatek zamiast do widzenia mówią tam spierdalaj;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świetne!!! ))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

      Usuń
    2. :D:D o to to to! czas umierać albo..spierdalać:x

      Usuń
  27. K L A R K O zgroza mię ogarnęłła! Dlaczego męczyłaś się tyle czasu?
    Było po drugim zdaniu zaproponować tej pani kulturalne oddalenie się.
    Na przyszłość popraw się. No! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  28. Ech jak ja lubię takie fajne zakończenia!
    Może wyłamię się z ogólnego tonu komentarzy ale ja tak mam jak jestem w mieście a póki co niestety muszę. Wszędzie ograniczenia, nakazy, zakazy, straże miejskie albo ochroniarze. Albo bezmyślni ludzie zajmujący trzy miejsca parkingowe. Tyle, że jestem może mniej otwarty jak tamta pani i nie wylewam swej żółci tak obficie każdej napotkanej osobie. Ale za to na wsi - inny ze mnie człowiek!
    Dziś i mnie zdarzyło się głupio zaparkować samochód tak, że zwrócił mi uwagę przejeżdżający rowerzysta. Cholera miał rację! Nie miałem pojęcia, że w pobliżu jest ogródek jordanowski i matki z wózkami miałyby trudno przejechać. Przeprosiłem, podziękowałem i przeparkowałem metr dalej.....
    Może nie jest zemną jeszcze aż tak źle, bo lubię dzieci, kwiatki no i chodzę do sklepów, gdzie ceny są do zaakceptowania. Nie czepiam się także inaczej ubranych ludzi. No może tylko co do motocyklistów bym się z panią zgodził... zwłaszcza tych jeżdżących o północy, istna plaga! Ale robi się chłodniej i sezon się niebawem skończy.

    OdpowiedzUsuń
  29. Przypuszczam, że ta pani to wszędzie narzeka podobnie, na wsi zadupie, a w mieście tłoczno i głośno. Niektórym wszystko przeszkadza. Ale przypuszczam, że to im samym z sobą najciężej, bo jaka to radość tak sobie wszystko obrzydzać i nie umieć czerpać radości z kwiatów, długiego spaceru czy dziecięcych zabaw?

    OdpowiedzUsuń
  30. Najbardziej trafna była ostatnia odpowiedz ;) coś mi się wydaje, że Paniusia innej nie zrozumiałaby :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ha! jakiś czas temu jakaś nieznana mi pani zaczepiła mnie, pytając, gdzie w pobliżu jest sklep spożywczy, bo tak w ogóle to ona przyjechała z Warszawy , chciałaby gdzieś nabyć ogórki i nie wie gdzie.
    Za parę minut widzę, jak wyfiokowana paniusia wędruje naburmuszona ze sklepu i zwraca się do mnie ze słowami "przecież w tym sklepie nie ma ogórków, jak WY TU ŻYJECIE"?
    Odpowiadam : "bardzo dobrze, a ogórki zwykle w sklepie są".
    Prychnęła coś i odeszła oburzona.
    Czyżby to była ta sama pani? Badz jej klon?

    OdpowiedzUsuń
  32. to kończące dyskusję slowo, powinno paść już na początku rozmowy. Jak ognia unikam frustratów i malkontentów, ktorym wszędzie źle. ja tam chyba nie jestem wymagająca, bo wszędzie znajdę, coś co mnie cieszy.

    OdpowiedzUsuń
  33. A swoją droga, to masz anielską cierpliwość i wielką kulture osobista Klarko, chociaż myśle, że każdy wybaczyłby ci "bluzga" na babsztyla w takiej sytuacji byłoby to usprawiedliwione, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Nawet pogadać sobie nie mogła, biedactwo...

    OdpowiedzUsuń
  35. Klarko, no nie mialam pojecia, ze mieszkasz w takim STRASZNYM miejscu!!! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  36. Jakby to "spierdalaj" padło z marszu na początku, to jeszcze zaczęłaby narzekać na mieszkańców, że to wsiowe chamy i mendy są. ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Mam taką fryzjerkę (w dodatku moja sąsiadka) - po wizycie u niej (a z cięcia i ceny jestem zadowolona) wracam umęczona;))
    I myślach leci niejedno słowo!

    OdpowiedzUsuń
  38. No bo, jak wszem i wobec czyli na podwórku mym kamienicznym na ten przykład wiadomo kwiat wszelaki wrogiem jest ludzi kulturalnych inaczej i zwalczać go należy sposobem wszelkim. Miejsca niepotrzebnie zakwiecone mogą wszak służyć celom bardziej doniosłym jak : nieustającemu suszeniu prania, porzucaniu butelek, puszek i innych poimprezowych śmieci i wreszcie cel najbardziej doniosły - psi/koci wychodek. Pragnę tu nadmienić , że nie mam absolutnie nic przeciwko zwierzynie , sama podlegam czterem kocim indywiduom. Z równowagi wyprowadzają mnie wyłącznie ludzie, którzy uważają , że jak pies/kot sika na korytarzu to widać musi i właścicielowi nic do tego, a tym bardziej innym osobom. Kwiaty zaś kolorowe są i osobom z syndromem dnia drugiego zakłócają pracę oczu.Przepraszam, że tak skupiłam się na jednym elemencie wypowiedzi osoby kulturalnej inaczej, ale codzienny kontakt z tą sprawą wywołał niepokojące zmiany w moim umyśle czyli rosnące pragnienie posiadania pułapki na niedźwiedzie i inne takie. Nadmieniam jeszcze, że osoby powodujące owe "upiększenia" narzekają, że ludzie to chamy i na podwórku mówiąc językiem nieomalże poetyckim "syf jest".
    Serdeczne pozdrowienia ze stryszku

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz