Umówiłam się pod Bagatelą i byłam pewna, że się natychmiast poznamy bo ileż może tam być par z przedszkolakiem w późne, sobotnie popołudnie?
I się pomyliłam i to bardzo! Tłum spacerujących rodziców z dziećmi - za rączkę, w wózkach, na ramionach przechadzał się tam i z powrotem i gdyby nie telefon, to w życiu bym nie poznała..Stokroci!
W "kawiarni dla emerytek", gdzie spotykam się z blogerami (i z koleżankami bez blogów również) spędziłam pełne radości chwile.
W tych blogerskich spotkaniach za każdym razem jest inaczej. Tym razem było po prostu tak, jakbym spotkała znajomych, którzy przypadkiem przejeżdżali przez moją miejscowość. Bez przygotowań, bez oczekiwania. I wiecie co? Takie chyba są najlepsze.
Tak, bo omija człowieka nerwówka jak wypadnie na takim spotkaniu :)
OdpowiedzUsuńTeż mam takie miejsce do tego typu spotkań.Takie spotkania nieco w biegu, na zupełnie neutralnym terenie są najlepsze - takie bez "zaginania się i spinania".
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
zazdroszczę miłego spotkania:)
OdpowiedzUsuńAle fajnie, że na neutralnym gruncie! To daje wolnosc i wiekszy spokój obu stronom. Dobrze, że masz takie oswojone, przyjazne miejsce do spotkań Klarko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło!:-))
zazdroszczę....
OdpowiedzUsuńFajne spotkanie :-)
OdpowiedzUsuńCiepło chyba u Was było
i dlatego ludzie z domów wyszli...
Mam bloga od 3 miesięcy, a dzięki temu, ze wpadają do mnie inne blogerki czuję się z nimi "zakolegowana". Ja wpadam do nich (do Ciebie :)), i powoli poznaję zupełnie obce mi dotychczas osoby. W te blogi wkładamy tyle siebie samych, dzielimy się sobą, myślami, uczuciami, doświadczeniem, radością, humorem albo ... kłopotami zdrowotnymi, że nic dziwnego iż coraz lepiej się poznajemy. Nie przypuszczałam, że blogerki spotykają się tez w realu, jakie to fajne. I tak Cię lubię Klarko :) Psiara zw.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Stokrotka pamiętała, aby przekazać Ci Klarko całusa ode mnie ;))
OdpowiedzUsuńOlimpko, no niestety zapomniałam, ale to tylko dlatego ze nie sposób przez tak krótko czas przegadać wszystkiego co by sie chciało:-(
UsuńNic nie szkodzi...po prostu sama muszę się kiedyś z Wami spotkać i Was obie ucałować ;)
UsuńFajnie macie :-) Wirtualnie też z Wami spaceruję po Krakowie, jak zawsze chciałam... I zapraszam do Łazienek :-)
OdpowiedzUsuńPrawda, że spotkania takie bez planowania i bez stresu, i tak po prostu "na mieście" też mają swój urok:-)?
OdpowiedzUsuńI że Tobie sie chciało w taki upał gnać do tej kawiarni, dziekuje że Ci sie chciało:-)
A kawiarnia "dla emerytek" bardzo udana.
He he, a ja się zastanawiałam z kim to się Stokrotki w Krakowie spotkały! I już się dowiedziałam, ale nie z ich bloga :-)
OdpowiedzUsuńKochana ja do swojego bloga dopiero dziś się dosiądę, i tylko nie wiem o czym pisać, bo mam jeszcze zaległy Tczew a tu już Kraków i Kielce no i spotkanie, bo to w całej tej "wyprawie" było najważniejsze;)
UsuńTeraz czekać jak rozmowy z tej knajpy opublikuje WPROST na swoich łamach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj lepiej, żeby nie;) krajem to może by nie wstrząsnęło, ale światem blogowym na pewno, ha ha
Usuńo tak:D
UsuńAle fajnie! Jak czytam o tych wszystkich blogowych spotkaniach na zywo, ktore ostatnio zreszta zrobily sie strasznie popularne, to zaluje ze wynioslam sie za moje siedem morz! :)
OdpowiedzUsuń