piątek, 25 lipca 2014

z cyklu - zrzęda się wymądrza

Kiciul śpi jak zabity na bielutkiej pościeli a Megi zwiedza dom. Co za kot, żeby nie słyszeć obcego tupania! Ale nie ma się co dziwić, pół nocy wisiał na siatce i wrzeszczał, żeby go wpuścić  bo chce sprawdzić czy żyjemy to teraz odsypia.

Jedni zakładają siatki, aby kot nie wypadł z balkonu a my założyliśmy ją, aby się wyspać, ponieważ koty tłukły się do okien jak opętane i biegały tam i z powrotem, z pola i na pole, czasem nawet kilkanaście razy w ciągu nocy. Teraz jest siatka i wygląda to tak – kot wczepiony pazurami w siatkę drze się w niebogłosy, ja nie słyszę bo śpię z drugiej strony domu, Krzysiek nie słyszy bo jego nic nie obudzi i tylko psy sąsiada jazgoczą, nie wiedząc, co się dzieje.

Ale nie o tym chciałam pisać, miało być o przedszkolakach. Lubię, fajne są. Takie kilkuletnie mądrale, jeszcze przeważnie nie zepsute, szczere i bezpośrednie. Ostatnio taki jeden pytał mnie, czy mam wnuki a kiedy powiedziałam zgodnie z prawdą, że nie mam, odparł, że to szkoda, bo niektóre dzieci nie mają babci a przecież babcie są potrzebne do kupowania prezentów.
Celowo napisałam o psuciu dzieci. Czasem mam ochotę wstrząsnąć jedną czy drugą mamą i zawołać – kobieto, co ty robisz! Co ty robisz z tego człowieka, który ci ufa, dla którego jesteś całym światem. Zrobiłaś sobie z dziecka zabawkę, manipulujesz nim, tłamsisz je na każdym kroku.
Nie odzywam się, nie moja sprawa.
Kilkuletni chłopiec, któremu podporządkowana jest cała rodzina. Nie je tego, co wszyscy, odwrotnie – wszyscy mają lubić to, co on. Ale on nic nie lubi. Depcze po stopach, przeciskając się między stołem, zrzuca jedzenie na podłogę. Nie umie samodzielnie jeść. Nie umie nawet gryźć jedzenia. Mówi bardzo niewyraźnie, krzycząc. Matka tłumaczy. Mały rzuca się na podłogę i wyje. Matka stoi koło niego i jęczy – wstań, nie rób tak. Usprawiedliwia się – bo on nie ma tu swojego osiołka. Sama jesteś osiołek – myślę. Wystarcza godzina, by czuć narastającą irytację.
Nic się nie odzywam, nie moja sprawa.

Ale z całego serca dziękuję pewnej mamie, że mogłam poznać jej kilkuletnią córeczkę, która jest rezolutną dziewczynką,  lubi podróżować, potrafi jeść przy stole, rozmawiać i bawić się,  nie usiłuje bezustannie zwracać na siebie uwagi. To mi pozwala wierzyć, że tych niezepsutych dzieci jest więcej.
Nic się dziecku nie stanie, jeśli pójdzie później spać, jeśli spędzimy weekend zwiedzając Polskę, zanocujemy w nie swoim łóżku. Zasady są w tygodniu, w wolnym czasie pozwalamy sobie na luz.
Też tak myślę.

Zaczęłam o tych kotach. Być może miłośnicy kotów będą oburzeni, bo skoro podjęłam się opieki to powinnam im zapewnić odpowiednie warunki. Tak właśnie jest - kot w dzień śpi a człowiek pracuje. Dlatego człowiek musi się wyspać w nocy, a kot niech sobie nocą biega po ogrodzie z innymi kotami, a jeśli się zmęczy bieganiem, ma do dyspozycji wiele bezpiecznych, ciepłych i suchych miejsc, nie ma potrzeby nas budzić.


17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. ale że tym razem nic nie napisałeś o pewnym sprzęcie do mycia podłóg, hmm

      Usuń
    2. Jak sierściuch jest na zewnątrz to niepotrzebny. :)

      Usuń
  2. Moja kicia dziś w nocy też biegała po ogrodzie, zawołałam ją koło 6 rano, bo zaczęło padać i wróciła pospać sobie jeszcze w domu, ale z ziewania i przeciągania wnoszę, że i tak gdzieś spała w ciepłym wygodnym miejscu. :)
    Co do dzieci - mam podobnie, jak Ty. Podziwiam te, wychowywane świadomie przez mądrych rodziców, a małych tyranów nie znoszę, a rodziców unikam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze mi się nie zdarzyło by kot wlazł mi na moje łóżko w sypialni. Na kuchenny stół i na łóżko od małego mają zakaz i to działa..Tak samo z dziećmi i wnukami . Reguły i konsekwentne tego przestrzeganie. Trudne bardzo, ale nie widz ę innego sposobu, na wzajemne dobre wspólne obcowanie..

    OdpowiedzUsuń
  4. I dlatego mam psa - żeby się wyspać, bo jak jeszcze i to... to bym na rzęsach chodziła chyba. A pies w nocy śpi ( w moim łóżku, w bielutkiej pościeli?), i tylko trzeba się troszkę przesunąć bardziej z boku, żeby mu wygodnie było :) Psiara zw

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje domowe w nocy też śpią...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mówią, że nie ma niewychowanych dzieci, są tylko takowi rodzice.

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie , Klarko !
    Jak możesz :-)))
    Biedny kiciulek...
    Co do dzieci mamy takie same poglądy...
    Jednak zbyt często ostatnio widuję takie małe rozwydrzone dzieci
    i zastanawiam się czy coś ze mną nie tak czy z nimi, rodzicami...

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozwydrzonych zwierząt i dzieci nie zniesę

    OdpowiedzUsuń
  9. kociska często śpią z nami i ja to lubię.Po stole NIGDY bo maja zakaz od zawsze i respektują.
    Co do siatki - genialny pomysł.
    Kiedyś spiac w pokoju z wejście man taras też po kilkanaście razy w nocy otieraliśmy i zamykaliśmy kotom drzwi.
    Nie zap[omnę jak pełen słusznego w...rwu X-men w półśnie zerwał się do siadui sunąć po łożu a kotem rzucil kapciem.A ma sporego i cięzkiego...bo nie używa materialowych...No cóz.
    Koty zrozumialy ;)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Bo chyba z dziećmi i z kotami jest trochę podobnie: ani jednym ani drugim nie należy pozwolić wejść sobie na głowę, i o jednych i o drugich trzeba dbać, ale uważać, żeby nie zagłaskać, no i zarówno jednym jak i drugim dać trochę wolności:)

    OdpowiedzUsuń
  11. a naszą Nutkę potrącił samochód... nic nie piszę, bo próbujemy ratować , ale kiepsko to wygląda.....

    OdpowiedzUsuń
  12. Moi rodzice byli podobnego zdania co do tego typu "wychowania", do momentu kiedy "dorobili się" wnuka. I jakoś tak z mojej perspektywy widzę, że ich "radykalne" poglądy uległy złagodzeniu :D Nie jest aż tak źle jak w opisanym powyżej przypadku, ale pewne, wcześniej dla nich niedopuszczalne u cudzych dzieci zachowanie, u własnego wnuka tolerują. Dodam tylko, że mnie i moje rodzeństwo wychowali "starą szkołą" :) Widocznie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Pozostaje mieć nadzieję, że mi się coś w głowie nie przestawi, bo nie chciałbym siebie oglądać w podobnej sytuacji z moimi ewentualnymi dziećmi, czego sobie i Państwu życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. I tak trzymaj, nie daj się kotom!!!W wychowaniu dziecka potrzebna jest żelazna konsekwencja i zrozumienie,że nawet jeśli dziecko jeszcze nie mówi to i tak wiele rozumie i wychowywanie zaczyna się od pierwszego dnia życia.
    Wiem, to brzmi upiornie, ale to niestety prawda.
    Ale,podobnie jak Ty, nikomu nie robię uwag na temat wychowywania dziecka- w końcu to rodzic dostanie po tyłku gdy zle dziecko wychowa.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wnuka podobno kocha się czasem bardziej, niż dziecko. Zgodnie z zasadą, że rodzice są od wychowywania, a dziadkowie od rozpieszczania. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz