środa, 16 kwietnia 2014

palenie Judasza

Święta Wielkanocne są pełne symboli. W mojej rodzinnym domu święta te miały wymiar religijny i związane były z uroczystościami kościelnymi. Nie do pomyślenia było, aby ktoś nie szedł do spowiedzi.  A ta spowiedź nie była byle jaka. Zanim się wyszło z domu, należało się ze wszystkimi przeprosić. Potem oczywiście  uważać, aby nie zgrzeszyć, ach, jakie byłyśmy dla siebie miłe, grzeczne i uczynne. Szorowanie i sprzątanie przedświąteczne szło w mig!
Nikt nie miał wolnego od szkoły  z powodu rekolekcji, nikt nie sprawdzał obecności na nabożeństwach, po prostu było oczywiste, że się idzie, ewentualnie pilnowali tego rodzice lub dziadkowie. Ja tam wolałam iść na Drogę Krzyżową niż grabić ogród czy sprzątać w sieni.

W Wielki Czwartek ogród był już zazwyczaj wygrabiony i wymieciony, dom wysprzątany, słoma w siennikach wymieniona.

 Po nabożeństwie, wieczorem, w całej wsi płonęły stosy.

Pal się Judosie bezbożniku, co sprzedałeś Chrystusa za trzydzieści srebrników!

Judasz, uosobienie zła, fałszu i grzechu, płonął, a oczyszczający ogień miał zapewnić domostwu na kolejny rok ochronę przed fałszem,  oszustwem, oszczerstwem i obłudą.


Tak to się obrzędy mieszały i nikomu to nie przeszkadzało. 

17 komentarzy:

  1. Zwyczaje rzecz święta...a Judasza spalić trzeba...zwłaszcza,że w dzisiejszych czasach "judaszy" na świecie tylu co u ...Żyda czapek na strychu...:) Pozdrawiam świątecznie Pani Klarko:) Kama

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie wspominasz prawdziwe święta,wśród prawdziwych ludzi.
    To był na pewno piękny czas,ale to se newrati..:)), zazdroszcze ci takich wspomnień.
    pozdrawiam
    Eliza

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to straż miejska tylko na to czeka by mandat za palenie wlepiać. A przecież w ten sposób wszystkie stare się paliło i tą słomę z tych sienników pewnie także i czysto się zrobiło w obejściu.U nas także dziś kończą się wszystkie porządki w domu i obejściu. Dziś także ostatnie zakupy przedświąteczne. Pozdrawiam Klarko jeszcze przed świątecznie-;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słoma szła do obornika, kto by marnował owsianą słomę;)

      Usuń
  4. no to palimy jutro wieczorem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowite zwyczaje. Jakże miło było o tym przeczytać. Dawno nie pisałaś w taki "swój" sposób o przeszłym życiu.
    W jednym tylko miałyśmy podobnie, ja też pamiętam ten zwyczaj przepraszania wszystkich domowników przed spowiedzią. Okropny zwyczaj! Choć oczywiście w założeniu szlachetny, ja wspominam go jako koszmar.

    OdpowiedzUsuń
  6. Środkowa Polska nie znała tego zwyczaju. I na szczęście nie trzeba było przepraszać. Chociaż ja się w dzieciństwie sporo na przepraszałam, mama się wiecznie obrażała i przepraszać ją trzeba było. A słomę w siennikach pamiętam u dziadków, gdy została wymieniona na świeżą, pięknie pachniało. :) Święta wspaniale wiosenne święta zmartwychwstania. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tego obyczju, pierwszy raz słyszę...
    No proszę jaka ta Polska ciekawa :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wtedy z pewnością do stosu nikt nie dorzucał starych opon i plastikowych butelek po napojach.
    A swoją droga jakże ten Judasz był potrzebny, bo przecież żeby było i rozkwitło dobro musi być zło. I On wziął to na siebie. Odnoszę wrażenie, że Judasz dostał od Boga najtrudniejsza rolę do zagrania.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tradycji,które były kiedyś o, których pamiętam to-symboliczne bicie gałązkami w Wielki Piątek.Z opowiadania mamy wiem,że za jej czasów były to gałązki cierniowe /torki/,które potem były palone w wielki Piątek w kościele.Kiedyś dzieci robiły gniazdka ,i rano w piżamach chodziły na ogród sprawdzać co przyniósł im zajączek.
    Moje córki,choć dorosłe bardzo cieszyły by się z gniazdka z prezentem.
    Bardzo podoba ją mi się Pucheroki.A może dla od miany my zrobimy gniazdka,i jakiś zbłąkany zajączek zostawi dla nas jakiś prezent.
    Wanda z W.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie słyszałam o tym zwyczaju. Oj, bogata ta nasza obyczajowość i obrzędowość. Szkoda,żeby wyginęła.

    OdpowiedzUsuń
  11. I dzięki Tobie, wiem, co to palenie Judasza. U nas się nie paliło. Owszem do kościoła się biegało, ale tyle tego biegania było,( a mama nie odpuszczała), że z chęcią bym sprzątała cokolwiek byle już godzinami nie sterczeć w kościele.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale już teraz się JUdasza nie pali?

    OdpowiedzUsuń
  13. Przedwczoraj czytałam o topieniu Judasza :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na Kaszubach istniał kiedyś zwyczaj "palenia kani" zwyczaj koszmarny i (na szczęście) znam go tylko z opowiadań.
    Natomiast ze zwyczajów ciągle jeszcze praktykowanych pochodził zwyczaj biegania w wielki piątek z kołatkami i kołatanie nimi po całej wsi.

    Pozdrawiam

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
  15. Judasza raczej bym nie palil, ale bylbym mu wdzieczny, ze sie poswiecil. Moze nalezaloby mu nawet swiece zapalic.
    Bez Judasza Jezus nie spelnilby woli Bozej.
    W powyzszym zdaniu stoja dwa wazne imona obok siebie. Nie jest to tylko moj punkt widzenia, istnieje wiele podobnych kometarzy.
    Zastanowmy sie:
    Gdybym mial wazna misje do spelnienia i byl zmuszony do korzystania z pomocy, do kogo bym sie udal? Oczywiscie do najbadziej oddanego mi przyjaciela ze wszystkich 12-tu.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz