wtorek, 25 marca 2014

powiedz mamie, że ją kochasz

Mam czworo rodziców. Jak się mówi ponad trzydzieści lat do teścia „tato” i widuje się go częściej niż rodzonego ojca to jest rodzicem. Tak samo z teściową, choć tu muszę przyznać, że miłości między nami nie ma, ale jest szacunek i wzajemna troska.

To wielkie szczęście tak długo mieć mamę i tatę. Nie zawsze o tym pamiętałam. Czasem byłam zła i nie mogłam zrozumieć wielu spraw aż dojrzałam do myśli, że każdy ma prawo do błędów, nie można od rodziców wymagać, aby byli idealni. Zrozumiałam to dopiero wtedy, gdy sama nie byłam matką idealną. Bo nie ma perfekcyjnych rodziców i cudownych dzieci.

Potem już poszło łatwo. 
Tata był zawsze bardzo surowy aż któregoś razu ta surowość zaczęła topnieć i zmieniać się w niezdarne okazywanie uczuć. Czekolada dla wnuka, suszone grzyby na zimę, książka dla mnie, wreszcie „kochana córeczko”. Sądzę, że było dla niego bardzo trudne przełamanie bariery między myślą a słowem.
Za to mama każdą rozmowę telefoniczną kończy słowami jak w amerykańskim filmie i  choć z początku wydawało nam się to sztuczne, teraz już nie jest. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy słowa „kocham cię” będą ostanie. Na zawsze zapamiętane.

Mam czworo rodziców. To wielkie szczęście tak długo mieć rodziców.

Przygotowują nas do odejścia. Mają na cmentarzach miejsce dla siebie, żeby dzieci nie miały kłopotu. Nie czekają na śmierć ale jej nie lekceważą.
  
Nie wyłączamy na noc telefonów. Coraz częściej słyszę – tata jest w szpitalu, teść gorzej się czuje, mama ma gorsze wyniki, nie wybierajcie się nigdzie daleko bo nie wiadomo, jak będzie.

Teraz zadzwonię do mamy a ona powie – po co się pytasz, przyjedź kiedy chcesz, ale nie martw się, daję sobie radę. Nie umie powiedzieć, że jest źle nawet, kiedy tak jest.

Kocham Cię mamusiu.

33 komentarze:

  1. Kiedy wyszłam za mąż i starszej koleżance z pracy narzekałam na teściów powiedziała mi: "Zobaczysz, za 10 lat będziesz miała ochotę zadzwonić do teściowej na Dzień Matki". W tym roku będziemy z Panem M. obchodzić 9 rocznicę ślubu i już od pewnego czasu myślę jak mądre były te słowa mojej koleżenki. Nie żebym zawsze zgadzała się we wszystkim z moimi teściami (częściowo wręcz przeciwnie), ale z biegiem czasu tym bardziej doceniam ich akceptację mojej inności - do rodziny gdzie panuje kult jedzenia i gotowania weszłam ja, która wszem i wobec głoszę jak to nie lubię i nie będę gotować ;) I nigdy nie usłyszałam z tego powodu złego słowa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, szczera prawda. Ja zdążyłam w ostatnim momencie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze zazdrościłam ludziom, którzy mogli podejść do matki i tak po prostu się przytulić. Zawsze....

    I nie zgodzę się z jednym zdaniem: że nie można od rodziców wymagać, aby byli idealni. Idealni może nie, bo któż z nas jest idealny, ale ja dopiero mając dziecko i to dorastające zrozumiałam na czym powinna polegać miłość rodzica, co znaczy "bezwarunkowe uczucie" , że przyjemniej jest dziecku dać niż wymagać .... Mamy prawo jako dzieci wymagać od rodziców przynajmniej tego, żeby nas nie krzywdzili. A słowo, odepchnięcie, brak m iłości bardziej krzywdzi niż uderzenie.

    Jeszcze raz zazdroszczę i szczęścia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż się wystraszyłem, że umknął mi Dzień Matki, ale przecież markety nie pozwolą mi o tym zapomnieć. A o miłości warto rzeczywiście rozmawiać bez okazji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zatrwożyłam się przez chwilę, że zapomniałam o Dniu Matki

      Usuń
    2. Pierwsza myśl to taka że zapomniałam o tym dniu , druga że gdzieś mi umknął jakiś ogromny szmat czasu co mnie nawet nieco wystraszyło . Klarko !!!!!!

      Usuń
  5. Rodziców się nie wybiera rodziców się kocha i szanuje takimi jakimi oni są. Nie ma co narzekać na rodziców bo z nimi czasami źle,ale bez nich jeszcze gorzej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo powiesz jeśli by cię bili ? Wyzywali ?

      Usuń
  6. Trzymaj sie Klarko cieplo, i mow poki mozesz ze ich kochasz.
    Sciskam Malgosia

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację, to duże szczęście mieć rodziców tak długo...
    Swojej mamie nie mam już jak powiedzieć że ją kocham, choć ostatnio myślałam o tym, że wtedy, kilka lat temu, podjęłam dobrą decyzję: po pierwszym roku studiów miałam już zaklepaną pracę, ale zrezygnowałam i wróciłam na całe wakacje do domu- mama była wtedy po pierwszej chemii, lekarze nie dawali zbyt dużych nadziei.
    To było ostatnie lato kiedy moja mama żyła. Na początku kwietnia minie sześć lat od jej śmierci...

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mądry wpis....mój tato umarł 12 lat temu...zawał...dla mnie szok...teściowa rok temu...białaczka....Wiem jaki jest strach o najbliższych...tego uczucia nie zapomnę nigdy...Niby takie banalne, a jakie prawdziwe (...) śpieszmy się kochać.....

    Magda

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam jedną mamę i tatę, o którym ciągle pamiętam.
    I teściów, którzy sprawdzili się przez te wszystkie lata ...
    I niedługo poznam nowych, oby tym razem tak już zostało...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mądry i potrzebny post. Ciepło się robi na duszy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie Klarko. Niby stukanie w klawiaturę jest łatwiejsze niż przemawianie z takiej okazji, ale i tak wolę zamilczeć wobec tego, co przeżywasz i wobec własnych doświadczeń i wspomnień.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. ..piękna audycja w Zorkowni:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy za dużo tego tematu,by o tym na postach naszych przypominać..

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja właśnie jestem u mojej Mamy,w nocy zachorowała, kolejny raz, nie tak dawno straciłam męża, nie mam ani Ojca ani Teścia, ciągle proszę tych którzy odeszli aby nie zabierali mi Jej , bo jest nam tu potrzebna... Renia z Kołobrzegu

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja uwazam, ze sa wyjatkowi rodzice i cudne dzieci- wszystko kwestia perspektyw. W mojej miarze sa:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ech pięknie napisałaś...
    Ja już mam tylko Mamę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się, pięknie to Klarka napisała:)
      ja też mam tylko Mamę...

      Usuń
  17. ech...
    i ja to potrafię...
    wiele razy mówię moim rodzicom, że ich kocham, oni też się tego uczą...
    natomiast moje dzieci słyszą to prawie codziennie

    OdpowiedzUsuń
  18. Mów często i dzwoń! Ja ciągle mówiłam, że muszę zadzwonić do Babci, potem, że może lepiej odwiedzę Ją w weekend. I co się stało? W piątek Babcia miała wylew i nie odzyskuje przytomności :-)
    Zawsze jak wyjeżdżamy gdzieś w daleką podróż żegnam się z nimi jakbyśmy widzieli się ostatni raz :-(
    marucia

    OdpowiedzUsuń
  19. No i łezka w oku mi się zakręciła...czasami tak mamy, że nie potrafimy okazać uczuć , które w nas drzemią...nie warto!

    OdpowiedzUsuń
  20. Z rodzicami nigdy nie miałam dobrego kontaktu. Nie pamiętam pięknych rodzinnych chwil. A już na pewno nie pamiętam pięknych chwil czteroosobowych ( mama, tata, ja,siostra). Tych nie było wcale. Z mamą kontakt złapałam serdeczniejszy jak zachorowała na raka. Na uszach stawałam, żeby tylko ją zoperowali. A nie chcieli już. Po operacji przeżyła 2,5 roku. Paraliż prawostronny, postępująca afazja. Trzeba było ją kąpać, a to wymagało dotyku. Taty to nie interesowało. Choć to żona. A ja córka - musiałam pomóc wejść do wanny, umyć, wyciągnąć ją stamtąd, ubrać, obciąć paznokcie, umyć zęby... Początki były trudne i krepujące dla nas obu. Ale zaczęłyśmy się przełamywać, uczyć sibie. Już nie byłam taka zła w jej oczach. A ona była bezbronna. Przyszedł czas, że kąpiele zaczęły sprawiać mi radość. Śmiałyśmy się, żartowałyśmy. Czasem ją z nienacka przytuliłam. Pocałowałam w głowę. Nigdy ni byłam z nią tak blisko. Potem była śpiączka, hospicjum. Odeszła. 13 maja 2011. Piątek. Pięknie ją ubrałam. Wyglądała jakby spała w tej trumnie. Przeraził mnie chłód jej czoła w ostatnim, pożegnalnym pocałunku w Kościele. Nie byłam się, nie wstydziłam. Omal nie krzyknęłam -jakbym się ciepła i miękkiej skóry spodziewała. Kochałam ją. Tak krótko ją miałam mimo, że zmarła mając 53 lata a ja 30. Aniutka81

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przynajmniej doświadczyłaś tej wielkiej łaski pojednania. Lepiej późno, niż ...później. Pięknie to opisałaś.

      Usuń
  21. Nie mam już nikogo. Jestem głową rodziny. Choć tak naprawdę byłam nią jak jeszcze żyła moja mama, tylko kiedy jej zabrakło uświadomiłam sobie, że zabrakło mi tego pancernego, betonowego muru, o który zawsze się zapierałam, żeby móc walczyć ze złym światem.
    Mam coś z Twojej Mamy :) Też zawsze kończę rozmowę z moimi dziećmi słowami "kocham cię". Bo, a nóż..., a muszą wiedzieć, że są dla mnie najważniejsi.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziękuję. Bardzo mnie wzruszyłaś. Zaraz do swojej Mamy zadzwonię - jak tylko wróci z kościoła:-). Bo żeby nie wiem jak źle się czuła, z pójścia do kościoła nie rezygnuje:-))).
    Taty od czterech lat nie ma już z nami. To znaczy, jest w naszych myślach.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ostatnio sporo myśli do rodziców jest wysyłana, na kilku blogach o tym czytam. Dobrze jest mieć matkę, do której można powiedzieć "kocham cię" i to samo usłyszeć. Dobrze jest mieć ojca który choć surowy jest opiekunem dla dzieci. Bywają ojcowie psychopaci i ku mojemu smutkowi jest takich wielu w naszym kraju.
    W tym jesteśmy podobne, że i ja smutkami też się nie lubię dzielić, wolę w samotności sobie z nimi poradzić. Kiciusia nie wypuszczę, mój pierwszy kotek bardzo kochany, zginął pod samochodem, prosiłam sąsiadkę o opiekę. Kocica sama nie chciała wychodzić, pewnie miała traumę z wczesnego dzieciństwa, znaleziona płacząca w piwnicy. Dlatego koteczka nie wypuszczę, tuż obok ruchliwa jezdnia a na działkach sporo ludzi ma pieski a on się psów nie boi. To tak a propos poprzedniego twojego postu. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo wzruszajacy post, chyba czas do swojej zadzwonic...

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. ja mam mamę już tylko...
    I teściową do której lata mówiłam "mamo" ale ona mnie już nie poznaje...

    OdpowiedzUsuń
  26. Oj Klarko! bo Ty tak po prostu i zwyczajnie ale czlowiekowi sie tak jakos robi we srodku, ze az dreszcz...
    tez Monika

    OdpowiedzUsuń
  27. Mądre słowa.Bardzo się wzruszyłam.
    Wanda z W.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja miałem dużo szczęścia bo do 67 roku mojego zycia ktoś do mnie mówił synku !.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz