piątek, 7 marca 2014

o postanowieniach i wyrzeczeniach


magnes, którym umocowane jest zdjęcie na lodówce, nie ma związku z postanowieniem

Moje postanowienie noworoczne (pierwsze w życiu) trzymam na lodówce ku przestrodze, aby się więcej nie wygłupiać. Zainteresowanym mówię – nie chodziło o przywrócenie smukłości ud, skądże, chodziło o opaleniznę. Ha ha. Co mam mówić.
Jestem pełna podziwu dla kobiet, które z determinacją ćwiczą i odmawiają sobie smakołyków, na przykład Zgaga i Iw.
Bezczelnie śmieję się z koleżanki, która wymyśliła sobie, że pójdzie na piechotę do Częstochowy, aby się w ten sposób odchudzić. Ja zawsze myślałam, że w pielgrzymce niesie się troski, kłopoty i podziękowania, a tu masz, sadło też można.
W środę popielcową jedliśmy rybę z piekarnika z warzywami. Noooo, powiem Wam, że tak to ja mogę pościć.
Umartwiałam się segregując dokumenty i drobiazgi w szufladach. Nie cierpię tego robić. Mogłabym się zamienić i umyć komuś 5 okien za wysprzątanie pięciu szuflad. Ale nie mam wyboru, okna umyłam wczoraj. Nie wiem, czy to dobrze o mnie świadczy, że cieszę się z czystych okien i porządku w szufladach. Taka natura, cieszę się z byle czego.
Na onetowym blogu znów pełno. Niektóre komentarze mnie przytłaczają bo tam jest inaczej niż tu. Tam wchodzą ludzie pierwszy raz i przeważnie ostatni, mają więc okazję pochwalić się lub pożalić anonimowo, tak, jak dawniej w pociągu. Kiedy nie było słuchawek i telefonów, ludzie opowiadali sobie różne historie, potem wysiadali i zapominali o słuchaczach. A słuchacz został i zastanawiał się, czy to prawda, czy fantazja, i jakie to życie jest pełne niespodzianek. A tu mamy prawie zawsze jak w wigilię.

Wyrzucenie notki na onet przekłuwa mi balonik z pychą, wśród hejterów są uwagi pełne konstruktywnej krytyki, choć przecież ja nigdy nie twierdziłam, że jestem pisarką bo jestem rolniczką. Wyhodowanie dorodnego  zboża i zebranie plonu jest równie trudne i ryzykowne, jak napisanie książki i wydanie jej. 

30 komentarzy:

  1. mogę Ci uporządkować wszystkie szuflady w zamian za okna.....Lasko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno w Onecie widziałam zdjęcie modelki XXL i doznałam szoku ,
    gdyż ta modelka była szczupła , taka w sam raz .Według tych nowych , skrajnych wymogów powinnam przejść na intensywne odchudzanie,mam 168 cm i ważę 58-60 kg.,a ja czuję się dobrze .Byłam już szkieletorem /49-50 kg/.
    Okien też nie lubię myć,bardzo nie lubię.Koty też powinny myć okna ,bo one je bardzo brudzą.
    Wanda z W

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, czasem mam ochotę umyć okno.. kotem;)
      Wagę masz idealną!

      Usuń
  3. Ja tam lubię układać w szufladach. Tyle wspomnień i emocji

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znoszę porządkowania papierzysk! Najgorsza robota. Też niedawno posegregowałam dwie szuflady. Jeszcze dwie następne czekają na moje zmiłowanie. Lecz nie tak szybko się doczekają.
    Post o pieczonej rybie, to jest to, co lubię najbardziej:-))).
    A może byś tak opuściła ten Onet i zapuściła korzenie już tylko u nas:-).

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja jestem następna w kolejce do mycia okien, w zamian fachowo, szybko i profesjonalnie uporządkuję szuflady, segregatory - wszystko tematycznie, pooznaczam zakładkami na kolorowo itp., tylko umyj mi te okna pliiiis! :)
    A skoro już tu padł mój nick :)
    Czasem sobie czegoś odmawiam, ale w zasadzie jem wszystko, dziś na deser na przykład będą lody. Ale raczej jogurtowe, lekkie.
    A kiedy zrobię ciasto, też zjem, ale nie pół blachy, jak kiedyś, tylko jeden kawałek dziennie :).
    Po latach walki z wałkami na brzuszku i boczkach wolę użyć nieco samodyscypliny, ale nie musieć wymieniać garderoby co dwa miesiące, bo to i drogie i stresujące.
    Poza tym ćwiczenia wprowadzają mnie w doskonały nastrój, dodają sprężystości i radości. Poza tym kiedy mam wreszcie schudnąć, jak nie teraz, kiedy wychowanie dziecka i remont domu praktycznie za mną, a inne nowe wyzwania wymagają wielkiej siły i samozaparcia.
    A tak będę przygotowana! :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Okien nie myję, bo nie mogę, ale ta czynność nie sprawiała mi kiedyś przykrości. Generalnie nie lubię porządkowania, choć ostatnio moje koralikowe przydasie wołają o to w głos.Co do odchudzania, sylwetki, wyglądu itp.- niestety, nie mam na to zbyt wielkiego wpływu, z powodu sfiksowanej tarczycy. Poza tym nie należy się łudzić - po każdym odchudzaniu gdy się już skończy 50 wiosenek wcale nie wygląda się lepiej- jeszcze bardziej widać wiek, choć nam się wydaje, że wyglądamy lepiej. Co do Onetu- jakoś nie mogę pokochać tamtej platformy - za dużo zwyczajnego chamstwa tam komentuje. Dla mnie post oznacza rezygnację z czekolady i orzechów, ale nie robię tego z powodu przekonań, raczej z powodu...wątroby. Jej też się należy raz na jakiś czas wypoczynek.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Irytuję się gdy następna osoba z wałeczkami tu i tam mówi,że w poście nie będzie jadła słodyczy.A jak się rozgada,to wychodzi,że zaraz potem jest wesele,trzeba wyglądac albo że może nie zmieścic się w letnią sukienkę.Święta nie jestem,ale tu chyba nie o to chodzi z tym postem...

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja tam póki co mam w nosie wszystkie postanowienia niejedzenia czegokolwiek i jem wszystko :) Waga naszczęście mniejsza niż z perwszym dzieckiem więc myślę, że ta tendencja, mimo dużego już brzuszka jak na ten 4 miesiąc, się utrzyma :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja póki co trzymam moje postanowienie za ogon i ściskam mocno :) Mam już jakieś pół :P

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja wagą się nie przejmuję,
    ale zastanawia mnie ta wigilia ??
    Co miałaś na myśli ?
    Że tu wszyscy swoi ?? :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łagodność, spokój, i tak - wszyscy swoi, a dla zbłąkanego też miejsce i zaproszenie, niech się rozgości

      Usuń
  11. W pielgrzymce można nieść także obraz.

    A jeśli o jedzenie idzie, to przy dawkach jedzenia, jakie sobie podaję, powinnam być szprycha, a jak jest to każdy widzi. No, ale przecież nie zamontuję sobie baterii słonecznych ;) Zdrowie najważniejsze, cała reszta później.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja wam nie będę mówić ile ważę i mierzę bo dużo. Za. Dużo. Ale mi się nie chce odchudzać i ni ma rady na razie. Bez chcenia nie pójdzie. Całymi latami się odchudzałam ważąc 55 kilogramów. Jaki człowiek potrafi być bezdennie głupi no nie?
    Ja lubię tu być bo tu fajni ludzie są i Klarka fajna :-) i mi tu dobrze.
    Nie masz chyba tyle szuflad ile mogą chętni uporządkować za te okna co im umyjesz. Ja tam lubię takie trudne prace, może jakieś fugi szczoteczką albo co. O ile MOP się nie obrazi :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Klarko a po co sie odchudzac,wystarczy jest racjonalnie.Jestes ladna kobieta,moja babcia by powiedziala, ze przystojna.Po Twoich postach widac ,ze masz poczucie humoru,i taka Cie lubimy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam dokladnie tak samo. Raczej juz pomyje okna (chociaz tez tego nie lubie) niz poukladam w szufladach. :)
    Weszlam na chwile z ciekawosci na onetowy blog i czym predzej stamtad ucieklam. Za bardzo mi przypomina, ze ludzie jednak sa wredni i zlosliwi, a przy tym zazdrosni bo sami nie potrafia sklecic nawet kilku porzadnych zdan, ale innych krytykowac - prosze bardzo! Brrr, dobrze, ze pisze na blogspocie...

    OdpowiedzUsuń
  15. ja ci zrobię porządek w papierach a ty mi chodź okna umyj 5 na dole i pięć na grze :)
    ps wrzuć co zbędne pod niszczarkę i już :)
    Szybka i kompleksowa rada by Rafał,
    PS2 aż pójdę zobaczę za co Cię tym razem linczują :( moja ty biedna Czarownico :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Okna to pestka, nie cierpię prasowania;(

    OdpowiedzUsuń
  17. red_sonia i tak trzymaj -dbaj o brzuszek i Siebie -wszystkiego dobrego -pozdrawiam -Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
  18. Uśmiałam się z tego sadła niesionego do Częstochowy. Odkąd jestem "na swoim" czyli nie na etacie, to polubiłam wszelkie łażenie "wokół domu". Nawet sprzątanie we szufladach i prasowanie. masz rację z tymi pasażerami w pociągu- oni powiedzą swoje, wysiądą, a nam po głowi tłuką się potem różne myśli. zresztą nie tylko pasażerowie, normalnie w rozmowach też się tak dzieje. ludzie naopowiadają, zapomną a ja jeszcze dwa miesiące obracam i przeżywam. O jakimkolwiek odchudzaniu nawet nie myślę. Właśnie z lubością zeżarłam parę galaretek w czekoladzie. Jutro idę grabić do ogrodu. Liczę na ciut cud.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze- miało być w szufladach, ale we szufladach brzmi jakoś tak egzotycznie, prawda?

      Usuń
  19. To ja się "oddalam"! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  20. O, ja też się chętnie zamienię w porządkach :)

    OdpowiedzUsuń
  21. ja się boję zajrzeć do swoich szuflad, a najwyższy czas się przełamać :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. "amerykańscy naukowcy" dowiedli, że jedynie 8% ludzi dotrzymuje swoich noworocznych postanowień, co zupełnie nie znaczy, że nie należy sobie postanawiać... ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Co tam, można zjeść, potem pobiegać, albo długi spacer i bilans wyjdzie na zero. A sprzątania pod każdą "postacią" nie znoszę, tyle fajniejszych rzeczy jest zrobienia, zobaczenia, przeżycie.
    Pozdrawiam i zapraszam na mój blog
    http://okonawszystko.pl

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj tam! wiosna idzie to czlowieka jakos ciagnie "na pole" i do ogrodu to sie splaszczy (te waleczki);) a z wiosennym usmiechem to i waleczki lepiej wygladaja
    tez Monika

    OdpowiedzUsuń
  25. He, he...
    Na pielgrzymce jest żarcia full wypas pełen serwis ;)
    Byłam na pielgrzymce lubelskiej 5 razy. Przynajmniej na tej można się najeść. Żarcie przygotowywane przez ludzi na trasie, busiki-sklepiki jeżdżące za pielgrzymami...
    Byłam w grupie namiotowej. Tam można było dać zlecenie kwatermistrzom - oni robili zakupy, odbierało się je wieczorem na polu namiotowym.

    W grupie lubelskiej z kolei niektóre dziewczęta chcą się opalić - bluzeczki na ramiączkach, króciutkie spodenki....
    Evik

    OdpowiedzUsuń
  26. Klarko,

    na Onet zaglądam rzadko, ot tak, żeby sprawdzić, co się dzieje w świecie. Na ogół i tak czytam plotki o "celebrytach" albo przeglądam "fotoreportaże" z tego, co komu przybyło lub ubyło.

    Mimo to, cieszę się, że tam od czasu do czasu zaglądam, bo dzięki temu, że trafiłam na Twój onetowy blog, to trafiłam też tu :) I to jest właśnie patrzenie na świat w różowych okularach - okulary mam wprawdzie czarno-brązowawe, ale i tak staram się widzieć pozytywne sprawy, nawet, a może raczej z w ł a s z c z a w nie do końca pozytywnych aspektach życia :)

    Co do opalania - nie znoszę! Od słońca zawsze boli mnie głowa, nienawidzę leżeć plackiem kocu i się smażyć, za to moja mama - wręcz przeciwnie. Ona nawet zimą wygląda przy mnie, jakby właśnie przyjechała w odwiedziny z Sycylii ;)

    aha, jeszcze jedno - wolę zrobić porządek w pięciu szufladach z papierami, niż umyć jedno okno!

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz