piątek, 17 stycznia 2014

zmieniłam tytuł bo był straszny


tak to wygląda po naprawie, do tego spodeczka kapie wolniutko woda

 Niejedna z nas trafiła na fachowca, mającego o sobie wysokie mniemanie. Facet jest partaczem i nie potrafi powiedzieć - przykro mi, ale nie umiem tego zrobić. Nie on pierwszy. Nie żebym miała pretensje do wszystkich facetów, skądże. Najbardziej jednak nie lubię, gdy człowiek nie umie przeprosić, powiedzieć, że coś go przerosło. 
Miło nie jest. Nie potrafię nie ufać ludziom, podejrzewać ich o złe intencje, sprawdzać, węszyć oszustwo i to mnie gubi. Mam od Was namiary na fachowca z polecenia i w przyszłości z tego skorzystam, dziękuję raz jeszcze.

Pieniądze raz są, raz ich nie ma. Lepiej, żeby były.

Napiszę Wam jeszcze o żonie hydraulika, tej, której się bałam. 

Weszli do domu we dwoje, ona stanowcza i zdecydowana, rozebrała kurtkę i zaczęła rozpakowywać torbę, mówiąc jednocześnie, że wczoraj mąż pracował do późna o jednej kromce więc dziś przyjechali razem i przywieźli sobie prowiant. Fakt, zrobiłam mu tylko kawę, sami nie jedliśmy obiadu bo nie było wody ale gdyby powiedział, że jest głodny, zrobiłabym kanapki. Jeździł po części więc myślałam, że zjadł coś na mieście po drodze.

Zostawiłam na blacie dzbanek z kawą i wodę mineralną i poszłam do pokoju. Tymczasem pani naprawdę znała się na rzeczy, porozkładała sprzęt, podawała panu narzędzia, nosiła coś z samochodu i mówiła, co trzeba zrobić, żeby było dobrze. Chyba to zabrzmiało dwuznacznie ale chodzi o śrubunek. Cokolwiek to jest.

Czego się bałam? Dwie obce osoby poruszały się w moim domu jak u siebie a ja siedziałam w jednym pokoju i co tu ukrywać, wyobraźnia podsuwała mi coraz to bardziej malownicze sceny. Stanowczo zabroniłam pani chodzić do piwnicy ale i tak  poszła za mną. "Proszę nie iść za mną, ja to odkręcę" - brzmi chyba jasno?

Śmiejcie się śmiejcie, taka jestem, nie każdy jest odważny i asertywny. 

46 komentarzy:

  1. Głupia maupa ta baba!To co?Miałaś mu jeszcze obiad dwudaniowy postawić?
    No nie ,którzy mają tupet!
    Ściskam dobra kobieto!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiu, i deser jeszcze! ;D

      (po 50) niezalogowana

      Usuń
    2. nasz fachowiec przyjeżdżał z synem (6 lat) i ten syn co chwilę wołał coś do jedzenia/picia. nikomu nie żałuję, mam taką zasadę, że jeśli ktoś robi coś u mnie cały dzień, to dostaje jakiś poczęstunek, chociażby mały + kawa/herbata. nasz fachowiec lubił herbatę owocową, to mu robiłam jak poprosił, w końcu wychodziło po 8-10 herbat dziennie dla niego, a dla syna 4-5... Zrobiłam więc zwykłą - upili po łyczku z samego rana i zostawili do wieczora. Kiedy wychodzili zapytałam, czemu nie wypili herbaty, fachowiec skrzywił się i odpowiedział "eeee, zwykłej to my nie lubimy" :D

      Usuń
  2. a z czego tu się śmiać. Oni jednak mieli BROŃ w rękach...
    nie no żart taki,ale kluczem można przywalić mocno...

    OdpowiedzUsuń
  3. Klarko, no to sie cieszę, żeś Ty taka.... ja też tak mam... niby mocna, niby wygadana... a jak co do czego to uwagi zwrócić nie potrafię.... czemu tak to jest?
    Może gdyby te sytuacje tak nie zaskakiwały??, może trzeba się od razu na "wkurwienie" nastawić.... bo " po fakcie", na sucho, to i ja opierdzielić potrafię- najczęsciej w myślach, już ja bym mu powiedziała....
    rozumiem Cię doskonale!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo ty z tych dobrych jesteś, jak się tobie "krzywda" dzieje to ani mru mru, niechby którego zwierzaka próbowali skrzywdzić to byś taka cicha nie była ...
    a woda kapie jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  5. ja bym się nie bała. chociaż nie chciałabym aby ktoś chodził za mną i to jeszcze do piwnicy.

    OdpowiedzUsuń
  6. I jeszcze:) o hydraulice


    Iza R

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcale Ci się nie dziwię. Gdy to czytam, wyobrażam sobie, jak musiałaś się z nimi czuć. I masz słuszność, że każdy powinien umieć przyznać się do niewiedzy. Tak, jak można był się domyślić, to po prostu amator, który chce sobie dorobić. Może nawet nie tyle on sam, co "ambitna" żoneczka od niego wymaga. Mam przynajmniej nadzieję, że wszystko działa, jak się należy.
    Ja najbardziej w takich razach jestem skrępowana obecnością ludzi, którym nie ufam, z którymi niezręcznie się czuję w tak intymnej sytuacji. Bo spójrzmy prawdzie w oczy, to JEST intymna sytuacja, pozostawać sam na sam w rozbebeszonym mieszkaniu, w dodatku bez wody. Jak tu swobodnie się poruszać i jeszcze zorganizować coś do jedzenia. Kiedy spotkała mnie taka awaria, za pierwszym razem trafiłam na kogoś takiego, jak ten Twój. Za drugim, na całe szczęście przyszedł ktoś, z kim mogłam poczuć się raźniej. I niebezpieczeństwo zostało zażegnane:-).

    OdpowiedzUsuń
  8. a ta rura cieknie czy dobra?
    tak z ciekawości pytam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oby ta trauma byla juz za Toba. O fachowca zawsze bylo trudno. Przez jakies 5 lat mordowalam sie z tym samotnie. Kazdy najmniejszy problem usterkowy urastal do rangi III wojny swiatowej. Dostalam liste fachowcow dzialajacych w kregu rodziny i znajomych, a i tak roznie to z nimi wygladalo. Szczesliwie po pewnym czasie mojej "banicji" poznalam wspaniala Lee-Lee, ktora umiala wszystko. Zaczynajac od prze/za/instalowania wszystkiego na kompie, poprzez prace kucharsko-stolarskie a konczac na malowaniu mieszkania. Kobieta orkiestra. Kazdemu zycze takiej/takiego przyjaciela. Niestety tupetu i przebojowosci nalezy sie uczyc w dziecinstwie. Potem mozna jedynie probowac aktorzyc. Na pseudo fachowcow mam alergie. Nie znosze wyklocac sie zarowno o pieniadze jak i jakosc pracy. Oj bylo mi ciezko. Tak ze rozumiem Cie doskonale. Pozdrawiam. Milego weekendu zycze. Joanna - Jo

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeżeli "tylko" wycieka spod nakrętki to pewnie zapomniał o jej uszczelnieniu pakułami. Tak naprawdę powinno się zakręcić wodę, rozkręcić tę nakrętkę , na gwint nałożyć warstewkę pakuł i na nowo wszystko przykręcić. Jeżeli macie w domu odpowiedniej wielkości klucze i pakuły, to myślę, że Twój mąż poradzi sobie z tym fantem.
    Nigdy więcej nie rób takiego numeru, że zostawiasz jakiegokolwiek naprawiacza sam na sam z tym co ma naprawić - wszystko należy obserwować i o wszystko się pytać. Ja wiem,że to ich czasem złości, ale jednocześnie czują się bardziej zmobilizowani do porządniejszej pracy.
    Przy ubiegłorocznym remoncie staliśmy naszym "fachowcom" nad głową na zmianę. Dzięki temu mogliśmy dopilnować by wszystko było tak jak zostało zaplanowane a poza tym wiem jak wszystko jest poprowadzone, gdzie jakie odgałęzienia itp..Niestety z zaufaniem do fachowców jest tak jak z zaufaniem do prawa pierwszeństwa przejazdu - musi być ograniczone, czyli nim przejedziesz na tym pierwszeństwie, dobrze się rozejrzyj w obu kierunkach.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego samego się dopatrzyłam, a mianowicie braku pakuł pod złączka.

      (po 50)

      Usuń
  11. Spodeczek? A ja myślałam, że to miska. :-) Śrubunek to te nitki, pakuły, które wystają pomiędzy rurką (z gwintem powinna być), a nakrętką. I mają za zadanie uszczelnić połączenie. Ponieważ cieknie, to coś tu do końca nie gra, jak powinno. Też miewałam "przyjemności" z hydraulikami. Jak się zaśsie, poszukasz murarza. ulach

    OdpowiedzUsuń
  12. O właśnie, Anabell też to napisała. Zamiast szykować wyszynk dla fachowca, lepiej patrzeć mu na ręce. Można się wiele przy okazji nauczyć. ulach

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety,też tak ma,jak już wpuszczę kogoś do domu.Czy to fachowiec,czy gośc,nawet obcy.Mam zakodowaną zasadę-gośc w dom,Bóg w dom. I płacę za to wysoką cenę.Dosłownie,nie w przenośni.

    OdpowiedzUsuń
  14. Też jestem "bojak" ;) Nawet chyba większy od Ciebie. Współczuję "fachowca" mam nadzieję, że Krzysiek da sobie radę z uszczelnieniem tego naprawionego śrubunku (śrubunka?) pakułami i bedziesz miała problem z glowy, ale faktycznie przykro się robi bo jednak kasa zapłacona (spora) a nadal cieknie.

    OdpowiedzUsuń
  15. to czyli, co leje się jak się lało? gdybyś mieszkała blisko to dał bym Ci namiar na mojego wujka hydraulika
    Rafał vel lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
  16. Ha ha ha, baba przyszła męża pilnować a nie pomagać :-)))
    Bo to przecież wiadomo co hydraulik robi w pracy, co nie? ;-))

    OdpowiedzUsuń
  17. Co by o tym nie mowić - rynek usług jest chory.Tu dopiero doskonale widać jak wielka szkodę przyniosła likwidacja tzw.zawodówek.W PRL-u to były szkoły trzeciego sortu (po liceach i technikach),ale całe rzesze różnej maści fachowców wyszkalały:) Dziś ci wszyscy potencjalni absolwenci zawodówek studia końcżą i idą wprost na bezrobocie:) A o hydraulika coraz trudniej..

    OdpowiedzUsuń
  18. Wygląda na to,że faktycznie jestem Dziecko Szczęścia, do tej pory trafiałam na dobrych fachowców.

    OdpowiedzUsuń
  19. U mnie tak kapała woda ze śrubunku przy kaloryferze.
    Kapała rok i przestała.
    Zaszło kamieniem :P bo u nas strasznie twarda woda.
    Baterie można co rok wymieniać, powinniśmy odszkodowania od wodociągów dostać.

    Ja tam pewności nie mam ale sądzę, że nie ma pakuł (jak już ktoś wyżej pisał).
    A Krzysiek nie potrafi wieczorem odkręcić tego, nałożyć pakuł i skręcić na nowo?

    OdpowiedzUsuń
  20. No nie moge z tego babsztyla! Przyjechala z mezusiem nieproszona i ma jakies pretensje? A czyja to wina, ze maz okazal sie partaczem??? Jeszcze nie slyszalam, ze fachowca trzeba ugoscic dwudaniowym obiadkiem. Jak nam w zeszlym roku wymieniali instalacje na gazowa to zamowilismy robotnikom pizze. Ale to byl kolega M. ze swoim tata, wiec wiadomo, ze traktowalismy ich troche "inaczej"...

    OdpowiedzUsuń
  21. Dopiero trzeci fachowiec wziął się za robotę u nas Jeden się umówi ale zapił i zapomniał, Drugi się umówił nie przyszedł wcale telefonów nie odbierał i nie odbiera do tej pory :)). Nie żebym chciała by cokolwiek robił dzwonię z ciekawości czasem. :)) Młody chłopak ma firmę chciał całą łazienkę od razu robić małe 3.5 tysiąca i będzie zrobione. :) Trzeci też z internetu przyjechał obejrzał podał cenę wyższą niż dwa poprzedni. Przyjechali dwaj bracia uśmiechnięci i pracowici, pracowali pięć dni mąż im nad głową sterczał wypytując i uzgadniając, wodę podłączali, malowali i kabinę montowali. Kawę tylko chcieli, nic więcej, papierosa jeden z nich palił dwa razy - przed wejściem i wyjściem z domu bo się odzwyczaja. Młodzi i znają się na tym co piszą w ofercie a mieli trudne zadanie. Jeżdżą po całej Polsce ale nie dam dopiero jak w Lutym skończą u nas. :)
    Pan za swoje nieumiejętności za drogo skasował.
    Też ufam ludziom ale Ty sobie lepiej poradziłaś ja bym pewnie nie umiała tak krótko i ostro. A lazła za Tobą bo przyzwyczajona do nieumiejącego przekonana była zapewne że nikt poza nią nie umie. :) Są takie kobiety umalują, podłogę położą kafelki kładą wiertarką w ręku szpanują. No podziwiam nie umiem niestety a Anabell ma rację z tego co pamiętam to powinny być pakuły - tak wzrokowo :).

    OdpowiedzUsuń
  22. Dopiero teraz sobie zdałam sprawę, że brak mi wyobraźni. W czerwcu, kiedy wymieniali nam rury w szachcie, zostałam sama z trzema hydraulikami. Tyle tylko, że ja mam sąsiadów ze wszech stron i faktycznie chyba byłam w mniejszym niebezpieczeństwie niż Ty w domku.
    Przyjazd żony "fachowca" też byłby i dla mnie dość niepokojący, bo to jest sytuacja nietypowa. Myślę, że inne odczucia byś miała, gdyby przyjechał z facetem, kolegą po fachu, aby np. we dwóch uwinąć się z tym szybciej i sprawniej, co wcale nie znaczy, że byłby to szczyt komfortu.
    Piwnice są obrośnięte jakimiś czarnymi wyobrażeniami, jak schodzę u nas do piwnicy, to zostawiam główne drzwi otwarte, a jak słyszę, że ktoś schodzi po schodach, to się drę KTOOOO TAAAAAAM? Sąsiedzi od razu wiedzą, że to tylko ja i musi się odezwać, bo jak ktoś się nie odezwie, to mam na tę okoliczność metalową rurkę w komórce, bo wiem, że to najprawdopodobniej obcy. Od kiedy założyli nam domofon na klatkę, obcy przybysze praktycznie się już nie pojawiają.

    Pakuły, czy nie pachuły, cudowne małżeństwo odwaliło fuszerę, jak się patrzy, bo tanio nie wzięli, a taki niby drobiazg, ale jednak woda ucieka, a przecież za to płacicie. Tylko nie wiem, czy jest sens wzywać jeszcze raz tego samego, żeby nie narobił kolejnych szkód :(

    Zapraszam na Martini w ramach relaksu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 lata temu przez 2 tygodnie miałam w bloku obcych hydraulików od świtu do nocy, sztuk różnie, między 3 a 5, ale gdyby była wśród nich chociaż jedna kobieta, też bym panikowała tak samo jak Klarka :D

      w domu już instalacje robił znajomy ojca, w sumie nie mogę narzekać, prawdziwy fachowca, ale starej daty i jak prosiłam, żeby zawory na wodę w kuchni dał wyżej, bo mam wysokie szafki, to się śmiał, że jakie wysokie, wszystkie są takie same, standardowe. Więc tłumaczyłam dalej "nie, nie takie jak u mojego taty w bloku tylko takie, że kiedy coś się kroi albo zmywa to nie trzeba się w ogóle schylać!" "co pani gada nie ma takich", to musiałam rozpakować paczkę z szafkami, poszukać instrukcji i tam wskazać wysokość szafek, "aha.. eee.. ale to niewiele wyżej od normalnych" "naprawdę tak ciężko uciąć rurę o 15 cm więcej?" - no i masz, zrobił po swojemu, a ja musiałam specjalnie dokupować dłuższe wężyki do zlewu, bo te w zestawie były o 10 cm za krótkie :P

      Mogłabym tak cały wieczór wymieniać, a i tak najlepsza była pierwsza próba ognia w piecu, kiedy dym zaczął walić przez dmuchawę, bo zapaliła się tektura, która fachowiec dał jako uszczelkę między piecem a dmuchawą, chociaż dałam mu do tego silikon żaroodporny :D BOŻE JAK DOBRZE ŻE TO SIĘ SKOŃCZYŁO

      Usuń
  23. hahahahaha - to lepsze niż Bryza u Knezia.
    Pozdrawiam suchutko !!

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeśli ta kapiąca woda nie spływa z góry po pionowej rurze, to uszczelnienie gwintu pakułami "fachowcowi" nie wyszło. Może po prostu nie dokręcone?

    OdpowiedzUsuń
  25. Jestem świeżo po instalacji ogrzewania i wody - chyba już nic mnie nie zdziwi, jeśli chodzi o fachowców;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Mimo wszystko też bym była ostrożna...
    Szczególnie jak sama w domu...

    OdpowiedzUsuń
  27. Partacz:(
    Trudno o dobrego fachowca niestety.
    Klarko, mam nadzieję, że już uporaliście się z kłopotem.
    .....
    Niekoniecznie pakuły są potrzebne,, są specjalne maści uszczelniające, no i uszczelki. Taka rurę trzeba umiejętnie dokręcać, bo przekręcenie też powoduje wyciek.

    Ja ratowałam się wazeliną, (należy posmarować gwint) kiedy mi się uszczelka posypała.

    OdpowiedzUsuń
  28. Do mnie jak przyszedł specjalista od reperacji maszyn do szycia to mu się wszystko, co porozkręcał, rozsypywało i turlało się po całym pokoju. Na ręce mu patrzyłam z takim przerażeniem, którego się chyba nie spodziewał, bo wziął za tą wizytę tylko jak za motor a nie za hipotekę ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ech przykre te Twoje przygody ze "specjalistą"...
    U nas "osiedlowy" Pan Hydraulik jak dotąd wszystko robi dobrze, ale za to "majstry" od remontu (już parę lat temu) zepsuli robotę jak tylko się da...
    Człowiek uczy się na błędach (dotąd pokutujemy ich działania na naszych rurach, położone pod złym kątem i tendencja do zapychania się).

    Powodzenia przy dalszej walce z usterką!

    OdpowiedzUsuń
  30. Dajcie spokój z tymi fachowcami, moja pralka była niby do wymiany, bo zepsuła się płyta główna, tak odrzekł fachowiec. Jak, myślę sobie, przecież ona tylko dudni przy wirowaniu, co ma płyta gówna do hałasu. Skasował stówę za diagnozę i polazł. Wu rozkręcił rurę od odpływu i okazało się, że tam gdzieś zaklinowała się moneta. Po wyjęciu hałasy ucichły, pralka na szczęście działa do dziś. Nie wierzę tym wszystkim fachowcom.

    OdpowiedzUsuń
  31. Jezu, Klarko, na trochę zostawić was samych, bo chorowałam trochę i co tu widzę? Chyba bym umarła ze strachu, ale też nic bym nie powiedziała, tylko ich wpuściła. Nie da się faceta ściągnąć na naprawę gwarancyjną czy może po prostu wolisz nie? Swoją drogą widać estetyczne podejście do sprawy, ładna ta miska.
    Na działce u rodziców murarz przychodził z całą rodziną do pracy, kończył wnętrza. Była zima, grzali sobie olejakami, kładli dzieci spać w naszych łóżkach, używali lodówki i zamrażarki, używali naszych szczoteczek do zębów. Nie żartuję, dzieci się nimi bawiły. A w zamrażarce i lodówce zostawili resztki mięsa i wyłączyli urządzenia żebyśmy się nie zorientowali. I moi rodzice zapłacili temu facetowi, bo małe dzieci miał. I rachunek za prąd też zapłacili. Ja pewnie też tak bym zrobiła...

    OdpowiedzUsuń
  32. Zrobiłabym mu obiad. Ale w momencie kiedy on by mi wystawiał rachunek za usługę i prosił o zapłatę, to ja wystawiłabym mu rachunek za obiad i poprosiła o zapłatę.
    Czy w jakiejkolwiek pracy szef robi kanapki czy inne posiłki pracownikom? Mają szczęście jak funduje im kawę czy herbatę. Normalnie cycki opadają.

    OdpowiedzUsuń
  33. wczoraj Twoja opowieść mnie rozbawiła, dziś już mnie zirytowała. O ile wiem, już dawno fachowcom nie robi się obiadów, mnie nikt w pracy obiadem nie częstuje.
    No a poza tym i ja nie lubię, kiedy fachowcy rozłażą się po domu.... a ja cichutko w kąciku....

    OdpowiedzUsuń
  34. I mnie kiedys odwaga opuscila, jak czterech chlopow- fachowcow malowalo mi mieszkanie (na Sri). Nauki asertywnosci poszly z zapomnienie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Wziął pieniądze więc powinien poprawić skoro nadal kapie.I w ramach przeprosin postawić obiad Tobie.Wyślij go do uroczej emerytki Jadwigi,ona sobie z nim poradzi.Ziemia jeszcze nie zmarznięta a i miejsce w ogródku się znajdzie.Nawet dla szanownej małżonki partacza.Pozdrawiam,Joasia

    OdpowiedzUsuń
  36. Oj, ladny ten spodeczek!!!!
    Ja dostalabym migreny....
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  37. i ?
    jak tam klarko?
    Wszystko gra?

    OdpowiedzUsuń
  38. zawód - fachowiec!
    znam i nie cenię!!! współczuję Klarko

    OdpowiedzUsuń
  39. To dopiero fachowiec za którego żona musi robić,co do obiadu to przesada,i tak dużo zapłaciłaś,baba była bezczelna.miki

    OdpowiedzUsuń
  40. Zaraz, zaraz, jest po naprawie, ale nadal kapie?
    Mam nadzieję, że to było zdjęcie w międzyczasie.
    330 to spora suma jak na niezbyt dobrze dokonaną naprawę, ja swojego hydraulika bym Ci poleciła, ale mieszka troszkę za daleko od Krakowa.
    Mam nadzieję, że państwo jednak dokończyli naprawę, uszczelnili śrubunek (to ten gwint na elementach łączących rury, żeby się dobrze wkręcał, trzeba nałożyć specjalnej szarej pasty i uszczelnić dodatkowo pakułami! To najlepsza metoda, zamiast tych nowoczesnych taśm teflonowych!!!
    Napisz proszę, że już nie cieknie i macie wodę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak przestanie cieknąć to napiszę, teraz się po prostu nie chcę więcej denerwować

      Usuń
  41. Ja bym się też bała, nie jesteś więc w tym odosobniona :) Pociesza mnie tylko to, że mieszkam w bloku (choć i tak milion razy bardziej wolałabym dom), więc liczę na to, że gdyby sąsiedzi słyszeli moje krzyki, to jakoś by zareagowali (o ja naiwna...).

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz