Kilkuletni chłopczyk
znalazł się w rodzinie zastępczej po tym, jak jego ojciec trafił za
złodziejstwo do więzienia a matka usiłowała ułożyć sobie życie osobiste krążąc
niczym puchar przechodni od spodni do spodni.
Chłopczyk był najmłodszym z rodzeństwa, te starsze dzieci od dawna już
były w placówkach wychowawczych. Ja nie umiem używać tych poprawnych terminów
łagodzących faktyczny stan, dlatego napiszę wprost – ojciec dzieci jest złodziejem,
matka szmatą a obydwoje są alkoholikami.
Ale nie o nich
najwięcej tu będzie tylko o chłopczyku. W rodzinie zastępczej niespodziewanie
szybko przeszedł te trudne dla wszystkich etapy, z początkowego okresu mama
zastępcza pamięta jego zapobiegliwość – uważał, aby nie smarować chleba jeśli
jest serek albo wędlina, bo jak to? - dziś się zje i masło, i serek i kiełbaskę a na jutro zostanie sam
chleb?
Był dość zaniedbany
fizycznie, bezustannie bolały go zęby, potrzebował okularów, ale z wielką
cierpliwością a nawet ciekawością przeszedł przez wędrówkę od gabinetu do
gabinetu.
Po roku umiał się bawić
z innymi dziećmi, nauczył się pływać,
jeździć na rowerze i na rolkach – to, co dla zwyczajnego dziecka jest
naturalnym etapem rozwoju, dla tego malca było gwiazdką.
Ojciec odsiedział wyrok
i wrócił do bardzo zaniedbanego mieszkania i jeszcze bardziej zaniedbanej żony. W pudle odżył trochę, podleczył się i odtruł. Zorientował się, że wkrótce nie będą mieć
gdzie mieszkać, bo czynsz od dawna nie płacony i grozi im eksmisja. Od czego
jednak są różne pomocowe instytucje. Najpierw żoneczka dostała po łbie na
otrzeźwienie a jak otrzeźwiała i się pogodzili a nawet sobie przebaczyli,
postanowili działać.
Kobieta przypomniała
sobie, że jest matką i postanowiła odzyskać chłopczyka. Zgłosiła się na
dobrowolne leczenie i była raz czy dwa na terapii, przy okazji opowiadając, jak
jej ciężko bez dziecka odebranego przez bezdusznych ludzi dla pieniędzy. Wszak
gdyby jej dać te środki, też by sobie poradziła znakomicie z wychowaniem. O
starszym rodzeństwie jakoś nie wspominała. W tym czasie tatuś odwiedził
chłopczyka i nawet mu przyniósł czekoladę.
Opowiedział dziecku, że
był w pracy za granicą ale teraz to już go na pewno zabierze do mamusi kochanej
i będą żyli szczęśliwi bo teraz są
nieszczęśliwi bardzo, tęskniąc za swoim syneczkiem.
Mamusia się jeszcze nie
kontaktowała bo miała za krótkie przerwy w niepiciu, tłumaczyła się, że nie
odwiedza dziecka bo nie ma pieniędzy na bilet.
Rodzinie trzeba dać
szansę – tak postanowił sąd i pewnego dnia chłopczyk zabrał swoje rzeczy i
wrócił na łono rodziny. Matka wróciła do picia a ojciec do okradania ludzi. Najpierw
jednak okradł chłopczyka, sprzedając jego zabawki, kurtkę i buty. Nie martwcie
się, chłopczyk teraz już nie jest mały, da sobie radę, a czas spędzony w
rodzinie zastępczej był dla niego jak dwa lata wakacji.
do przeczytania klik
do przeczytania klik
Ja bym napisala co mysle o takim sk****** ale obawiam sie ze to same inwektywy by byly!! A ta rodzina zastepcza nie moze jakos sie starac o chlopczyka? Nie znam sie na prawnej stronie takich spraw, dlatego pytam.
OdpowiedzUsuńtam trafiają dzieci na "przeczekanie", nie są rodziną adopcyjną
UsuńTo jest skurwysyństwo (nie boje się tego słowa, bo to prawda) w czystej postaci, ale może chociaż nikt z nich dziecka nie bił? Może "tylko" będzie przykrym doświadczeniem z dzieciństwa i "nauczy" go zapobiegliwości... Może... Bo co powiecie o takim bydlaka, który razem z matką i babką zakatuje 4-letnie dziecko??? Albo 3-miesięczne niemowlę pobije do nieprzytomności. Tu już mój zasób słów się kończy. Nawet tych powszechnie uważanych za wulgarne.
Usuńbicie dziecka to nie wszystko o wiele gorsze jest znęcanie psychiczne i brak poczucia bezpieczeństwa. Ten uraz pozostaje do końca życia i może potem procentować w przyszłości na swojej rodzinie.
UsuńKlarko ile ten chlopczyk ma lat? Moze nie powinnam pytac, ale jesli ta rodzina na 'przeczekanie' chciala i mogla go adoptowac, to jest cos takiego jak adopcja ze wskazaniem - znam kogos kto takiej adopcji sie podjal.
OdpowiedzUsuńsprawowanie opieki zastępczej nie jest tożsame z adopcją, to jest rodzaj rodzinnego domu dziecka, gdzie nieletni przebywają jakiś czas ale nie umieszcza się ich tam na stałe
UsuńDomy / rodziny zastępcze często są posądzane o li tylko czerpanie korzyści finansowych, bo i takie przypadki przykre się trafiają.
OdpowiedzUsuńMój szkolny kolega wraz ze swoją żoną, podjął się opieki nad dwójką rodzeństwa, gdy chłopcy byli w wieku 4 i 5 lat, a ich dzieci wyfrunęły już z gniazda rodzicielskiego na studia.
Postronne osoby posądzały ich o dodatkowy zarobek, nie widziały jednak zaangażowania i trudu jaki był włożony, by dzieci te odnalazły spokój w "normalnej" rodzinie.
Mój kolega ma wiele pasji, a wśród nich głębokie zainteresowanie historią kraju, jak i też spędzanie wolnego czasu na biwakach i wędkowaniu. Jego żona, to prawdziwa niania i mistrzyni w kuchni , czarująca z niczego coś pysznego.
Chłopcy są dziś wartościowymi nastolatkami, mają kontakt z biologiczną rodziną, lecz najlepiej czują się w rodzinie, która dała im szansę na inne - dobre życie.
Było i nadal jest też mnóstwo problemów z popieprzoną biurokracją, że nie wspomnę o chorym systemie służb socjalnych.
Moi znajomi są rodziną zastępczą i z tego co mówią, to na szczęście sądy nie szafują tak łatwo takimi wyrokami. Poza regularnym kontaktem, zaświadczeniem o terapii nałogów, potrzebna byłaby jeszcze stała praca.
OdpowiedzUsuńJezu, Klarko! Milczałaś o Świąt przez to ciuchro i teraz wyjeżdżasz z takim horrorem? Litości. Taż wystarczy tego na onecie, wp, tvn24 (niepotrzebne skreślić). Przegoń wreszcie to ciuchro do końca i napisz coś pozytywnego. Pozdrawiam, Janusz
OdpowiedzUsuńKlarko, nie nierwuj się. Osoby pokroju Janusza odeślij do Pudelka , albo do czytania Faktu - tam nie brak rozrywek.
UsuńNapisałaś o problemie, który jest coraz bardziej codziennością w realiach ludzi pogubionych i nie radzących sobie z odpowiedzialnością nie tylko za siebie, ale też za swoje dzieci, a wręcz wykorzystujących je jako kartę przetargową.
Zastępcze rodziny próbują dać tym kruszynkom odrobinę normalności, lecz system prawny w naszym kraju , nadal jest po stronie biologicznej rodziny.
Kto nie otarł się o temat bezpośrednio, tak jak Twoi Klarko znajomi, to będzie pisał bzdurne komentarze w stylu : "Taż wystarczy tego na onecie, wp, tvn24 " - taaa, z zamieszczanych tam informacji będzie miał pełny obraz problemu.
Janusz chyba pomyliłeś blogi
Usuń@Artek i Majka. Kochani, ja nie należę do ludzi, którzy chcą czytać o cudzym łajdactwie po to aby podbijać swoje poczucie wartości "bo ja tak nie robię". Zanim skomentujecie cudzy wpis to przeczytajcie go proszę ze zrozumieniem. Słowo "pozytywny" nie oznacza śmieszny ani dowcipny. Dla mnie pozytywna byłaby np, informacja o tym, że sędziemu, który podjął tak debilną decyzję odebrano prawo wykonywania zawodu. A bloga Klarki czytam chyba dłużej niż Wy. A tak BTW: co to jest ten "Pudelek", bo jakoś dotąd nie zmieścił się w obszarze moich zainteresowań. Wy pewnie wiecie? Pozdrawiam, Janusz
Usuńmasz dziwną definicją słowa "pozytywny". Utrata prawa wykonywania zawodu nie poprawi sytuacji tego dziecka, jedynie pozytywne mogłoby być by maluch mógł spokojnie wrócić do zastępczej rodziny i to nawet po decyzji tego samego Sądu. A co to "pudelek" wystarczą google
UsuńJanuszu, moje krytyczne uwagi pod Twoim adresem pisałam bezpośrednio po komentarzu Klarki, który wg mnie niesłusznie usunęła, bowiem wyjaśniłby moje po nim uwagi / wnioskuję, że nawet tego nie zauważyłeś/.
UsuńNiemniej, nie zmienia to nadal intencji w treści mojego komentarza, bowiem trudno wykrzesać coś pozytywnego, gdy tuż obok dzieje się krzywda dziecku !
Nie każdy post Klarki prowokuje do chachania.
Moim zdaniem miał sprowokować do wypowiedzenia się , jaką posiadamy wiedzę na temat rodzin zastępczych i jak je postrzegamy.
majka wiem, powinnam postawić na swoim dokładnie tak, jak napisałaś, tylko wiem również po wielu latach, że to nigdy się dobrze nie kończy bo prowokuje dalszy hejt a ja nie mam sił na przepychanki
UsuńTeż coś! A to niby dlaczego Klarka by miała o tym nie pisać!?! To bardzo dobry temat. Człowieku - Januszu, nie ośmieszaj się przed ludźmi.
Usuńerrato - daj spokój, nie prowokuj, daj odpocząć Klarce .
UsuńOdpocząć? To nie wiesz, gdzie dopiero będzie można "odpocząć"? Toż to kobitka na chodzie jeszcze, gdzie jej tam odpoczynek w głowie:-)).
UsuńNo i media szaleją! Na Fb sa wklejane zdjęcia UDOSTĘPNIJ, że tylko w Polsce odbiera się dzieci kiedy rodzice nie mają pieniędzy, oddaje się te dzieci rodzinie zastępczej i im płaci kasę za opiekę, zamiast dać biednym rodzicom wrrrr. Nie wytrzymałam i zapytałam, moją koleżankę, czy wie jak wygląda procedura "odbierania" dzieci, czy wie co to FAS i CHAD. I czy zdaje sobie sprawę, że JEDNA wizyta "kochającego" rodzica w roku, odbiera dziecku szansę na adopcję. I czy zastanowiła się, dlaczego tego faktu media nie nagłaśniają. Oczywiście nie wiedziała, bo i po co takie rzeczy wiedzieć. Zaproponowałam jej odwiedziny bloga kuratora sądowego-mocna rzecz, ale jej wrrr wrażliwość nie skorzystała z tej okazji. Jeśli się zgodzisz Klarko, wkleję linka do tego wpisu. Ale może lepiej sama najpierw przeczytaj.
OdpowiedzUsuńoczywiście, wklej
Usuńhttp://margineszycia.blogspot.com/- tylko ostrzegam, ze mocne bardzo jest.
UsuńNienawidzę takich historii.Ale to prawdziwe dramaty.
OdpowiedzUsuńP.S.Cieszę się że wróciłaś:)
UsuńJezuńku.
OdpowiedzUsuńNie znam się na prawie rodzinnym, ale uważam, że samo niepicie i podjęcie pracy nie powinno być jedynym warunkiem oddania dzieci. Przede wszystkim stosunek do dziecka, postawa w toku całej sprawy i wychowawcza wydolność, bo niektórzy już samo myślenie mają patologicznie poprzestawiane, a tego się nie skoryguje tak po prostu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wierzę, że tak własnie było. Krzywda dzieci boli mnie wielokrotnie mocniej. Dzieci nie rozumieją co się dzieje, dlaczego...
OdpowiedzUsuńOkropny jest ten świat :(
U nas są durne przepisy. Bo to przecież wszystko wedle prawa. A to są bardzo trudne sprawy, a dobro dziecka jak widać bywa różnie interpretowane.
OdpowiedzUsuńW mojej wsi była taka rodzina, której zabrano dzieci do różnych placówek. Z powodu braku pracy i pijaństwa rodziców. Dzieci mogły odwiedzać dom rodzinny w ferie, święta i wakacje...I paradoksalnie były wtedy bardzo szczęśliwe. Dziś są już dorosłe i radzą sobie w życiu...
A sprawa dziecka niejakiej Samusionek??? niektorzy celebryci niczym się nie rożnią od tzw.patologii.
OdpowiedzUsuńBiedne dziecko ,a historia wkurzająca...
OdpowiedzUsuńDlaczego te sądy tak łatwo oddają dzieci na pastwę losu ?!!!
Biedne te dzieci które mają takie życie. A pomimo to czasem i z takich rodzin wyrastają dobrzy ludzie.
OdpowiedzUsuńNie ma dnia żeby nie zadziwiły mnie sądy rodzinne
OdpowiedzUsuńKlarko dokładnie do tego samego bloga chciałam wkleić link. Muszę przyznać, że bardzo łagodnie opisałaś tę patologię. Choć może to z przyzwyczajenia do stylu z bloga kuratora? Nie to jednak nie przyzwyczajenie. Zapomniałaś chyba dodać, że ów chłopczyk był upośledzony, ponieważ wnioskując po odebranych starczych dzieciach, matka chlała na umór nie od dziś i w czasie ciąży również sobie nie żałowała. Dziecko urodziło się z FAS - takie uszkodzenie mózgu i narządów wewnętrznych wywołane "nawadnianiem" się matki różnego rodzaju najtańszymi napojami procentowymi, lub jak to woli tanim wińskiem i wódą.
OdpowiedzUsuńKiedyś na samym początku podstawówki, w małym miasteczku, mieliśmy w klasie dziewczynę, Aśka niech ma na imię. I Aśka bardzo szybko została posadzona w osobnej ławce, bo jej poziom intelektualny był o wiele niższy niż całej reszty dzieci oraz regularnie przychodziła do szkoły brudna. Gdy my uczyliśmy się pisać pierwsze literki i czytać proste wierszyki, Aśka uczyła się co to są kredki, co to jest ołówek i co to jest kolorowanka. Po jakichś dwóch miesiącach (nie pamiętam już dokładnie, miałam wtedy 7 lat...), Aśka została przeniesiona do szkoły specjalnej. Gdy trochę podrosłam i chodziłam z ciężkim plecakiem do liceum, to widziałam Aśkę jak chodzi, ale z wózkiem z dzieckiem - swoim własnym dzieckiem. Mam nadzieję, że chociaż jej dziecko nie było opóźnione w rozwoju.
Natalia
zawsze na obydwu blogach opisuję najłagodniej jak mogę nie chcąc ranić, przerażać i straszyć. Czasem nie da się łagodniej.
UsuńA może czasem warto napisać tak jak jest? Może czasem warto czytelników trochę przerazić i na niektóre kwestie otwierać im oczy? Życie się nie upiększa i nie bawi w niestraszenie, tylko wali nam w twarz z wielką siłą... Ale to jest tylko moje zdanie, a Twój blog :)
UsuńPozdrawiam,
Natalia
nie, bo i tak zawsze obrywa się mnie a nie tym, którzy skrzywdzili bohaterów
Usuńnie chcę epatować okrucieństwem, i tak każdy widzi to, co chce zobaczyć
taki jest niestety minus prowadzenia popularnego bloga. Co do obrywania: regularnie czytam blog kuratora sądowego i gdy opisuje, np. swoje obrzydzenie gdy musi mieć kontakt z żulem, który z toalety nie korzysta, a wody i mydła również nie używa, to znajdą się tacy czytelnicy, którzy zarzucają mu brak szacunku dla ludzi (sic!), którym ma pomagać. Nie wiem jak tym krzykaczom, ale chyba każdemu normalnemu człowiekowi przeszkadza rasowy kloszard w komunikacji miejskiej, a co dopiero wejść na melinę takiego kloszarda...
UsuńPozdrawiam,
Natalia
Klarka,ty piszesz po prostu PRAWDĘ.
UsuńA że prawda czasami boli,takie życie....
Ja też (z upodobaniem) czytuję blog kuratora sądowego. Tylko nieodmiennie nurtuje mnie, skąd wśród komentatorów taki wysyp "Anonimowych":-))).
UsuńKurator jest zajebisty!!!
To nie jest tak że sądy są głupie to czułostkowość ludzi w togach jest głupia. Bo nie faktami się kierują ale czułostkowym wzdychaniem. Nie widzą zła i bezmyślności na twarzach, słyszą słowa puste pozbawione treści słowa.
OdpowiedzUsuńPowiem coś co może i oburzy, uważam że kobiety z takich rodzin należy sterylizować, świadomie im to proponować. Straszne prawda? Jedynie mądre posunięcie, mają wtedy seksu tyle ile pragną i nie przysparzają społeczeństwu opieki na swoimi dziećmi które najczęściej rodzą się upośledzone bez własnej woli i uzależnione od alkoholu. Gdy lat temu ze 30 lekarze w Stanach wykonali sterylizację kobiecie z Harlemu, rodzącą 4 dziecko, medialny wrzask był potężny, argumentacja typu 4 dzieci w tym jedno zagryzione przez szczury na ulicy, bo tam zostawiono niemowlę, nie trafiły w "czułe" serca. Ech panie Żeleński pańskie marzenie o świadomym macierzyństwie o uświadamianiu o Łatwym dostępie do środków zapobiegania ciąży, długo jeszcze pozostanie marzeniem. Pozdrawiam ciepło.
Większość działań podjętych przez Sąd Rodzinny stawia mi na baczność resztkę moich marnych włosów na głowie. Ich celność to przysłowiowe trafianie kulą w płot.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Przerypane
OdpowiedzUsuńWakacje, to tylko wakacje. I teraz może być jeszcze gorzej. Dlaczego sądy podejmują takie złe decyzje. Pewnie dlatego, że brakuje odpowiednich ludzi. Także tam, gdzie decyzje ustawodawcze zapadają.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, jeśliby zamiast do rodzin zastępczych, pieniądze trafiały do tych biologicznych, nie byłoby tylu patologicznych przypadków. Moja uwaga nie dotyczy jednak opisanej rodziny. I właśnie na tym polega umiejętność rozeznania.
I cóż tu komentować ? Najlepszy nawet system pomocy nie zastąpi kochającej rodziny ...
OdpowiedzUsuńI taka jest prawda niestety.
OdpowiedzUsuńBolesna prawda. Szkoda, że nie boli sprawców tylko ofiary
tiaaa jak niedawna historia biednej matki osmiorga (bodajze) dzieci (z tego siedmoro zabrano a najmlodsze w domu po wielu telewizyjnych bojach) ktora zostala wysterylizowana w trakcie cesraskiego ciecia dumnym glosem oglaszajaca ze ja "skrzywdzono i chce odszkodowania"...
OdpowiedzUsuńwpis kuratora bardzo trafny ale ze wzgledu na kolorystyke bloga czytac sie go nie da, przykro mi
ja sie Klarko tlumacze ze sie nie dozywam ale najpierw przeboje zwiazane ze zmiana mieszkania a teraz poprostu duzo zajec i permamentny brak wolnego czasu, ale czytam cie regularnie tylko poprostu sie nie komentuje ale i tak kocham twoje koty ;)
pozdrawiam z Yorkshire
co bloga kuratora. Mnie również przeszkadza w czytaniu kolorystyka, ale zaznaczam czytany tekst i już jest mniejszy kontrast i tak nie męczy oczu :)
Usuń