nie pisz o mnie na blogu! |
Zmartwienie miałam.
Kiciul był ledwo żywy, nie jadł, nie pił, nie bawił się i nawet się nie mył.
Kiedy kot się nie myje to znaczy, że jest źle bo nawet brudas taki jak Zbójca
od czasu do czasu przejedzie jęzorem po łapach i po pyszczku.
Pewnie się narażę ale i
tak napiszę - nie należę do osób, które od razu biegną do weta. Jeśli nie widzę
ran, opuchlizny, zaropiałych oczu, uszu czy nosa to obserwuję, zapewniam ciepłe
i wygodne miejsce i czekam dobę. Z duszą na ramieniu siedziałam przy nim całą
noc.
Daliśmy radę, dziś dość
niepewnie zjadł (może polędwicę drobiową, może sardynkę, może surową pierś z
kurczaka, co dać kotkowi ślicznemu?) napił się wody i poszedł do sąsiada. Skoro
przeskoczył przez ogrodzenie to nie jest źle. Kiedy kot mi choruje to od razu
przypominam sobie te straszne chwile, gdy choruje dziecko i z całego serca
współczuję wszystkim matkom, które muszą
to przechodzić. Chyba nie ma w życiu nic
straszniejszego od choroby dziecka. Wiem, że jest, ale o tym nie napiszę. Wy
też nie piszcie.
Jeśli ktoś się poczuł urażony, bo jak można porównywać chorobę kota czy psa do dziecka, to proszę o wyrozumiałość i zapewniam - nie mam źle w głowie, to oczywiste, że strach o dziecko jest o wiele silniejszy, skala ta sama, suwak w innym miejscu i tyle.
Zamiast Mikołaja był
Ksawery. Mamy pod wiatą stertę kartoników, Krzysiek przynosi mając nadzieję, że
się przydadzą Asi do pakowania towaru do wysyłki i dziś te pudełka fruwają po
podwórku jak jaskółki. Na placu fruwają co szczuplejsze przekupki, wiem, bo
dzwoniłam do Krzyśka powiedzieć mu, co z kotem, on też się martwi.
Na koniec
optymistycznie. Niedawno siedzieliśmy we trójkę przy stole, Łukasz sprzątał
samochód a my sobie gwarzyliśmy tak o wszystkim a najwięcej o kotach, że nas
budzą, że się biją i nie można się ruszyć z miejsca jak Zbójca siedzi na
kolanach bo jak się ruszamy to kot jest zły. A Asia podsumowała – to ja się
bardzo cieszę, że macie tylko taki powód do narzekań!
Asia ma racje :).
OdpowiedzUsuńAsia fajna jest,to tak w szerszej perspektywie;)
OdpowiedzUsuńMiałam własnie pytac,czy Krzys w ta pogode pojechał na plac.Naprawdę,kto musiał to bardzo współczuję.Też tłukłam się po dworzu,ale to betka,wiekszośc pracy pod dachem była.
A Kiciul wiekowy jest?
pojechał, dziś spory ruch, kawa i czekolada na Mikołaja to dość popularny zestaw
UsuńKiciul ma cztery lata
To zdrowia życzę.I Krzysiowi i Kiciulowi.
UsuńZdrówka Kiciulowi, spokoju Wam - tak na mikołaja :)
OdpowiedzUsuńMożna rozzłościć kotka?Można. A czym ? To już każdy indywidualnie przed sobą szczerze.
OdpowiedzUsuńIza R
Nie chodzi mi o nic więcej tylko o pokazanie ludziom bliskości Boga...
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam takich problemów do końca życia :))
OdpowiedzUsuńKlarko, jaka ty jesteś rozsądna:-) i fajna:-)
OdpowiedzUsuńMoze kotek tak na spadajace ciśnienie reaguje? To znaczy ja tam na kotach wcale się nie znam , tak mi przyszło do głowy w zwiazku z Ksawerym.
OdpowiedzUsuńPrzez tego całego Ksawerego to chyba Mikolaj do mnie nie doleci:(
Asia ma rację, i zebyscie tylko takie problemy mieli a nie inne;)
Nie zazdroszczę Krzyśkowi;(
OdpowiedzUsuńWczoraj tak zmarzłam WRACAJĄC z pracy, że do dziś mną telepie.A on stoi czy skwar, czy ziąb.A taki wiatr jeszcze potęguje zimno;(
Zdrowia dla Was...i dla kociaka też!
Jakie te dzieci teraz mądre robią.Ładne podsumowanie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zdrowia kiciprowi życzę...
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twoj stosunek do synowej.Zawsze tak ciepło i sympatycznie o niej mówisz,widać,że się lubicie.Bardzo dużo zależy od teściowej - z doświadczenia to mówię:) Ty wydajesz się być super teściową! I tak trzymać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Eliza
Uwielbiam czytać o Twoich kotach. I nie tylko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A.
Z chorym zwierzakiem to jak z chorym niemowlakiem- nie powie co go boli.Ja jednak latałam do weta, mojemu psu jakoś nic samo nie przechodziło. Należą się Wam "tylko takie zmartwienia", bo myślę, że przez wiele lat mieliście sporo gorszych. Przecież kiedyś od tych gorszych też trzeba odpocząć.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Miłego, :)
niemowlę płacze, jest niespokojne, ma zmienione oczy a kot siedzi jak sowa w jednym miejscu z podkulonymi łapkami i gdyby np ktoś był bardzo zajęty, to nie zauważy, że kotu coś jest
UsuńAle to tak własnie jest - jak z małym dzieckiem, które jeszcze samo nie wyartykułuje, co mu jest i gdzie.
OdpowiedzUsuńWiem coś, przeszliśmy z kotką ostatnio ciężkie chwile, zanim zdiagnozowano jej nadczynność tarczycy. Teraz kicia w końcu czuje się dobrze. Ale samo nie przeszłoby na pewno.
Ze zwierzakami jak z dziećmi są częścią rodziny i często traktuje się ich jak członków rodziny. Moja mama zawsze mówi, że ma trzy córeczki w sensie mnie kota i psa. To normalne, że jak chorują to się człowiek martwi i się nimi opiekuje. Człowiek o ile nie jest obłożnie chory sam sobie poradzi. Zwierze już nie. Widzie że nie tylko ja choruje w tym tygodniu.
OdpowiedzUsuńRozumiem doskonale co piszesz, przyznam, choroby kota boję się i choroby dzieci się boję. Inaczej, ale o tym myślę i nie ma czego ukrywać. Jak sobie przypomnę odchodzenie 17-letniego jamnika... to wolę sobie nie przypominać bo od razu w nocy spać nie mogę że kotu coś się stanie.
OdpowiedzUsuńKiciul pewnie już dobrzeje, mam nadzieję. A Krzysiek wygrzany wieczorem jakoś w dzień da radę. O tej porze roku winogron nie potrzeba użyźniać :-D
Ja tez wole, zeby mnie budzily o 4:20, domagajac sie otwarcia drzwi, zeby sie tlukly i tupaly po schodach, zeby uprawialy wspinaczke po firankach, wywalaly szklanke z woda na wykladzine (przeciez chcialy tylko sprobowac czy moja woda jest lepsza) niz zeby tak siedzialy bez ruchu i bez mycia... Przezylam juz z obiema kotkami, nikomu nie zycze.
OdpowiedzUsuńZa to zdrowia zycze i tylko takich zmartwien - Asia ma racje;)
tez Monika