sobota, 21 grudnia 2013

opowiadanie na niedzielę

Marek jest człowiekiem bardzo pracowitym, potrafi nie tylko sobie ale i każdemu z otoczenia, zagospodarować każdą chwilę. Ma to po matce, która najbardziej na świecie nienawidzi leni, pasożytów i obiboków. Jak można komuś płacić za to, że śpiewa albo pisze książki i jeszcze nazywa to pracą? – oburza się mama Marka. No, może malarzowi można zapłacić stówkę albo dwie, zależy, jaki duży obraz.

Marek ożenił się z Basią i bardzo szybko rok po roku przyszło na świat troje dzieci. W tym czasie przy pomocy całej rodziny stanął ich dwukondygnacyjny dom. Marek pracował a Basia niańczyła dzieci. Nikt mi nie powie, że przy trójce chłopców nie ma co robić, ale mama Marka tak właśnie twierdziła – synowa jest leń bo  co to za robota w domu przy dzieciach. Co prawda rozumiała, że dzieci wymagają opieki, ale ciągle wymyślała dla Basi jakieś zajęcia zarobkowe – a to mogłaby dziergać sweterki, szyć robocze rękawice, kleić koperty czy składać długopisy. A tak to siedzi w domu i nic nie robi.

Basia i Marek byli dobrym małżeństwem, Basia rozumiała, że każdy człowiek ma swoje wady i cierpliwie znosiła docinki teściowej. Raz jej doradziłam, aby poprosiła teściową o pomoc – niech wyjadą z Markiem gdzieś na weekend a babcia zostanie z chłopcami, zobaczy wtedy, czy z nimi nie ma roboty.
Fortel się nie udał bo po powrocie młodzi dowiedzieli się, że dzieci są źle wychowane, nic nie potrafią robić tylko się bawią, a taki Konrad, najstarszy, ma sześć lat więc już dawno powinien umieć odkurzyć cały dom, obrać ziemniaki i umyć schody.

Marek też się potrafił czepiać o byle co. Na przykład nie lubił, kiedy Basia czytała książki a Basia bez książek nie umiała żyć. Kiedyś się żalił – przyjechałem w ciągu dnia do domu po jakieś papiery a moja żona siedzi sobie na kanapie i czyta, jakby była chora!
Dowodem lenistwa jest u kobiety opalenizna, tylko próżniaki marnotrawią czas na opalanie. Nie wyobrażam sobie, jak nazywa kobiety, które tak jak ja, leżą czasem w ogrodzie z książką opalając się a trawa błaga o koszenie.

Kiedyś na babskim spotkaniu któraś palnęła – on nie chce, żebyś czytała, ponieważ się boi, że będziesz mądrzejsza od niego. Basia gorąco zaprzeczyła, nie widziała złych intencji w postępowaniu męża. On to z domu wyniósł, żeby nie marnować czasu.

Postaw na środku salonu odkurzacz, koło pralki miednice z praniem, deska z prasowaniem ma być zawsze rozłożona – od razu widać, że coś się robi. Wtedy możesz sobie spokojnie czytać.
Basia opanowała te rady do perfekcji i wkrótce wszyscy mówili – ta kobieta wiecznie sprząta, pierze a w ogródku nie rośnie ani jeden chwast, tak pilnuje.  Uczyłam się w szkółce dla rolników czym się tępi chwasty więc tą wiedzą dzieliłam się chętnie. Wcale nie trzeba klęczeć i w pocie czoła wyrywać ich gołymi dłońmi.

Dzieci rosły i poszły do szkoły, do szkoły poszła również Basia. Zdała maturę i poszła na studia w dużej mierze dzięki pracowitemu mężowi, który zarobił na wszystko. Tworzą doskonałą parę, ona prowadzi księgowość w ich firmie a on pilnuje robotników, aby się żaden nie obijał. Czasem Basia mówi do Marka – kiedy słyszysz betoniarkę to wcale nie znaczy, że praca na budowie wre.


30 komentarzy:

  1. To moja teściowa??:)
    Teraz to te kobiety mają dobrze - pralka pierze, w piecu nie trzeba palić, pola obrabiać...
    Miłej soboty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a pościel to sobie z kory kupują, żeby nie trzeba było wygotowywać i krochmalić (zasłyszane na przystanku autobusowym)

      Usuń
    2. a od krochmalonej pościeli można dostać ciężkiej alergii bo to idealne pożywienie dla roztoczy

      Usuń
    3. Nie, to o mojej teściowej jest :)
      Żarty żartami, ale faktycznie jakbym czytała o mojej teściowej.

      Usuń
  2. Ja mam bardzo spoko teściową - wykształconą i mądrą:) Często jej się radzę w sprawach zawodowych i nie tylko.
    pozdrawiam
    Zula

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to nawet sobie na co dzień nie zdaję sprawy, jak dobre życie ja miałam przy trojgu dzieciach i swoich teściach :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten trick z rozstawioną deską do prasowania itp to dawna sztuczka mądrych kobiet z czasów tych kiedy kobiety domem się zajmowały. wszelkie prace odkładały na czas kiedy spodziewali się męża z pracy. Chustka na głowę i heja schody wycierać . Takie przywitanie zawsze miało ten skutek ,że mąż chwalił pracowitą żonę przed swoją mamusią. Pogaduszki z sąsiadkami wyłącznie pod nieobecność małżonka.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, ja... a nie dość że czytam, to piszę :)) O, ja bezwstydnie leniwa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obym nigdy nie musiała ....udawać przed najbliższymi. Współczuje.
    Iza R

    OdpowiedzUsuń
  7. niestety nie tylko w domu tak jest, w pracy też trzeba biurko zawalić dokumentami i to całkiem niepotrzebnymi by wyglądało, że się jest mocno zawalonym pracą. Niewskazane jest sprzątanie zaraz po wykonaniu danego zadania i uporządkowane biurko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod tym moimi wszystkimi koniczynami.

      Usuń
  8. genialny tekst
    genialny! :D

    boszzz ile ja zycia trace tak robiąc te zdjecia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie przekonuje mnie ta sielanka. Ja nie cierpię stosowania gierek i forteli; ktoś, kto nie umiałby zaakceptować mojej czytelniczej pasji, przepadłby u mnie z kretesem. Na szczęście nie wiem z autopsji, co to jest "teściowa". I niech tak pozostanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też Cię uwielbiam, Klarko, żeby mi tu było jasne:-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko się poukładało ale ja i tak tego Marka nie lubię i nie chciałabym mieć tego majątku w pakiecie z nim

      Usuń
    2. Nawet ja go nie lubię.
      :)

      Usuń
  11. I teściowa- i sąsiedzi tez czasem nie lubią. jak się siedzi na werandzie i opala, albo czyta się, albo pisze...albo griluje...tak to jest.:) http://jedenusmiech25.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż teściowe bywają różne a i synowe też :-)))
    Grunt to tolerancja i umiejętność radzenia w różnych sytuacjach
    dla dobra ogółu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. I rozwodu nie trzeba było uskuteczniać. Mądra kobieta z Basi):)

    OdpowiedzUsuń
  14. serdeczności dla Basi i Marka :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie lubię pracowitych ludzi. Są ponurzy i nudni, boję się ich. Dużo bardziej imponują mi osoby, które koncertowo potrafią się obijać, dlatego doceniam fortel z rozłożonym odkurzaczem i chwastami.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytać Twoje notki to sama przyjemność

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie lubię ani Marka, ani jego matki, a Basia mogłaby się postawić i nie udawać. Kurczę,czy kobieta musi zawsze stosować fortele, żeby zaznać trochę przyjemności w życiu?

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie wytrzymalabym chyba dluzej niz 3 miesiace w malzenstwie, w ktorym nie moglabym byc soba. A gdzie w tym wszystkim milosc? Przeciez milosc to nic innego jak akceptacja.

    OdpowiedzUsuń
  19. Pracuję u takiego Marka , dla niego dzień się nigdy nie kończy,
    Pracoholizm to choroba gdzie cierpią inni .

    OdpowiedzUsuń
  20. Pracoholizm najczęściej się bierze z samotności,braku akceptacji,miłości,rodzinnego ciepła.Często ludzie niespełnieni życiowo uciekają w pracę.
    pozdrawiam,I.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dużo słońca dla Basi, a dla Jej koleżanki Klarki tyleż samo za mądre podpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  22. dobra jesteś Klarko , bardzo dobra.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz