Pani Emerytka chodziła
po domu podziwiając dzieło studenta, czyli idealnie czyste okna i równo
powieszone śnieżnobiałe firanki. Tej dziwnej dwójce żyło się z sobą całkiem
nieźle i wyglądało, że to wnuczek na czas studiów zamieszkał u babci a nie
całkiem obcy chłopak. Choć zanim ten młody mężczyzna zajął najmniejszy pokoik u
pani Wandy, ta kategorycznie zażądała, aby nigdy przenigdy nie nazywał jej
babcią bo babką nie jest, nie była i nie będzie.
Mył więc student za dach nad głową i dostęp do łazienki okna,
wieszał firanki, nosił zakupy, szorował wannę i nie sprowadzał na noc żadnych
koleżanek, kolegów też zresztą nie sprowadzał, pani Wanda miała bowiem zwyczaj
śpiewania różnych pięknych pieśni, przeważnie rosyjskich, ale gdy student raz
czy dwa zaprosił kumpli, pani domu zmienił się gwałtownie repertuar i w całym
mieszkaniu niosło się
pij
tylko stare wino….
lala
la la la
a
kochaj się z dziewczyną
co
ma sześćdziesiąt lat!
*
Jest w Krakowie centrum
handlowe, gdzie bez problemu można nabyć odzież dla ludzi w każdym wieku i w każdym
rozmiarze i tam właśnie robi zakupy pani Wandzia. Od butiku do butiku drepczą całe
rodziny, panie kupują weselne kreacje
lub przeciwnie, zwykłe sweterki do chodzenia po domu a dla męża spodnie od
dresu, choć mężowie przeważnie siedzą na środku przejścia na ławeczkach i
cierpliwie czekają, kiedy to się wreszcie skończy.
Zaczął się sezon
przedświąteczny a za chwilę będą
studniówki, czyli kara boska dla matek, które muszą jakoś swoje córki zaopatrzyć
w stosowną odzież. Chodzą więc z matkami dziewczęta chude jak patyki, ze
spuchniętymi ze złości buziami i piskliwym, pełnym pretensji głosem krzyczą z
przymierzalni – sama sobie możesz w tym chodzić, wyglądam jak pokemon, nie chcę
tego! I rzucają przymierzaną odzieżą w czerwoną ze wstydu rodzicielkę. Pani Wanda nareszcie wie, jak wyglądają pokemony
bo się napatrzyła, zanim zrobiła swoje zakupy.
Jeden z tych pokemonów
całkiem rozzłoszczony i nie panujący nad sobą wypadł z przymierzalni z kołtunem
na głowie i wrzasnął do ojca siedzącego na ławeczce przed sklepikiem – tato,
powiedz coś matce, ona nie rozumie, że tu jest samo dziadostwo i ja nie pójdę w
sukience za dwieście złotych jak jaka wieśniara!
Na co tato odparł – to idź
z gołą dupą!
A pani Wanda udała, że
nie słyszy a w środku śmiała się z całej duszy bo wiedziała, że z tych rogatych
złośnic za kilka lat będą fajne dziewczyny, potrzebują tylko czasu.
A dziś chodziła od okna
do okna w nowej, zwiewnej tunice i
śpiewała
pij
tylko stare wino…
moja Młoda też będzie szukać kiecki.Ale ona bardzo rozumna jest i drogiej nie chce,bo na raz się nie opłaci.I wybierze małą czarną i będzie ok;)
OdpowiedzUsuńJak widać - moda się zmienia, mentalność pokemonów nie. ;)
OdpowiedzUsuńoj, chciałabym mieć taką pewnosc jak Pani Wanda w kwestii tych kilku lat :-))
OdpowiedzUsuńnauczycielka sprzed reformy to nie może się tak całkiem mylić, nie? chociaż kto ją tam wie
UsuńWyrosna,na pewno z dużej większości wyrosną dobrzy,mądrzy ludzie.,Tak jak myśmy wyrośli i nasze dzieci.Na pewno pamiętacie swoje bunty/ukrywane,bo nie wyobrażałam sobie abym mogła na głos je wyrażać przy innych ludziach/różne wybryki swoich dzieci.Gdy teraz o nich synom mówie to nie wierzą że mogli tacy być.
OdpowiedzUsuńnawet w domu nie można było się takim tonem tak niegrzecznie odzywać, nie do pomyślenia
UsuńJeden ojciec odpalił, jak trzeba pokemonowi. Widziałam gdzieś w necie pewne, rosyjskie maturzystki, te posłuchały rad ojców, bo właśnie tak wyglądają:))
OdpowiedzUsuńno przecież gdzież tam, kiecka za 200 złotych. toż to obciach i buractwo! ta matka tego nie rozumie? dobrze, że chociaż ojciec zrozumiał.
OdpowiedzUsuńTen ojciec to chyba brat bliźniak Knezia? :D
OdpowiedzUsuńSama sobie w tym choć,he he!! skąd ja to znam. Zresztą jeżeli o ubiór szło to byłam podobna jak moja córka. Wyrosła na mądrą skromna osobę podobnie zresztą ja mam z moda choć ubierać się jeszcze i teraz bardzo lubię i w byle czym nie wychodzę do ludzi.
OdpowiedzUsuńpani Wandzia to mądra kobietka :-)
OdpowiedzUsuńEch ja to jednak byłam złote dziecko. A na studniówkę nie poszłam wcale.
OdpowiedzUsuńCo do galerii to jak dla mnie najgorsze są małe dzieci, wydzierające się na środku sklepu, włażące pod nogi, nie dające zjeść normalnie w restauracji i rodzice wpychający się wszędzie z ogromnymi wózkami i nie zwracający uwagi na to, że ich dziecko to szatan wcielony. Byle się kiedyś nie zdziwili jak takiemu bachorowi nie swojemu w sklepie przyłoże.
hahaha nie rób tego!
UsuńHaha, Morelko, jak dobrze, że nie tylko ja tak mam! :D Tylko ja ciągle gadam pod nosem, lecz ostatnio coraz głośniej "zaraz wszystkich rozstrzelam zaraz wszystkich rozstrzelam zaraz wszystkich rozstrzelam", a wtedy zlęknione matki szybko łapią swe bachorki za kapturki kurteczek i odciągają ode mnie, mwahaha!
UsuńAle to wynika stąd, że jak raz brykałam mamusi w sklepie i po pierwszym razie nie uspokoiłam się, to za drugim zostałam wyprowadzona z hukiem i dostałam lańsko w dupę. Od tamtej pory nawet nie ważyłam się pisnąć słówkiem, gdy mama przymierzała bluzkę lub wybierała płyn do mycia podłóg :D
Spodziewałam się masowej krytyki za tą wypowiedź, a tu takie zdziwienie :) w każdym razie czasem też głośno komentuje zachowanie mówiąc to niby do mojego R. a on wtedy piorunuje mnie wzrokiem ;)
UsuńO matko:)!
OdpowiedzUsuńU was tez modny koltun na glowie? Im wyzszy i bardziej wytapirowany tym wspanialszy???
A najgorsze sa moim zdaniem nastolatki nierogate ktore sie w odpowiednim czasie nie buntowaly.
Taka to przezywa swoja" nastolatkowosc" pozniej czyli grozniej:)( dla niej samej i dla otoczenia:::)))
Sporo takich pan juz spotkalam . Z roznymi objawami:)
nastolatek się żałuje że takie biedne bo im te hormony uderzają do głowy i trzeba im ustępować, a nas to nikt nie żałuje z tego samego powodu;)
UsuńMasz racje:) nam tez uderzaja i nikt nas nie zaluje tylko oskarza o histeryzownie:::)))
UsuńA bo co? nie moge byc rogata nawet w moim wieku??
Do głowy, powiadasz? :D:D :D
UsuńMoże i wyrosną same z tego, ale lepiej, gdyby dostały w d... za takie zachowanie !!!
OdpowiedzUsuńja miałam raz w życiu okazję robić zakupy z taką osóbką i niestety, po pół godz zarządziłam - do auta i do domu!
UsuńDobrze, że mnie nikt tak nie mówi, jak marudzę, że nie mam się wco ubrać. :)
OdpowiedzUsuńhaha już to widzę, a szafa pełna
UsuńDzięki za przypomnienie - muszę sobie kupić ze 2 pary gaci od dresu aby w domu wyglądał jak sportowiec na emeryturze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ps. żonę mam taką dziwną, że na zakupy nie lubi łazić godzinami a jej cenzorem jestem ja i jak mi sie w czyms podoba to jest kupione.
a czy nie należysz do mężczyzn, którzy mówią żonom - we wszystkim wyglądasz pięknie?
UsuńPani Wanda doświadczona jest i ma rację - z tych złośnic wyrosną fajne, normalne dziewczyny. Ale to wcale nie znaczy, że można im teraz na wszystko pozwalać, dać sobie wejść na głowę i nie reagować. Najważniejszy jest zgodny front rodziców - żeby jedno nie zaprzeczało drugiemu i żeby nie podkopywało jego autorytetu, wtedy uda się uratować zagrożoną zawartość portfela i wychować naprawdę zacną pannę:-)
OdpowiedzUsuńA ja poszłam na studniówkę w sukience wcale nie nowej, ale bardzo lubianej i w stosownych granatowo-białych kolorach. I dobrze się bawiłam, bo najważniejsze jest towarzystwo, a nie suknia!
a mi to mama uszyla biala bluzke na studniowke. a granatowa spodnice z cienkiego sztruksu uszylam sobie sama. Czasy byly ciezkie i nic nie bylo gotowego. dobrze, ze materialy mozna bylo kupic...
OdpowiedzUsuńtez Monika
sukienka to pikuś, a cała reszta - buty, torebka, fryzjer, kosmetyczka, to drugie tyle
Usuńmoja teściowa też sama uszyła sobie sukienkę na jakąś imprezę, gdy jeszcze była panną. sukienkę uszyła z granatowych welurowych zasłonek własnej mamusi. rezolutnie zrobiła dając wstawki, zszywki, zaszywki czy jak to się tam nazywa - z wiekiem tylko sobie poszerzała i w tejże kiecce tańczyła jeszcze na zeszłorocznym sylwestrze. kiedy powiedziała, że nie musi kupować sobie nowej kreacji na ślub własnego syna, a mojego przyszłego męża, bo ma 40letnią sukienkę, najpierw pomyślałam, że umrę, a potem "niech sobie zakłada, wszyscy będą się z niej śmiać", ale "niestety" koleżanka doradziła jej kupno nowej kiecki :P
UsuńEeeeee.....zaraz apokalipsa. Zwykły przestój wśród
OdpowiedzUsuń"słodkiego, miłego życia";)
Iza R
Pani Emerytka to jest równiacha! Miałabym z nią o czym do pogadania:))))))
OdpowiedzUsuńJa swoją sukienkę (czarna z tafty, na ramiączkach, długa do ziemi i tak się miękko układał - cudo!!)) na studniówkę pokochałam od pierwszego wejrzenia i cena nie była wygórowana, w końcu z metką miałam iść czy dobrze się bawić? Chociaż jedna moja "koleżanka" z klasy chwaliła się, że jej sukienka jest szyta z satyny sprowadzonej specjalnie dla niej z Włoch czy Francji, już nie pamiętam, a wygladała jak każda, którą można w Centrum Handlowym kupić (u mnie był szał na sukienki z gorsetami).
OdpowiedzUsuńJak widać rola ojca jest nie do przecenienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Obowiązkowa biała bluzka i czarna długa spódnica, tak wyglądała moja kreacja studniówkowa - lata 70-te ubiegłego wieku;-)
OdpowiedzUsuńMoja Młodsza miała studniówkę trzy lata temu. Nie znalazła takiej sukienki, jaka chciała. Zaprojektowała więc ją sama, zakupiła materiał i zaniosła do krawcowej. Potem jeszcze poprawiła po swojemu. Cały ten proces wspominam miło :)
OdpowiedzUsuńStarsza ubrała się tanio, lecz za to ekstrawagancko - mała czarna, a na plecach miała tzw. gorset: dwa rzędy kolczyków w kształcie kółek i przez to przepleciona i zasznurowana wstążka. Oczywiście zostało to na noc zdjęte, bo nie dało się w tym spać.
Ma dziewczyna rację. Studniówka jest raz w życiu i trzeba na niej nieźle wyglądać, przecież obecnie to nawet do gazety zdjecia ze studniówki idą. W sumie, gdyby poszła z gołym dupskiem, to też wyglądałaby niepowtarzalnie i jej zdjęcia byłyby we wszystkich gazetach.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze chociaz tatus potrafil odparowac smarkuli. :) Swoja droga za "moich" czasow to 18-latki uwazaly sie za dorosle i powazne kobietki i nie w glowie bylo nam takie zachowanie. A ja poszlam na studniowke w jednej z sukienek mojej matki (na szczescie w miare przyzwoitej) bo uznala, ze szkoda wydawac pieniedzy na jedna okazje w zyciu.
OdpowiedzUsuńCiekawe, ze przy studniowce siostry nie miala takich obiekcji...
Niektórym rogatym i czas nie pomoże, nawet jak i przyjdzie z gołym tyłkiem chodzić.
OdpowiedzUsuńAle ładny post i życiowy jaki :)
jesoooo, mnie to czeka... chodzenie z moim "pokemonem" po galerii... :)
OdpowiedzUsuń..............dziś z Ali Baba pijemy pavulon i omawiamy sytuacje międzynarodową ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji na btatniej /?!/ Ukrainie.
OdpowiedzUsuńPozdro z Opo
pavulon dobra rzecz:)
Usuńprzesyłam serdeczności dla obojgu
Zapadła decyzja - pavulon będzie dobry do wigilijnego karpia !.
UsuńWątpliwość jedna - czy w sklepie wytrzyma na półće do wigilii bo wcześnie nie mozna kupic bo ........................ wiem ale nie powiem.
Pozdro
Wszystko jeszcze przede mną - Vixenka ma dopiero 10 lat :)
OdpowiedzUsuńBrawa dla tego tatusia! Swoją drogą ja sobie nie wyobrażam chodzenia z moją młodą na tego typu zakupy, zresztą w ogóle robienia zakupów nie cierpię. Gdybym była w takiej sytuacji, to określiłabym budżet i niech kupuje, co chce! Eh...łza się w oku kręci na myśl o studniówkach w białych bluzkach i czasrnych spódnicach (później wykorzystanych na maturze), w szkolnych aulach czy salach gimnastycznych. Bez wydziwiania typu frzyjer, kosmetyczka, makijaż i inne takie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Bogna