czwartek, 19 grudnia 2013

niech się każdy wstydzi za siebie



Od czasu do czasu widuję pary nie pasujące do siebie. Wyglądają, jakby ona szła na popołudniowe przyjęcie a on na mecz, lub – ona na randkę a on malować mieszkanie u znajomych. Wiecie, o co chodzi? Kobieta zadbana, z błyszczącymi włosami, w ładnych butach i koktajlowej sukience  a z nią facet w dresie albo w brudnych dżinsach. Jak z innej bajki albo nie od tych puzzli.

Długo zachowywałam się jak matka a nie jak żona, szykując mężowi odzież na wspólne wyjścia. Tak, jak się szykuje dziecku. Gotowe, wyprasowane wieszałam na drzwiach szafy a przed wyjściem jeszcze kontrolowałam, czy nie włożył czegoś odwrotnie lub czy nie idzie w sandałach.

Aż powiedziałam pewnego dnia – koniec. Niech się każdy wstydzi za siebie. Na początku to jest trudne ale bardzo szybko można się do tego przyzwyczaić. Korzyści jest wiele. Mam święty spokój i nie obchodzi mnie zawartość szafy Krzyśka. Piorę i prasuję bo taki mamy układ, to akurat należy do moich obowiązków ale czemu mam dorosłemu, w miarę ogarniętemu facetowi zwracać uwagę, że ma nieodpowiednią odzież lub wygląda jak bezdomny bo nie może się rozstać z kilkuletnim swetrem? Jego sprawa, nie moja.

Może sobie chodzić w czapce z bałwankiem i hawajskiej koszuli, w bluzie od dresu siadać do uroczystej kolacji i nic mi do tego. On za to niezależnie od okoliczności twierdzi, że zawsze jestem piękna.

66 komentarzy:

  1. A ja na mecze chodzę na obcasie, a co :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak mam:D

      Usuń
    2. przecież nie gramy tylko siedzimy i śpiewamy to obcasy nie przeszkadzają

      Usuń
    3. Klarko, ja stoję :) Zawsze :) Nie przeszkadzają, tylko nogi bolą :))

      Usuń
  2. Ja również uwielbiam stare swetry, przede wszystkim t-shirty i jeansy. Nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba. No może jeszcze ta bluza wojskowa na każda okazję jest dla mnie ważna.
    Z wiekiem zaś mamy głęboko gdzieś co ktoś sobie o mnie pomyśli.
    Wychodzi na to że i ja i Twój mąż jesteśmy typowymi facetami
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. masz rację Klarko ileż można niańczyć, też machnęłam ręką;)
    np. niedziela, powrót z kościoła, koszula krawat zostają /dzieci na obiedzie/, a spodnie zmienia się na dresy bo tak wygodniej i za stołem nie widać....hihi

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pod wrazeniem. Popieram w 100%. Z tym, ze ja nigdy nie matkowalam mezowi, czy partnerowi. Czasem tylko, zazwyczaj przed jakims wazniejszym wyjsciem, przypomne co moim zdaniem byloby dobrze ubrac abysmy razem nie wygladali jak Pat i Patachon. Tak na marginesie. Chyba pierwszy raz sie wypowiadam u Ciebie na blogu. Bardzo podoba mi sie Twoj styl pisania. Pozdrawiam. Joanna - Jo

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam nigdy mężowi nie matkowałam, a przed każdym większym wyjściem musiałam się przebierać ze dwa razy, bo on oczywiście wystrojony jak na wesele a ja... ech. Oczywiście musiałam niekiedy tłumaczyć że np. do teatru teraz nie trzeba smokingu i krawata, dał się przekonać :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze to podziwiałem w kobietach: nawet szybkie wyjście do sklepu po mleko traktują jak wyjście na wybieg dla modelek. Muszą się umalować, wystroić, postać przed lustrem. A w tym czasie sklep zdążą zamknąć. A facet jak nie ma mleka to: wskakuje w dresik, na nogach buty nie od pary, jakiś dziurawy kaszkiet na głowie i biegnie po mleczko. Wraca ze zgrzewką piwa lub półtlitrówką, bo stoisko z alkoholem jast bliżej jak lodówka z mlekiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. i bardzo dobrze :) najważniejsze że żona podoba się zawsze! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odważnie! Ja jeszcze do tego etapu nie doszłam. Wybieram, dobieram, nakazuję i pilnuję, ale wolę myśleć, że jedynie doradzam;)

    OdpowiedzUsuń
  9. w parze na elegancko i nonszalandzko19 grudnia 2013 12:32

    Klarko, prowokujesz. Jak można nosić czapkę z bałwankami. Czy aby to dorosły człowiek? :/ Podobnie jak niemowlak ubrany w koszulkę z czaszkami :-0 lub innymi śmiesznymi motywami.
    Para to również harmonia w ubiorze :). Po latach wspolnego ludzie się podobno do siebie upodabniają, również w wyglądzie :).
    O wyborze odzienia decyduje okoliczność a potem upodobania do hawajskiej koszulki :). Ktoś ma klasę lub jej nie ma. Nie ma tu nic z matkowania. Biedny mąż ubranej jak w boże ciało żony. Ubranie poniżej wymaganej okazji jest taką samą ujmą w kodzie ubioru jak ubranie (nadubranie się) a w porze to dopiero się akcentuje. Wg mnie nawet 'lumpowski' znoszony sweter może być super w odpowiednich sytuacjach a garnitur w tych samych okolicznościach jest śmieszny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod tym komentarzem się podpisuję bo mam w tej sprawie to samo zdanie

      Usuń
    2. @uleczka, miło mi, że ktoś inny niż ja sama, myśli podobnie :).
      Zamyśliłam się nad dylematem rozwiązanym Klarki-żony :). Mnie nawet by nie przyszło na myśl, że mnie (czy jemu) jest wszystko jedno jak wygląda to drugie. Po rozwodzie pewnie tak ale przed :D. Jeśli się kocha to się chce takiego widzieć z najlepszej, możliwej strony... Kupuję kieckę (w nowym kolorze) to kupuję też koszulę mężowi w podobnej tonacji lub chociaż krawat (przy obowiązującej klasycznej białej) :) lub zakupu dokonujemy razem za ... jego pieniądze :) (nasze wspólne pieniądze)...

      Usuń
    3. Po Twoim komentarzu przypomniał mi się kolega,który jako jedyny na imprezę sylwestrową w bacówce ,gdzie tylko same dechy i palenisko (wszyscy ubrani sportowo i swobodnie swetry,dżinsy), przyszedł w płaszczu i garniturze! :)
      (pokonując kila kilometrów pieszo pod górę)

      Usuń
    4. w parze na itd19 grudnia 2013 17:11

      @Dora, jeden :), a panie na 'kasprowym' na obcasach, w dyskotekowych cekinach na grzbiecie i torebką na ramieniu albo w croksach...
      A kolega się umęczył szczególnie w tych butach i jedwabnych skarpetkach :).

      Usuń
  10. Klarko - mężczyźni w większości tak mają, że stare ubrania są święte :)) Ale mój mąż np. zawsze jest idealnie ubrany i o wiele bardziej dba o wygląd niż ja :)) Szczerze mówiąc ja dbam tylko aby moje było czyste i niepogniecione. Pantofelki, sukienki i inne kobiece drobiazgi to nie dla mnie :)) Innymi słowy u nas jest odwrotnie. A co!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wystarczy raz odmówić wspólnego wyjścia z takim niedopasowanym. Jak kocha, to zacznie dbać o siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram ten komentarz. Jeszcze nie mężatka tak robiłam kiedy pojawiał się na spotkanie taki niedoprasowany

      Usuń
  12. Jakbym czytala o sobie i moim M.! ;) No, moze roznica nie jest az tak dramatyczna, ale jest. Dodatkowo - ja wychodze w kozakach i zimowej kurtce, dzieciom zakladam czapki i szaliki, a moj malzonek paraduje obok nas w bluzie dresowej i w adidasach. Bo przeciez 2 stopnie na plusie to cieplo! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Staram się nie oceniac jak kto ubrany,byle czysto,guziki na miejscu i z tyłka nie spadało.O,bo jak bielizne widac to dla mnie szczyt obciachu.

    OdpowiedzUsuń
  14. moj ubiera sie dobrze
    ale tato...
    bywa różnie
    podkoszulek, który ma "tylko" 4 dziury ciągle jest ok, mimo, że 4 nowe leżą w szafie napółce

    OdpowiedzUsuń
  15. Zazdroszczę zazdroszczę cholernie takiego podejścia, ja po ponad 20 latach nie potrafię odpuścić, a jeżeli czasem juz... to strasznie się później wstydzę.

    OdpowiedzUsuń
  16. No i dobrze Klarko, aby mąż zauważał Ciebie, Ty niekoniecznie musisz wszystko widzieć u męża.

    OdpowiedzUsuń
  17. To u nas odwrotnie. Mąż wyszykowany a ja w dresie :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Pary egzotyczne...
    Sama czasem tez mam ubaw, ale co mi do tego?
    Pozdrawiam piekna zawsze!

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mam zielonego pojecia co jest w szafie mojego meza. Moze tam nawet przetrzymywac jakies zwloki, mnie nic do tego:)) Nigdy nie kupowalam, nie pralam, nie prasowalam, nie podpowiadalam w co i jak ma sie ubrac... to wszystko zostalo rozwiazane na dlugo przed slubem.
    Ot po prostu jak facet pojawil sie na randce niechlujnie czy nieodpowiednio ubrany to juz nie bylo drugiej randki. Dbac to ja moge o dziecko, natomiast wychodzilam za maz zawsze za facetow, ktorzy umieli i wiedzieli jak sie ubrac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie popieram. Obiema rękami się podpisuję. Jeśli pytanie nie jest zbyt osobiste, bo samo się nasuwa - a ilu mężów w ten sposób zostało wybranych? :-D

      Usuń
    2. na tym się można "przejechać" bo jeśli chłopak mieszka z matką to ona go odpowiednio "oporządza", czyli dba o jego garderobę

      Usuń
    3. @Ewa z..., zwykle ten aktualny :)

      Usuń
    4. Ewo, wbrew temu co podpowiada Anonim, nie tylko ten aktualny, ale tez dwaj poprzedni:))) Uwazam, ze jesli mezczyzna dorosl do seksu to rowniez powinien umiec zalozyc skarpetki tego samego koloru:))
      Klarko, nigdy nie bralam meza spod maminych skrzydelek, bardzo mi zalezalo na tym, zeby byli niezalezni. I tak bylo, a ze inne sprawy pozniej nie wyszly to zupelnie insza inszosc. Ale jak wiemy jak uwazam rozwod za tak samo wazne dobrodziejstwo jak slub:))) Nie potrafie byc meczennica, nie potrafie i nie chce:))

      Usuń
    5. Niezależny jest niezależny i najczęściej byly a najważniejszy jest ten wspaniały. Aktualny. Star, tego nie zaprzeczysz :)

      Usuń
    6. Facetdziwne kryterium "nieodpowiedni ubiór" nieważne czy się dobrze z kim czujesz i bawisz, co w sytuacjach gdy ubrania się nie ma, wtedy to chyba jakieś ładne skarpetki będą odpowiednie by nie podpaść i mieć odpowiedni ubiór..

      Usuń
    7. W sytuacjach, gdy ubrania się nie ma - wymagany jest także, a może nawet przede wszystkim - brak skarpetek. No jak to wygląda - facet goły i chętny do wspólnej zabawy w skarpetkach???
      Nieodpowiedni ubiór dyskwalifikuje zanim Stardust dowie się, że się z kimś dobrze czuje i bawi - przecież druga randka nie wchodzi w rachubę!

      Usuń
    8. Nie sztuką jest zmieniać mężów, sztuką jest dogadać się z tym wybranym i zaakceptować wzajemne niedociągnięcia.

      Usuń
    9. A tak na marginesie Mój też prasuje, pierze, robi zakupy, gotuje, zmienia wnukom pieluchy i też jest zajęty :-)) Ponad 30 lat jest zajęty. :-)

      Usuń
  20. nie ma się czego wstydzić :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Podejrzewam, ze jak nie dba o siebie to mu nie zależy z jakiegoś powodu na opinii. Więc nie wstydzi się na pewno.

    Iza R

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie w domu podział jest taki, że to mąż prasuje i nie wychodzi w nieodpowiednim ubraniu. Prędzej mnie się zdarzy w kapciach do sklepu wyjść, jemu nie. I uprzedzam, zajęty, nie oddam :-) Na prasujących jest popyt podobno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj tez prasuje, pierze i nawet sprzata:)) Tez zajety:D:D

      Usuń
  23. Też odpuściłam:))) On wiedziony wcześniejszymi uwagami zawsze pyta,ale w co ja mam się ubrać,a czy w tym mogę,a ja ze stoickim spokojem odpowiadam,że niech ubiera to co chce i w czym się czuje dobrze,byleby dziur i plam nie było:))))

    OdpowiedzUsuń
  24. Walka z wiatrakami :)) Dziękuję nie walczę.

    OdpowiedzUsuń
  25. Piękna i mądra! Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  26. to temat rzeka. ja nie szykuję niczego, pralka pierze o mąż ma dopilnować, żeby nie było pogniecione. i oczywiście dopasowane kolorystycznie, bo nigdzie nie pójdziemy.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja nie znam tego problemu, natomiast często wstydzę się za rodaków za granicą. Też sobie powtarzam, niech każdy wstydzi się za siebie, ale mi z tym trudno :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wyjechali za chlebem, to nie wstyd. Mówi się : trudno :).
      A co oni poza pracą robią za granicą, ci rodacy?

      Usuń
  28. Z moim pierwszym mężem było podobnie z tym, że na odwrót czyli on wystrojony a ja abnegat teraz z drugim pasujemy do siebie bardziej i ani jedno ani drugie stroić sie nie lubi...

    OdpowiedzUsuń
  29. Moj mąż świadczy o mnie:)))
    Ida

    OdpowiedzUsuń
  30. ... para to para powinna byc rowna /smiech/!!!!
    J.

    OdpowiedzUsuń
  31. Coś w tym jest; takie luzackie podejście do sprawy ma swoje plusy. Niech każdy odpowiada sam za swoje (odzieżowe) wybory. Tak samo, jak za każde inne.

    OdpowiedzUsuń
  32. Moja mama przez trzydzieści trzy lata słyszy ciągle to samo pytanie od mojego ojca "a co ja mam ubrać?" W moim małżeństwie nigdy nie padało to pytanie dopóki nie przeprowadziliśmy się na kilka miesięcy do moich rodziców teraz ja też od mojego męża słyszę "a co ja mam ubrać?" ale dopiero po Twoim wpisie sobie to uświadomiłam i zapowiadam koniec z tym :) Ilona

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja patrząc na niektóre pary twierdzę sobie w duchu,że nieszczęścia chodzą parami... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... i mimo wszystko wyglądają na najszczęśliwszą parę na świecie. Trafił swój na swojego ;).

      Usuń
    2. Oczywiście, nie mówię że nie :)

      Usuń
    3. :) To takie szczęście w nieszczęściu. :)
      Miłych i ... szczęśliwych Świąt!

      Usuń
  34. Specjalnie nigdy nie ingerowałam w wybory ubraniowe męża, studenckie małżeństwa są luzackie :) lata leciały... poznaliśmy nowych ludzi; na pierwszą imprezę ubrałam bezpieczną małą czarną, mąż wybrał sweterek ( porządny, markowy ) sugerowałam marynarkę, ale nie...; po imprezie usłyszałam od męża - źle się czułem, starzejemy się, czas na garnitur :)))
    Jak widać mądrość przyszła z wiekiem.

    OdpowiedzUsuń
  35. Bardzo zdrowe podejście. Jedyne, co uznaję, to szczera odpowiedź na pytanie (jeśli padnie), czy mi w tym dobrze, czy może radzisz coś innego? Ale mam szczęście do zadbanych facetów, więc to ja częściej się pytam :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  36. Wczoraj u Agaty Młynarskiej był jeden taki gość, który się nie wstydził. Kurtka dżinsowa , pod nią bluza dresiarza z kapturem, włosy w nieładzie i do tego chyba z rok nie myte. Bardzo marnie wyglądał przy innych ubranych, domytych , ostrzyżonych i podobnych do ludzi. Cóż począć. Mozę nie zapraszać? Kiedyś do lokalu nie wpuszczano bez marynarki i stosownego stroju, a teraz do studia nawet zapraszają takich jak ten, o którym piszę.
    Oni do tego twierdzą, że nie szata zdobi człowieka...
    Ja wiem, że : "Nie ma drugiej szansy... na dobre pierwsze wrażenie"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i do głowy by mi nie przyszło za taki wygląd obwiniać małżonkę tego osobnika, sam zadbał o taki image.
      Muszę tu dodać, że mój mąż codziennie się kąpie i goli i nawet kurtkę pierze dwa razy w tygodniu (taka praca). Zauważyłam kiedyś po prostu, że ludzie nas lubią za coś innego niż wygląd, jasne, że są miejsca, gdzie obowiązuje garnitur i krawat i tego się trzymamy.

      Usuń
  37. Bardziej mnie razi niedopasowanie fizyczne - on mały,chudy "wypierdek" a ona jak hipopotam:))
    Miość nie wybiera:))) Podobno:))
    Z.Z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na myśl przychodzi syndrom Napoleona ale może też być odwrotnie: on duży a ona jak anorektyczka. Pewnie jedno musi się nabiegać, odmówić sobie to i owo aby ten drugi wyglądał okazale. Analogia do ubrań :). Zzzzz

      Usuń
    2. W tę stronę to jest w porządku - facet zawsze powinien być większy:)

      Usuń
    3. Samiec, samiec większy i bardziej ubarwiony w upierzeniu... ale to w przyrodzie :))))

      Usuń
    4. U ludzi to jedno może być bardziej (sorry za wyrażenie :)) upieprzone robotą aby drugie się odstroiło. :)
      Choinkowych świąt po dobrze wykonanej pracy!

      Usuń
  38. świąteczne pracowe przyjęcie - sztuk 2 facetów w garniturach i pod krawatem, w świeżutkiej koszuli. reszta (w wieku różnym) - w jakiś dżinsikach, tshirtach, rozpiętej marynarce bez krawata oczywiście. fe - mamusia nie nauczyła? żona nie dopilnowała? brak klasy czy moda? wiele lat teu Samozwańcowa pisała że źle wyglądający, w tym słabo odziany facet psuje anturaż kobity...

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz