wtorek, 19 listopada 2013

strzeżcie się teściowych!

O wrednych i paskudnych, zazdrosnych o kochanego synusia teściowych można pisać i pisać a temat zawsze będzie interesujący, dlatego dziś będzie o kobiecie bez taktu i umiaru, o rozumie nie ma co wspominać.
W pewien listopadowy wieczór, gdy normalni ludzie po ciężkim dniu wrócili do domu, jedli kolację i grzali się w cieple domowego ogniska lub przy kaloryferze, teściowa oznajmiła radosną nowinę swemu nieszczęsnemu małżonkowi – zbieraj się, jedziemy do synowej na urodziny!
Nie było ratunku, baba już miała gotowy plan i choć w taki wieczór nawet pies nie chce wyjść z domu bo ciemno, zimno i gwałtownie, chłop zebrał się posłusznie bo zbieranie nieposłuszne kończy się awanturą.  Baba uczyniła makijaż wieczorowy, czyli wymalowała  w kiepskim świetle łazienkowego lustra na czarno rzęsy, na czerwono usta  i wszystko przypudrowała ceglastym pudrem, tworząc sobie na twarzy niezdrowe plamy zwiastujące poważną chorobę.
Teść milczał.
Złowieszczo wył wiatr i wtórowały mu okoliczne psy. Podróż trwała krótko, zatrzymali się pod bramą, strzegącą, widać nieskutecznie, młode małżeństwa.
Może by tak zadzwonić, że do nich jadymy? – zapytała retorycznie teściowa, która i tak by na osiedle nie wlazła bo nie potrafi zapamiętać kodu i obsłużyć  domofonu tylko wciska co popadnie a potem się dziwi, że jej nikt nie otwiera. Nie wyłazi więc z samochodu tylko dzwoni do swego synusia kochanego, niech bramę otworzy bo osiedle już zamieszkane to nie ma co robić widowiska.
A teść milczy.
Wjechali, zaparkowali, synuś usiłował zaprowadzić mamusię nad rzekę, aby pokazać, jak deweloper pięknie zabezpieczył brzeg przed powodzią ale mamusia wyczuła zło i nawet nie spojrzała w tamtą stronę. Mało to teściowych skończyło trzymając się wikliny? Wieczorem nad rzekę to chodzą zwierzęta do wodopoju, a teściowa przyjechała przecież na urodziny do synowej!
A teść stał z tymi kwiatkami i milczał.
Weszli, przywitali się, złożyli życzenia. Baba przemaszerowała przez salon w dwunastocentymetrowych szpilkach mówiąc – a ciekawe czy te podłogi się niszczą od chodzenia w takich butach? Bardzo ciekawe, u siebie chodzi po domu skarpetkach i jakoś nie sprawdza szpilkami stopnia ścieralności.
Teść zdjął buty i siedział przy stole, siorbiąc herbatę a jego żona rozglądała się, jakby tu była pierwszy raz. Zjadła ciastko czy dwa,  gdy dostrzegła w lodówce, w której akurat syn czegoś szukał, tort.
Tort macie a nam nie dajecie! – wrzasnęła.
Teść nałożył sobie kolejną babeczkę a tymczasem młodzi tłumaczyli się, dlaczego nie odważą się kochanej mamusi częstować tortem i dlaczego wobec tego on jest w lodówce. Tu teściowa rozczuliła się, czując się kochaną, bo przecież mogli ją otruć tym tygodniowym tortem, a nie otruli. Pojechała do domu i postanowiła wszystko opisać na blogu.

A teść powiedział – dobrze, że oni mają swoje mieszkanie a my swoje. Ciekawe czemu tak uważa.

78 komentarzy:

  1. a po co oni trzymają stary tort w lodówce? na wszelki wypadek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialna historia! Uwielbiam Twoje podejście do życia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Teść miał rację Wypada uprzedzić.
    My uzgadniamy terminy , może dlatego jesteśmy tak rzadko Teście idealne jednym słowem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz jak ja piszę;)) mocno koloryzując, tu akurat bardzo mocno

      Usuń
    2. A wiesz, że ja tak kombinuje czasami - może tak pojechać bez uprzedzenia i zobaczyć cała prawdę bez makijażu. W końcu to własne dziecko. I tak walczę ze sobą ale na razie rozsądek wygrywa z sercem.

      Usuń
  4. Oj Klarka, Klarka, Ty to jesteś niesamowita :) A może oni ten tort trzymali na prawdziwą imprezę urodzinową dla znajomych i dlatego musieli ściemnić, no bo jak podać na przyjęciu napoczęty tort ? Normalnie lowju :* Aniutka81

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo pomyślałam ;)))
      Pozdrawiam Klarko :)

      Usuń
    2. napoczęty był, i to bardzo, a raczej to były resztki

      Usuń
  5. Czyli jednak miło, że wpadli, a wizyta nie przeciągnęła się do późnych godzin rannych;)
    A teściowa na drugi raz niech zapisze numer kodu do komórki i już!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i niech zabierze ze sobą komórkę....

      Usuń
    2. I jeszcze tort urodzinowy w prezencie... i kapcie... i pouczy męża, że trzeba coś bąknąć ... i...nauczy się robić porządny makijaż

      Usuń
  6. Klarko rozumiem, że tą "wredną" teściową jesteś TY... :))

    Aleńka

    OdpowiedzUsuń
  7. a już myślałam, że w tych szpilkach swoje "cztery litery" z hukiem posadzi na lśniącej podłodze;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A wybaczyli Ci chociaż te szpili Klarko, bo podobnie chodzę w butach po mieszkaniu bo podłoga do chodzenia przecież i jakoś to zdejmowanie obuwia jeszcze z czasów kiedy było na drogach błoto po kolana. Miłego-;))

    OdpowiedzUsuń
  9. oj, wrednaś Babo, wredna!! w końcu Cię tortem poczęstują i będzie spokój!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Niepokojące są okoliczności w jakich tort ten trafił do lodówki syna i synowej. Wszak synowa wcale nie otrzymała go w prezencie na swoje urodziny!
    Ale to już historia na nowego posta.
    Sprawdziłam klasę ścieralności paneli - AC4, więc szpilki nie szkodzą:)))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, dodatkowo teściowa nazywa te zielone croksy plastykowe przypominające gumowce jakimiś szpilkami - dobrze chociaż, że nie twierdzi, że to czerwone szpilki.

      Usuń
  11. :))
    Ja się swojej teściowej na szczęście strzec nie muszę, bardzo fajna babka! Gorzej trochę z teściem mi idzie. On to na pewno nie z tych, co można o nich napisać "a teść milczy" :)

    OdpowiedzUsuń
  12. mamusia synka kochanego to świekra jest , tesciowa to mama córusi. wiem bo całkiem niedawno zostałam świekrą właśnie, wiec temat zgłębiłam głównie dlatego że samo słowo ładnie nie brzmi ale ku pocieszeniu mam nadzieję że tesciową też zostanę bo mam córki.

    OdpowiedzUsuń
  13. No ale w szpilkach po drewnianej podłodze, Klarko! Olaboga!
    Ale samokrytyzyzm to ty w sobie masz! Uwielbiam cie za to!

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się bardzo, że mocno koloryzujesz:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojej, to mam z nimi wspólną teściową- a może raczej jej blizniaczkę, bo moja zeszła w wieku 98 lat, kilka ładnych lat temu. Wpadanie bez zapowiedzi, myszkowanie po szafach i szufladach, krytykowanie wszystkiego co w oko wpadło- normalka wszak. Teść przezornie zszedł w wieku 61 lat, a byli z tego samego rocznika. Lekko nie miał biedak. Zawsze mówiłam,że największym szczęściem to wyjść za mąż za sierotę- przynajmniej teściowej wtedy nie masz:)))
    Miłego, ;)
    P.S.
    Moja córka ma b. fajną teściową, a to dlatego, że ona niezle dostawała w kość od swojej teściowej, z która mieszkała, więc dba by czasem nie być jędzą.
    Poza tym młodzi są od obu matek daleko - ok.600 do 700 km.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bywa i tak [ wiadomo teściowa] matka męża żyje ,ale ja nie mam takjej osoby w rodzinie całe szczęście pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  17. żona do męża: robię ciasto zapomniałam proszku idź do sklepu kupić...tylko dobry kup.
    mąż do zony: ale zobacz pogoda taka, że żal psa wygonić
    ż.do m.: to psa nie bierz

    ładnie opisałaś wizytację :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo: podlej ogródek, nieważne że pada. Możesz przecież wziąć parasol:-).

      Usuń
  18. Fajna teściowa, o urodzinach synowej nie zapomniała! A jaka szykowna; ten zabójczy makijaż, te wytworne szpile...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, mnie też makijaż zaintrygował.... może jakaś foteczka??????

      Usuń
    2. foteczka będzie jak się zainstaluje w sypialni portret wiadomo jaki

      Usuń
  19. Klarko jeżeli to nie była wizytacja ,tylko sympatyczna wizyta to czego nie :) .Rozproszyła pewnie przygnebiający nastrój ,listopadowego wieczoru . To że załorzyłaś szpilki ,to znak przecie że nie będziesz zaglądać w każdy kąt , no bo przeciez dbasz o całość swojej osoby ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. I nie wywalili tego milczącego teścia?? Co z niego za pożytek? he he :)

    OdpowiedzUsuń
  21. no tak, teściowej nie chciało się robić kolacji i miała ochotę zjeść coś słodkiego, w końcu "niech d.... rośnie jeszcze może". Zerwała resztki wiechci kwiatków z ogródka i sruuu. Dobrze, że w białych rękawiczkach nie sprawdzała czy kurzu nie ma na meblach ;) bo jak tak można podejmować gości w brudnym mieszkaniu...

    OdpowiedzUsuń
  22. :))) , a teść miał jeszcze gwóźdź i młotek do wbicia go w ścianę, coby teściówki portrecik powiesić nad małżeńskim łożem młodych :)))
    Klarko, Ty ubarwiasz , ale wiesz ile takich historii nie jest zmyślonym bajaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciągle zapominamy o tym portrecie ale zdjęcie wspólne tzn mama jedna i druga razem już jest!

      Usuń
  23. Raczej bym lubila taka tesciowa:))) Bo to widac, ze kobieta z charakterem, no i co tu ukrywac.... lubie Cie Klarko:)))

    OdpowiedzUsuń
  24. Znając różnicę pomiędzy wizytą, a wizytacją śmiem zauważyć, że to była jednak wizyta i do tego jeszcze dobrze się skończyła. Przewiduję rychłą rewizytę i ożywienie w kontaktach

    OdpowiedzUsuń
  25. Hmmmmm, rzeczywiście dziwny wpis ;) Ja na przykład uważam moją teściową za wielki skarb. ...............................................................................................................
    I dlatego trzeba go głęboko zakopać :))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  26. jesteś cudna, masz niesamowity dystans do siebie ,uwielbiam takich ludzi I,Z.

    OdpowiedzUsuń
  27. U Klarki jak zwykle wesoło i dowcipne. ewa.

    OdpowiedzUsuń
  28. Tygodniowy tort, czyli wizyta była mocno spóźniona jak na imieninową:))
    Zupełnie jak moja, tyle,że ja w charakterze koleżanki poszłam a nie teściowej:)

    OdpowiedzUsuń
  29. a ten tort to byl napoczety juz czy nie jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  30. ;) tort wylądował dziś na podjeździe jak go niosłam do kosza :D to za karę, że teściowa się nie załapała! ;))))

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie jestem jeszcze teściową, ale bez zapowiedzi chyba bym się nie odważyła :)

    OdpowiedzUsuń
  32. 12 cm ???? Na takich obcasach da się chodzić????:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po lodzie i śniegu i bruku jest dość trudno ale tak normalnie to nie ma problemu, to są zresztą bardzo wygodne buty, raz pojechałam w nich do Warszawy pociągiem, biegałam po peronach, chodziłam w nich calutki dzień i wieczorem wróciłam do domu i nawet mnie nogi nie bolały,bardziej kręgosłup

      Usuń
    2. Szacunek i podziw głęboki :-). 4 cm obcasa sprawia, że po jakiś trzech godzinach mam chęć chodzić na rękach.

      Usuń
  33. ale czemu Ty Teściowo chciałaś zniszczyć podłogę swojemu synusiowi? Jeszcze potem będą chcieli dofinansowania do nowej i co wtedy???

    OdpowiedzUsuń
  34. Ło Matko! Ale się uśmiałam!!! Dobrze pisać swojego bloga , ale jeszcze lepiej czytać cudze!!!!( Jeden Uśmiech)

    OdpowiedzUsuń
  35. I żeby tak niechcący nie przejechać chusteczką w witrynce za filiżankami ?

    OdpowiedzUsuń
  36. a w szafkach posprawdzałaś czy aby czysto?

    OdpowiedzUsuń
  37. Teściowa ma klasę! Wie, że prawdziwa dama nigdy, ale to przenigdy nie zdejmie z nóg szpilek, nawet na parkiecie u synowej.

    OdpowiedzUsuń
  38. oj niejedna synowa chciałaby żeby teściowa tylko takie pomysły miewała, a nie gorsze;)
    ze Cie za te szpilki nie pogoniła to wdzięczna powinnaś być, mnie moja mama rodzona to za chodzenie w szpilach po domu ściera gotowa przeganiać;) choć parkietu nowego nie ma:)

    OdpowiedzUsuń
  39. No i co Wy chcecie od tych biednych teściowych...Moja np. najgorsza nie była no chyba, że była fałszywa na co nie wyglądała...

    OdpowiedzUsuń
  40. M-ka

    Moja teściowa... też nie zapomina o moich urodzinach i zazwyczaj przywozi tort! ha! Lub same blaty, później teść łupie orzechy a ona je w mleku gotuje i przekłada bnlaty i dekoruje. I wszystko to robi w koralach i czółenkach..
    Tort trafia do lodówki i jemy go dnia następnergo, bo moja teściówka mieszka z 200km ode mnie, to jak wpada to na 3 dni.
    To jest przedstawienie dopiero.
    I to powtarzalne ;) Ja już z 4 torty przeżyłam, zawsze blaty z lidla i krem z orzechów.
    P.S. Na pierwsza gwiazdkę od teściówki jeszcze przed ślubem dostałam płyn do higieny intymnej.

    OdpowiedzUsuń
  41. m-ka
    wiem, że to o tym płynie do hig. int. to ni z gruszki ni z pietruszki, ale mi się przypomniało i musiałam to napisać :D

    pozdrawiam
    M

    OdpowiedzUsuń
  42. Do opisu brakuje tylko wycia wilków w tle i innych takich efektów specjalnych, ale coś mi mówiło, że chodzi o Ciebie a groźny obraz jest stanowczo przesadzony! :)))
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się początkowo nabrałam. Myślę sobie, matko kochana, jakie to wiekopomne wydarzenie natchnęło Klarkę do napisania tego posta, pewnie ktoś jej coś opowiedział i ona do dziś nie wyszła z oslupienia i próbuje sobie traumę odreagować naszym kosztem.. :-D

      Usuń
  43. Teściowa trzymająca się wikliny dosłownie mnie rozjechała :). Nigdy dość wyobraźni i przezorności! A widzę ją, jakbyś narysowała, Klarko kochana.

    OdpowiedzUsuń
  44. Znam jedną taką teściową, co mieszka w centrum Polski, a powinna nad morzem - aby się szybciej do piachu przyzwyczaiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D. Dobrze, że jest budyniowy świat. Załatwiłaś mi śmiech na cały dzień :D

      Usuń
    2. hahaha, o mojej mówisz? :D wszak widziałaś ją... NA ŻYWO :D

      Usuń
    3. Edytek - też lubię budyń :D
      Talka - nieeee... Ale w takim razie jest ich dwie ;)

      Usuń
  45. Zapamiętam, zapamiętam, jak już będę tą teściową przykład wezmę. Za dobrą nie ma co być bo nie uszanują;))

    OdpowiedzUsuń
  46. Teściowa trzymająca się wikliny też mnie powaliła na kolana, jakżeż ty plastycznie piszesz. I te kolorki na twarzy, Klarko, paść można :-D Osobiście sobie wyobraziłam jak też się poślizgujesz jednak na tej podłodze ale milczący mąż cię chwyta :-)
    Nie wiem dlaczego te dzieci tak cię lubią :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za terror, tak samo jak Wy tutaj

      Usuń
    2. O kurczę, to ja masochistką jestem...

      Usuń
    3. A kto by cię tam lubił. Boimy się to i maskujemy prawdziwe uczucia :-P

      Usuń
  47. Chciałabym zobaczyć ten makijaż :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nazywa się wieczorowy bo robiony wieczorem, do byle jakiego światła

      Usuń
  48. Jak zwykle zaskakujące zakończenie :D
    Pozdrawiam,
    fidelia

    OdpowiedzUsuń
  49. Szkoda, ze tesciowa nie bede /smiech/!
    Serdecznosci
    judyta

    OdpowiedzUsuń
  50. Lubię Twoje poczucie humoru.Bardzo mnie ciekawi,dlaczego teściowa nie była obecna,wtedy,gdy spożywano tort w stanie nadającym się?Nie zaproszono,zapomniała,nie zasłużyła...?Wiktoria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo zawiła historia -tort nie należał do właścicieli lodówki!

      Usuń
  51. Wprawdzie z zapowiedzią, ale się obie wprosiłyśmy na dziś do dzieci. Obie, czyli z przyszłą- może- teściową Miśka. Coby ich "udobruchać", to będąc w DM w poprzedni weekend, zaprosiłam na obiad, nawet "pozwoliłam" restaurację wybrać ;) Tortu w lodówce nie będzie, ale ciepła kolacja i ciasto...chyba nas nie otrują ?;P
    Nalotów od dwóch lat nie robię, odkąd Misiek się przeprowadził na strych...za wysoko...;D ściągam Go do siebie...:)

    OdpowiedzUsuń
  52. aleee z Ciebie teścisko pełną gembą)))))))))))))))

    t.

    OdpowiedzUsuń
  53. jesteś teściową idealną ;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz