sobota, 23 listopada 2013

ścieżki dźwiękowe sprzed lat

Co robi kochająca i troskliwa żona o czwartej trzydzieści? Mogłaby wstać i zrobić mężowi swemu śniadanie, zaparzyć kawkę, nakarmić koty,  potem mogłaby delikatnie wsunąć się pod kołdrę i całując męża na dzień dobry obudzić go. No tak, teoretycznie można to zrobić. 

 Parę dni temu obudziłam się  o trzeciej, pooglądałam telewizję a kiedy przyszedł czas wstawania, włączyłam energetyzującą muzykę, żeby Krzyśkowi się lepiej wstawało!

Kiedy zapytał, co wyczyniam, odparłam złośliwie, że to ścieżka dźwiękowa z jego młodości.
I o tym dziś będzie notka.

W domu moich rodziców czasem odbywały się imprezy zwane „graniem”. Dziadek Fabian był posiadaczem perkusji wymalowanej w kaczuszki i kwiatuszki (6 dziewczynek w domu, wszystko porysowane było w kwiatki, gwiazdki i kotki) tata miał skrzypce i akordeon, na którym grała jedna z nas albo przyszły szwagier. Przychodził również Andrzej (który szwagrem chciał być ale nic z tego nie wyszło) i grał na klarnecie.

Schodzili się do kuchni w sobotni wieczór, wynosili kuchenny stół na ganek (flaszka stała na kredensie, pili z jednego kieliszka) i grali. Tata najbardziej lubił „Słodkie fijołki”, dziadek Fabian „Ty dziewczyno w biały bluszcze daj buziaka to cię puszczę”. Mama chyba nie lubiła tych imprez  ale jak jej zagrali „Walentyna twist” odpuszczała, choć teraz przypominam sobie – często widziałam, jak tańczyła babcia - lekko, z gracją,  uśmiechnięta, wyprostowana, a tańczącej mamy nie pamiętam.

A Stryk nie grał na niczym ale kupił sobie adapter „Bambino” i miał stertę płyt. Słuchaliśmy więc „Parasolki, parasolki”,  „Kawiarenki” albo „Czerwone maki”.

Jednak ścieżką dźwiękową mojego dzieciństwa są melodie, które śpiewaliśmy na chórze. Oprócz  patriotycznych i harcerskich piosenek pani Kukułka uczyła nas również popularnych w tamtych czasach przebojów. I bardzo Pani dziś dziękuję, że mimo straszliwego fałszowania nie zostałam z chóru wyrzucona bo dzięki temu gotując obiad śpiewam sobie „Paloma Paloma” albo „Czarne wrony czarno kraczą”. I niestety, komunistyczną piosenkę o budowaniu nowej Polski również. Po usłyszeniu jej natychmiast moje myśli popłynęły w tamte czasy - poniedziałkowy apel na sali gimnastycznej i radosny śpiew. 

Wracamy do teraźniejszości. Kiedy o piątej rano maszerowałam z laptopem grającym „Zbudujemy nową Polskę” piosenka ta tak bardzo weszła mi gdzieś pod skórę, że nie mogę jej zapomnieć.  Zamierzam spędzić trochę czasu w kuchni a gdy piekę i gotuję to słucham radia, może uda mi się pozbyć tego natręta.

PS. I to się nazywa czujność rodziny! Już poprawiam - jeszcze był jeden grajek, nie pasujący absolutnie do tej kapeli bo przynosił gitarę i grał "czarny chleb czarna kawa".
Miłego weekendu!

28 komentarzy:

  1. "słodkie fijołki, słodsze niż wszystkie róże, calutkie wzgórze... " itd... ależ sie rozsentymentalniłam ( jest takie słowo??? już jest!!

    ciekawe gdzie są teraz te wszystkie płyty....musze się popytać brata, on chyba przechowuje....
    całuski Klarko ( i lepszego snu;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. "słodkie fijołki" pamiętam :))) mój tato śpiewał i zawsze się z tego zaśmiewaliśmy. Fajne wspomnienie :)))))))
    miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń

  3. Wspomnienia:)
    Moja Babcia (ta u której się wychowywałam, tak ją nazywałam, bo i drugą Babcię też posiadałam) zawsze coś nuciła , często okolicznościowe pieśni religijne, szczególnie wielkanocne pamiętam ,,Wesoły nam dziś dzień nastał"..
    I takie coś ludowe chyba ,,boli mnie noga w biodrze,nie mogę chodzić dobrze,
    owinę chustką nogę i dalej chodzić mogę"
    :)))

    Mój mąż lubi spać przy włączonym radiu, więc nie ruszyłoby go takie poranne budzenie muzyką.

    OdpowiedzUsuń
  4. tańcowane imieniny u ciotek przy adapterze też pamiętam, a potem te śpiewy przy stole " mały biały domek", albo "hej, hej, hej sokoły", grajków u nas nie było, brat jedynie na tenorze grał (trąba taka) ale jak ćwiczył to wszyscy z domu uciekali..................

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie nuciła babcia i teraz czasem przypominam sobie te piosenki bo Krzysiek je nuci...

    OdpowiedzUsuń
  6. Możemy się śmiać, ale ta Polska została wybudowana i te piosenki były swoistym dopingiem w tamtych czach.
    Są takie piosenki lub ich fragmenty, które uparcie wcinają się w łepetynę przy różnych pracach.
    Mnie często prześladuje przy myciu podłóg urywek piosenki z serialu "daleko od szosy" a mianowicie fraza: "Daj mi nogę, daj mi nogę, daj mi nogę, bo bez nogi, bo bez nogi żyć nie mogę...".I tak w koło Macieju.
    Mój tata, który miał fenomenalny głos zamęczał nas piosenką "Suliko" albo "O gwiazdo miłości" Haliny Kunickiej. Sztandarowe imprezowe piosenki taty. Na szczęście mama jest bardzo niemuzykalna i z jej strony był spokój.

    OdpowiedzUsuń
  7. a mnie wzruszają te piosenki. oni wierzyli w to, co śpiewali. a w co teraz wierzyć i co budować?

    OdpowiedzUsuń
  8. Klarko, a niech Cie uscisne:)))) Wlaczylam to zapominajac, ze mam glosniki na caly regulator:) Wspanialy wpadl do mnie z okrzykiem "what the fuck is this?!"
    Wyjasnilam, ale o malo sie nie posikalam ze smiechu:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. To ja se teraz przypomniałam te szkolne akademie, na których recytowałam wiersze. Patriotyczne i podniosłe, żeby nie było!
    Ścieżki Dźwiękowe? Różnie z tym było, na przykład Guantanamera:
    http://www.youtube.com/watch?v=pAs7U1dyesQ
    Albo dla odmiany Kaczuszka i Mak: http://www.youtube.com/watch?v=PKbuPD1Cmn0
    Czy też Ramona: http://www.youtube.com/watch?v=ElHHM9QGOMs

    OdpowiedzUsuń
  10. Budujemy Nową Polskę. Pamiętam. Ależ to jest wprost cudne! :-))) Mój Dziadek uwielbiał natomiast Ukochany Kraj. http://www.youtube.com/watch?v=z3MJ4BILg4s

    OdpowiedzUsuń
  11. Babcie pamiętam śpiewającą oprócz pieśni kościelnych o paniczu,który najpierw zabrał pannę do sań a potem tylko został po nim śniegu puch.Mamusia miała ładny głos,często śpiewała przedwojenne piosenki z filmów/jej młodość/,bardzo lubiła Czesława Niemena,lubiła jego piosenki,nuciła je a najczęściej 'Sen o Warszawie A ja,piosenki mojej młodości,piosenki harcerskie,biesiadne,terażniejsze też.Ostatnio przyczepiła się do mnie piosenka elektrycznych gitar 'Kto ma klucze'

    OdpowiedzUsuń
  12. Chętnie słucham piosenek z tamtych lat... Chyba starzeję się,

    OdpowiedzUsuń
  13. moja babcia śpiewała cały czas, w kuchni ze mną, o chlopaku co majtkiem był na okręcie, i był sobie król był sobie paź :-) A mama do dziś mówi ze jak byłam mała i ona mi wieczorem śpiewała to mówiłam - mamusiu, juz pójdę spać tylko nie śpiewaj :-D
    O prezencie pamiętam tylko teraz mam wnuczeczke, moze jutro wieczorem :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie dziś, porządkując książki po przeprowadzce zatrzymałam się nad moją książką do muzyki w VII i VIII klasie podstawówki i zadumałam się nad tym, że ktoś wpadł na pomysł, by uczyć nas piosenek znanych i lubianych.

    OdpowiedzUsuń
  15. Powiem ci, że uwielbiam te piosenki! Uwielbiam po prostu. Posłuchałam z wielką przyjemnością. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Przyznam Ci się do czegoś - w owych słusznie minionych czasach posiadałam zeszyt, w którym miałam zapisane słowa wszystkich piosenek polskich i część zagranicznych - głównie włoskich i francuskich. Włoskie były zapisywane fonetycznie, francuskie prawidłowo, bo się tegoż języka uczyłam poza szkołą. Do szkolnego chóru nie należałam bo byłam w zespole tanecznym.
    Radio mam włączone od świtu do nocy, bo słucham radiostacji, której muzyką zawiaduje Marek Sierocki, więc grają same stare przeboje.Poziom poza muzyką jest raczej oscylujący około zera.
    Z państwowo- twórczych lubiłam "Ukochany kraj, umiłowany kraj", i jakąś "radziecką" o okręcie - słowa były "załoga na pokład, bandera na maszt". A z tych cywilnych to lubiłam całą masę piosenek przedwojennych- najbardziej to "Uliczka w Barcelonie", "Ta ostatnia niedziela", "Chryzantemy złociste".
    Fajnie było, że Twoja rodzina miała takie "muzyczne posiady". U mnie to dziadek grał na skrzypcach, ale babcia miała awersję do tego instrumentu, więc grał b. rzadko - i nic do tańca.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. A czy apele konczyla szlkolna brac recytujac:
    "Rozpoczynamy nowy tydzien, tak jak tysiace naszych kolezanek i kolegow w Polsce i na swiecie. Pragniemy..." I Tu nie pamietam. Moze u Ciebie w szkole tez tak bylo?

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja z kolei pamiętam z dzieciństwa ogniska na łące, zbierali się wszyscy sąsiedzi. Sąsiad miał akordeon i wyśpiewywali biesiadne piosenki :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo mi się podoba opis takiej muzykującej rodziny. I ta flaszka na kredensie i jeden kieliszek. Powracają wspomnienia, dawnej to ludzie byli bardziej towarzyscy.

    OdpowiedzUsuń
  20. A u nas sąsiad wystawiał na okno adapter, pocztówkowe płyty w ruch, ależ była zabawa, zabawa na pół wsi, i nikomu to nie przeszkadzało; też brałam udział w akademiach, wszyscy ludzie przychodzili, śpiewaliśmy patriotyczne piosenki, deklamowaliśmy wiersze, najfajniesze były próby, wracaliśmy z nich wieczorami długo; niektóre piosenki pamiętam do dziś, i to deklamowanie formułek na rozpoczęcie dnia w szkole ... też nie mogę spać po nocach, mam uderzenia gorąca, poty, a tak myślałam, że mnie to nie dotyczy; pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. mam dwa adaptery na pocztówki dźwiękowe, niestety nie działają((((((((((((
    i pocztówki też mam ))))

    teatralna

    OdpowiedzUsuń
  22. Takie towarzyskie spotkania to pamiętam z opowiadań moje babci pochodzącej ze wsi opolskie dawni temu. A z mojej młodości to wszystko co patriotyczne, bo nawet solo na scenie śpiewałam i patriotyczne wiersze deklamowałam. Ale do chóru to do kościelnego także należałam. Alleluja Haendla potrafię jeszcze do dziś zaśpiewać na pamięć. I ten,, ukochany kraj" także. Porąbane to moje dzieciństwo Patriotyczne. Ale jakie też miało być kiedy ja takim ,,kundlem" jestem(-;

    OdpowiedzUsuń
  23. W mojej rodzinie nie było zwyczajnem śpiew i akompaniament na choćby prostym instrumencie. Takie piosenki na lekcjach śpiewu, to zupełnie co innego, a na akademiach nie każdy mógł wystąpić na scenie :)
    Jakże zazdrościłam śpiewów na głosy pewnej rodziny pochodzącej z Białorusi, która wprowadziła się piętro wyżej do domu , w którym mieszkałam. Oni, tak jak opisujesz, spotykali się gromadnie każdej niedzieli. Wśród gromadki dzieci, była tam też moja równolatka, i to ja zaproponowałam, aby dołączyła do mojej klasy, wówczas VII podstawówki. Niestety drogi nasze się rozeszły, gdy w kolejne wakacje moi rodzice postanowili przeprowadzić się do większego miasta.
    Po latach nawiązałam kontakt z koleżanką . Spotykamy się każdego lata na kilka godzin . Niestety tradycja wspólnych śpiewów w jej rodzinie wygasła wraz z odejściem jej rodziców, wujków i ciotek, a młodsze pokolenie rozproszyło się po świecie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepiękny obyczaj, Klarko! U nas, na imprezach rodzinnych stwarzaliśmy ad hoc chór czterogłosowy i śpiewalismy pieśni przecudnej urody...
    Jako bonus fragment parodii pieśni socrealistycznej (autorstwa śląskiego kabaretu stud. "Bunkier" z końca lat 60:

    Już nas nie strasza resztki obszarnictwa,
    Niech skrzeczy sobie Radio Londyn,
    Idziemy razem rażnie w lepszą przyszłośc
    I kazdy będzie miał długopis.
    Za parę lat tu staną szklane domy
    I jakiż piekny będzie świat!
    Kochana Polsko, Ty zobaczysz,
    Co zrobią z Ciebie za czterdzieści lat

    ściskam
    p.s. zapraszam na wywiad z Leszkiem, autorem postu gościnnego u mnie, który niebawem będzie opublikowany

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeju! Uwielbiam śpiewać! I nawet nieźle mi to wychodzi. Choć nie ostetnio, bo ostatnio to straciłam głos i od jakiś 6 tyg tylko skrzypię albo szepczę. Wszystkie te piosnki pamiętam, wogóle to znam na pamięć jakieś pińcetmilionówtysięcy piosenek, od Mieczysława Fogga, aż do Mesajaha. A swoje dzieci posłałam do szkoły muzycznej, choć wiem, że trochę na wyrost (po tatusiu odziedziczyły słuch i talent) ale przynajmniej potrafią nuty czytać i czysto zaśpiewać hymn. To już coś.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz