sobota, 7 września 2013

prezent na rocznicę ślubu

Od paru dni  zastanawiałam się, jakby tu uczcić rocznicę ślubu. I proszę mi tu nie sugerować, że klęsk i nieszczęść się nie obchodzi bo moje małżeństwo porażką nie jest, głównie dlatego, że się do siebie o byle co nie rzucamy i za dużo od siebie nie wymagamy. O miłości będzie ten post, kto ma mało czasu to go od razu przepraszam, będzie dużo i przemądrzale.

Najpierw pomyślałam sobie, żeby pojechać do jakiegoś SPA, ciepłe źródła, martini przy barku, jakieś masaże, dobre jedzenie, wygodne łóżko. Cicho, o seksie nic nie piszę bo lepiej to robić niż o tym opowiadać.

Chyba, żeby Krzysiek sam pojechał, o, to dopiero miałby piękny prezent!  Pomysł skreślam. Na razie, kto wie, może akurat kiedyś sobie na to pozwolimy.
Nie wiem dokładnie, kiedy wypada ta rocznica, więc proszę  żadnych życzeń nie składać, to się stało gdzieś tak we wrześniu i tyle.

Drugi pomysł – zaprosić dzieci kochane na kolację i otworzyć wreszcie tego szampana kupionego na oblewanie wygranej w takim jednym konkursie. I szybko zmieniłam zdanie – a niech stoi w dowód głupoty. Kiedyś wybuchnie bo  się przeterminuje. Chyba.

I już się zbliża ta rocznica a ja dalej pomysłu nie mam aż wreszcie wczoraj rano, leżąc w łóżku,   wymyśliłam! No co, leżę w łóżku bo mnie depresja jesienna dopada i bez przerwy mi się chce beczeć, o piątej jeszcze jest ciemno, wyganiam koty z domu i wstaję  dopiero o siódmej.

Do brzegu daleko, kto się śpieszy to przepraszam, ale muszę to opisać ze szczegółami. Leżę i widzę szary sufit, paskudne plamy na ścianach i dziury po lampie, która czyhała na moje życie.
I już wiem, co będziemy robić w sobotę! 
Wiedząc, że Krzysiek w sobotę nie odpuści i pójdzie do pracy, zadzwoniłam do syna. Tu  apel do matek mających małe dzieci. Wytrzymajcie lata prześladowań i terroru, opłaca się mieć dorosłe dziecko! 
  Dziś rano Ukasz  przyjechał i zabraliśmy się ostro do pracy. Opisywać nie będę bo nie ma się czym chwalić, na przykład łóżko, które miało leżeć na boku przykryte płachtą zajęczało w proteście  i wypadły mu wszystkie żebra, myślę, że padło trupem. Trudno, okryłam folią i leży w charakterze straszącego ducha. 
Jak wygląda malowanie to każdy wie. Najpierw się godzinami szuka narzędzi, potem się odkręca te wszystkie wystające ze ścian rzeczy, ściąga lampę, wreszcie okleja taśmami co się da i jazda.  Jestem dumna z Łukasza bo bardzo dba o porządek, ma w zasięgu miskę z gąbką i wodą i jak tylko gdzieś się trafi plamka z farby to zaraz czyści. Bo nie wszędzie da się zasłonić folią. Jak sobie przypomnę tych różnych wynajmowanych fachmanów, partaczy i brudasów, którzy zdzierali z nas pieniądze i zostawiali po sobie gruzu po kolana to mnie nawet dziś szlag trafia.
Syn gipsował dziury i malował sufit a ja wyczyściłam to, co się odmontowało, czyli żaluzje, karnisz, lampę itd. Potem gotowałam obiad i piekłam ciasto. Po obiedzie zmiana majstra! Łukasz pojechał do domu a Krzysiek wrócił z pracy.
I tak się bawiliśmy do wieczora, głównie mąż, bo ja tylko myłam regały, układałam książki i szukałam w nich pieniędzy. Ludzie używają dziwnych zakładek to może akurat ktoś stówę włożył między kartki. Nie znalazłam, szkoda. Byłoby na ten rocznicowy prezent.
Ponieważ Krzysiek był od piątej rano na nogach to nie mogłam oczekiwać, że wymaluje do końca cały pokój, poustawiamy meble, powieszę firanki, zrobimy reanimację łóżka i będziemy na nim świętować.  A może powinnam, ja za mało w tym związku wymagam, stanowczo za mało.

No to do brzegu. Kto doczytał to w nagrodę  będzie teraz najlepsze. Pomocnik, czyli ja, zobowiązał się wymyć kuwety, wałki i pędzle. Zebrałam więc te wszystkie narzędzia i wyniosłam na podjazd a tam cóż to mamy wspaniałego cudownego samoczyszczącego? Ha! Właśnie! Myjka ciśnieniowa! Po co się męczyć i szorować i płukać i zmieniać sto razy wodę, jak można podłączyć, strumień skierować na wałek i już cała Klarka, połowa kwiatów, drzwi od garażu, pelargonie i trawnik oprysznicowane na kolor lniana jesień a wałki i kuwety jak jaskółki pofrunęły do sąsiada na posesję.  Poukładałam dziadostwo inaczej i po chwili połowa elewacji skąpana w deszczu o barwie pola lawendowe. Muszę tu dodać, że z oszczędności (chytrości) zużyliśmy resztki farb i pokój będzie dwukolorowy a szyby spryskane wodą spod wałków matowe.

Dalszej części relacji z obchodów rocznicowych nie będzie. A zresztą, świat jest pełen niespodzianek, któż to wie, co nam się przytrafi. A wiecie, jak nie o seksie to opiszę. 

PS. To w pierwszym akapicie na końcu było dla zmylenia.

50 komentarzy:

  1. piękna rocznica!! tzn jej obchody:-)) gratulacje mimo wszystko i oby tak dalej♥

    OdpowiedzUsuń
  2. No Klarko, rocznicowe gratulacje składam :) nie trzeba było leżeć w łóżku i na sufit patrzeć,ale nie ma tego złego, więc odgoń jesienną melancholię, aby co następne remonty z tego nie były:)
    Dobrej nocki życzę :)
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
  3. To znaczy, ze też z Was wrześniowe małżeństwo? Dzięki, już na pewno wiem, jakiego prezentu u nas nie będzie. Tak naprawdę to też nie wiem, co wymyślić. Może upiekę "Kopiec kreta" i wydobędę z czeluści piwnicy francuskie wino, które dziecię Jaskóła przywiozło wprost w progi naszego domu z tego "egzotycznego" kraju, a Jaskół nie zdążył go jeszcze zdegustować?
    No i oczywiście wszystkiego najlepszego na dalszej szerokiej alei życia, bo przecież nie wąskiej ścieżce.Kto ma takie jak Wy szerokie horyzonty, to nie drepce po ścieżkach:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje i wyrazy współczucia :-))
    Tak to jest jak zona wychodzi ze swojej roli i włazi między wódke a zakąskę /była juz ?/.
    Typowe byłoby to - panowie malują tzn. Twój i to Dorosłe a z Twoje strony - kiedy skończycie bo trzeba ten bałagan posprzątać, co ? - dzisiaj jeszcze nie, możesz uważać i nie chlapać w koło, kawę dostanie cie jak skończycie itd, czyli dobrze Ci tak !!
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  5. Włącz do posiłków cynamon- poprawisz sobie nastrój. Poza tym wez pod uwagę, że jeszcze nie ma paskudnej ciemnej, deszczowej jesieni, więc musisz zostawić nieco kiepskiego nastroju na to, co nas nawiedzi. Wymyślanie prezentów to straszna rzecz, więc ja zawsze robię prezenty bez okazji.A prezent wspólny, rocznicowy - u mnie to coś nowego do mieszkania, ale coś takiego dla obojga, np. rowerek stacjonarny. I zawsze jest to kupowane oczywiście niezgodnie z datą rocznicy. A Wam obojgu życzę wielu kolejnych rocznic.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialna recepta na udane małżeństwo! Gratuluję rocznicy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, uśmiałam się, sorry, ale z boku to zabawne, ale mimo wszystko współczuję Ci tej tęczy na elewacji, oknach, itd
    Tak to czasem jest, że chcemy sami siebie przechytrzyć :)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach Klarko :) - łóżko na boku i żeber pozbawione - figle migle miały sporo miejsca w tęczowym pokoju :D

    Nie zez skąpstwa, a dla własnej satysfakcji drobne remonty robiłam w domu. Nie wejdę jednak w rolę fachowców od więźby dachowej i jego pokrycia. Kolejny sezon wczasujemy palcem po mapie i odkładamy na ten konieczny spory wydatek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję u mnie też niedługo rocznica...

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj Klarko, na przyszłość jak będziesz pomysłu na prezent szukać to może jednak zajrzyj na mojego bloga zamiast gapić się w sufit, bo jak widać od gapienia się w sufit można wpaść na dziwne pomysły ... My z panem M. z okazji rocznicy ślubu wybieramy się w tym roku na randkę - nawet nie ważne gdzie i co będziemy robić ale żeby nie być w domu i nie zajmować się 'ogarnianiem' rzeczywistości

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy to na tym łożku spała Gosia z Michelem?:P
    My też wrześniowi:)))
    Najlepszego;))

    OdpowiedzUsuń
  12. O nie, tutaj też remont? Czy nie ma od tego ucieczki? :D Żartuję - uwielbiam malować ściany! To jest zawsze moja działka - najpierw demolka, czyli wszystko usunąć, potem gruntowanie, potem malowanie, a sprzątaniem zajmuje się mąż ;>

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czemu właściwe ta przysięga? "I remoncie, że będę cie przeprowadzać co rocznicę?" (wałeczki i farbeczki wymienione?)
    Białe małżeństwa - bez sexu- to nie mój typ.
    Mimo wszystko:)

    Iza R

    OdpowiedzUsuń
  14. wałki i kuwety się wyrzuca i na następny remont kupuje nowe, ładne, pachnące :D

    Uściski! Tam w bok również!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. od razu widać, że nie jesteś z Krakowa czy z Poznania:P

      Usuń
    2. ja nie jestem ani z krakowa, ani z poznania, a też wałki, kuwety i pędzle myję, na jednych to "jechaliśmy" prawie 10 lat! Dodam, że malowanie było czasem nawet 2 razy w roku :-)).

      Usuń
  15. "...wałki i kuwety jak jaskółki pofrunęły do sąsiada na posesję..." (!) - 'odloty' jednak były na okazję tej rocznicy :). Pytanie czy wystarczające czy je ponowić w wersji doskonalszej juz gdy wszystkie meble, szczególnie to lóżko, będzie gotowe na gody?

    Wszystkiego naj... i niech sie wnuki darzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesień dojrzała8 września 2013 10:53

      Cha, cha, cha, chaa! ' wałki i kuwety ' - ładnie to nazwałaś :)." Myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny " - zacytuje, że też, pana Jana Sz.

      Usuń
  16. Rocznicy winszuję, za to opis finału przedkładam by za pieniądz jaki niezgorszy przedać scenarzystom serialu "Sąsiedzi":)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  17. ja se malowanie zafundowałam bez rocznicy :))))) ... a po przeczytaniu powyższego doszłam do wniosku, że chyba dobrze, że nie mam myjki ciśnieniowej, wszystko powoli i spokojnie umyłam w wannie... aha, i seksu z tego powodu nie było :( ...

    OdpowiedzUsuń
  18. Idealny rocznicowy prezent :-) Już mam pomysł na przyszły rok, Dziękuję bardzo, Małżon, pewnie mniej zachwycony będzie :-D

    OdpowiedzUsuń
  19. O piatej jest jeszce ciemno????
    A wiesz co? u mnie o siodmej zaledwie sie rozjasnia:)

    Klarko przestan gapic sie w sufit bo jak widzisz roznych rzeczy mozna sie dopatrzyc:)

    Nie wiem czy to najlepszy pomysl z tym malowaniem , pewnie SPA byloby lepsze ale choc temat na powiadanie masz.
    I gratulacje ::))
    scsikam Malgosia

    OdpowiedzUsuń
  20. Jaa, tydzień mnie nie było bo na Mazurach bawiłam a tu proszę co? Remonty jakieś, nawet poprzednich notek nie zdążyłam przejrzeć ale spieszę skomentować tę. Rocznicowo któregoś tam dnia mocno ściskam, pomysły masz moje zupełnie, jakoś jak się rozpatrze po blogu to napiszę jak golonke gotowalam. Warto poczytać. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Pozdrawiam kolorowo,słoneczno-jesiennie, samych udanych rocznic i oryginalnych ich obchodów życząc, M.

    OdpowiedzUsuń
  22. wspaniałego świętowania Klarko))))

    OdpowiedzUsuń
  23. Doczekania złotych godów życzę z serca. Dziś i na w kościele właśnie była taka para małżeńska która złote gody doczekała.

    OdpowiedzUsuń
  24. To ja też o tym nie wspomnę, ale czy będzie siła na to o czym nie wspomniałaś, po takim wysiłku? :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ależ mi się oczy zaśmiały i buzia od ucha do ucha :))
    U nas chyba TAKA SAMA rocznica w sierpniu minęła i na identyczny pomysł wpadłam, tylko za kuchnię się zabraliśmy rodzinnie. Malowanie, drobny "tuning" (zmiana koloru, nowy stół z krzesłami) i aż nie chce się z kuchni wychodzić :D
    Bo ja - chociaż pracująca - to taka domooowa jestem...

    Wam szczerze winszuję i pozdrawiam - eM.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dobrze, że za żadne kuwety (chyba, że kocią) ani wałki się nie zabieram. Tylko moje małe co mi zostały z jakiś malowanek.
    Metamorfozy, malowanki, odnawianie mebli - pozostaje mi podziwiać u innych.

    Szczęścia i słońca na tej szerokiej drodze wspólnego życia!

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie ma to jak posprzątać po wielkiej bitwie z głową i w sposób szalenie przemyślany :)))
    Udanych obchodów! :)
    Z przyjemnością przeczytałam - lubię takie praktyczne prezenty, które wnoszą coś na dłużej do wspólnego życia, zamiast kurzących się potem latami w kącie drabiazgów-bzdetów :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Moja rocznica ślubu (7) niedawno minęła, my też wrześniowe małżeństwo jesteśmy. Datę mam na obrączce, więc jeżeli jej kiedyś nie zgubię to zawsze mogę podejrzeć kiedy był ślub ;) Szkoda, że nie pomyślałam o takim sposobie świętowania, bo malowanie już daaawno by się przydało. A na koniec życzonka:
    Pamięć szczęśliwych minionych dni, jak perła w koronie życia lśni, łaska Boża niech dzień jubileuszu opromieni, a Błogosławieństwo Boże każdy smutek w radość zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  29. Pomsł jest dobry. Wykonać remoncik współnie, jak za dawnych dobrych lat, a zaoszczędzone pieniadze przeznaczyć na SPA.
    Tego właśnie Wam życzę...

    OdpowiedzUsuń
  30. Moje serdeczne gratulacje i życzenia dla Was obojga :)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Wszystkiego Najlepszego z okazji Rocznicy! Wesole obchody, nie ma co! ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Dorosłe dziecko to skarb. Pierwsze 18 lat to "męka", później już z górki. Gratulacje z okazji rocznicy!

    OdpowiedzUsuń
  33. Mogę już o tej golonce? Otóż gotowałam golonkę dla świeżo poślubionego męża, umyłam, włożyłam do wrzątku i zaczęłam rozmyślać, jak to on z rozkoszą będzie tę golonkę jadł, miło zaskoczony moim pomysłem na obiad. Przyjrzałam się golonce. widziałam wcześniej gotowane golonki, widziałam jak mój w tym momencie, mąż, jadł je ze smakiem. Jadł mianowicie w całości, że skórą. Moja golonka oprócz skóry miała również włosy. Probowałam w wodzie ostrym nożem ale nie szło. Wyjęłam mięsko, już porządnie gorące, dwoma widelcami i próbuję golić. Najpierw nożem, potem nożyczkami. Z prawdziwą rozpaczą, jak ja będę patrzeć na niego, jak on je, toż nie dam rady jak on tak z tymi włosami! Przyniosłam z łazienki maszynkę do golenia, na sucho nie szło. Dopiero jak zaczęłam szukać kremu i przypominać sobie ileż to czasu mój ukochany paraduje po domu wypaćkany, żeby mu te włoski zmiękły, dopiero przypomniałam sobie, że chyba widziałam jak moja mama te włosy opala. Golonka ciekła, smród był potworny, ale się udało. Grunt to mieć pomysł na rozwiązanie problemu :-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .....ale mozna tez goptować tak długo az włosy będa miekkie !

      Usuń
    2. Mężczyzna wie takie rzeczy :-) Ja się dopiero uczyłam. Aa, w tym momencie przypomniało mi się jak tata kładł baranka na elewacji i żeby nie pobrudzić nam okien to je otworzył...
      Mówię, grunt to mieć pomysł :-D

      Usuń
  34. Pacz a moja, ważna i okragła też zbliża się wielkimi krokami. I chyba ściagnę pomysł od Ciebie, myślę, że będzie cholerne zaskoczenie:)) Tylko ja nie mam myjki ciśnieniowej.......

    OdpowiedzUsuń
  35. To ja drobny toaścik - oczywiście z właściwymi ingrediencjami i sierścią jak trzeba - nieogoloną. :D

    OdpowiedzUsuń
  36. nie ma to jak dobry remoncik w ramach urlopu, chorobowego, rocznicy, urodzin i innych okazji. nic tak potem nie cieszy jak podziwianie swojego dzieła przez następny rok do następnej rocznicy ;))

    OdpowiedzUsuń
  37. Gratulacje :) Ja od mojego mężczyzny dostałam piękną złotą różę złoconą 24-karatowym złotem:) Na allegro są różne rozmiary. Oryginalnie i z klasą.

    OdpowiedzUsuń
  38. Mój mąż zawsze pamięta o rocznicach i wymyśla takie niespodzianki, które mnie zaskoczą. Ostatnią rocznicę spędziliśmy w tunelu aerodynamicznym w Lesznie unosząc się w powietrzu. W tamtym roku byliśmy w Spa, więc na pewno nie mogę narzekać, że nie pamięta.

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja od mojego męża na czwartą rocznicę dostałam wymarzoną i piękną pościel bawełniana. Bardzo lubię praktyczne prezenty :)

    OdpowiedzUsuń
  40. No do SPA to super pomysł. Mi też się marzy taki wyjazd, z tym, że mąż to tak nie bardzo lubi i nigdy nie dochodzi to do realizacji. Nie chce rocznicy spędzać tak, że mu się nie podoba, więc zazwyczaj kończymy na kolacji albo w kinie ;) Klasyk, ale ujdzie :D

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz