piątek, 30 sierpnia 2013

wszyscy jesteśmy dziennikarzami

Zdjęcia można robić bez pytania ale może się trafić taka osoba jak ja – nie życzę sobie tego, nie lubię i nie chcę, aby mnie fotografowano. Nie zaprotestuję oczywiście, jeśli to będzie fotka typu  środek rynku a ja wśród stu osób zajętych swoimi sprawami.
Ale gdy będę  stała sama przy płocie z kocurem pod pachą, z oczyma tęskniącymi za latem, obsypana liśćmi, a obok ta miotła, z której się jeszcze dymi, to nie i koniec.

Mój znajomy nie ma skrupułów, wyłapuje swoim aparatem z zoomem co ciekawsze scenki i publikuje je, tłumacząc, że takie czasy.

Mam na blogach wiele fotografii, przeważnie kotów albo jedzenia. Koty za każdym razem protestują, dochodzi do łapoczynów i pogróżek, Kiciulek mi nawet raz strącił aparat ze stołu ale przecież zarabiał na swoim wizerunku więc nie ma nic do powiedzenia.

Prawie nikt z rodziny nie zgodziłby się na umieszczenie tu zdjęć, dlatego zawsze pytam i upewniam się, czy mogę to zrobić. Nie życzą sobie nie dlatego, że robią coś nielegalnego lub są niezbyt śliczni. Po prostu chronią swój wizerunek a ja to szanuję.

Fotką  zamieszczoną w sieci można komuś pokrzyżować plany, zaszkodzić a nawet zniszczyć życie. Wyobraźcie sobie, że ktoś pisze felieton o pedofilach i na potrzeby tego felietonu udaje się w okolice przedszkola czy placu zabaw i tam pstryka kilka ujęć bawiących się dzieci. Widać na nich również postać mężczyzny. Nieważne, że mężczyzna ten wszedł w kadr przypadkowo bo  w pobliżu był kiosk, gdzie właśnie kupił sobie gazetę i ją przegląda. Na zdjęciu wygląda jak zboczeniec i tak właśnie będzie postrzegany przez czytelników. Raz rzucone podejrzenie może na zawsze zasiać ziarno niepewności.

Kiedy Onet publikował moje opowiadania, bardzo często ilustrował je charakterystycznym zdjęciem zdziwionej kobiety trzymającej się za głowę. Czytelnicy często myśleli, że to jestem ja, co mnie niezmiennie bawiło.  Zarzucali mi,  że piszę jak kretynka i do tego  wyglądam jak kretynka, koniecznie powinnam przestać pisać, iść do fryzjera a najlepiej umyć podłogę i garnki.

 Coś w tym jest. Na zegarze dziesiąta a ja tu siedzę. Miłego dnia! 

Czy chcielibyście niespodziewanie zobaczyć swoją twarz na czyimś blogu, na portalu społecznościowym lub w gazecie? Gdy jesteście na plaży, w pociągu, w sklepie przy kasie, lub gdy całujecie się w parku na ławce?

47 komentarzy:

  1. Też zawsze pytam o pozwolenie na publikację zdjęć i jeśli moi bliscy tego nie chcą, jak moja Córcia i Mama, to ja to szanuję. Mój M. czasem się zgadza, ale i tak nie wszystkie zdjęcia bym opublikowała.
    A już publikowanie nieznanych wyłapanych z tłumu twarzy może faktycznie komuś zaszkodzić, dlatego tego unikam jak ognia.
    pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja staram sie też chronić swój wizerunek jak i innych, któzy weszli mi w kadr, jak to ładnie nazwałaś, wiadomo zdjecie z rynku z tłumem to co innego...
    nawet na zamkniętym unikam zdjec na których nas widać

    PS.właśnie obrabiam zdjecia do kolejnego posta i zwrócę większa uwagę;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie Cię rozumiem. Ja nie cierpię tzw. fotek z zaskoczenia. Podobno są najbardziej udane. Tak przynajmniej twierdzą ci domorośli "reporterzy". Najlepsze, by się z kogoś pośmiać, zgadza się. Jeśli mają takie wyjątkowe poczucie humoru, niech śmieją się z siebie samych. Ja bardzo dbam o swój wizerunek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze gdy chcę sfotografować kogoś obcego z tłumu, z ulicy pytam o zgodę, wyjaśniam w jakim celu, czy będzie publikowane. Oczywiście tylko za przyzwoleniem publikuję. Wobec swoich bliskich i rodziny postępuję podobnie. Myślę, że to jest fair.

    OdpowiedzUsuń
  5. No, to ja może z pozycji fotografa się wypowiem? Wizerunek wizerunkiem, ale nie ma nic gorszego niż osobnik strojący miny, chowający się za szmaty, zakrywający twarz, chowający się za plecy innych i wyczyniający najdziwaczniejsze wygibasy, żeby tylko uniemożliwić zrobienie sobie zdjęcia. Efekt? Zepsute fotografie innych, idiotyczne zdjęcia z imprezy, często bardzo udanej i z sympatycznymi fotkami, gdyby nie ten wynalazek na środku robiący kretyńskie pozy - stanie ci się coś, gdy chwilę wytrzymasz przed obiektywem? Ubędzie ci, gdy z innymi pokażesz w końcu nie potworne oblicze? Psujesz innym fotografie i przeszkadzasz często w pracy czy zabawie, irytując do granic możliwości człowieka, który nic złego nie chce ci zrobić. Nie podoba ci się i nie akceptujesz robienia zdjęć? Idź do lasu na grzyby albo siedź na d...e w domu i się nie pokazuj, jak masz aż takie kompleksy i wizerunek. Zapewniam, że wtedy nikt go nie naruszy.
    Natomiast jeżeli chodzi o publikacje i intencje wykorzystanie fotek, to tu się zgadzam z Klarką - należy wykazać duży umiar i rozsądek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawa nie może odbywać się kosztem innych, nawet, jeśli są to jednostkowe przypadki.

      Usuń
    2. Jednostek tez niech zachowa trochę umiaru :D

      Usuń
    3. Umiar umiarem tylko skąd te jednostki? :D

      Usuń
    4. A co, miałem napisać "singiel trochę przechodzony"? A ponieważ na ogół tylko jednostki takie cuda wyczyniają i Errata użyła sformułowania "jednostkowe przypadki", to uznałem, że "jednostek" (jako kategoria niepłciowa), będzie dobrze, a przynajmniej odda różnice miedzy grupą, a przeszkadzającym osobnikiem.

      Usuń
    5. Jednostek jak rodzinę ze zdjęcia najlepiej wyciąć ;) A dla fotek kretynów powinna być odpowiednia blogosfera to może by się im odechciało robić dziwne pozy?

      Usuń
    6. "Jednostek" umiaru (w unikaniu fotek) zachować nie zamierza. Kto ma być tym "przechodzonym singlem", ani mi się waż!!! Żartuje, bo co tu gadać, w gruncie rzeczy to ze mnie taki mocno przechodzony singiel:-)))))))). Dziś akurat są moje urodziny, to wiem:-).

      Usuń
    7. errato - wszystkiego najlepszego!

      Usuń
    8. Errato, najlepszego i dużo luksusu!
      Będziesz mogła mówić o dużym pechu, gdy mi się nawiniesz pod obiektyw. :D

      Usuń
    9. Dzięki; a na okoliczność obiektywu zawsze mam pod ręką chusteczką, którą w samą porę twarz zakryję. A co!

      Usuń
  6. Moją teściową złapała google kamera i jest na mapie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chcę linka!!!! :D

      Usuń
    2. teraz zamiast kawki jak
      Nikki chce sie rozbudzić to nie robi kawki tylko na google maps ogląda teściówkę i już jest tak rozbudzona;P

      Usuń
  7. W publikowaniu staram się nie nadużywać, a jeśli to oczywiście za zgodą obfocionego :)
    Zajrzałam do miejsca, które wskazała Klarka.
    Oj bardzo mi się te zbilenia nie podobały. Technicznie , to fakt, aparacik ma sporo zalet, ale Pan W. niekoniecznie powinien umieszczać te przybliżone wizerunki.
    Ja tych osób nie znam, ale gdyby mnie ktoś w taki sposób upublicznił, no to nie ręczę za siebie !!!, Po łbie takiego natrzaskałabym nie tylko torebką i ścierą mokrą O !
    A co ciekawe, że kolega Klarki za nic miał jej uwagi pozostawiając na "tablicy" te zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zajrzałem - kolega vojtek zdaje się za bardzo aktywnie słuchał doświadczonych kolegów z BGF? Więcej raczej nie zajrzę - po bandzie to można sobie to i owo uszkodzić a nie lubię zgrzytów.

      Usuń
    2. a przy okazji mamy na obydwu blogach doskonały przykład zjawiska "kółka wzajemnej adoracji", wszak tu również ktoś mógłby napisać do mnie - "a cóż się wtrącasz, co cię to obchodzi, pilnuj własnego nosa"

      Usuń
    3. O których kółkach mówisz? Bo się już pogubiłem. :)

      Usuń
    4. Zwróciłam uwagę, że nawet jak ktoś tam zwraca uwagę, to delikatnie i z uśmiechem, co zresztą i tak nie powoduje zwrócenia uwagi i zmiany zdania u adresata ;)
      Dziękuję za uwagę :D

      Usuń
    5. A, to nie moje kółko. :)

      Usuń
  8. Ja sobie nie życzę by zamieszczano moje zdjęcia
    i tak traktuję innych...
    Pytam o zgodę.
    Twój znajomy jest wkurzający i chyba z godnie z przepisami nie może tego robić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdyby ktoś chciał poszerzyć wiadomości na temat "kogo i co wolno fotografować" polecam np. stronę http://fotoblogia.pl/2013/06/11/co-wolno-a-czego-nie-wolno-fotografowi-w-podrozy-poradnik Spodziewał się ktoś, że nietoperza nie wolno fotografować? Albo orła przy gnieździe? Ciekawe, że już za pozwoleniem wojewody gatunkom chronionym to nie szkodzi...No ale to już inny temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie miałam pojęcia, kieruję się raczej intuicją choć pisząc dziś, zapytałam wujka Google o ogólne zasady, ale czytałam dość pobieżnie

      Usuń
  10. No cóż, ja nie chciałabym być określana jako trochę przechodzona albo nawet, niestety, jako singielka nowka sztuka, czy jak to tam brzmiało. Myślę ze można byłoby tego pana zaskarżyć, publikacja prywatnego wizerunku jedno, komentarz drugie. Ale co tam, tak się nie robi i ja osobiście nie wiedziałam ze są takie miejsca, gdzie się robi. Na początku mojego fejsbukowego życia zostałam surowo pouczona przez dzieci że zdjęcia tylko za zgodą zainteresowanych. Przez siostrę, że wnuczeczka, kot, ogródek, wszystko co publikuję, tylko na prywatnym wallu, nigdy publicznie. A uwagi Knezia rozumiem bo mam taką przyjaciółkę ktorej ramiona najczęściej są na zdjęciach :-D

    OdpowiedzUsuń
  11. hmmmmmm.... masz świętą rację. Problemem netu jest to, że każdy do każdego słowa może dodać swoje emocje i mieć przez to kompletnie inny odbiór tego co zostało napisane. A ze zdjęciami dodanymi do tekstów jest jak z aktorami, którzy grając rolę ludzi złych tak sa postrzegani i odwrotnie. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z rzeczywistością. Ot, taki świat wirtualny, nierealny i niestety nic na to nie poradzimy.
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a publikację zdjęć, zresztą nieswoich, oczywiście potępiam.... ale chyba nie muszę Ci nawet tego pisać :)
      :*

      Usuń
  12. za opublikowanie czyjegoś zdjęcia bez pozwolenia można się nieźle naciąć finansowo, tu ustawa się kłania, a nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności.

    OdpowiedzUsuń
  13. a ja widzę swoją Twarz na jednym fajnym blogu i dobrze mi z tym :)
    Rafał vel lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chcę Cię martwić ale Ty Rafałku niestety masz tak, jak ten mój kot;) wyraziłeś zgodę a poza tym jesteś celebrytą, występujesz w telewizji więc nie ma wymówek;)

      Usuń
  14. Podobnie jest ze zdjęciami, na których są samochody - staram się zakrywać CAŁE tablice rejestracyjne, aby nie pozwolić na identyfikowanie pojazdów i ich właścicieli. Wiele jest Fordów Focusów, ale ile akurat w jeden weekend Fordów Focusów na wrocławskich numerach w Kołobrzegu? No właśnie....

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nigdy nie odważyłabym się dać na bloga zdjęcia całującej się pary. Są pewne zasady, których nie powinno się łamać. Na takie coś jest nawet paragraf. Jestem bardzo zniesmaczona Panem V.

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj, nieeeeeeee!!!!!!!!! W żadnym wypadku! Na swoich blogach niechaj zamieszczają fotki swoje , albo ludzi, którzy wyrazili zgodę. Byłabym wściekła. I żadne czasy tegoż nie tłumaczą.

    OdpowiedzUsuń
  17. niech każdy wrzuca siebie na bloga i będzie po problemie. Najgorzej jak są jakieś zdjęcia z imprezy i nagle człowiek widzi siebie oznaczonego na fejsbuku i to akurat nie na tym zdjęciu co najlepiej wyszedł. to jest dopiero skaza na wizerunku.

    OdpowiedzUsuń
  18. To niesamowite, że znalazłam tam dwa krytyczne komentarze! Tylko. Nie podoba mi się. Niesmak.

    OdpowiedzUsuń
  19. Pewnie byłabym bardzo zła, gdybym zobaczyła siebie na jakimś obcym zupełnie blogu... No chyba, że wyszłabym na zdjęciu ładnie, zgrabnie i powabnie :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie bardzo rozumiem. W sieci są miliony zdjęć i jest a wiele mniejsza ilość zdjęć zastrzeżonych na różnych stronach internetowych. Ja także miałem kilka zdjęć których nie chciałem poddać ogólnemu rozpowszechnianiu i wystarczyło aby na nim napisać w poprzek przeźroczystym ale czytelnym drukiem - nie kopiować. Inni zabezpieczają je na swoich stronach, blogach itp. Podejrzewam, że gdybym chciał analizować zdjęcie które chcę zamieścić np. na blogu to i tak nie doszedł bym do sedna - mogę czy nie !.
    Kopiuję zdjęcia z "zestawu" ogólnego przy pomocy np. hasła; kobiety, rodzina, szkoła - pokaż obrazy dla... .
    Nigdy nie kopiuje niczego ze stron internetowych lub innych prywatnych.
    Pozdrawiam
    ps.
    Kłania się ACTA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, rzecz tyczy się nietaktu pana V. , którego naśladować nie polecam.
      Wyobraź sobie, że jesteś w bardzo ustronnym miejscu, wokół w zasięgu wzroku nikogo nie widzisz.
      Nie jesteś też celebrytą, na którego polują paparacci, ale ktoś oddalony o setki metrów ma w ręku fajną nową zabawkę. No i tu już zabawa się kończy, bowiem namierzył Ciebie w sytuacji intymnej w zbliżeniu jak na dłoni . Fajnie poznać takie możliwości aparatu, ale niesmacznie upubliczniać zdjęcia obcych osób z kiepsko brzmiącym pod nim opisem.

      Usuń
  21. ..........uuupsss !!
    Nigdy niczego nie kopiuję ze stron BLOGOWYCH itd.
    Pardon.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam podobnie, nie znoszę aparatu, nie lubię być na zdjęciach. Psica ma to samo :p Nie chciałabym zobaczyć swojego wizerunku w internecie/gazecie/telewizji. Nie pozwolę też zrobić zdjęcia dziedzicowi i umieścić go w gazecie wśród innych noworodków. Nie, nie i jeszcze raz nie.

    OdpowiedzUsuń
  23. oczywiście bym nie chciała!!
    to zwyczajnie krępujące!!
    i to zwykłe świństwo robienie komuś zdjęć bez pozwolenia, a już publikowanie ich bez zgody to ...
    kryminał!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj stanowczo nie. Nie czuję się w najmniejszym stopniu fotogeniczna, a i nie w każdej sytuacji chciałabym pokazywać się szerszemu gronu. Zapytana raczej bym się zgodziła (raczej, no bo wiadomo - zależy od okoliczności itd.) ale niespodzianek tego typu mieć nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  25. Klik dobry:)
    Zgadzam się z tym w całej rozciągłości. Pewnie, że w tłumie - w miejscach publicznych - znajdzie się w kadrze ktoś, kto może nie chcieć być fotografowanym. Mamy jednak takie czasy, że musi to jakoś przełknąć, jak znajdzie się w gazecie, czy nawet w telewizji. Fotografowanie jednak na zasadzie "polowania" i ściągania wielokrotnie przybliżającym zoomem osób znajdujących się w intymnej sytuacji - np. opalanie czy całowanie, jak to na niektórych blogach widzę, uważam za nieetyczne.

    Osaczona przez fotografów księżna Diana zginęła.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dzień dobry (choć dziś akurat deszczowy)

    Jako prawnik z wykształcenia (taki sobie wybrałem kierunek studiów w zamierzchłych czasach, chociaż nie pracuję w tym zawodzie)pragnę poinformować, że prawo do własnego wizerunku jest jednym z tzw. praw osobistych okreslonych m.in w Kodeksie Cywilnym. Co za tym idzie, jak ktoś nie życzy sobie być na zdjęciu to NIE WOLNO go "zdejmować". Osoba której zrobiono zdjęcie bez jej zgody (z wyjątkiem zdjęć tłumu, które są dopuszczalne jako wyjątek od reguły) ma prawo skierować sprawę do sądu o "naruszenie dóbr osobistych" i jest w stanie uzyskać sądowy nakaz usunięcia zdjęć zawierających jej wizerunek. Niestety większość tzw. niedzielnych fotografów o tym nie wie i "zdejmuje" kogo się da.
    Myślę, że warto czasem (dla zasady) skierować sprawę przeciw takim "niedzielnym fotografom" do sądu jako przestrogę dla innych.

    Pozdrawiam

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz