środa, 28 sierpnia 2013

środa minie tydzień zginie

Parę dni temu łaził po wsi akwizytor,  podejrzanie wyglądał więc nie wpuściłam go za bramę tylko uważnie przyglądałam się, co ma za identyfikator a że okulary zepsułam sobie pół roku temu to gapiłam się dość długo. Zauważył to, przerwał swój wywód (nie wiem o co mu chodziło, pytał o osobę decyzyjną czyli taką, która płaci rachunki) i rzucił z pretensją w głosie - cóż pani taka nieufna?
- A bo się zastanawiam, co pan zrobił sąsiadce, skoro tam teraz stoi ambulans - odpowiedziałam. 
Przez kilka wieczorów usiłowałam czytać "Pięćdziesiąt twarzy Greya" i po kilku stronach musiałam przerywać, bo robiło mi się niedobrze. Czułam dziwny smród, podobny do środków ochrony roślin, kto wie, co to azotoks to właśnie tak śmierdziało. Wyglądało, że popadam w paranoję, bo wyrzuciłam róże z wazonu (aż mi się beczeć chce, takie piękne były), zmieniłam pościel, wymyłam okno i wszystkie meble a wieczorem kiedy tylko zaczynałam czytać to znów to samo - smród i mdłości. 
Sąsiad nie mył swych maszyn bo śmierdziałoby na zewnątrz a nie u mnie w pokoju. Krzysiek mnie raczej nie truł bo po co mu otruta baba.  No, paranoja. Przecież nie mogło mi się robić niedobrze z tego powodu, że ta idiotka z książki  rumieni się cały czas, oblizuje, przygryza wargę i mruga oczami. 
W dzień nie śmierdziało, tylko wieczorem, kiedy wracałam z łazienki, mościłam się w łóżku i zaczynałam czytać. 
Dobra, do brzegu, bo mnie zatłuczecie za to rozwlekanie.
 Pamięta ktoś lampkę, która mi zimą spadła na twarz? Krótko - walnęła mnie w środku nocy tak, że dwa tygodnie miałam limo jak panda. W zeszłym tygodniu znów się urwała ale tym razem nie spadła na mnie i tym razem urwała się oprawka. Krzysiek kupił nową i to ona tak śmierdziała. Już nie lubię tej lampki, a nawet się jej boję. Paranoja, lampa mnie chce zabić.
Nawet, jak się pozbędę zabójczej lampy to i tak nie wpuszczę do domu akwizytora, bo nigdy nie wiadomo, co komu strzeli do głowy. Oni nie powinni chodzić w pojedynkę, mało to psychopatek siedzi po domach?


65 komentarzy:

  1. moja lampka nie śmierdzi ale podczas czytania tej książki też mnie mdliło,no nie dałam rady przeczytać całej,ani mnie zaciekawiła,ani podnieciła taka Fanny Hill w męskim wydaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie przeczytałam, porzuciłam

      Usuń
    2. Też porzuciłam i nie rozumiem zachwytów nad tą książką. Takie niegrzeczne czytadło, które niczego nie wnosi.

      Usuń
  2. Powiedz co czytasz, a powiem ci kim jestes :D!
    Lampka oswieca a to nie zabija :D (nie zabijalo - czas przeszly moze bardziej by pasowal?)
    No ta wizyta akw..., na 'bum cykcyk' cos wisi w powietrzu (oprocz lampki, ktora jeszcze wisi i drzy ze strachu, ze ja wyrzucisz).
    Czy nastepny post tygodniowy bedzie mial tytul: przy sobocie po robocie czy cos takiego - na taki wpis czekam z utesknieniem :)
    Pozdrawiam z powietrza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak z powietrza, jesteś aniołem, bocianem czy coś?

      Usuń
    2. Wszystko razem i nic z tych rzeczy - powietrze mi pasowalo tematycznie do powyzszego tekstu. Jam echo przecie!

      Usuń
  3. Zabierałam się za tę książkę kilka razy,czytając iż jest to bestseller,ba dla kobiet książka kultowa,wzięłam ów cud do rąk i okazało się,że nie mogę.Po 40 latach z górką odkryłam,że nie jestem kobietą!!!Dla mnie to ani hit ani hot....a raczej gniot.Jest wiele dla mnie kultowych książek ale ta nią nie będzie!!!I tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dostałam w prezencie więc jakoś się czułam zobowiązana choć mam zasadę 100 stron, dobrnęłam do 150. Może jesteśmy zbyt..dorosłe? Ani mnie nie bawi, ani nie ciekawi, irytuje i tyle.

      Usuń
    2. Klarko ...jeśli dobrnęłaś do 150 strony to i tak jesteś mistrzem! Chyba też zaliczam się do "nie kobiet" ale zdecydowanie ta literatura nie dla mnie :)
      Pozdrawiam i życzę bezpieczeństwa w domu pozbawionym zabójczych lampek :)

      Usuń
  4. Lampą go, Klarko :) Ja tej książki nie zdzierżyłam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytam tego rodzaju książek. Jest w końcu tyle naprawdę fajnej lektury na świecie, że szkoda czasu na czytanie takich bzdetów. Właściwie dobrze, że to tylko lampka tak śmierdzi - nie majątek i można , a nawet trzeba, ją wywalić. Ale gorzej, gdy np. meble wydzielają jakąś woń, a konkretnie formaldehyd. Pozbycie się nowych mebli może być frustrujące i b. kosztowne. Wszystkich akwizytorów profilaktycznie wytłukłabym, niestety najczęściej nabierają ludzi starszych.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No to miłej środy, skoro środa dziś;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja sluchalam nie czytałam, ale myślalam ze to moze czytanie przez Koroniewska tak mnie irytuje, nie wiem do ktorej strony dobrnęłam, jak ona poznala jego matke czy coś... ale juz wiem, ze to nie problem w glosie tylko w tresci;P
    Kiedyś chodzili Cyganie, dzis akwizytorzy...

    OdpowiedzUsuń
  8. ale się cieszę, że nie tylko ja uważam tego kultowego Greya za szmirę. Pozdrawiam. Matylda

    OdpowiedzUsuń
  9. Najpierw miałam ochotę poczytać, ale w kolejce inne pozycje stały, więc odkładałam na inny moment i... raczej czytać już nie będę, z góry zawierzając tym co orzekają, że to bardziej kicz niż hit, z którym do końca dojść się nie da ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tez zadnego Grey'a nie przeczytalam.Dotarlam chyba do 40-tej strony i stwierdzilam ze szkoda na taki gniot czasu.I nie rozumiem jak mozna tego wszystkie tomy przeczytac.

    OdpowiedzUsuń
  11. Spójrz na to pozytywnie. Cały pokój wysprzątany;-) Tylko szkoda tych róż.

    OdpowiedzUsuń
  12. Klarko to byl zamach lampki nie na ciebie tylko na te szmirowtata ksiazke.Zebys wreszcie przestala czytac.:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak się zastanawiam - jakim cudem ta książka stała się bestsellerem skoro każdy odrzuca ją ze wstrętem? Z zasady każdy opis igraszek łóżkowych nudzi mnie śmiertelnie i takie miejsca w książce przeskakuję ziewając niemiłosiernie, a więc cała książka jest dla mnie jednym wielkim zieeeew. Wolę własne fantazje na ten temat niż cudze, chociaż w wieku 15 lat pewnie przeczytałabym z wypiekami na licu. :)
    A co do lampy...u mnie kiedyś książka "Historyk" wywoływała natychmiastowy ból zęba. Dopiero po trzech dniach się zorientowałam, że czytając gniotę lewy policzek. Poczułam wdzięczność w stosunku do autorki i w podskokach pobiegłam do dentysty, w samą porę:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Phi...! A już sie cieszyła, że będzie streszczenie tego całego Greya...
    A tę lampkę to Ci podstępnie psuje perfekcyjna pani domu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zbrodnia doskonała, lampa z azotoksem, potem tylko zamienić lampy... ;) Do tego jeszcze powolne wykańczanie psychiczne Greyem :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Klarko wyjaśniając, że smród to lampa, a nie Grey zepsułaś mi dzieciństwo :))) Ale dobrze wiedzieć, że nie jestem jakaś inna uważając to "dzieło" za wyjątkową szmirę godną jedynie spalenia w kominku ( chociaż jestem zwolenniczką szanowania książek i molem książkowym ). mam część pierwszą na własność, poświęciłam się, wroga trzeba poznać, po drugą nie sięgnęłam, bo mi te rumieńce o rety i św. Barnaby feng shui zaburzały :))) chociaż nie praktykuję :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mordercze lampki, podejrzani akwizytorzy... człowiek nigdy nie wie, gdzie czyha zło :-D

    Pozostając w temacie zła... Greya kupiłam sobie jako tzw. kiblówkę - z ciekawości, bo jak rzekł pewien krytyk to "tanie porno dla kur domowych", a przecie ja kura domowa, więc czemu by nie sprawdzić co to to warte... nie powiem, miałam niezły ubaw czytając, chwilami miałam chęć udusić autorkę (jednak jakiś duch polonistki we mnie żyje). A jak sobie pomyślę, że jakaś dziewica uwierzy w te bzdety i bajery... no cóż ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam i nie przeczytam, nie ten gatunek. Myślałam, że może książka tak cuchnie. Zdarzyło mi się czytać książkę, która wywoływała we mnie uczulenie- kichałam. Kiedy odkładałam książkę, wszystko wracało do normy. Albo papier, albo tusz wywoływały alergię.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cieszę się,że nie tylko ja nie lubię takich bestsellerów.A czytam namiętnie i z miłością,niekoniecznie z pierwszej piątki list popularności.Zapach azotoksu pamiętam.Jak zawsze otworzyłaś mi zapomniane obrazy dzieciństwa,za co kocham twoje wpisy:)Gorzej,że przypomniałaś mi,że dom muszę wypucować:)Basia

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja przeczytałąm, całą trylogię, bo jak już coś zacznę, to i skończę. Ale jazdy niezłe... Tak się śmiałam miejscami: z głupoty, prostoty, płycizny, i z siebie, że jeszcze to czytam, że aż mi łzy ciekły. Ni to harlequin ni kontrowersja, ni literatura wogóle. Ale patrząc po tym ile baba zarobiła, a ile jeszcze zarobi, znak, że społeczeństwo łyknie wszystko... A co do akwizytorów, to piszę u siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś też tak czytałam.Do tego stopnia że bodajże w 7kl przeczytałam"Opowieść o prawdziwym człowieku"Czytał ktoś?Lektura uzupełniająca to była .Koszmar jakiś;)Po 40-tce doszłam do wniosku,że nie mam już czasu na czytanie WSZYSTKIEGO.Basia

      Usuń
    2. Basiu, ja, w podstawówce "przeleciałam" całą szkolną i wioskową bibliotekę.

      Usuń
  21. No ja różne rzeczy czułam czytając tą książkę, ale żeby smród ;-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak się naczytam o tych domokrążcach wszelkiego rodzaju to później dziwnie patrzę na mojego listonosza. A on z kolei patrzy dziwnie na mnie. Ciekawe, co, komu i kiedy strzeli do łba.
    A jeśli chodzi o Greya to przeczytałam do końca, o ile się liczy, jeśli omijałam co ciekawsze sceny uniesień, nie tylko erotycznych ale także mistycznych - o święty Barnabo!

    OdpowiedzUsuń
  23. Byłam święcie przekonana - dopóki nie doczytałam do końca - że to ta książka tak Ci śmierdziała! Pozdrawiam z pachnącej malinami kuchni, M.

    OdpowiedzUsuń
  24. Śmierdząca lampka... pfi... ale przyziemne! Już myślałam,że jakaś historia paranormalna CI się przydarzyła w związku z czytaniem akurat tej książki.Fantazja moja rozwinęła skrzydła... , a tutaj nowa śmierdząca lampka. I spadłam na ziemię. Niemal wszystko można realnie wytłumaczyć.
    A akwizytorów również nie lubię. Raz nawet dałam sobie wcisnąć jakieś badziewie. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  25. Lampka - demon, egzorcysta potrzebny od zaraz :-) Greya nie przeczytałam , wystarczyło zerknięcie w książkę w sklepie ;-) Co do akwizytora masz rację, nie powinien się tak narażać :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja całą trylogię machnęłam w tydzień, tak mnie wciągnęło! Aż specjalnie zamawiałam z allegro na szybko 3 część. Potem dałam sąsiadce, też jej szybko weszło, a ona jeszcze pożyczyła kuzynce. Także znam osobiście 3 osoby, którym się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie czytałam książki bo mnie jakoś nie skusiła choć pani w bibliotece mnie namawiała no i teraz już chyba nie przeczytam bo wątpię, żeby mnie zainteresowała...Nie ta tematyka...A Akwizytor ja też do nich cierpliwości nie mam ale staram się być miła bo to w końcu ludzie pracujący są...

    OdpowiedzUsuń
  28. Właśnie czytam i nie mam żadnych zarzutów, oprócz tych rumieńców panny Steele :)))

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja tak myślę, że "Grey" i woń niezbyt miła akurat pasują do siebie jak ulał. Mam uczulenie na tę książkę odkąd moi uczniowie (licealiści) bronili zaciekle tej książki jako czegoś, co jest ... no, warte czytania.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  30. A więc to lampa.... już myślałem o smrodzie z książki. Wbrew pozorom książki też potrafię śmierdzieć, szczególnie te klejone, nie zszywane.

    OdpowiedzUsuń
  31. Na te "hity" to ja się rzucam. Też myśłam o smrodzie z książki, że tak kiepska, że aż śmierdzi....

    OdpowiedzUsuń
  32. No widzę, że "bezpiecznie" mieszkasz.
    Sądzę że spadająca lampa to była próba wykończenia lektury od której nie mogłaś się oderwać..A ten doręczyciel- uwodziciel, to pewnie podstawiony, też miał Cię z domu wywabić - mężuś tym czasem ze spokojem zasmakuje książkowej pogoni za erotyzmem - haha
    Pozdrawiam serdecznie
    eksperyment-przemijania.blog.onet.pl
    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  33. Cuudny wpis, cudny :-D Z chęcią napisalabym ze mi się książka podobała żeby się trochę odróżnić bo tylko jeden wpis pozytywny był. Ale nie dobrnelam do końca. A naprawdę lubię dobre erotyczne książki, jak mi się jakas trafi. W końcu dla Klarki miałam nawet bloga o seksie prowadzić, wciąż się zbieram :-) lampka dawała do zrozumienia że książka jej nie leży i już.

    OdpowiedzUsuń
  34. Żadne słowo drukowane nie cuchnęło tak, jak dawny ,,Kraj Rad''. Powinnaś, Klarko, pamiętać... Natomiast po lekturze Greya (dobrnęłam do końca) czułam się ,,brudna''. I nikt by mnie do drugiego tomu nie namówił!

    OdpowiedzUsuń
  35. Sama nie wiem kto gorszy - akwizytor czy ci "sympatyczni" ludzie probujacy mnie co I rusz namowic na rozmowe o biblii i Bogu... ;)
    A ta lampka to czyha normalnie na Ciebie, ja bym sie jej pozbyla! :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Witaj
    A tuż obok mnie ostatnio, spadł w pracy zegar ze ściany i wysoka półka z szafki :(
    Strach się bać, co rano przechodzę po pasach- już dwa razy by mnie nie było, choć stałam na środku pasów :(
    Ot, życie

    OdpowiedzUsuń
  37. Akwizytorów do domu też nie wpuszczam, ale lampki mnie jeszcze nie atakują. Za to mam napady grafomaństwa, nie wiem od czego, bo nie czytałam tych "twarzy Greya".
    Mnie się za to już dwie lampki w kuchni popsuły, jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zrobić remont, bo na co tylko lampki będę wymieniać :) Zresztą sama wiesz, kuchnia to chyba jedno z najskromniejszych pomieszczeń w moim fajnym domu. :)

    OdpowiedzUsuń
  38. No to wreszcie dotarłam "do brzegu":-)))))))). I już mogę śledzić wszystko na bieżąco. Choć do niektórych postów jeszcze wrócę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Cię poznać, Małgorzato! Nie mogłam Ci odpisywać na bieżąco ale czytałam każdy komentarz. Dla mnie to zawsze wielkie przeżycie gdy widzę kogoś w archiwum.
      Wpisy robię różną czcionką bo sobie nie radzę z edycją. Przeważnie piszę w wordzie a potem wklejam gotowy tekst, ale jeśli zmieniam komputer albo coś mi się przestawi w folderze to jest inna czcionka. Pani Emerytka poczeka jeszcze jakiś czas;) Nie wiem, czy warto pisać o tym towarzystwie i dlatego tak nijak się skończyło.
      Z niecierpliwością będę czekać na Twój blog

      Usuń
    2. Ja raczej nie czytuje archiwów całych, ale niejednokrotnie zaglądam, a i tu przy okazji erratowego buszowania też w parę miejsc zajrzałem. Na razie tylko dwa blogi przewertowałem od początku do końca i kilka wyrywkowo, w tym Twój.
      Dla mnie jest całkiem oczywiste, że zagląda się do starych notek, że się je przypomina i że są łatwo dostępne, nie mówiąc o tym, że komentarze pod archiwalnymi notkami mają być widoczne. Inaczej archiwa nie miałyby żadnego sensu.
      Nie raz by człowiek coś dopisał, a tu gadka do Władka, a Władek na urlopie - nikt nie zobaczy to i po co pisać do ściany? Stąd też i ten mój postulat z "ostatnimi komentarzami" - u nas jest ich aż 25, a i to niektórzy narzekają, że im coś umyka - podobnie jest i na "Wyspie". Swoją drogą, to kolejna "enklawa"* w sieci i wzorcowy multiblog.

      *enklawa to takie miejsce, które rządzi się własnymi zasadami i prawami, niekoniecznie takimi samymi jak na typowych blogach.

      Usuń
    3. Niektóre blogi ciężko tak "na raz" przeczytać od deski do deski, bo są po prostu trudne i do niektórych wpisów wraca się po kilka razy, a niektóre tylko szumią w głowie i szumią... :)

      Usuń
    4. Kneziu - myślę, że u mnie 5 jest w sam raz

      Usuń
    5. Jeżeli nie "uciekł mi" żaden komentarz z rajdu Erraty, to w sam raz, ale tego nie wiem :D
      Nie wiem też, czy oprócz niej jeszcze ktoś nie komentował?
      Skąd u mnie ta tęsknica za starymi notkami? Bo jeżeli ktoś wrócił do starego tematu, albo w takim "rajdzie" po notkach uznał ze warto dopisać jeszcze komentarz, to może warto zajrzeć?
      Poza tym, sama wiesz jak długi jest "żywot" notki blogowej - dopóki nie ma następnej, ewentualnie, dopóki jest na ekranie - później znika. Tymczasem jest to słuszne i naturalne w przypadku notek bardziej miałkich i blogerów powiedzmy sobie, typowo pamiętnikarskich, gdzie refleksja przychodzi na sam moment czytania i po przeczytaniu nic czytelnikowi nie zostaje. Natomiast gdy tematyka bywa nieco poważniejsza, chociaż może lekko podana, sprawa zaczyna być dosyć skomplikowana, bo jak podać na tacy dobrą treść, która jest prawie niedostępna? Stąd u nas tak wiele mechanizmów dostępu i one jak najbardziej działają. Oczywiście że najaktywniejsze są bieżące dyskusje, ale one nie ograniczają się tylko do najnowszego wpisu, ale również do ostatnio komentowanych wpisów, a to już bardzo duża różnica.
      Jednocześnie wszyscy zalogowani mają podgląd ostatniej aktywności czytelniczej i to bywa bardzo ciekawe, bo takie rajdy jak Erraty są dość powszechne, a bywa ich i dwa, trzy na tydzień, wiec nie można traktować takich czytelników jak piąte koło u wozu. Oczywiście nie wiadomo, czy to nie boty, ale to akurat nie problem, dopóki nie zaczynają siać spamem i one nie potrzebują żadnych ułatwień, bo maja algorytm i go realizują.
      Przepraszam za nieco nudnawy wywód, ale dla blogerów może być ciekawy.

      Usuń
    6. i tu znów u mnie wychodzą niedostatki techniczne bo ja jestem od pisania i konieczne przydałby się tu ktoś, kto zrobi porządek i poukłada te notki w sensowne strony - o kotach, o pierdołach itd. Ja się do tego po prostu nie nadaję w przypadku tak trudnej formy publikacji, jaką jest blog, ma sens, co widać u Was. Mam nadzieję, że te wszystkie spostrzeżenia pozbierasz w jedną sensowną całość i będziemy mieć rzetelny i sensowny poradnik.

      Usuń
    7. Nie pozbieram chyba nigdy, bo nie takie dyskusje i nie takie tuzy nad tym myślały, a efekty takie sobie. Skrypty są bardzo różne i już np. wordpress z onetu, czy blog.pl jest inny niż ten na ich macierzystym portalu, u nas, albo komercyjny, nie mówiąc o mnogości wersji i szablonów. Mi tylko chodzi o przełamaniu schematu, że blog to coś co musi być osobiste, pamiętnikowe, czy dziennikowe. Trzeba sobie raz na zawsze uświadomić, że blog to rodzaj strony internetowej ze skryptem układającym wpisy w określony sposób, nawet niekoniecznie chronologicznie. Natomiast cała reszta jest ograniczona jedynie możliwościami technicznymi i wyobraźnią autora.
      Czego mi np. bardzo u nas brakuje? No, najbardziej tego, co na bloggerze jest standardem - układania linkowanych blogów wg. ostatniego wpisu. Przypuszczam, że jest jakiś dodatek, który to umożliwia, ale nie mam sumienia zatrudniać do tego Admina, a sam mam o tym niewielkie pojęcie. Inna sprawa, że taki nadmiar możliwości i tak zaczyna u niektórych czytelników powodować niejaka dezorientację, więc bardzo się nie spieszę.

      Usuń
    8. Co do techniki, to owszem, mieliśmy i mamy ten komfort, że jak już wymyśliłem sobie, to mi fachowiec wykonał i nawet to o czym nie miałem pojęcia że można, też. :D

      Usuń
  39. Też czytałaś całość? Świetna jest Klarka, no nie? Ja czytałam i martwilam się jak przy dobrej książce że mi się zaraz skończy... Pozdrawiam Errato :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaak? a kiedy będzie erotyczny blog?

      Usuń
    2. Czytałam różne blogi, rzecz jasna na wyrywki, bo kto ten gąszcz ogarnie:-). I szczerze mówiąc nie będę martwić się tym, że nie wszystkie poznam. Ważne, że wyrabiam sobie jaki, taki pogląd o wartości tychże. Takie oceny siłą rzeczy są stronnicze, nie ma na to rady. Jak do tej pory ten blog należy do najciekawszych. To nie jest żadne "słodzenie"! Na swoim blogu (cierpliwości, już we wrześniu) zrobię taki mały rekonesans. Wiadomo, że poznaje się inne blogi poprzez te, ma które trafiło się wcześniej. Albo drogą rekomendacji znajomych. Ja na początku kieruję się tym, co czyta ktoś, kogo cenię. Potem rzecz jasna wyrabiam sobie własny pogląd. Który i tak nie jest obiektywny, ale to nic nowego pod słońcem.

      Usuń
  40. Ojtam ojtam :-) tak zaraz z grubej rury. Nie grozic wiernym czytelnikom bo znowu jakas lampa spadnie znienacka alibo konik polny :-D Dobra, mogę to powiedzieć tak publicznie - chyba jestem za stara na erotycznego bloga. Oczywiście jak już to napisałam to od razu przyszło mi na myśl że wiek nie ma znaczenia, kobiety w moim wieku więcej wiedzą o seksie, jak nie wiedza to sobie chętnie zrekompensują i tak dalej. Zawsze tak ze sobą dyskutuję :-) ale bloga na razie nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze to lepiej praktykować niż opisywać w teorii;)

      Usuń
    2. To może pomyśl o blogu na jakimś portalu randkowym. Tematy erotyczne idą tam jak ciepłe bułki:-)))))))))))).

      Usuń
    3. Oczywiście to było do Ewy:-).

      Usuń
  41. Nie wiem gdzie są w Internecie portale randkowe, wystarczy wpisać pani pozna pana, czy coś? Ja tylko na niektórych blogach bywam... Pracuję komputerem i w domu mi się nie chce. I muszę popraktykowac jeszcze, zanim zacznę teoretyzowac :-D

    OdpowiedzUsuń
  42. Jest ich całe mnóstwo. Lecz niewiele w stu procentach darmowych. Jest jeden naprawdę wyjątkowy; jeśli jesteś zainteresowana, to mogę podać Ci link. Ale chyba prywatnie, bo nie wypada robić kryptoreklamy. Chyba, że jednak wypada, nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  43. Dzięki Errato, na razie nie, zamężnam i ten jeden NA RAZIE :-D wystarczy. Ale jak się rozhulam, kto wie...

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz