wtorek, 6 sierpnia 2013

dzień dobry

ostatnie lilie


Tak mam, że   śmieję się ze wszystkimi a płaczę w samotności. Oswoiłam lipcowe zmartwienia  Wcale nie jest dobrze ale na wiele rzeczy nie mam wpływu i żaden płacz nie pomoże. Ciężkie choroby, utrata pracy -   ja jestem szczęśliwa tylko wraz z rodziną  a tu się naraz wszystko wszystkim posypało, nie mogłam pisać bo co tak miałam lamentować, a byłam jednym kłębkiem zmartwienia.

Dzieci nie siedzą z założonymi rękami, szukają pracy i jednocześnie rozkręcają sklep. Trzeba ufać i wspierać. 
Tacie służy lato i choć było naprawdę źle, jeszcze się trzyma.  Teściowa wkrótce wyjdzie ze szpitala. Damy radę. 

27 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki :) Jak mówi powiedzenie... co nas nie zabije.... :))

    Aleńka

    P.S. Klarko nie wiem zupełnie dlaczego, ale kiedy tylko widzę w telewizji dziennikarkę , Panią Marię Stepan to... zawsze pomyślę o Tobie :)) Chyba musisz być do niej bardzo podobna nie tylko fizjologicznie, ale też pod względem charakteru :)) Tak myślę :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaufaj Bogu i powierzaj mu te problemy i będzie dobrze.)

    OdpowiedzUsuń
  3. Klarko, niestety życie to zwarte pasmo zmartwień, w którym niczym drogie kamienie raz na jakiś czas migają przed oczami radosne chwile.I niestety nie jest ich wiele, gdy się nad tym zastanowić. I zawsze wszelkie problemy chodzą stadami.Chyba jedynym stosunkowo mądrym rozwiązaniem jest pewna doza fatalizmu oraz wyszukiwanie w każdej dołującej nas sytuacji tych lepszych stron.Nazywam to stosowaniem "Pollyanizmu", co kiedyś , gdy czytałam tę książkę, uważałam za głupotę. Ale gdy się odpowiednio długo człowiek poszwenda na tym świecie i dobrze dostanie po grzbiecie, to mu się punkt widzenia zmienia. Życzę Ci Klarko, by wszystko się w rodzinie uładziło i to jak najpomyślniej.
    Miłego, ;)
    P.S.
    Podzielenie się na blogu swymi zmartwieniami nie jest jęczeniem, wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedobrze jest dusić zmartwienia w sobie przez jakieś obiekcje ze głupio tak publicznie się uzewnętrzniać. A jednak uważam, że to nie jest do końca prawda. Ludzie jednak bardziej potrafią współczuć niż nam się wydaje. A my tu jesteśmy na dobre i na złe. Przytulam cię w raz z twoja rodziną i z tymi wszystkimi kłopotami bardzo serdecznie. A po deszczu następuje słońce. Życzę tego z całego serca-;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz jak u mnie było, niestety w czerwcu wszystko się skończyło i teraz oswajamy rzeczywistość, w której nie ma już jednego z nas.
    Życzę Ci żeby się wszystko poukładało jak najszybciej i jak najpomyślniej. W zgodnej rodzinie siła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki Klarko ,żeby się poukładało ...
    Na szczęście nawet zło kiedyś mija...

    OdpowiedzUsuń
  7. to troche tak jak u nas: Tesc w szpitalu, Mama czeka na operacje, Szwagier stracil prace...
    Staramy sie byc dobrej mysli i nie zamartwiac ani siebie ani ich. Bierzmy przyklad z kotow, one sie niczym nie przejmuja;) Dzisiaj np. byla pobudka o 4:20 bo trzeba wyjsc juuuz!
    Serdecznosci
    tez Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, to my się o nie martwimy bo śpią schowane przed upałem w dziwnych miejscach i nie przychodzą na zawołanie.
      Zdrowia dla wszystkich.

      Usuń
  8. Rozumiem. Internet tryska życiem i przyjemnościami a w sercu trwoga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Serdecznie pozdrawiam. Jasne, że dacie radę!

    OdpowiedzUsuń
  10. takie czasy, kurczę, że nie jest różowo. a jak sie jeszcze kilka spraw do kupy zwali....
    ciepłe myśli slę twojej rodzinie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Klarko mam nadzieję, że los się w Twojej rodzinie szybko odmieni. Z całego serca życzę:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Sporo jak na jedną rodzinę. Nic dziwnego, że poczułaś się przytłoczona takim obrotem spraw. Jak widać kłębuszek umartwień się rozplątuje i tworzy nadzieję na lepsze jutro.
    Serdecznie gratuluję tak pozytywnego podejścia.
    Życzę wszelkiej pomyślności

    OdpowiedzUsuń
  13. Duszenie grozi uduszeniem, o.
    Na pewne sprawy się nie poradzi, lecz można postarać się spojrzeć na nie z innej strony.A ja trzymam kciuki za młodych, życzę spokoju starszym i PRZYTULAM.

    OdpowiedzUsuń
  14. Klarko kochana,i jeszcze z dobrych rzeczy w życiu masz nas:)
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Takie spiętrzenia w końcu się rozładowują. Wierzę, że pomyślnie. Tobie życzę trochę oddechu i luzu.I nie płacz już w poduszkę:):):)

    OdpowiedzUsuń
  16. Życzę, żeby troski i kłopoty szybko minęły,tylko tyle.......

    OdpowiedzUsuń
  17. trzeba płakać i wylewać żale... inaczej kiedyś to nas zaleje...
    więc płacz i lamentuj Klarko!

    OdpowiedzUsuń
  18. Może to zło odejdzie wkrótce w niepamięć ?
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  19. Widzę Klarka, że jesteśmy podobne, ja też nie lubię dzielić się swoimi problemami. Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  20. Niestety, zycie to nie jest bajka i czasem juz tylko malutka nadzieja pozostaje. Ale , przeciez po kazdej burzy w koncu wychodzi slonko.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Klarko -rozumiem. Każdy kiedyś staje "przed murem".
    Pamiętam, dwadzieścia parę lat temu, córka moja (18), która lubiła "szwędać" się po Europie załatwiła sobie jakiś wyjazd stypendialny do USA. Miał trwać 2 miesiące.
    Żona nie poszła na dworzec - tak ją przerażała rozłąka z córka. Na dworcu, gdy pociąg do Warszawy nadjechał, nastąpiło ogólne pożegnanie. Ze mną, braćmi i ciocią. Ściskając się ze mną, córka szepnęła mi do ucha - Tatuś, nie mów Mamie, ale ja już tu nie wrócę.
    Piętnaście lat żyłem z tym brzemieniem.
    Ale i żona przeżyła i wybaczyła mi.
    Teraz mamy nowe zmartwienie. Z trójki wnuków widzieliśmy "na żywo" tylko najstarszego (16). Wtedy jeszcze stać było córkę na przyjazd do Polski. Teraz nie ma co o tym marzyć. Straciła pracę, musiała sprzedać dom z hipoteką. A trójka dzieci kosztuje. Mnie nie stać na podróż. Wolę tymi pieniądzmi ją wspomagać.

    Wiem, że to nic w porównaniu z Twoimi problemami. Ale nie ma obiektywnego cierpienia. Każde cierpienie jest subiektywną własnością cierpiącego. Więc nie śmiem porównywać. Ala ja i żona pogodziliśmy się z faktami, czasem wieczorkiem, przed snem żona sobie cichutko chlipnie - i żyjemy nadal, uparci - na przekór kłopotom.

    Patrz przed siebie, ale ciesz się tym co ci los podarował na dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, przede wszystkim za pokazanie, że można o swych zmartwieniach pisać zwyczajnie i naturalnie, tak, jak się opowiada komuś, komu się ufa.
      Paskudne doświadczenia nauczyły mnie zaciskać zęby i nie pozwalać sobie tu na chwile słabości, bo kiedy tylko się odsłaniałam, trafiał się ktoś z tekstem "dobrze ci tak".
      Pieniądze w życiu są bardzo ważne wiec rozumiem doskonale i bardzo Ci współczuję z powodu tej sytuacji, może choć na skype się widujecie, rozmawiacie? I zawsze można mieć nadzieję, że się poprawi lub ostatecznie ktoś wygra na loterii;)Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Dziękuję za to, że znalazłaś czas na zrozumienie moich "kłopotów".
      Mam jednak jedną prośbę - uważaj z tym zagryzaniem zębów. Lepiej nieraz zaryzykować i się "wystawić" niż stać się "zgryźliwą". :)

      Usuń
  22. Mam dokładnie tak jak Ty, Klarciu. To co napisałaś w pierwszym zdaniu posta i o mnie jest..buziakuję mocno:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Teraz rozumiem, dlaczego tak przycichłaś.
    Ale wiesz, ja też ma podobnie. Chociaż aż takich smutków nie było, to te które były, spowodowały ucieczkę w krainę samotności.
    Buziaki i trzymajcie się!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz