środa, 31 lipca 2013

wino bowilą

Odwiedziny mieliśmy, tym razem z dość daleka i nie wszyscy mówili całkiem po polsku. Nie bardzo wiedziałam, co pokazać gościom z kraju gdzie zamki, pałace i  galerie sztuki są co krok. 
Były spacery i zwiedzanie Krakowa, długie wieczorne rozmowy i szczere uściski na pożegnanie. Napiszę kolejny raz - warto zabiegać o kontakty z żywymi ludźmi, wirtualnie nigdy nie doświadczam takiej radości z bycia z kimś. Jeszcze jestem nakręcona, jeszcze nie poukładałam sobie tych przeżyć ale mam cały czas uśmiechniętą twarz. Znów mi się udało poznać kogoś niezwykle zwykłego, takiego, jak my. 
A kot się nauczył gadać po francusku i co to będzie?

O, właśnie, nie tylko kot, wreszcie wiemy, jak się poprawnie wymawia nazwę naszego ulubionego wina. Krzysiek zawsze mówił pawulon, co nie kojarzy się zbyt dobrze. (Ponieważ wielu z Was mieszka za granicą, być może nie wiecie, że w Polsce kilka lat temu była poważna afera związana z nadużyciem tego preparatu przez pracowników pogotowia tzw, Łowcy Skór podawali ten lek pacjentom  zabijając ich) Nie ma to oczywiście związku z półsłodkim czerwonym, które pijamy, ale zawsze, gdy prosimy w sklepie o dwie butelki pawulonu, ludzie się interesują.

A prezentów dostałam tyle, że miałam Gwiazdkę w środku lata. I nie jest prawdą, że mieszkańcy Poznania są prawie tak samo oszczędni jak my w Krakowie. Poznaniacy to nawet o prezencie dla kota pamiętają. 
Jeszcze parę dni i wrócę na blogowisko, poważną sprawę mam do Was.


22 komentarze:

  1. Podziwiam za ilość ludzi przechodzących przez Wasz dom :) Przede wszystkim za cierpliwość i otwarte serce.
    Nie każdy by potrafił, jedno wolą spokój i być sami dla siebie.
    A może otworzycie jakiś pensjonat? Bo macie dryg do ludzi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. być może kiedyś przyjdzie taki czas, że nie będzie do kogo otworzyć gęby to po prostu będą wspomnienia i zdjęcia.
      Nasz domek jest za mały i za skromny na pensjonat, ale czuję, że mogłabym to robić.

      Usuń
    2. Klarko,nam kącik na stryszku wystarczy;)
      Basia

      Usuń
  2. No to toast bowilą :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przywracasz wiarę w człowieka takimi wpisami, bo w koło tylko albo pijacy albo złodzieje, więc strach do domu zapraszać. Co do nazw, ja rownież - jeżeli nie potrafię czegoś wymowić w obcym języku - wymyślam własną nazwę, bo tak mi łatwiej zapamiętać ;)
    Pensjonat u Klarki, fajnie brzmi nawet :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby Klarka otworzyła pensjonat, to bym nie pobyt, a karnet od razu wykupiła ;D
    A tymczasem czekamy na powrót ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie pawulon się źle kojarzy. Dobrze, że spotykasz dobrych ludzi. Dobre do dobrego ciągnie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poaważna ta sprawa być musi, to czekamy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie, zazdroszczę takiego otwartego domu :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż to za sprawa, ciekawa jestem...

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz serce do ludzi. Ja tam jednak wolę święty spokój. I np. do tego popijanie pawulonu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. oj, to musi być poważna sprawa....

    OdpowiedzUsuń
  11. Klarko !!
    Jak sie pisze ten "pawulon" ?. Chcemy z Ali Babą skosztować.
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beauvillon półsłodkie
      a dostałam różowe, pięć litrów, orzeźwiające, pyszne, mocne, ach, Francuzi:)))

      Usuń
  12. My też swojego czasu namiętnie kupowaliśmy pawulon, zamawiając go w sklepie w dokładnie w ten sam sposób :-), troszkę dziwnie na nas patrzyli, że pawulon kupujemy.
    Czekam z niecierpliwością cóż to za sprawa?
    Pozdrawiam - dobrego dnia! zielononoga

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlatego ja kupuję wino w markecie ... :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale fajnie! Serdecznosci!

    OdpowiedzUsuń
  15. Real jest ważniejszy niż net, inne to wrażenia, a Twoje nakręcenie się wyczuwa..
    Działaj i nakręcaj...

    OdpowiedzUsuń
  16. O winach z pewnoscią i....przyjemnością. Zaskoczona jestem. Bo o winach można w nieskończoność. Dobre pole do rozwoju....tematu.
    Podobne -francuskie-symptomy zauważyłam.
    Nie zachwyciły mnie, w przeciwieństwie do towarzystwa. Niezwykle ożywczy dzień czego tez życzę;)
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzięx za miłe słowa o Poznaniakach. :)
    Bo na ogół to słyszałam dowcipy typu - jak powstał drut miedziany? Krakowiak z Poznaniakiem wydzierali sobie miedziaka. Nikt nie wygrał.

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekałam na to spotkanie jak w dzieciństwie na święta:))
    ah, cudownie było -tyle powiem:)))

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz