poniedziałek, 10 czerwca 2013

znów o tych kotach

Przemądrzałe poradniki mówią, aby domowym zwierzętom nadawać imię stosowne do wyglądu i statusu, łatwe do wymawiania i zapamiętania, najlepiej dwusylabowe.

Kiedyś zacznę pisać przemądrzałe poradniki, jak mnie oczywiście nikt wcześniej nie zastrzeli albo nie zamknie w azylu dla trudnych do wytrzymania, marudzących, bezustannie wściekających się kobiet w okolicach pięćdziesiątki. Że nie ma takich miejsc? Najwyższy czas o tym pomyśleć i stworzyć, choćby dla ochrony społeczeństwa.

Miało być o nazywaniu zwierząt. Sąsiad mnie zainspirował. Ma on bowiem trzy psy (podobno jeden dobry, drugi zły a trzeci w klatce więc charakter niezbadany). Będzie o tych biegających luzem. Jeden nazywa się Brutus a drugi Mały. Mały jest mały, czyli wysoki jak kot tylko krótszy. Brutus waży ze cztery kilo i służy do gonienia się z Małym po ogrodzie.

Ja się też nie nadwyrężałam intelektualnie, nazywając swe psy. Bobas ważył z pięćdziesiąt  kilo i kiedy biegł to ziemia dudniła choć  biegał rzadko, wystarczyło, że popatrzył. Był psem wielkiej mądrości i łagodności tylko obcych nie lubił i gryzł milczkiem. Znaczy, jak złapał na posesji obcego to trzymał zębami. Za nogę albo za rękę. Puszczał na komendę – Bobasku, zostaw pana.

Koty niby też się tam jakoś nazywają, ale wołam „kocie” albo w przypływie czułości „kotku”, co odnosi się nie tylko do zwierząt, wygodniej tak jest. Zdarza mi się też powiedzieć do kota  „franco niemiła” ale to się dzieje zazwyczaj w nocy, gdy stworzenie nie wiadomo czego chce, siedzi pod łóżkiem przy samej ścianie tak, że go nawet szczotką na kiju nie dosięgnę  i skrzeczy.

chudy jak szabla

Takie coś jak na zdjęciu przylazło i się chce zagnieździć. Jakby to odkarmił i odpchlił to byłoby białe. Przypomina mi smoka bo ma zielone oczy i się tak strasznie na mnie patrzy a mruczy jak motór Grita (nie poprawiać).

Na koniec – uważajcie na kleszcze! Traktują futro jak tramwaj, wychodzący kot, nawet jak jest opryskany, potrafi przynieść na sobie kleszcza i zostawić na podłodze albo nawet na łóżku. 

46 komentarzy:

  1. Jak tak dalej pójdzie ilością futer pobijesz Jasną
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Och,mi się tu pcha pod palce pisać o kocie Kłopocie,psie Bosiu i reszcie ale nie wypada gościnnie pisać posta pod postem gospodyni:)Bosiu był wielki,łagodny i czuły.Jedyna słabość to opony w samochodach gości i listonoszy.Majątek nas kosztowały:)
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiałam się przy służebności Brutusa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój Bobas był cudny)) a koty no cóż znam takiego jednego, który na wszystkie czworonogi mówi per futrzaki))
    u mojej trzody też pełni kleszczy ((((

    teatralna

    OdpowiedzUsuń
  5. I nic więcej? Nie zostawia papierzysk? To chwalić Pana Boga, bo "ciekawość" to I stopien k' piekłu;)
    Iza R

    OdpowiedzUsuń
  6. Kot całkiem ładny. Pomysł stworzenia "azylu" dla bab około 50tki jest niezły. Mieliśmy psa który nazywał się Regan i drugiego o wdzięcznym imieniu Chachar:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Imiona dla zwierząt - kotka dostała imię Pazura bo z nagła w panice potrafiła pazurem nieźle przeorać. A i tak wołałam na kociczka. :) A piesuś dostał takie imię że gdy wet przyjechał na wezwanie - piesuś malutki całkiem wilczur :), potrącony przez samochód, weterynarz miał dokładnie takie samo imię. Dodam że wet był Turkiem.
    Imiona dla zwierząt są dla mnie zawsze trudne, według mnie powinny odzwierciedlać charakter zwierzaczka, ale czasem się nie da.
    Ostatnio byliśmy nad rzeką na działce i tam na wsi zobaczyłam pięknego wilczura tak zagłodzonego że serce mi pęka, kuzynka dokarmia ale ile można? Więc wymyśliłam dokupować karmę i jej dowozić, niech daje więcej, bo psa odebrać się nie da tym ludziom, oni mają zapisane w swoich mózgach (?) że zwierząt się nie karmi.
    Tak mają zapisane, kuzynka z nimi walczy już od 10 lat.
    Teraz już nic nie mówi, tylko karmi i psy i koty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całego świata nie zmienisz ale zmienisz świat tego jednego nieszczęsnego psa:) pozdrowienia dla kuzynki.
      Też mówię na psy "piesusie".

      Usuń
  8. U nas Psica w książeczce ma Furia - na zasadzie kontrastu, bo to nieśmiałe ciele jest, tylko czasami ma napady. Ogólnie do psów mówię pies, do psicy, albo psica, albo księżniczka :p To co? Białe się osiedli?

    OdpowiedzUsuń
  9. Zwierzak w domu to wielka frajda, miłość, ale też ogromna odpowiedzialność

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja kotka to Frania, pies Maks. Kleszcze Maks przynosi do domu po każdym spacerze. Kiedy wracamy zaczyna się cały jego przegląd :-( bardzo tego nie lubi

    OdpowiedzUsuń
  11. te podłe kleszcze!!! i nic nie działa :( żadne opryski, obroże... nic :/ zawsze tego pełno. Pięknie piszesz o tych braciach naszych mniejszych :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nasz pierwszy pies nazywał się Podarek,bo byl prezentem. Ozywiście wołało się Darek i wiąże się z tym anegdota.Piesek ciałko miał malutkie ,ale amant z niego był wieeeelki.Pewnego dnia przez park szła młoda para z wilczycą.Mój psiunio powąchał i pognał za nimi. Im głośniej i częściej ja wołam Daaarek tym szybciej oddalali się młodzi ludzie z psicą.W końcu udało mi się ich dopaść, chwyciłam moją pokrake na ręce,a młody człowiek odwraca się i pyta jak mam na imię ,bo on ma na imię Darek i czy mnie nie było by głupio gdyby on swoją sukę nazwał Maria.Nooo cóż odpowiedziałam ,że nie miałabym nic przeciwko temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z nadawaniem zwierzakom ludzkich imion wiąże się dodatkowe ryzyko - potem się kojarzy... moje dzieciaki nazwały kiedyś świnkę morską Szczepcio - i do dziś - gdziekolwiek spotykamy jakiegoś Szczepana - dziwnie się uśmiechają... ;)

      Usuń
    2. Mój sąsiad miał 2 dobermanki Agatę i Magdę, co rano słyszałam zza okna - Agata, Magda dziewczynki, wracamy, znowu spóźnię się na autobus, Agata, Magda, dziewczynki wracajcie...
      słodkie :)

      Usuń
  13. Czytając Twojego posta, przypomniał mi się kawał...
    Sąsiadka pochyla się nad wózkiem pchanym przez młode małzeństwo i zachwyca się bobasem - jaki on sliczny, jaki kochany...a jak go nazywacie? - W dzień, czy w nocy? pada odpowiedź...
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja papużkę nazwałem Konkwistador - był agresywny, dziobał do krwi przez pręty klatki. Ale z czasem mu przeszło :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. To wymienię wszystkie od dzieciństwa, najpierw te, co były w domu rodzinnym:
    Żaba,Czarek, Lala, Kuba,Berek,Rolf, Reks,Salina, Sinia,Pepo,Mela,z reguły było ich 2-3 na raz, małe i duże
    Moje to:
    Bej a teraz Mopek, który ma dużo innych przydomków w zależności od okoliczności. Ostatnio ciulik i srajdek bo mu się przytrafiają takie różne przypadki w chałupie.....

    OdpowiedzUsuń
  16. I jest kłopot z nadawaniem tym kleszczom imion!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślisz, że one reagują? to byłoby najtaniej mówić do Kleszcza - Miruś, na drzewo!

      Usuń
  17. powsinoga i szwendacz....takie imiona mają dwa z wielu podwórkowych kotów. a to białe, niedomyte zostanie u ciebie? on czy ona?
    szabla.....cięte imię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wykluczone, to kot sąsiadki, posiadaczki krów i koni. Kiedyś powiem na głos - jaka gospodarka, takie koty i psy;)
      A wszystkie jak szable.

      Usuń
  18. Z imionami bywa różnie - niektóre nie podobają się zwierzątkom i nie reagują na nie.. Mój jamnior oficjalnie był zarejestrowany w związku kynologicznym jako Flik, ale reagował na: Pysiaczek, Mordka, Misiaczek- podejrzewam,że bardziej reagował na dzwięk głosu i sytuację niż na imię.Szczek miał dużego psa i osoba za drzwiami, nie widząc go nastawiała się na dużego psa.Flik uwielbiał swojego pana weterynarza, panią ze sklepu z psimi przysmakami i przyjaciółkę mojej córki. Poza tym był wyraznie moim psem, miał do mnie bezgraniczne zaufanie,mogłam zrobić mu wszystko, łącznie z zabraniem kości z pyska, wycinaniem włosów koło oczek, obcinaniem pazurów a gdy pies miał jakiś zabieg w uśpieniu, to wet prosił bym trzymała psu rękę na łebku, bo wtedy miał równiejszy oddech.
    Kleszcze są jakimś przekleństwem - pełzające podstępne paskudztwo!
    Właściwie jedynie Frontline był skuteczny, ale praktycznie tylko gdy był mróz i śnieg pies nie był nim traktowany. Dla ludzi też są grozne - syn mojej sąsiadki ma boreliozę (rozpoznaną po wielu latach ukrytej choroby) i przez nią jest na wózku inwalidzkim . Niestety nasze ukochane zwierzęta przynoszą nam sporo chorób odzwierzęcych, z czego wiele osób nie zdaje sobie zupełnie sprawy. A ten biały brudasek skąd się u Ciebie znalazł? Bezdomny czy "domny" ale zaniedbany?
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sąsiedzki, ale koty będąc zdrajcami w przeciwieństwie do psów, szukają lepszego domu i ten co jakiś czas próbuje się do nas dostać
      właśnie wczoraj kupiłam Frontline i zakropiłam Kiciulowi bo mi przyniósł kleszcza i zostawił na podłodze, a pryskany był innym preparatem dwa tygodnie temu

      Usuń
  19. Azyl bezwzględnie należy utworzyć, my, kobiety koło 50 mamy do tego prawo a nawet obowiązek :-) Mój kot zwie się Gucio, z tym oczywiście ze to Gustavo miał być. Jak zobaczyłam "Znów o tych kotach" to normalnie aż mnie ścisnęło jak przed dobrą książką. Bo ja najbardziej lubię o tych kotach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam szerzej o tym azylu, z podziałem na ciężkie przypadki klimakterium, opętane, nawiedzone, na diecie itd, ale nie ma co bo to się i tak przeważnie kumuluje w jednym to już lepiej o tych kotach;)

      Usuń
  20. Hmm Nasz pierwszy pies nazywał się... Burak. Bo dziecię nieletnie miało niewidzialnego psa Buraka (jak się domyślamy Burek tak mu się odmieniał), więc w pewnym momencie pojawił się pies i nazwaliśmy go Burak. Owo dziecię jak go zobaczyło stwierdziło, że to "nie pties ale chonik" bo Burak miał tylko 3 tygodnie i był naprawdę malutki. Buraka niestety nie ma już z nami. Od 3 lat mamy Kirę - też kundel. A mówimy na nią Kizia i reaguje na Kizię bardzo ładnie. Nieprawda więc jakoby pies musiał mieć literę "r" w nazwie bo nie reaguje (coś takiego dziwnego słyszałam).
    PS. Pod poprzednią notką nie mogłam napisać komentarza, napiszę więc tylko, że świetna, a lektura leśna podobała mi się nad wyraz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to musiało być wielkie szczęście kiedy się wreszcie Burak zmaterializował
      z tym "r" nieprawda, bo jeśli ktoś "r" nie wymawia to już psa nie przywoła?
      Miłego dnia!

      Usuń
  21. Jak nie wymawia r to klepie ręką w nogawkę i woła Bulak :-) Psy są znacznie mądrzejsze niż większość ludzi, tak mi się zdaje.
    I wiecie? Mój kot chyba mnie kocha. Dał mi widliszka ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  22. No i kolejna bida do odkarmienia się przypałętała.:)

    Się wśród niechcianych i bezdomnych mruczków fama rozeszła, żeś karmicielka:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja mam psa podwórkowego - Perła się zwie (z imieniem ją kupiłam, więc nie zmienialiśy na własny użytek), dwie kotki rownież podwórkowe, które są po prostu kiciami (jedna da się pogłaskać, a druga dzikus już trochę mniejszy, bo nie wieje jak tylko drzwi otworzę od stodoły ale poglaskać się nie da) i domowego chomika o wdzięcznym imieniu "Śmierdziel".

    OdpowiedzUsuń
  24. Mam kotkę. Lat 3. Trafiła do mnie jako mała ruda, prążkowana kulka. Wyglądała jak ognik. Taki mały świecący ruchliwy ognik. Jest bardzo ciekawska. Musi wszystko widzieć, sprawdzić, pomacać łapą lub powąchać. Ciekawska ale strachliwa. A że okrągła była, miała prążki i niespotykaną ciekawość to dostała imię Maja. Szybko się do niego przyzwyczaiła i wołana przybiega. Nie reaguje na wszelkie odmiany słowa "Maja".

    OdpowiedzUsuń
  25. Moja suczka bardzo czesto przynosi do domu takich obrzydliwych pasazerow na gape, fuj!
    A chociaz wabi sie Bella (choc piekna wcale nie jest), to zdarza mi sie zawolac na nia "glupi kundlu!", jak skoczy mi znienacka na biale spodnie ubloconymi lapami. ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ze dwadzieścia lat temu miałem psa i dwa koty.
    Szkoda, że wtedy nie pisałaś tego bloga. Czytałbym go dwa razy dziennie!
    Tylko pewnie wtedy dopiero uczyłaś się pisać!
    No cóż, ale i tak warto poczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj za takie komplementy to ja o zgrozo mogę o tych kotach codziennie;)))
      Miło Cię widzieć.

      Usuń
  27. Nie wiem nic o kotach, ale z kleszczami to plaga. Tak mówi siostra- właścicielka wiejskiego kota.

    OdpowiedzUsuń
  28. CIekawa sprawa z imionami... Czasem wybiera się imię, a i tak wcale sie go nie używa na co dzień...

    OdpowiedzUsuń
  29. No fakt, regularnie odkleszczam kota, a i tak potrafi coś przytargać, już trzy razy w tym roku!
    U mnie imię nadała córka, po czym się wymeldowała z opieki, ale imię zostało :).

    p.s.
    Ogólnie moje kicio już wraca, tylko ma inny tryb czuwania - poza tym ciepło na dworze, więc tam gdzieś podsypia, ostatnio działa potrząsanie pudełkiem z chrupkami-przysmakami :)

    OdpowiedzUsuń
  30. No dobra, ja pierwsza. Co to jest motor Grita? O z kreska mi nie chce napisać bo z telefonu pod kołdra piszę zeby maz się nie foszyl. I to do jakiej godziny wytrzymałam, ze może ktoś jednak zada to pytanie. Czy może oni wiedzą a tylko ja nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grit ma motór i dwa koty, motór jednak mruczy głośniej;)

      Usuń
  31. Nowy kociaczek to trzeba imię wymyślić:) Byle się mu spodoba:P Przesyłam dla niego ciepłe uściski:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Moim cowieczornym zajęciem jest łapanie futrzaków i staranne badanie anty-kleszczowe. Zaczyna przechodzić w obsesję, bo łajzy pakują się do łóżek i to rzeczywiście może się źle skończyć. I żadne środki nie pomagają, co pan weterynarz wymyśla- coraz bardziej markowe i "skuteczne". Co dzień kilka pajęczaków ląduje w kibelku. Ot- zajęcie siostry od biedaków. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz