piątek, 21 czerwca 2013

nie martw się, mamo, u nas wszystko w porządku

W naszej rodzinie panują zwyczaje nie zawsze zrozumiałe dla kogoś z zewnątrz.
Brak wiadomości to dobre wiadomości – tego się trzymamy i nie przeszkadzamy sobie nawzajem w ciągu dnia telefonami czy wiadomościami, chyba, że coś się dzieje albo czegoś potrzebujemy. Wieczorem dzielimy się wyłącznie dobrymi wieściami  bo dawno temu zapowiedziałam, aby w razie mej śmierci (no co, każdemu może się zdarzyć) nie zawiadamiać nikogo przed snem, dopiero rano, bo po co rodzina ma mieć niespokojną noc? Życia mi to z pewnością nie wróci a innym może dołożyć wydatków na farbowanie włosów.

Jesteśmy dużą rodziną i dlatego zazwyczaj przekazujemy sobie wieści hurtem a jak się dowiem od mamy albo od którejś  z sióstr „co tam jak tam” to już dalej nie wydzwaniam.

Podobnie się ma sprawa z zaufaniem do dziecka. Nigdy się nie zawiodłam i wiele razy dowiódł, że znakomicie potrafi sobie poradzić nie angażując nas.  Nie lubi (ciekawe, kto lubi) wtrącania się i pouczania. Tak nas wychował, nie rzucamy się więc nie proszeni z pomocą ufając, że da sobie radę gdziekolwiek jest.

Rozum swoje a serce swoje. Nie zawsze mam racjonalne powody do zmartwienia ale czy nie mogłam nie martwić się, gdy kilka lat temu jechali rowerami w strugach deszczu do Wiednia po tych naszych strasznych drogach, gdzie śmierć czai się za każdym zakrętem?
Powiecie, że nieszczęście może zdarzyć się wszędzie i każdemu, można spaść z hotelowego leżaka i złamać sobie nogę albo dostać nożem na dyskotece. Można, ale to jednak w nieco bardziej cywilizowanym świecie więc i o pomoc łatwiej.

Tydzień temu dostałam wiadomość – u nas wszystko w porządku, nocujemy w Sarajewie.
Tydzień, podczas którego mieli przebyć taką trasę. A do mnie się natychmiast przyczepiła piosenka całkowicie nieodpowiednia do okoliczności i tak cały tydzień ją nuciłam, co wcale nie poprawiało mi nastroju. Piosenka jest zresztą  piękna.

Przed każdym wyjazdem dostaję od syna szczegółowy plan podróży.

2
14.06 pt

przyjazd do Sarajeva w godzinach rannych lub południowych, zwidzamy sobie starówkę, nocleg [np Tower Hostel blisko starówki – blisko starego miasta]
3
15.06 sob

Wyjazd do Mostaru 129km–  zwiedzanie Mostaru ,w godzinach wczesno popołudniowych  wyjazd nad wodospady KRAVICA 60km [wypoczynek pare h]. Wieczorem jedziemy na kamping(4 do wyboru) w  Blagaj koło Mostaru 80km – nocleg
4
16.06 niedz

Wyjazd do PN Biogradska Gora   po drodze możemy zwiedzić, pstryknąc foty w miasteczkach Pocitejl Terbinje, i Monastyr Ostrog którego sie nam nie udało w 2011 zobaczyć – 330km [Eko Katun Vranjak – drewniane domki albo namiot, jesli wolno sie rozbić]
5
17.06 pon

PN Biogradska Gora – wyjście w góry na najwyzszy szczyt – łatwy szlak na cały dzień [Eko Katun Vranjak – drewniane domki albo namiot, jesli wolno śie rozbić]
6
18.06 wt

PN Biogradska Gora

7
19.06 śro

Wyjazd do Berat w Albani  – 362 km – po drodze zwiedzamy miejscowośc Kruja. Jedziemy na kamping w Ura Vajgurore który jest przed Berat, jak będzie czas i siła to można skoczyć do Berat w tym dniu, połazić, porobić foty w wieczornym świetle
8
20.06 czw

Jedziemy do Berat (zwiedzanie) potem do kanionu Pirogosh na rzece Osum (okolice Corowode)   130 km w obie strony, idziemy w kanion, na wieczór wracamy na camping w Ura Vajgurore, nocleg

To tylko pierwsza część z trasy.
Dziś w nocy miałam niespokojny sen, śniło mi się, że coś się niedobrego stało i po przebudzeniu zastanawiałam się, czy dzieci wykupiły sobie jakieś ubezpieczenie. Gdybym nie była nauczona cierpliwego czekania, pewnie złapałabym za telefon i pytała o to. I po co to się wtrącać dorosłym ludziom, na pewno wiedzą, co robią.
Wreszcie rano dostałam wiadomość – (..) Wszystko w porządku, jesteśmy w Albanii, lecimy już nad morze do Ksamil, wczoraj kąpaliśmy się w rzece Osum a Kanionie Pirogoshi.  

Niech mi tu nikt nie napisze, że jestem matka-kwoka!

45 komentarzy:

  1. Moja mama też dawała nam sporo swobody kiedy byłyśmy nastolatkami. Nie zaowocowało to ani gwałtami, nieplanowanymi ciążami, pijaństwem, nrkotyzowaniem i Bóg wie czym jeszcze. Sporo się nauczyłyśmy, bo w końcu na własnych blędach. Fajnie jak między rodzicami a dziećmi jest zaufanie, to procentuje w przyszłości. Jako mama obecnie małego dziecka, już powoli siwieję na myśl, że może za 20 lat moja córka wymyśli sobie odjazdową wycieczkę po np. Irlandii, ale mam czas żeby się na to przygotować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i dałyście radę choć tek komórkowy miałaś chyba dopiero w liceum (jak się nie mylę) więc nie można było sprawdzać, gdzie w danej chwili jesteś i co robisz tylko wierzyć, że o siebie dbasz
      pozdrowienia dla mamy:)

      Usuń
    2. Dzięuję :) Telefon miałam faktycznie dopiero pod koniec I albo na początk II kalsy Liceum, ale mimo niego mama nie wydzwaniała. Teraz raczej to ja do niej dzwonię, czzsem tak po prostu usłyszeć ją :)

      Usuń
  2. Fajna wycieczka tylko już nie na moje siły.
    Ja też nie narzucam się z newsami. Jak nie ma problemu to nie dzwonią i gitara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to zaledwie pierwszy tydzień, dalej jest..dużo dalej;)

      Usuń
  3. To ja chyba jestem matka-kwoka, niestety. Dzieci same dzwonia zeby pogadac jak gdzies wyjada, ale jak nie zadzwonia to o matko z corka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak Wam to wzajemnie nie przeszkadza to nie ma sprawy,
      nie zawsze jest to łatwe
      zobacz, co napisała Agata i Nikki;)

      Usuń
  4. Ależ wycieczka super;)
    Moja mama też nie wydzwaniała do mnie nigdy jak jest cisza to znaczy ze jest dobrze;) Ale fakt że ja też dłuzej niż dwa tygodnie nie widzenia to ciężko znoszę;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię tę piosenkę, lubię Nohavicę, Kurka Domowa nauczyła mnie ... Czerwony Tulipan też to śpiewa po polsku, a my, czasami, wieczorami nucimy ją przy gitarze na tarasie chatki; też nie osaczam moich dzieci, jak jest potrzeba, mówią, dzwonią ... i zawsze chętnie wracają do domu, a ja życia za nich nie przeżyję, mimo, że czasami serce drży ze strachu; sama pojechałabym na taką wycieczkę, ale najpewniej samochodową, bo marzy nam się, a na rowery za starzy jesteśmy; pozdrawiam serdecznie, Klarko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oni również jadą samochodami, na rowery to brakłoby urlopu:)
      Mario, to mnie właśnie uszczęśliwia - zawsze chętnie wracają do domu i wpadają bez specjalnych zaproszeń czy nalegania
      serdeczności:)

      Usuń
  6. Zadna tam z Ciebie matka - kwoka.
    Moja mama dzwoni do siostry po kazda pierdole, doslownie co pol godziny! Szwagier swira juz dostaje! Do mnie na szczescie troche ma drogo, ale jak przylatuje do taty, robi to samo - telefon co 20 minut, niewazne ze jestem w pracy i szef podejrzliwie patrzy... A sprobowalabym nie odebrac. Awantura na calego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też bym świra dostała:(
      pierwszy raz widzę, że ktoś się cieszy z powodu drogich rozmów:D:D

      Usuń
  7. he he....
    jak już to dyskretna kwoka z Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no własnie nie bardzo, nie wiem, czy ten post nie pójdzie do kosza za jakiś czas;)może nie:D

      Usuń
  8. :) masz swój system - dobry system, bo skutkuje:) Ty myślisz oni piszą:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz zdrowe nerwy. Ja na uszach stanęłabym, aby nie puścić dziecka w taką straszną podróż

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no co Ty, przecież oni przygotowują się do tego urlopu bardzo długo i żyją tym wyjazdem, oszczędzają, odliczają dni, wracają tacy szczęśliwi, wypoczęci

      Usuń
    2. Jeżeli to dla Ciebie jest "straszna podróż" to co powiesz na wycieczkę do Zairu, gdzie po 20 kazali nie wychodzić z hotelu jeśli nie ma się broni przy sobie?
      Bez przesady, naprawdę, bo potem z dzieci rosną mamisynki meldujące się co 5 minut.

      Usuń
  10. Matka - kwota? Nie wiem. Ale na pewno DUMNA Matka :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja bym cały czas na szpilach siedziała - nie spała, nie jadła, tylko czekała na telefon ;-)Wycieczki synowi zazdroszczę, sama bym się nie odważyła, chyba? Może kilka lat temu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ee no, tak bardzo to nie, przecież to urlop a nie operacja na otwartym sercu:D

      Usuń
  12. Oj Klarko to ja jestem matka kwoka. Ma być mail co dzień, może być jedno słowo, jeśli nie ma wysyłam sms lub dzwonię wieczorem po pracy. :) Mówię zawsze jedno słowo: - np -jestem- wystarczy ale ma być i już.
    A tak to nie narzucam swojej obecności i dużo wolności córka miała w domu.
    Najbardziej jednak się mi d... ehem trzęsła gdy jechała przez całą Europę na prom i do Szkocji, na szczęście nie sama, ale mimo wszystko było mi trudno, albo gdy zimą w Alpy wymusiłam by do samochodu w Niemczech zamówiła łańcuchy, ale i tak się starałam myśleć pozytywnie :)), "powsinoga" ta moja dziewczyna straszna. :))
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całkiem sama podróżuje? jeśli tak, to nie dziwi mnie wcale Twoje zamartwianie się, samemu jest o wiele trudniej niż w grupie przyjaciół

      Usuń
  13. Fajna matka jesteś, już na pewno nie kwoka :).
    Ale jak bym miała zły sen, to pewnie bym szukała kontaktu, chociaż normalnie to dałam wolność młodej, dzwonię raz na kilka dni, raczej ona dzwoni, jak ja się za długo nie odzywam :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. a tym razem wzięli wersję lux rowerową z parasolkami? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam oj tam, o parasolkę Asia się martwi;)

      Usuń
    2. W tym momencie skrzywiłaś mi myśli i przestałam myśleć o moknięciu, a o parasolkach na czterech kółkach :D Względnie podwójnych :D

      Usuń
  15. Kiedy mój młodszy brat wyjechał w tym roku pierwszy raz na samodzielne ferie i to z... dziewczyną, to mama siedziała jak na szpilkach, ale co ja przeszłam, to sama bym się o takie reakcje nie podejrzewała. Jeśli istnieje coś takiego jak siostra-kwoka, to właśnie taką jestem. Ręka świerzbiła do telefonu ale twarda byłam - zadzwoniłam tylko ostatniego dnia, żeby się umówić na odbiór wycieczkowiczów na dworcu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co dopiero musiała przeżywać mama tej dziewczyny:D

      Usuń
  16. Nie, nie jesteś matką kwoką .Byłoby nienormalne gdybyś się nie martwiła i nie była myślami ze swoim dzieckiem,gdziekolwiek ono jest.Ja jestem taka sama.Mój syn nie pozbawia mnie emocji od bardzo młodego wieku,jak nie auto stop to podróże w gronie rówieśników nie tylko po Europie .Samolotem lub samochodem.Parę razy w roku krótsze lub dłuższe wyjazdy.Zawsze się martwię i proszę go o krótkie sms-y .Mam do niego ogromne zaufanie ,ale nie mam zaufania do obcych ludzi.Nie kontroluję,. ale chce wiedzieć że wszystko jest ok.Syn nie ma mi tego za złe,wręcz przeciwnie ,rozumie mnie.Pozdrawiam.Irena Z.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skąd u Was pasja podróżowania? Widziałam zdjęcia z Azji:)
      Napiszę zresztą maila do Ciebie

      Usuń
  17. Od 15 roku życia mieszkam poza domem ( prawie 20 lat). Miałam dużo swobody i właściwie żadnych zakazów. Skoro wolno było wszystko, nie było przeciw czemu się buntować :) Moja Mama nauczyła mnie odpowiedzialności i od najmłodszych lat pozwoliła żyć własnym życiem.
    Myślę,że jesteś wspaniałą mamą, bo Twoje dzieci są odważne, nie boją się świata, radzą sobie w życiu. Dałaś im wolność wyboru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam, u nas tak łatwo nie było, czyli liceum tak jak wszyscy;) przywożenie z imprez itd.
      Tak, jak już pisała Red_Sonia - jest czas nauki i czas zabawy i od nas zależy, czy dziecko będzie chętnie wracać.

      Usuń
  18. Kiedyś byłam wielką zwolenniczką gaworzenia przez telefon, teraz mam go w domu tylko jak niezbędną rzecz. I jest wyciszony. Rzadko odbieram telefony, jeśli mam konkretną rzecz do powiedzenia czy napisania - piszę lub dzwonię. Poza tym telefon może dla mnie nie istnieć. Dobrze że tak nie wydzwaniasz. Ja na telefon mojej teściowej z wesołym "co słychać" mam ochotę wrzasnąć " od wczorajszego popołudnia kiedy siedziałaś u nas cztery godziny nie słychać nic nowego " :D A na ogół nie odbieram, mam małe dziecko i pretekst do profilu "milczy" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale po co siedzi 4godz, co robi w tym czasie? Siedzi w sensie że siedzi czy coś robi? Szkoda, że wobec tego nie możesz zostawić pod babci opieką Mili bo mogłabyś się na chwilę wyrwać z domu;)

      Usuń
  19. Ta wyprawa to na rowerach? Niesamowite! Zawsze podziwiałem takich ludzi, wybierając się na jednodniową wycieczkę rowerową i próbując pozbierać się z bagażem. Wtedy zdumiewałem się: w jaki sposób zabierają się z bagażem ludzie, którzy wyruszają na kilkutygodniowe wycieczki? Niepojęte!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie na rowerach, tym razem samochodami.
      Na wyprawy rowerowe zabierają sakwy, do których musi się zmieścić naprawdę dużo no i..karty płatnicze;)

      Usuń
  20. Och doskonale Cię rozumiem, bo też wyznaję zasadę, że brak wiadomości to dobre wiadomości. Nie jestem kwoką i nigdy nie byłam, wszak moje dzieci samodzielnie zamieszkały już w wieku 16 lat, i to 120 km odległości. Ale to nie znaczy , że gdy wiedziałam o jakieś podróży to się nie martwiłam, szczególnie odradzałam autokary... Szybko też, bo zaraz po uzyskaniu pełnoletności zostali kierowcami własnych pojazdów...stresik był, ale nigdy nie dzwoniłam, ani nie pisałam gdy wiedziałam, że akurat jadą...coby nie rozpraszać ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. :)))) nie jesteś kwoka :)))) normalna jesteś całkiem :)))))
    ja do swojej mamy dzwonię codziennie jadąc rano do pracy, zdaję raport co słychać, Ona jest spokojna i szczęśliwa, że uczestniczy w naszym życiu nie zakłócając go w żaden sposób, a ja spełniam dobry uczynek.
    moja Juniorka wie, że jeśli da znać, co się z nią dzieje, to będzie miała spokój :))))

    OdpowiedzUsuń
  22. Chyba podrzucę ten tekst swojej teściowej. Jestem z moim facetem 4 lata. U mnie w rodzinie panują podobne zasady jak u ciebie. Rzadko do siebie dzwonimy, natomiast bardzo dużo rozmawiamy w domu. Natomiast u mojego faceta w domu nie rozmawiają w ogóle. A jeśli już to się tylko kłócą o to kto ma racje. Od dziecka dużo podróżowałam. Kolonie, wyjazdy z rodziną, ze znajomym. Mama zawsze powtarzała "chcesz jedź tylko uważajcie na siebie". Odkąd jestem z P. wiem, że przed wycieczką najpierw będzie kłótnia. Kłóci się z mamą o to żeby pojechać, bo według niej nigdy go nie ma w domu. Potem ustalamy wszystko, dajemy jej plan wycieczki co do godziny rozpisany. Ustalamy, że będzie jeden sms dziennie pod wieczór. Zawsze kończy się tak, że dzwoni co 2-3 godziny. Pyta co tam po czym się denerwuje, że P. jej nic nie mówi. Zwracałam pare razy uwagę P. że trochę mnie to męczy, bo chciałabym spędzić z nim czas sam na sam. Jednak on twierdzi, że jego mama się bardzo martwi czy on sobie poradzi. Co roku wyjeżdżamy do pracy na wakacje do Holandii. P. każdego wieczoru dzwoni do domu, rozmawiają pół godziny albo i godzinę. Za pierwszym razem bardzo się o to denerwowałam. W zeszłym roku po prostu zostawiałam go przy telefonie i szłam ze znajomymi się bawić. W zeszłym tygodniu pojechaliśmy na koncert do Katowic (mieszkamy we Wrocławiu). P. nie spał ani minuty, bo mama kazała mu pisać jaką stację właśnie mijamy pociągiem/autobusem. Po dotarciu do Katowic dzwoniła 3 razy robiąc wyrzuty, że nie ma go w domu a deszcz pada i ona się martwi. Jeśli jedziemy gdzieś autobusem to zawsze to wygląda tak, że ja oglądam co za oknem a P. pisze smsy z mamą. Szczytem było dla mnie gdy zaprosiłam go do siebie na wieczór. Zrobiłam kolację, przygotowałam świece, seksowna bielizna i w ogóle a mój facet wyszedł porozmawiać z mamą. Nie widział się z nią raptem 5 godzin wtedy. Musiałam to z siebie wyrzucić w końcu :) Kiedyś było mi z tym naprawdę ciężko, bo widujemy się zaledwie jeden dzień w tygodniu, który on i tak spędza rozmawiając i smsując z mamą. Według niego jednak nie powinnam widzieć w tym żadnego problemu, bo jego mama się martwi i musi ją wspierać. Niestety nie bardzo to rozumiem. Jego mama ma męża, dwóch synów, swoją mame i dwie siostry. Moja mama ma tylko mnie i swoją siostrę, a nie martwimy się o siebie aż tak. Nie chce się licytować kto ma gorzej. Przepraszam, że taki nieskładny i długi ten komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja Cię podziwiam, musisz bardzo kochać swojego faceta, skoro to wytrzymujesz

      Usuń

Twój komentarz