piątek, 3 maja 2013

Rysiek i dewotka


Rysiek, a gdzieś ty się żenił? – zapytał Maryjan (tak tak, nie poprawiać, jak piszę Maryjan to Maryjan).
U Kryśki,  Pod Strzechą – odparł Rysiek, dopijając piwo z sąsiadem. 

  Dla krakowian jest jasne -  żenił się w parafii żony. Dla innych taka odpowiedź może być powodem plotek bo jak, pod strzechą? Choć z drugiej strony w tych Bronowicach tradycji trzymają się kurczowo i do dziś krążą legendy o gospodyniach, które z oszczędności dyrdały na Kleparz, choć bilet tramwajowy kosztował tyle, co jajko albo gazeta. Z jajkami, chodziły, serem, masłem i śmietaną, no chyba nie po zakupy? To i dom mogli mieć pod strzechą.

Kiedy mała Krysia mieszkała w Bronowicach, tam, gdzie dziś jest osiedle Widok, bujała dorodna pszenica, w ogródkach domów przy ul. Na Błonie rosły warzywa i spacerowały kury a do tramwaju trzeba było iść niezły kawał.
Kościół był na górce, w niedziele i święta dziewczynki chodziły na sumę ubrane w krakowskie stroje, w Boże Ciało całą procesją szły w dół pod Zielony Most, skręcały w Bronowicką i wracały Lindego. Dziewczynki, czyli Krysia i Stasia, zwana potem Oliwką, chowane były dość surowo przez babkę i matkę, do kościoła prowadzane za rękę, sypały kwiatki w procesjach a Krysia, będąc panienką, nosiła nawet feretron.

Babka pilnowała spowiedzi do przesady i nieraz na dziewczynki krzyczała – jak się Boga nie boisz! – a one wyobrażały sobie, że za pewne przewinienia z miejsca ustrzeli je piorun.
Rysiek, nie ma się co czarować, do kościoła chodzić nie lubi. Chodzi, jak sam mówi, w celach towarzyskich i z miłości. Z praktyk żony się nie śmieje, choć trudno mu się wstrzymać, kiedy słyszy mamrotanie Kryśki szukającej zagubionych rzeczy.

Święty Antoni Padewski
Obywatelu niebieski
Niech się stanie wola twoja
Niech się znajdzie
Zguba moja!

Podśpiewuje Rysiek wówczas piosenkę o zgubionej cnocie pod miedzą twierdząc, że każda forma modlitwy się liczy, śpiew też.
To co, szukasz cnoty czy kluczy?- piekli się Kryśka.

Kiedy byłam dzieckiem, często zdarzało mi się zasłaniać mamą a jeszcze częściej babką, babki to się bały wszystkie moje koleżanki – zaczęła opowieść Krysia. Kiedy więc nie chciałam zrobić czegoś, co mi się po prostu nie podobało, mówiłam, że nie mogę, bo jak się babcia dowie to mnie zbije laską. Potem w liceum miałam koleżanki, które fascynowały się wróżbami, tarotem i czarami. Miałam proste wytłumaczenie – nie wierzę w żadne wróżby i przepowiednie  bo to grzech i koniec.
Tak mi to zostało do dziś – tłumaczyła - nie daję się wciągać w dyskusje o reinkarnacji, czarach i końcu świata. I wiesz, nawet mi się z tym lepiej żyje. Po co mam się wraz z innymi nakręcać, bo ktoś przepowiedział koniec świata, lepiej wierzyć, że nie znamy dnia ani godziny.

Rysiu, jak Ty się Boga nie boisz to zawsze możesz powiedzieć, że boisz się mnie bo cię biję  i dlatego nie idziesz na wódkę! – dokończyła, nawet nie przypuszczając, że on dokładnie tak się tłumaczy.

No, prawie tak, czyli – nie piję, bo mi Kryśka nie pozwala, po ostatnim razie przysięgałem, że więcej pił nie będę. I nie pije więcej, tylko mniej, po prostu czasem piwo z Maryjanem.

20 komentarzy:

  1. Ja też jestem takim wytłumaczeniem mojego męża - żona się wścieknie, więc mowy nie ma!
    A ja wcale się nie wściekam : ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rysiek i jego Krysia są nie tylko piękni ale też uzupełniają się jak klik-klaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To byłem lepszy od gospodyń z Kleparza, bo ja chodziłem do Bronowic aż z dworca głównego. Tam dopiero, pod wiaduktem wsiadało się do busa co jechał do Będkowic. Nie było na bilet tramwajowy a wspinać się chciało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, tak, jesteś lepszy. Co ja się najeździłam spod wiaduktu:(

      Usuń
  4. Victory... Statuetki:) za.....co tylko się zamarzy.
    Nieco inna wersja....rodowa. O wiele bardziej prawdziwą patrząc....
    PS co u....Kotów: Menel?i Miauuuukot? Na banicji czy....pilnują kogoś? Np. Rysiów.
    IzaR

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. dwustronny obraz na postumencie

      Usuń
    2. Aż musiałam sobie sprawdzić. Jak to człowiek codziennie czegoś nowego się uczy, no! :-)

      Usuń
  6. Rysiek jest super i Krysia jest super, stare dobre malzenstwo .
    Nawet jesli nikt z tego poezji nie pisze, pod balkonem codziennie nie spiewa i koronek do calej hostorii nie doszywa to wiadomo o co chodzi .
    Wszysko jasne:)
    a ile oni sa juz lat po slubie:)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem dokładnie bo nie pamiętam, nie chcę zrobić błędu, musiałabym przeczytać od początku wszystkie rozdziały, myślę, że tak z 20 lat

      Usuń
  7. Fajna z nich para, na pewno nie wieje u nich nudą, a to wielki pozytyw :)
    Serdeczności zostawiam Klarko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. no i Kryśka chłopa wychowała. Ja się wstydziłam mówić, że mi Mama zabrania i często dawałam się wciągać w głupie zabawy :-/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana Klarko

    Napisz coś o kotach!!! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  10. no Klarko,o Krysi i Rysiu mało było ostatnio a my zawsze czekamy!:)
    zapraszam do siebie na chwilke w wolnej chwili,w ten długi weekend! kuferekanette.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  11. Te o Krysi i jej Rysiu są faktycznie fajne, ale ja najbardziej lubię o kotach :-) Dzisiaj dotarłam w archiwum do września 2010 i widzę kurcze, ile ja czasu straciłam Cię nie czytając. Szczyt po prostu .
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chcę Cię martwić ale jednak na pierwszym blogu o kotach jest więcej niż tu;)

      Usuń
  12. Świetne! I świetnie napisane. Trafiłam tu przypadkiem i muszę powiedzieć, że to (dopiero) drugi blog, który mi się spodobał. Pierwszy jest "Emki". Trzymaj tak dalej:-).

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach, jeszcze blog ani.m. jest całkiem ok:-).

    OdpowiedzUsuń
  14. Z "tych praktyk" śmiać się nie warto, bo Święty Antoni jest bardzo skuteczny. Nie zdarzyło się jeszcze, by mnie zawiódł. Zwłaszcza, że gdy coś nie ma szansy się znaleźć, nigdy o pomoc nie poproszę:-))))))))).

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz