czwartek, 11 kwietnia 2013

mnie tam nic nie rusza

Pozwolę tu sobie zacytować wybrany na szybko kawałek z pierwszego bloga wraz z komentarzami. Robię to po to, by pokazać, jak tam wyglądała dyskusja. Chce mi się śmiać z samej siebie ale i tak bardziej z tych, którzy czuli wówczas powołanie, aby uświadomić mi, że nie powinnam pisać. Celowo nie wkleiłam całej dyskusji. Kawałek taki sobie, szału nie ma, ale nie ma też powodu, by tak jechać po autorce. Obrońcom  serdecznie dziękuję i mam ochotę serdecznie wyściskać wszystkich, którzy ze mną zostali tak długo.
Teraz rozumiecie, dlaczego nie bardzo przejmuję się różnymi docinkami? Kwestia przyzwyczajenia.



I wszystko się popsuło

Klaudia była wściekła, bo jej mieszkanie kolejny raz zalała woda z zepsutej pralki. Za pierwszym razem Mateusz coś tam pogrzebał, potem przyprowadził kolegę, który ponoć znał się bardziej i obydwaj na zmianę zbierali wodę próbując uruchomić sprzęt aż wreszcie się im udało. Dziewczyna nie chciała mu robić przykrości, bo prościej by było wezwać fachowca lub kupić nową pralkę, ale skoro chciał pokazać, jak się na wszystkim zna to proszę bardzo – walcz!
Po kilku praniach historia się powtórzyła – łomot wirowania słychać było  w całej okolicy a za chwilę podłoga znów była zalana. Dziewczyna tym razem znów chciała zadzwonić po fachowca, ale Mateusz  zapewniał, że się tym zajmie i to w najbliższym czasie. Nie zajął się  aż kiedyś wspomniała o tym w obecności jego ojca, który się zdziwił – pralka chyba kosztuje grosze, jaki jest sens się męczyć?
- Dla jednych grosze a dla innych cała pensja – wtrąciła mama Mateusza, która najlepiej ze wszystkich orientowała się w cenach.
 - Ludzie sami naprawiają sprzęt, nie każdy ma takie lewe ręce jak ty – dodała jadowitym głosem i zaczęła opowieść o sąsiedzie, który wszystko w domu potrafi zrobić sam.
- Jak chcecie to wam mogę pomóc – zadeklarował Tadeusz choć nie wiadomo było, czy chce młodym kupić nową pralkę czy naprawić starą.
- Ty to na pewno pomożesz, chyba jeszcze bardziej zepsuć! – jego żona i tym razem mu nie darowała.
Pralka się psuła złośliwie zawsze wtedy, gdy Klaudia miała pełen kosz brudnych rzeczy a jej szafa wyglądała jak po pakowaniu na długie wczasy. Tym razem było podobnie. Mateusz miał ważne  zajęcia i pamiętając obietnicę ojca, zadzwonił do niego.
- Tato, ja nie dam rady a Klaudia się wścieka bo znów jej zalało mieszkanie, czy mógłbyś tam podjechać i jej pomóc?
Tadeusz zapukał i wszedł na wściekłe „proszę cumować”! Roześmiał się i stał z tym uśmiechem na twarzy, bo to, co zobaczył, wprawiło go co najmniej w zakłopotanie.
Klaudia stała na środku mokrej podłogi. Na gołe nogi miała włożone wysokie gumowe kalosze i była prawie naga. Te satynowe ciemnozielone bokserki, które na sobie miała, były niesamowicie seksowne, biały top na cieniutkich ramiączkach bardziej odkrywał niż zasłaniał jej ciało a w połączeniu z  kaloszami całość była niezwykła.
- Myśli, że jestem tak starym dziadem, że widok kobiecego ciała już nie robi na mnie wrażenia czy co? – przemknęło mu przez głowę.
- Przepraszam pana, zaraz się ubiorę, tak mi się wygodniej zbierało wodę – tłumaczyła się widząc jego spojrzenie i jednocześnie zrzucając z nóg kalosze. Mignęły mu jej szczupłe, opalone, bose stopy, zobaczył smukłe uda, pasek gładkich pleców nad zielenią atlasu i już zniknęła za drzwiami sypialni.
Zanim wróciła, załatwił przez telefon to, co trzeba i poprosił o kawę. Rozmawiało się im zupełnie inaczej niż u niego w domu. Nigdy wcześniej nie widział w Klaudii kobiety bo była dziewczyną jego syna a dziś nie mógł od niej oderwać wzroku. Kiedy nachyliła się nad nim, poczuł zapach jej włosów i wiedział, że trudno mu będzie ten zapach zapomnieć. Rozmawiali o jej samodzielności bo ona nie ma już rodziców i od kilku lat była całkiem sama. Spoważniała i zasmuciła się wspominając ojca a on ujął jej dłoń w geście pocieszenia i gładził jej nadgarstek czując pod palcami cieniutkie żyły.
 Wypili  espresso, potem herbatę a  hydraulik kończył montować nową pralkę.
Te dwie godziny całkowicie zmieniły życie nie tylko Tadeusza.

74 Komentarze










  1. w opisach i dialogach daje się zauwazyc lekkość pióra, życzę wyrobienia sobie podobnej lekkosci w wyborze tematyki oraz poprawy orginalnosci




    bosze, głupszego tekstu to ja na onecie nie czytałem,


63 komentarze:

  1. No,komentarze stawiają na nogi.
    Oskarżenie o grafomaństwo jest zawsze popularne i chętnie nadużywane.
    Przeciwności jednak jak widać wzmacniają
    Pozdrawiam autorkę

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja po takiej 'fali' chyba dałabym nogę, ale dobrze, że wytrwałaś. Mniej te grafomańskie ataki nadal. :-))) Bardzo przyjemnie się je czyta.

    (po 50)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama się dziwię jak to znosiłam. Teraz bym się nie szarpała tak.

      Usuń
  3. Zwykła zazdrość, że sami tak nie potrafią, albo się wstydzą upublicznić. A mnie się podoba. I już. I poproszę więcej takich GRAFOMAŃSKICH napadów. ;)
    P.S. Jak się skończyła historia Klaudii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zastanawiam, jak skończyła się ta historia. Klarka był ciąg dalszy? Szukałam w archiwum onetu ale nie znalazłam...

      Usuń
    2. nie pamiętam, przeszukałam cały notatnik z 2010 roku i są imiona bohaterów ale tylko tyle. Być może napisałam i gdzieś się zawieruszyło. Ale za to znalazłam hasła do liczników.

      Usuń
  4. Jak się nie podobało to po co czytali i komentowali ??
    Tyle blogów do dyspozycji
    a oni koniecznie chcieli u Ciebie zostawić swoje mądrości ?
    Ciekawe zjawisko...
    Nie podoba mi się , nie komentuję,
    a niech bloger sobie pisze co chce...

    Tekst był bardzo dobry , wystawię Ci laurkę...:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja! ale się komentujacy wzbili na wyżyny krytyki! pełen profesjonalizm!!!oni na pewno tylko u Prousta znajdują godną siebie strawę duchową- o ile oczywiśćie zrozumieją ;-))
    serdeczne, Klarko!

    OdpowiedzUsuń
  6. czyli jestem fanką grafomanii... no no... nieźle - pisz dalej!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż za lekkość pióra u komentujących... jaka oryginalność, polot, aż zwala z nóg, takie ogromne wrażenie wywiera... No ja bym chyba tak nie umiła....(celowa literówka)...

    OdpowiedzUsuń
  8. niezły ubaw, komentarze, że w ramki oprawić;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż, no wypada po przeczytaniu zacytowanych komentarzy tylko się uśmiechnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. :))tak to jest z tekstami na głównej ;) Zmuszają innych do oceniania i wyrażania własnego zdania, bo taki musi coś napisać, inaczej się udusi gdyż żółć go zaleje ;P
    Żal tylko taki, że wiele fantastycznych blogów już zniknęło, bo autorzy nie potrafili "to błoto" z siebie strzepnąć i robić swoje...
    Dobrze Klarko, że nic Cię nie rusza, choć to nic nie jest aż takie pojemne jakby się wydawało, bo na chamstwo reagujesz nie tylko wobec siebie, ale i innych też. I szacunek dla Ciebie mam duży- za to, i nie tylko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tym samym pomyślałam - wielu przez to nie wytrzymało a portal nie ruszył palcem, by coś z tym zrobić, przeciwnie, miałam wrażenie, że im gorzej się dzieje, tym lepiej dla portalu.

      Usuń
    2. Jak sama tam napisałaś, im głupszy tekst tym lepiej płacą ;)

      Usuń
  11. pamietam ten post w oryginale;)
    nie wiem czy onet ciągle ma taką politykę z tymi postami na pierwszej, bo przestałam zaglądać;) ale całe rzesze krytyków dla samej krytyki to tylko tam;)
    Dziś P. Piekrska też o tym wspominała na swoim blogu;) żółć, to chyba rzeczywiscie najbardziej polskie słowo;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, w sieci łatwo komuś dokopać kryjąc się za wymyślonym nickiem, który szybko można zmienić. Tylko zawsze zastanawia mnie po co? Może to próba dowartościowania? Tylko ja dziękuję za takie dowartościowanie. Tak jak Jasna mówi: tyle blogów, to po co się męczyć i czytać to co nie pasuje..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. udało mi się to ogarnąć, gdy zrozumiałam, że to, co ktoś pisze, najpierw świadczy o nim. Bo co można pomyśleć o takiej oleńce? nic dobrego.

      Usuń
  13. Klasyczny przykład "mieszanych uczuć" - sam miałem coś podobnego. Po wywaleniu tekstu na główną stronę Onetu (zdarzyło się kilka razy) cieszyłem się, z nowych czytelników a jednocześnie irytowałem idiotami, co to nawet nie potrafią przeczytać ze zrozumieniem, ale muszą swoje "mądrości" w postaci epitetów w komentarzu zostawić. Mnie to jedynie irytowało, ale niektórzy takie komentarze brali na serio do siebie i się nimi przejmowali. Na szczęście z Onetem się rozwiodłem i jest spokój. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się przejmowałam, wiedziałam, że rodzina czyta i jej im tak samo przykro, wiele razy właśnie z tego powodu zamierzałam skasować blog

      Usuń
  14. Ojacie, bardzo spodobała mi się Twoja rada dla oleńki. Ciekawe jest to, że przeczytali te "farmazony" do końca! Wciągnęło ich, że hej!!!
    No to jaki był ciąg dalszy???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie pamiętam, nie wiem, chyba odpuściłam i nie pisałam o nich więcej

      Usuń
  15. Zależy...od drogi,którą pójdzie. Mówię poezją księdza Twardowskiego. Polecam twórczość.
    Bardzo- jak w szkole.
    Ps Sprząta każdy po swoich.
    Iza R


    OdpowiedzUsuń
  16. He, he, he.... nie ma to jak wytrwały czytelnik na onecie!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  17. buahahaha uśmiałam się z tych komentarzy. Po co pisać takie rzeczy (w sensie takie komentarze? Ale dyskusje na onecie po prosu mają swój poziom ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cena i urok onetowej popularnosci:))))

    OdpowiedzUsuń
  19. Dawno temu przestałam się dziwić powiedzeniu - głupi jak komentarz na Onecie. Bez podstaw tego powiedzenia wszak ktoś nie wymyślił, co widać na powyższym przykładzie.
    Oraz lubię Twoje grafomaństwo i wymyślane przez Cię hitorie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie :) wystarczy napisac "lubię Twoje grafomaństwo" i niech ktos sie doczepi, ze to pisane z checia podniesienia sie samemu w swoich oczach czy pisane ze zlosliwoscia (do siebie)?
      Wg mnie krytyka potrafi najbardziej rozwijac. Czy to byla aby sluszna okazuje sie znacznie pozniej :)
      Dalszych osiagniec pisarskich jesli Ci, Klarko, sprawia to przyjemnosc... inni niech sie dostosuja.

      Usuń
  20. Bardzo dobre opowiadanie. A komentarze ubożuchne.
    Smutni są ludzie i tacy przekonani że są wspaniali i mądrzy. Wielu ludzi powinno nosić wytatuowane na ramieniu.
    JA WIEM WSZYSTKO i mam prawo do sądzenia osądzania i wyrokowania, bo wiem wszystko. Choć wszyscy mamy prawo tylko do własnego zdania. Moim zdaniem więc - napisałam je już wyżej. :)
    Opowiadanie kiedyś czytałam i bardzo mi się podobało.
    Pozdrawiam Klarko.
    Elka

    OdpowiedzUsuń
  21. He, he, najbardziej mi się podobały komentarze: "po co się pisze takie bzdetki, w jakim celu wymyślasz te farmazony, po co pisać takie bajki" albo "wymyślam lepsze sytuacje" Chciałoby się doradzić po prostu - nudzą cię bzdetki, farmazony - nie czytaj, nic prostszego. Wymyślasz lepsze - to dobrze, pisz również.

    Tak - jest w tych komentarzach dawka agresji i dodanie sobie wartości przez poniżenie kogoś innego.
    Nawet gdy się racjonalnie wytłumaczy, że to po prostu głupi komentarz, bo ktoś chciał wyładować agresję, to i tak może boleć autorkę tekstu - bo agresja w nią trafiła.
    Pozdrawiam, Klarka
    Ella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadza się, było mi przykro i zanim nauczyłam się bezceremonialnie usuwać złośliwe i wulgarne zaczepki, kosztowało to dużo i było trudne, bo jeśli nie odpowiadałam na blogu, pisali do mnie na maila, często ze specjalnie do tego celu założonego adresu. Nie byłam w stanie pojąć, po co.

      Usuń
  22. Od samego początku piszę na Bloggerze, może nie jest idealny pod względem technicznym, ale ma znacznie kulturalniejszych i bardziej rozgarniętych czytelników. A ja jakimś dziwnym trafem wolę jakość niż ilość - w przeciwieństwie do wielu osób, partii, grup wyznaniowych.
    Uważam, że lepiej mieć kilku mądrych i życzliwych odbiorców niż cały tłum półgłówków.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. technicznie jest dużo łatwiejszy do ogarnięcia, tam się nie da prawie nic zrobić, nawet tekst jest trudno podlinkować a do tego te reklamy wyskakujące jak diabeł z pudełka

      Usuń
  23. na onecie odkąd pamiętam tak było. a jeszcze jak tekst był polecony.....matkomojajedyna!. dobrze, że onetu nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak bardzo ci ludzie musza sami siebie nie lubic ,skoro musza komus dokopac, zeby sie dowartosciowac.

    OdpowiedzUsuń
  25. Pamiętam jeszcze te ataki dywanowe podobnych komentarzy podczas polecania moich tekstów na Onecie, na początku bardzo się tym przejmowałam, potem jakoś dawałam radę, ale odetchnęłam od kiedy przeprowadziłam się na bloggera, czytelnik inteligentny to skarb, a czytelnik z klasą to skarb wysokiej próby. Wolę mniej, ale jakościowo lepiej :)

    Pozdrowienia i z przyjemnością poczytam dalsze Twoje "grafomaństwo"! :)

    OdpowiedzUsuń
  26. No, tak :) Dorobiłyśmy się wszystkie na tych poleceniach. Ja dwa razy byłam w Meksyku, kupiłam nowe BMV i wybudowałam dom :D Onet nam dobrze płacił ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja tu posiaduję od niedawna,przychodzę jak do dobrej koleżanki na kawę:)Nie znam tych problemów z onetem i komentującymi.Ale cieszę się,że twoje"pióro"tak się rozwinęło od tamtej pory,naprawdę:)))Pozdrawiam,Basia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Ci, bardzo mnie cieszy takie przychodzenie na kawę:)

      Usuń
  28. no to której się w domu psuje pralka? ;) :D
    Klarko dopisz dalszą część grafomanko :P

    OdpowiedzUsuń
  29. Zwykla zazdrosc przebija przez te komentarze! Ludzie wiedza, ze aby napisac takie opowiadanko potrzeba wyobrazni i wlasnie lekkosci piora, zwanej potocznie talentem. Sami nie posiadaja ani jednego ani drugiego, wiec chca zdolowac kogos kto posiada...
    Pamietam ta historyjke jeszcze z Onetu i bardzo mi sie podoba, jest taka "zyciowa". Ale dobrze, ze z tamtad ucieklas, bo trafienie na pierwsza strone Onetu to jak wpuszczenie w mrowisko, auc!

    OdpowiedzUsuń
  30. Znam to na mnie też spadł grad jaj na Onecie, jak raz polecili jeden z moich tekstów, było to jakieś 2 lata wstecz. Czasami mi tego brakuje, ale co tam :p

    OdpowiedzUsuń
  31. Słyszałam te opinie o onetowych komentatorach, że też im się chce.....

    OdpowiedzUsuń
  32. no tak wielu debili w jednym miejscu to ja nigdy nie widziałem!!! pamiętam ten wpis, bo bardzo mi się podobał... pamiętam ciąg dalszy ale nie umiem znaleźć dowodów, więc może to się urodziło w mojej wyobraźni... ale był fajny i zaskakujący:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znalazłam pierwszą część http://klarka.blog.onet.pl/?p=575 i mam jakieś mgliste wspomnienie, że pisałam dalej ale nigdzie nie ma a tytułu nie kojarzę

      Usuń
    2. Ta pierwsza część jest jakby drugą częścią, ponieważ w pierwszej jest skutek a w drugiej przyczyna owego skutku :)

      Usuń
  33. Tam jest jeden komentarz, który brzmi "zboczone i gorszące" o jak ja bym chciał, by ktoś chociaż raz coś takiego u mnie napisał. To wielka pochwała

    OdpowiedzUsuń
  34. nigdy nie znosiłam jak mnie wp wywalała na pierwszą stronę zwłaszcza że miałam na blogu włączony zakaz kopiowania .Komentarze - samowola w każdym calu .a że ja sobie tego nie życzyłam pisałam monity do ,,dyrekcji wp" że sobie nie życzę i tak oto zaczęłam hasło wklepywać w momencie wywalenie mojego bloga na czołowe .

    po wielu latach blogowania przeniosłam sie na obcy mi portal

    OdpowiedzUsuń
  35. Klarko, zazdrość, zazdrość przez nich przemawia...

    OdpowiedzUsuń
  36. Jakieś te komentarze smarkaczowskie, byle dociąć. Zupełnie nie rozumiem takiego postępowania. Dobrze, że się nie dałaś, bo jednak dołujące były.

    OdpowiedzUsuń
  37. A właściwie dla czego to przypomniałaś?

    OdpowiedzUsuń
  38. Klarko ja podczytuję twój blog chyba ponad rok ale dopiero teraz zdecydowałam się skomentować. Uwielbiam tu zaglądać piszesz tak życiowo - odnajduję tu moje dzieciństwo, niektóre posty jakby wyjęte z mojej głowy tylko ja nie umiem tak napisać, potrafisz mnie rozśmieszyć i wzruszyć do łez. Pisz dla nas dalej i nie przejmuj się komentarzami ludzi którzy uwielbiają komuś dowalić żeby poczuć się lepiej.
    Beata nowohucianka :)

    OdpowiedzUsuń
  39. A pamiętasz jak Ci w mailu napisałam, co byś się gamoniami nie przejmowała? Tekst zapamiętałam, bo od niego zaczęłam Ciebie czytać.Więc jeśli Twoje pisanie jest grafomanią i zboczeniem, to ja jestem zboczoną grafomanką, która każdy dzień zaczyna od lektury ulubionych blogów. Na mojej liście wciąż jesteś pierwsza (moja siostra jest po za konkurencją)bo byłaś pierwszą osobą, której blog zaczęłam czytać. I dobrze,że Cię na główną onetu dali - inaczej nigdy bym na Twój blog nie trafiła:-).
    Pozdrawiam w końcu wiosennie :-)))

    OdpowiedzUsuń
  40. Ależ ludzie nie mogą przełknąć, że po pióro, czy klawiaturę siegają nie tylko profesjonaliści, jak nie znoszą, gdy komuś pisanie sprawia radość, jak nie mogą strawić, że ktoś ma więcej czytelników, komentarzy, dobre samopoczucie i na siłę próbują zgnoić każdego, kto wystawi nos przed szereg i robi coś fajnego.
    Nie zwracaj uwagi na tą niedowartościowaną bandę, która leczy kompleksy srając chamskimi komentarzami - ci ludzie nie mają nic sensownego, poza poprawianiem sobie humoru za pomocą wyżywania się i śmiechu kosztem innych.

    OdpowiedzUsuń
  41. Podoba mi się to opowiadanko. Działa na wyobraźnię, jest wyraziste, można je prawie zobaczyć.
    Komentarze niewarte komentarza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie się też podoba, cóż zrobić. Mądra baba z ciebie, Klarko.

      Usuń
  42. Wiesz, kiedys napisałam taki post pod tytułem: Pochylam się nad anonimem, a przypomnialo mi się to po przeczytaniu tych komentarzy, które wkleiłaś. Zawsze zastanawiał mnie fakt, że ludzie bardzo lubują się w dokopywaniu innym. Gdy mi się coś nie podoba, nie czytam po prostu, wiecej - omijam szerokim łukiem takich autorów. Jeśli tekst mi się podoba, a mam jakąś merytoryczna uwage ( subiektywną oczywiście, bo nikt monopolu naq obiektywizm nie ma) to zamieszczam ją normalnym jezykiem, starając się jak najmniej dotknąć piszącego. Ale to chyba kwestia pewnej wrażliwości, nie wiem. Z ta w naszym narodzie - nie najlepiej. Wnioskuję, ze ci wszyscy komentujący to jacys wielcy masochiści. Oni nie chcą, ale przecież muszą czytać i się pastwić. Cieszę się, że masz dużą odporność. Czasami myślę, że tylko tacy ludzie - o dużej odporności psychicznej - moga pisać w necie, bo ta przestrzeń jest bardzo agresywna. Tak trzymaj, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  43. Szału rzeczywiście nie ma, gdy o sposób ujęcia tematu idzie. Niemniej styl odznacza się tą charakterystyczną lekkością, którą mamy okazję podziwiać teraz. Przecież to były początki. W gruncie rzeczy nie temat jest istotny, tylko sposób przedstawienia. Możesz być z siebie dumna, że tak literacko ewoluowałaś.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz