piątek, 15 marca 2013

znów o tych kotach


Ta mała kotka, która nie jest nasza, na pewno zna się na zegarku. Kiedy tylko Krzysiek wjeżdża do bramy, ona nie wiadomo skąd przybiega i czeka koło garażu. Potem asystuje, biegając za nim przy pakowaniu samochodu na jutro, co nie zawsze dobrze się kończy. 
Kociarze wiedzą o czym piszę – kot plączący się pod nogami uczy człowieka szurania i ostrożnego chodzenia, choć mnie się wiele razy zdarzało nadepnąć na zwierzaka bo  nie umiem chodzić wolno i ostrożnie, a wtedy jest wrzask nieludzki.  

Niesie więc Krzysiek przed sobą kilka zgrzewek kawy, chodniczek śliski, w ręce zimno a przed nim biegnie ta mała i tak chodzą w kółko – garaż, samochód, piwnica. Kiedy on się zatrzymuje, ona również przystaje i patrzy wyczekująco a gdy on coś liczy stojąc, mała miauczy, poganiając go.  Wreszcie  kończy załadunek i wsiada do auta, aby wjechać do garażu a ta mała biegnie na ganek i siada na belce.

Krzysiek wchodzi do domu i pyta, czy jest coś dla głodomora a ja odpowiadam niezmiennie – nie karm obcych kotów! Chyba dawno uznał, że ta mała nie jest obca bo bierze miskę z karmą i wynosi na ganek.

Przez ostatni miesiąc Kiciulek zachowywał się jak prze-łobuz, skakał po półkach, strącając z nich co się dało strącić, polował na nas w korytarzu (nie ma śmiechu, idzie sobie człowiek i niesie kubek z gorącą kawą a zza drzwi znienacka wyskakuje małe głupie i biegiem przez dom, i huzia na fikusa aż liście lecą a robaki z ziemi kwiatowej mdleją z przerażenia), potem z rozpędem na szafę tylko po to, aby z niej skoczyć na akwarium i z powrotem na szafę.
Wreszcie kończyło się tym, co zawsze, czyli za futro i na pole. Tam przeważnie nie tylko marznie ale i dostaje łomot od innych kotów. Potem jest grzeczny przez jakiś czas, aż się boję, czy wszystko z nim w porządku. 
tylko na kocyku!
Proszę - da się nie rozwalać na pościeli? Da się!

19 komentarzy:

  1. mądry kotek:)i chyba juz Wasz:)
    ja jakoś mam dystans do zierząt,boję się ich:/ Kilka razy mnie jakiś pies ugryzł,pewnie poczuł,że się boję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest lekko z takimi kociakami, które plątają się pod nogami. Moja własna, prywatna, osobista siostra miała kiedyś takiego sierściucha i kilka razy zdarzyło mi się nań nadepnąć. Pisk był taki, że co wrażliwszy mógłby zawału dostać. Lubił włazić pod nogi zwłaszcza wtedy, kiedy wnosiłem coś dużego przed sobą i miałem ograniczone pole widzenia. Normalnie kamikadze. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie śpi , co za dobrze wychowany kotek :-)))
    I tak powolutku gromadka się powiększa ....

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecież te koty nadzorują trasę jaką porusza się człowiek, sprawdzając łapkami podłoże tuż przed idącym. To tylko z naszej perspektywy wygląda tak jak belątanie siępod nogami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Do mnie też zagląda kor sąsiadów. Coraz bardziej pewny swego. Staje na dwóch łapach a przednimi opiera się o szybę okna od tarasu. Patrzy potem uważnie w głąb domu.
    Żona gotowa uchylić drzwi, a ja mówię
    - Nie karm obcych kotów.
    Szczególnie że kot sąsiedzi i zadbany.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. te mdlejące robaki z ziemi kwiatowej powaliły mnie zupełnie;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo miałam napisać! Klarko , uwielbiam Cię;))

      Usuń
  7. One chcą zwrócić na siebie uwagę,mądrale.Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  8. dzień dobry, mój kot też znał się na zegarku i do tego na samochodach. teść opowiadał że cały dzień kota nie było a jak się zbliżała się godz.17 to się pojawiał nie wiadomo skąd, kiedyś wracamy wcześniej i widzimy jak nasz kot po polu chyba za myszą skacze, jak zauważył nasze auto to już nic go nie interesowało, tylko biegiem do domu.taki z niego bystrzacha był, był - bo w grudniu wyszedł domu i nie wrócił, może z wiosną wróci....jego miseczka czeka...:((

    OdpowiedzUsuń
  9. A moja koleżanka-sąsiadka opowiadała kiedyś, że jej kot tez tak miewa - w pewnych sytuacjach...
    No i masz! U mojego Rysiulca zaobserwowałam od czasu do czasu takie same szaleństwa: z pokoju do kuchni, z półki na komodę, w górę i w dół, tam i z powrotem, aż go wyrzuca na wirażach :)) A po chwili zawsze taki sam finisz - w kuwecie! (ha ha, może to dla "domowych" kocurów taka kocia metoda na zaparcia ;D)

    - a co do kociego nieludzkiego wrzasku, to u nas (chociaż szuram i ostrożnie chodzę) zawsze dołącza do niego wrzask ludzki! - jednakowe zaskoczenie, u kota i człowieka ;)

    eM.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak naszą kicię weźmie wariactwo, to też lata po domu z głośnym gruchaniem i miaukaniem, bawiąc się :).
    Najważniejsze, że wtedy jest w dobrym humorze i wiem, że wszystko z nią w porządku :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hehe u nas zawsze na kocyku się zaczyna a na poduszce się kończy :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja uwielbiam koty. Miałam dwa. Teraz mam psa.
    Lubię przytulić się do takiego futrzastego miauczącego Cudaka.
    Zapraszam do siebie: www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    Pozdrawiam!

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  13. Ktoś mi wczoraj opowiadał, że miał przy domu 3 koty. I codziennie, gdy tylko wybijała 13-ta godzina, wszystkie 3 własne plus jeszcze jakaś ilość nie-własnych zbiegała się do misek. Jak na dzwonek jakiś. Wierzyć mi się nie chciało... I proszę - właśnie rozwiałaś moje wątpliwości. Jednak możliwe... :)

    OdpowiedzUsuń
  14. I to ja muszę prysznic wszystkiemu?
    Wszystko skończone.
    PS ślicznie pachnie ale.....nie moim zapachem(czy my nie razem o tych mozajkach pudru?)Znowu numerek z psikusem. Chłopaki tak mają...
    Tez zauważyłam ten "związek".....hutniczy niemal.stuk-puk. Nieco nie na miejscu w przypadku....mężatek. Polski? Zwyczaj?
    Iza R

    OdpowiedzUsuń
  15. Taaa... Filemon ostatnio ma szalejącą, lata jak wściekły. I myśli, że ja po 14 h w pracy (ostatnio, niestety...) mam siłę i ochotę za nim ganiać. :)Szczęście tylko, że równo o 22 idzie razem ze mną spać i w nocy jest grzeczniutki ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Moja woli na kołderce ale pod narzutką, albo kurde na mnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Umarłam ze śmiechu przy "robaki z ziemi kwiatowej mdleją z przerażenia" ....
    :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz