środa, 6 marca 2013

większych problemów nie mam


pietruszka przezimowała
Będzie o dramacie  jednostki w społeczeństwie. Czyli o mnie, o! Bo mnie nikt nie rozumie a jak się żalę to się wszyscy ze mnie śmieją. O proszę, już użyłam dwóch ważnych informacji o tym społeczeństwie -  „nikt” i „wszyscy” czyli tak naprawdę do kogo mam pretensje?

Tekst będzie długi i zawiły i dlatego już tu proszę, aby nie pisać w komentarzach – ale tak naprawdę to o co ci Klarka chodzi?

Mój sąsiad jest bardzo pracowitym starszym rolnikiem i jak każdy rolnik dba o swoje gospodarstwo. Ma różne zwierzęta, w tym kury. Kura jaka jest każdy wie, właśnie, nie każdy bo dziś ze zdumieniem przeczytałam, że Kasia z Wrocławia nie wie nic o kurach, krowach i innych bydlątkach. Trudno, napiszę. Kury mają dzioby i pazury, znoszą jajka i jeśli nie siedzą całe życie w kurniku, łażą sobie po trawie, drapią pazurami glebę i wydziobują z niej kurze smakołyki. Najchętniej grzebią tam, gdzie ziemia jest świeżo spulchniona.

I tu się zaraz rozegra zasadnicza część mojego dramatu.

Kury sąsiada lubią przychodzić do mojego ogrodu, wydziobywać kocie jedzenie z miski, próbować nasion dopiero co posianych kwiatów, wydrapywać cebulki krokusów wiosną i dokumentnie zniszczyć każdą świeżą rabatę. Lubią też ozdobić podjazd i schody kupami a najbardziej lubią kopać w korze wysypanej pod roślinami koło piwnicy. Co zamiotę chodnik to za chwilę pełno kory.

 Teściowa, gdy się jej żaliłam  raz na ten problem, zapytała podejrzliwie – a którędy przechodzą, bo może nie zamykacie bramy!

 Bramę zamykamy ale zwróćcie uwagę – moja wina, nie sąsiada i jego kur.

Krzysiek czyli gospodarz naszej posesji, widząc, którędy drób przychodzi, usiłował zrobić coś z ogrodzeniem, dosztukował wyżej siatkę od tamtej strony ale te cwane bestie znalazły natychmiast inne miejsce i zanim Krzysiek wrócił z dołu ogrodu gotów na pochwały to kurska już przefrunęły z drugiej strony.

Zamiast pochwał było to, co inni sąsiedzi lubią najbardziej a akustykę mamy znakomitą.

Tak to trwa lat kilka – nie pomagają prośby – od tego zaczęłam – sąsiedzie, tak nie może być, trzeba je zamykać itd.

Ale co taka kura może szkodzić? Co to jest te parę kwiatków?

To stwierdzenie doprowadziło mnie do szału, alkoholizmu i samobójstwa. No dobra, przesadziłam. Poszłam do szopy w poszukiwaniu mojego ulubionego narzędzia czyli siekiery z żółtym trzonkiem. W młodości umiałam zaciupać kurę i oprawić a takich umiejętności się nie zapomina.

No dobra, przesadziłam, rozpłakałam się tylko.

Wczoraj spędziłam pracowity dzień. Ogród położony jest na południe, dlatego już wszystko pięknie obeschło – róże doskonale przezimowały, lawenda też ma się nieźle. Pozbierałam z trawnika kępy świeżo wykopanych pierwiosnków, gdyby nie były tak zdziobane, to już za kilka dni miałabym pierwsze kwiatki, takie wydarte pazurami nie mają szans.

Ptakom się nie dziwię, rzucają się na wszystko, co zielone, więc na te pierwsze pączki krokusów i tulipanów najbardziej, i na świeżo poruszoną ziemię. Tam, gdzie równiutko wygrabiłam.

Ukasz mi doradził – umieść na bramie napis – KUROM I OBCYM KOTOM WSTĘP WZBRONIONY.
ja mam pilnować kur?

53 komentarze:

  1. Pytanie tylko czy kury sąsiada potrafią czytać? Bo obce koty to raczej nie potrafia, ale nie wiem, to ty sie na kotach znasz;)
    Myśłę, ze z ta siekierką to się wybierz na spokojną rozmowę do sąsiada, moze zrozumie aluzje, ze od tej pory co na twojej działce to twoje... wiesz taki rosołek ze swojej kurki to coś;)
    A u mnie też o koko... widze że wiosna ptasi temat na blogach wyzwoliła;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malutka być może mówi "ko ko" na każdego ptaka, i dlatego tak nazwała orła:)

      Usuń
    2. nie na inne ptaki mówi "tasia" - czyli ptasie, dodatkowo "ka ka"(kaczka) babeć (łabedź) kla kla (bocian) i "ko ko" czyli kura, wiec wybór był spory...

      Usuń
  2. Szkoda kwiatów, też bym się wkurzyła i jeśli byłaby taka możliwość sama bym tę siatkę zasłoniła albo wykorzystując do tego chłopa jakiegoś z dwiema zdolnymi łapami do roboty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. one fruwają, nie zbuduję 3 m płotu długiego na 100m

      Usuń
    2. Moja babcia podcinała swoim kurom skrzydła, żeby nie przefruwały na sąsiednie posesje, więc to nie jest tak, że sąsiad nic nie może...Albo Ty Klarko zamiast z siekierą zaczaj się z nożyczkami. Piszę serio ;-)
      fidelia

      Usuń
    3. Też się podpisuję pod tymi nożyczkami zamiast siekiery. Jak sąsiad nie potrafi lub nie chce podciąć piórek, to zrób to sama. Najlepiej niesymetrycznie, przy jednym tylko skrzydle - wtedy na pewno kura nie polata, bo nie złapie równowagi. No i pracy mniej...
      Co roku wiosną "robimy to" naszym kurkom, bo nie lubimy rozdrapanego ogrodu (sąsiadom nie zagrażają, ale naszym uprawom tak). Mają swój spory wybieg i to musi im wystarczyć!

      Usuń
  3. Witam.U mojej mamy był ten sam problem, posypała trutką na szczury, wywiesiła kartkę z taką informacją i poskutkowało. Pozdrawiam i miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kup/ przygarnij pieska, pożycz od kogoś na tydzień. U mojej mamy w domu był ten sam problem, dopóki nasz pies nie sprawdził, jak się im fajnie wydziera pióra z doop. Mały był, krzywdy im nie robił, ale odfruwały przez ogrodzenie dwa razy szybciej niż przyfruwały.
    Po tygodniu dały sobie spokój, nie są tak głupie jak się powszechnie myśli :-)
    Brytusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,z pieskiem ryzykowna sprawa:)U nas ten sam problem,no i piesek sobie poużywał.Niestety trzeba było pokryć koszta straconej sąsiedzkiej nioski,no bo nie wypada...I to na własnym podwórku:(Pozdrawiam.G.

      Usuń
  5. No wiesz, skoro rosół sam do Ciebie przychodzi to wykorzystaj sytuację.Łap kury i zamykaj w jakiejś klatce, ale uprzedz o tym sąsiada, że każda jego kura na Twojej posesji to będzie teraz Twoim rosołem. Przydałby się jakiś pies, no ale skoro nie masz... Możesz jeszcze w czynie społecznym skopać nieco ogródek u sąsiada, to kury będą u niego grzebać, nie u Ciebie.
    Jak dobrze mieć sąsiada- chciałoby się zaśpiewać.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O żesz... Rady Ci nie dam żadnej, bo nie mam pomysłu (poza tym że podoba mi się powyżej opisana podpowiedź Klaudii de). Ale współodczuwam tę bezradność, którą skutkuje cała sytuacja.
    Uśmiechy... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedys mialam kota, ktory byl pogromca kur. W tej sytuacji bylby dobrym rozwiazaniem ( zeby mu sie tylko do cudzych kurnikow nie zachialo lazic- bo wojna z sasiadami gotowa).

    OdpowiedzUsuń
  8. A gdyby tak chociaż same kwiatki przykryć jakąś siatką, metalowym koszem z drutu albo coś? Jak już podrosną kwiatki, to mam nadzieję ich nie zeżrą.
    Ew. jak Ci kura wleci, to jej lotki na końcach skrzydeł skróć, same pióra samym końcu skrzydła zetnij- nie da rady później wysokich lotów uskuteczniać...
    Pies myślę że też byłby dobrym pomysłem.
    Kiedyś w moim rodzinnym gospodarstwie mieliśmy kury i wlecieć to one potrafiły wszystko, zeżreć i zdziobać co tylko było zielonego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój były pies ganiał w Gorcach kury sąsiada ucząc je fruwać. To pomagało na chwilę bo kura ma mały łeb i wszystko zapomina. Potrafi zaś przecisnąć się przez każdą szczelinę. Wiem jak to wk..ia człowieka.
    Najgorsza jest bezsilność.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Przykro to czytać, bo Twoj ogród zawsze taki piękny, dopracowany, a przez ignoranctwo innych zostaje zniszczony. Na kury jest jeden sposób, wyłapać i poobcinać lotki, tak robi moja Teściowa jak jej uciekają z zagrody i wałęsają się po podwórku.
    Psa odradzam, bo psy lubią kopać niestety. Ucięcie lotek polecam, kury nie boli a pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Klarko - tylko siekiera :), przecież wiesz, że rosołek z takiej "kurki" to ambrozja. A i pomysł Klaudi jest znakomity - wywieś kartkę na płocie, że z powodu plagi szczurów została wyłożona trutka - może akurat poskutuje :). A tak naprawdę to szczerze Ci współczuję. A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może kartka z napisem poskutkuje... oby:)

      Usuń
  12. Ambitnie. Wysłałam kilka opinii-będzie porządniej.
    "Piejo kury na koguta
    To je sławno
    Bilgorajsko nuta"
    Znacie ten folklor?
    Nie znoszę kur.....ale ptaszki przywiozę. Z Zeeeland....i o ten Land. GRACE.
    PS Najmniszych szans nie mają.
    Przyjmnie czysto-jakby ktoś do ostatniej chwili szmatką polerował. To takie właśnie zaskakujące pozytywny. A dzień miałam od ucha do ucha rozesmianym. Nie pomyślałam ze będziemy się z bredni smiać.
    Czas zakwitnąć.

    Iza R

    OdpowiedzUsuń
  13. Niech im sąsiad podetnie skrzydła, ale tylko z jednej strony. To naprawdę skuteczny zabieg. Mam kury i ogród. Pozdrawiam serdecznie i łączę w bólu

    Owca Rogata

    OdpowiedzUsuń
  14. Klarko, Twój Ukasz ma świetny pomysł :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ustrzelic to-to i na rosol!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. No niby jaki to problem, ale mnie by szlaczek trafił...

    OdpowiedzUsuń
  17. No, ciekawe czy napis zadziała :D

    OdpowiedzUsuń
  18. wsadzaj kury do klatki, albo gdzie bądź. jak się sąsiad zorientuje, że mu kur brakuje, to może im podetnie lotki?

    OdpowiedzUsuń
  19. No proszę, ile rad na zawołanie :))

    Mnie się też podoba kartka z trutką, bez samej trutki wszakże ;)
    Bo sam na lotki pewnie się nie zgodzi. Z lenistwa.

    A jeszcze jedno...na gołębie działa powieszony na dachu taki bujający się blaszany a la jastrząb - ciekawe czy kury z płotu by wystraszył? :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mama miała ogród warzywny i kwiatki na grzędach a my po ślubie z mężem postanowiłyśmy mieć kury. warunkiem było skrocenie lotek i szczelne ogrodzenie. A wypuszczaliśmy na trawkę jak mogliśmy przy nich stać i pilnować, Kury wiadomo wcześnie idą spać więc wypuszczaliśmy na pól godzinki zanim poszły sobie spać na grzędę. Trzeba duzo zrozumienia ze strony sąsiada. Inaczej się nie da. Współczuję Klarko, bo wiadomo jacy są sąsiedzi. Nie z każdym da sie ugodowo.Pozdrawiam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  21. No właśnie, a gdzie są koty? Na miskę należałoby zapracować!
    (Swoją drogą ja mam konflikt z sąsiadami o mojego kota, który przełazi na ich balkon - tam na pewno jest lepszy widok! Na kota jak wiadomo rady nie ma, jak nie dołem, to górą - zawsze przejdzie. Sąsiad uparł się udowodnić, że da radę się odgrodzić, ale już dał za wygraną. Tyle, że kot szkody nie uczyni, choć sąsiedzi są pewni, że zagląda do zamkniętych garnków.)

    OdpowiedzUsuń
  22. Och , Klarko, ależ mi wzdrydnięć przysporzyłaś :),
    U nas płoty wysokie, a kury rodzicielki męża latać potrafią, że ho ho hooooo ,
    i nawet jedna taką desperatką była, że zasiadła na szycie dachu piętrowego domu sąsiadów. No nie kłamię i nie zmyślam, choć wyglądało to jak w reklamie czegoś tam :). Menż zawołał, ale jak pobiegłam do dom po aparat, by to uwiecznić, to ta niby domowa kura, pofrunęła dziesiąt metrów dalej na ogrody innych sąsiadów.
    No i lataj za taką z siekierą i zdobądź na obiad :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Klarko ja Cię jak najbardziej rozumiem! Też by mnie szlag trafiał. Moja babcia hodowała kury (jakie te jaja były pyszne...) a oprócz tego miała piękny, wypielęgnowany ogród. Kury miały swój wybieg ale i popodcinane pióra w skrzydłach. Dzięki temu nie przefruwały przez ogrodzenie (nie było baaardzo wysokie, jako dziecko dawałam radę przerzucać przez nie chwasty dla kurek).

    Tylko nie wiem co na taki pomysł sąsiad... bo wiesz, może się nieść przestaną tak samo jak wysterylizowane kotki przestają łapać myszy... ;)

    Pozdrawiam
    Olena

    OdpowiedzUsuń
  24. Skopiowane z tekstu:

    Lubię też ozdobić podjazd i schody kupami????????

    OdpowiedzUsuń
  25. A my w Bieszczadach widzieliśmy wybieg dla kur boski po prostu. :))) Przesuwany z miejsca na miejsce z miseczką na wodę z miejscem na składanie jaj w domku takim małym. :))Z pięć kur w środku było. Przesuwane toto było z miejsca na miejsce. Posesja nie ogrodzona a kury na wolnym wybiegu i nie latają gdzie chcą. :)) Tylko to taki dziwny człowiek, co to stworzył, ma agroturystykę, jajek chce a nie chce nawozu na trawie.
    Tak - sąsiad, podciąć lotki i zrobić wybieg. Trudne a dla starszego człowieka wręcz niemożliwe. Widuję kury gdy jedziemy przez wioski przy rowach i przy samej jezdni.
    Współczuję Klarko, bo bardzo lubię kwiatki w ogrodzie i zioła - te ostatnie wprost obsesyjnie nawet. Się bym wściekła strasznie na dziadka, oj wiem że byłabym bardzo złą sąsiadką, awanturnicą jakąś nawet. :)
    Elka

    OdpowiedzUsuń
  26. Rad masz pod dostatkiem, ale sensowne są jedynie dwie: popodcinać lotki albo polubić codzienny rosół. :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Klarko w jaki sposób pietruszka przezimowała? Chcę wiedzieć a wiadomość potrzebna już na wczoraj. :) Jestem początkującym działkowcem. Wysiałam w zeszłym roku zimującą sałatę i widzę łepki takie cm już. I jeszcze cebulę też zimującą mam, ma dwa milimetry może w tej chwili. :) Ale pietruszka? Tzn nasiona posiałaś tak? Nie wpadłam na pomysł, zła jestem na siebie, zażarta jestem na warzywa straszecznie własne, nie sypane, nie kąpane w Ludwiku w wannie. Boże cudo no cudo po prostu. :)
    To Elka znów napisała. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wykopuję, zostawiam razem z natką i korzeniami i lekko okrywam, Ta nie była okryta wcale i w czasie zimy wygrzebywałam spod śniegu natkę. Rośnie w bardzo zacisznym miejscu.

      Usuń
  28. Ja bardzo przepraszam - wiem co to jest kura i jak wygląda, wiem nawet, że łazi! Nie wiedziałam tylko, że strzela jajkami jak karabin maszynowy! Byłam pewna, że jak nie ma koguta, to nie ma jajka! Ja mieszczuch jestem!!! :D

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D to ja będę pisać częściej o takich "cudach natury""D

      Usuń
  29. Rozwiązanie jest proste. Pies! Jak go od szczeniaka nie będzie się karciło za ściganie kur, to wyrośnie na prawdziwego ptasiego mordercę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Kurom trzeba przyciąć trochę pióra to nie będą przelatywać, ich to raczej nie boli a sposób jest dobry... chyba. U mnie kiedyś wujek tak robił.

    OdpowiedzUsuń
  31. Kura to zwierz grzebiący, nieuchwytny jak cień.
    Powodzenia w pilnowaniu kur.

    OdpowiedzUsuń
  32. Może jeszcze raz trzeba sąsiada poprosić o zrobienie porządku z kurami, ale bardziej stanowczo? A jak nie to ta siekiera Ci zostaje i w najbliższą niedzielę rosół będzie pyszny:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Wiesz, z wiosna tak jest odkurza sie pewne sprawy i za kury trzeba sie zabrac i za sasiada takze /smiech/
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  34. Morderczy narodzie, wstyd namawiać do barbarzyńskich akcji ... :P
    Klarka, a dlaczego nie wybudujesz takiego płotu??? Ja już sie powoli do tego przygotowuję, bo te rude (i srebrne - i mnie są oba rodzaje) nienasycone orzecho/naaionojady doprowadzają mnie powoli do szału (i jak dzisiaj z całą pokorą zauważyłam, niedługo do bankructwa też!!!)..... Gonię resztkami sił przerobowych - ocalcie mnie od wiewiór.....

    OdpowiedzUsuń
  35. Klarka ja jestem z Wrocławia ale wiem jak wyglądają kury i inne bydlątka :-).Ja mam gorzej bo obce psy z uporem godnym lepszej sprawy sadzą mi kupy centralnie w krzaczki aksamitków. Mało tego- długo się ustawiają, żeby dobrze trafić. Taki zadbany pieski szalet :-(. A nie robią tego, tam gdzie zaniedbane. Ciekawe jak dokonują selekcji...

    OdpowiedzUsuń
  36. Współczuję Klarko. Tyle ciężkiej pracy w ogródku jest niweczone przez sąsiada ignoranta. Też mam kury i trzymam je w zamkniętej wolierze bo wiem jaki byłby skutek puszczenia ich samopas szczególnie wiosną.
    Ja bym zanosiła mu te zniszczone kwiaty, żeby odkupił i donosiła mu o każdym zniszczeniu. Bym była upierdliwa jak te kury i koniecznie powiedziała o tych lotkach. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  37. pomysł z siekierką był bardzo dobry
    tylko nie kurkę....nie kurkę....wystarczy piórka na skrzydłach i już nie przefrunie
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. A u mnie jeszcze grządki pod śniegiem ...i zapowiadają nawrót zimy buuuu.

    OdpowiedzUsuń
  39. Ech, współczuję ci, bo człowiek się napracuje, a jego praca na marne, bo przyjdzie taka jedna kura z drugą i wydziobie dopiero co posadzone ziarno. A z tym sąsiadem to nie da się tego jakoś załatwić? Utrzymujecie jakieś bliższe kontakty? Da się z nim pogadać, znaleźć rozwiązanie, żeby te ptaszory nie przyłaziły? Czy to raczej jakiś mruk, co to mu nie przygadasz, bo on tam swoje w życiu przeżył i wszystko najlepiej wie? Ostatnio czytałam fajny artykuł, jak to można w dobrej komitywie z sąsiadami żyć i z ich zwierzakami również. Warto w wolnej chwili się zapoznać: http://tnij.org/uujf

    OdpowiedzUsuń
  40. Kneź Okrutnik7 marca 2013 23:34

    A bo to wszystko wina kotów. Gdybyś miała przyzwoitego pieska, nawet maleńkiego, to wyszkolenie go do gonienia wszelkiego ptactwa byłoby bajecznie proste i skuteczne. A kura bestia jest rozumna wielce i głowy drugi raz pod psie kły nie podstawi - raczej straci pióra a dyla przez płot da z powrotem. Później będzie wredny teren omijać z daleka.A u ciebie tylko bezużyteczne mruczusie i kiciusie, karmione zresztą nie wiadomo po co, bo to ma się samo żywić, a nie bąki zbijać i teren zanieczyszczać. Burka tam trzeba porządnego i tyle - o widzę, że dwie osoby już na ten sam pomysł wpadły - zapewniam, że bardzo skuteczny :)

    OdpowiedzUsuń
  41. masz dziwnego sąsiada, moi rodzice też mają kury i po prostu podcinają im lotki (pióra gdyby ktoś nie wiedział:) kur to bynajmniej nie boli a przez ogrodzenie już nie przelecą

    OdpowiedzUsuń
  42. To złapać takie kuraki i na rosołek. A jak się sąsiad pytać będzie, to powiedzieć, że co tam kilka kurek :p

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz