piątek, 15 marca 2013

jak nie odnawiać tapicerki

prawie całkiem dobre

Zdolności manualnych nie mam i wszelkiej dłubaniny nie cierpię ale od jakiegoś czasu diabeł mnie kusił, aby odnowić krzesła, które ostatnio służyły głównie kotom do ostrzenia pazurów. Zatłukę te koty kiedyś, ale nie o to chodzi.
Pewnego paskudnego dnia, gdy wszyscy bez wyjątku wściekli się z powodu śniegu i mrozu, (wszak w naszej strefie klimatycznej w połowie marca ma być trawa po kolana, w trawie malutkie puchate króliczki kicające między bocianami a wszystko to skąpane w słońcu, o bzykaniu i skowronkach nie wspomnę bo to takie naturalne) no więc, gdy wszyscy byli wściekli a ja nie, poczułam się głupio i postanowiłam coś z tym zrobić.
Znaczy się, z tymi odrapanymi krzesłami.
Popatrzyłam na nie od spodu, co zdarza mi się rzadko bo nawet jak je czasem przecieram  to robię to na oślep,  i odkryłam tam kilka śrub, którymi przymocowane było siedzisko do szkieletu czyli krzesła właściwego. Gdyby tak te śruby odkręcić a ten środek wyciągnąć,  na ten środek  założyć nowy materiał i przymocować go od spodu to potem wystarczy te śruby przykręcić z powrotem i krzesło będzie jak nowe! Łatwizna!
Trzeba tylko poszukać narzędzi i szmaty. Szmata znalazła się w szufladzie z zasłonami i firankami, przy okazji zrobię tam porządek. Jak skończę z krzesłami, oczywiście, nie wszystko naraz.


Sami widzicie, czym musiałam pracować. Skandal po prostu. Do tego jeszcze nóż, nożyczki, woda utleniona, bandaże i nerwosol, ale to później. Na razie radośnie i z zapałem zabrałam się do śrub. Udało mi się rozczłonkować pierwsze krzesło zadziwiająco łatwo i wtedy siedzący na szafie Anioł Stróż Niepociumanych ostrzegł mnie – nie wszystkie naraz bo się przemęczysz albo coś! Dyplomata, nie?

Materiał na stół, na niego siedzisko i cyk cyk cyk dookoła zszywaczem, łatwizna. Do momentu, gdy trzeba było zagiąć rogi. Z rogami to zawsze komplikacje. Do tego skończyły się zszywki i teraz zgaduj zgadula gdzie jest zapas. Całkiem możliwe, że w tym samym miejscu, gdzie był zszywacz,  czyli w szufladzie z lekarstwami! Trzeba jeszcze umieć je załadować ale na szczęście na stole stoi kopalnia wiedzy czyli laptop i wystarczy wklepać pytanie „jak załadować zszywki”. Pan w laptopie pokazywał, ja robiłam dokładnie tak samo (przy okazji zobaczyłam, co tam na fejsie i dowiedziałam się, że powinnam iść do okulisty a nie cieszyć się, że z powodu połamania okularów mogę się bez nich obejść).

Ale do brzegu. Szmatę  do brzegu tym zszywaczem elegancko ciach ciach ciach. Po pięciu minutach nie mogłam się ruszyć. Aniołku, puść mnie – poprosiłam, spoglądając na szafę. Nie było w tym sił nadprzyrodzonych, nie, po prostu w tym zapale przypięłam się  do stołu za bluzkę. Nóż, kombinerki i trach trach – spinacze skakały po pokoju jak pchły a ja znów byłam wolna i mogłam dalej obszywać.


Pięknie wyszło, zwłaszcza z wierzchu,  przecież wygląd krzesła od spodu nie ma znaczenia. 

Teraz wystarczyło tylko ułożyć szkielet  do góry kopytami, dopasować śruby, skręcić i gotowe. 

Dopasować. Ale jak to ma leżeć. Położyłam obok całe krzesło za wzór, tu ma iść taka śrubka, tu inna, ta, co spadła i potoczyła się za szafę. Gdzieś tu była kociuba do takich zadań właśnie.  Ha, jest śrubka! Ale i tak nie weszła, no nie weszła i koniec. Trzeba iść do garażu po wiertarkę i zrobić w szkielecie nowe dziury.
Na szczęście z szafy rozległ się stanowczy głos – nie męcz się już więcej, do tego trzeba siły!


Ale żeby tak całkiem tego nie zostawiać, wzięłam  śrubokręt i kombinerki i cyk cyk trach trach powyciągałam zszywki z siedzenia, z pół kilo tego było, szmata spadła i skręciłam wszystko elegancko  tak, jak było na początku.
Jeszcze tylko opatrzę sobie  palce i powyciągam spinacze z pięt. Do świąt zamierzam  obić krzesła, fotele i kanapę. 

58 komentarzy:

  1. Aaaaaa! Zaniemówiłam! Możesz dorabiać tapicerką!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo widzisz, może bym się też nauczyła kłaść glazurę, to jest myśl!

      Usuń
    2. I firma "Zryw" powołana do życia!

      Usuń
  2. Klara...wariatu Ty:) Czy to znaczy, że póki co tylko zrobiłaś próbę tapicerowania?Czy może źle zrozumiałam? Ale czegój tak ? Z wierzchu krzesełko elegancko wyszło:)Super wzór na tej zasłonie:)

    ps. Jak rozumiem krzesło nieskręcone pozostało:)
    Zwalisz jego stan opłakany na koty?

    Normalnie Demolition Women:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o nie, nie zostawiłam, skręciłam bo po usunięciu materiału wszystko elegancko się dopasowało.

      Usuń
  3. Jestem pod wrażeniem!!!! Naprawdę!!!
    Dobrze że krew z rozwalonych palców nie tryskała, bo tkanina jasna i byłyby plamy :)
    A oparcie też się da wymienić, czy tam już trudniej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. da się, ale nie mnie, będę molestować osobę, która się na tym zna, już się tego zajęcia nie tknę!

      Usuń
  4. Obiłam kiedyś materiałem kilka moich starych krzeseł, ale wyszukałam nie zasłonowy, tylko cieniutki i odporny taki.
    Dlatego pewnie Ci się nie udało skręcić, że zasłona gruba była i nie dało się tak samo dobrze przyłożyć nóg ze szkieletem do tego siedziska, jak bez tego obszycia.
    Ale podziwiam chęci. :)
    Tym bardziej, skoro twierdzisz, że się nie udało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest wyższa szkoła jazdy, tam należało zerwać stare obicie, wymienić gąbkę i dopiero się brać za obijanie

      Usuń
  5. Kłaść kafelki jest o wiele łatwiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to dobra wiadomość bo potrzebuję pieniędzy a to bardzo opłacalne zajęcie;) nauczę się według instrukcji z internetu, potem skuję trochę koło kibelka i opowiem, jak mi idzie, a potem to już będę brać zlecenia!

      Usuń
  6. :))) Ja obiłam kiedyś 4 krzesła, dwa fotele i sofę. Nigdy więcej!!

    OdpowiedzUsuń
  7. a po świętach obijesz buźkę jakiemuś trollowi blogowemu :P praktyka czyni mistrza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na szczęście trolle poszły szukać szczęścia gdzie indziej

      Usuń
  8. O, nie to nie dla mnie...
    Wszelkie robótki ręczne to nie ja :-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli to taka przymiarka była ! Jak u krawca :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. weselnapiekarka15 marca 2013 17:19


    "Nie święci garnki lepią" popróbujesz, pomedytujesz i sama zrobisz.Satysfakcja murowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety - nigdy nie udało mi się zrobić porządnie niczego, co wymaga takiej precyzji i staranności, raczej zepsuję i zniszczę

      Usuń
    2. weselnapiekarka16 marca 2013 10:16

      Uwierz w siebie.

      Usuń
  11. Niepociumanych , no rozbawiłaś mnie. Ja tam nic nie obijałam, ale pufę mam do zrobienia. Może Ci podeślę?

    OdpowiedzUsuń
  12. Ha! Prawdziwa kobita. Uparta i z wdziękiem. Gdzieś ty dziewczę była, jak ja żem się żenił? ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. płakałam pod kościelnym murem jak ten bóbr z żalu, że się żenisz nie ze mną;)

      Usuń
  13. Podziwiam cierpliwość!
    Ja bym spakowała wszystko do jakiegoś pudła i wyniosła na strych, gdybym musiała rozbrajać i skręcać tak jak było...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to już byłaby przesada, nie zepsułam krzeseł tylko zasłony, krzesło wróciło na miejsce. O, to mi przypomniało, że muszę poprosić męża, aby dociągnął te śruby bo jak ktoś usiądzie to nie wiadomo czy się wszystko nie rozleci

      Usuń
  14. Hyhy, obijanie obijaniem, ale z wiertarą to ja też nie latam :D
    No co, nie poddawaj się, Krzyśka zawołaj z tym sprzętem wyspecjalizowanym i już będziesz tylko palcem pokazywać tu i tam :) Szlaki przetarte!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam sumienia, on za ciężko pracuje, a poza tym należy do ludzi, którzy mówią - po co się pieprzyć z gratami, i tak za rok czy dwa trzeba będzie kupić nowe

      Usuń
  15. Chciałabym Cię widzieć z tym zszywaczem. Najlepiej w momencie kiedy przyszyłaś siebie do krzesła... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to był niedostrzegalny momenty, cyk cyk cyk i gotowe!

      Usuń
  16. No ty jesteś dzielna babka, ale widać kobiety tak mają, nawet tapicerstwo ujarzmią . A co..
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. o nie! w życiu! mam dwie lewe ręce i leniwa jestem.

    OdpowiedzUsuń
  18. :)))))))))) pięknie wyglądało :))))))
    Może trzeba było jeszcze uzyć piły??? i odpiłować ten nazbyt ciasny szkielet??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby tak odpiłować nogi to wyjdą takie niby poduszki z podparciem na plecy, pomyślę o tym

      Usuń
  19. Miałabym dokładnie tak samo :)
    To równie dobrze mogla być notka o mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Klarko, przyucz się jeszcze trochę, to remont u mnie zrobimy z Twoja pomocą:)))Wiesz, zastanawiam się, czy przy kotach używających siedziszczy krzeseł jako drapaków nie powinnaś mieć ich splecionych z jutowego sznurka?
    A już z pewnością nie powinny być z takiego ładnego zasłonowego materiału.I jak dobrze, że tylko bluzkę przypięłaś sobie do stołu- w zapale mogłaś przyszyć palec.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może gdyby krzesełka były ładne i odnowione to koty by nie śmiały na nie tak z pazurami

      Usuń
  21. Już nie wiem co pisać,żeby na wazeline to nie wyglądało:)
    Nie dość,że tyle podobieństw widzę w patrzeniu na świat,co mnie nieustannie tu zachwyca:)to do tego masz kapitalny talent do pisania.Lepszego początku dnia wymyślić nie mogłam,jak od zajrzenia do Klarki:)U nas słońce,tobie tez życzę.Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziękuję, folder podpisany "kącik samochwały" jeszcze dużo zmieści;) Miłego!

      Usuń
  22. Gratulacje. To wcale nie jest takie proste. Pewnie lżej Ci było to opisać niż przejść przez męki twórcze. Wiem, bo też obijałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w połowie wydłubywania spinaczy miałam w głowie prawie gotowy tekst, miało być ponuro i wszystko strzaskane krwią;)

      Usuń
  23. co my, Polskie kobiety, w sobie mamy, że wszystko potrafimy?... ja też tak mam, gratulacje :)))

    OdpowiedzUsuń
  24. No i znowu będzie mi się pół dnia gęba cieszyć :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Wszyscy Cię tu chwalą, a ja zpretensjami: skąd ta niezrozumiała ironia w nawiasowym wtręcie: "(wszak w naszej strefie klimatycznej w połowie marca [...]"? Wszak to prawda najprawdziwsza z prawdziwych: w połowie marca TAK MA BYĆ i już!

    Miałaś szczęście, że sobie zszywaczem nie zszyłaś palców, co mnie się kiedyś zdarzyło. To jest dopiero jazda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. toż to wyraz oburzenia, że tych bocianów i tej trawy nie widać spod śniegu.
      Nie chcę sprawdzać jak to boli bo od samego pomyślenia wrzasnęłam ałała!

      Usuń
    2. Się mi tu, Waćpani, nie wymiguj- dalsze: "no więc, gdy wszyscy byli wściekli a ja nie" Cię demaskuje! ;)

      Wyobraź sobie, że samo zszycie nie bolało wcale. Dopiero, jak na pogotowiu palce mi rozdzielali...

      Usuń
  26. A dużo tych krzeseł odnowiłaś Klarko?

    OdpowiedzUsuń
  27. Była krew, pot i łzy. Ale jak pięknie wyszło!

    OdpowiedzUsuń
  28. podziwiam, ja jestem nerwus na takie działania, w zeszłym roku wpadłam na podobny pomysł, tylko, że krzesła dostałam z odzysku, wystarczyło wyprać tapicerkę, ale problem był z drewnem, bo znękane było, no to wpadłam na pomysł, żeby opalarką oczyścić, a później bezbarwnym pociągnąć... po półtorej godzinie uważnego opalania, gdy już było widać finisz, przyfajczyłam tapicerkę na oparciu opalarką.. pizdnęłam krzesłem, leży do dzisiaj w garażu, a 2 następne mam zamiar odstawić do stolarza.. tylko się jakoś zebrać nie mogę;-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wow cóż za przypływ inwencji twórczej. Ja tu się zastanawiam czym nogi pomalować, a to trzeba na żywioł iść. Rach ciach, garść plakatówek i gotowe :-D

    OdpowiedzUsuń
  30. Zielony śrubokręt!!! Wiesz o tym, że te śrubokręty mają magiczną moc znikania bez śladu? Czerwone mam i nie giną. Po zielonych po kilku dniach od zakupu ginie wszelki ślad.

    OdpowiedzUsuń
  31. Spróbuj jeszcze skleić coś kropelką, trzeba potem tylko szybko palce rozczapierzyc jak zrobiłam jak mi się polalo na ręce. Mogłam zadzwonić do taty celem poinformowania się czym to schodzi. Do męża nie bo mówił żebym nie ruszała tego kleju. Tata powiedział beztrosko że niczym, poczekać, samo zejdzie :-D
    Ewa z Antygony

    OdpowiedzUsuń
  32. jestem pod głeboklim wrażeniem!!!nie tylko słowem ale i czynem wojujesz!! czyżby to było 8 marca?
    Kobiety na traktory!!!

    lub do zszywek....

    OdpowiedzUsuń
  33. Wyszło pięknie.znam tą robotę ,parę lat temu machnęłam 6 stuk.Podziwiam, że Ci się chce tak przed świętami . pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  34. Jakże miło się czyta. Znakomita narracja! :)

    OdpowiedzUsuń
  35. jesteś mistrzem tapicerki, wyszło nieźle! ale to na pewno dzięki Panu z laptopa, haha :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz