sobota, 2 lutego 2013

jak się bawić to się bawić


Kiedy słyszę rytmiczną muzykę, cała rwę się do tańca. Tupię nogami, wybijam rytm rękami i podśpiewuję. Czasem tańczę gotując, bo w kuchni zazwyczaj mam włączone radio.

Nie jest łatwo mieć za partnera człowieka, który nie ma poczucia rytmu i zabaw towarzyskich nie lubi. Kobieta ma wówczas do wyboru  - porzucić partnera przy stoliku i bawić się z innymi albo zaakceptować jedyny możliwy w takim związku styl taneczny „na słupa”. Polega on na tym, że pan stoi i podryguje a pani wywija obok niego.
Po kilku takich doświadczeniach doszłam do wniosku, że już lepiej siedzieć w domu i na tym się skończyło moje umiłowanie tańca bo  życie to nie tylko taniec, inne sprawy są o wiele ważniejsze.

Ale i tak mam w pamięci chwile, gdy się zapominałam. W tajemnicy Wam powiem, że dobrze jest mieć takie wspomnienia z młodości. Nie mówi się o tym kilkanaście lat a jak się już wspomni to można się jedynie pośmiać i tyle.

Razu pewnego wybrałyśmy się z moją ulubioną szwagierką do Czechosłowacji. Było to tak dawno, że tego państwa już nie ma na mapie. Straszne. A my obydwie młode, śliczne, faceci nas podrywali po prostu bez przerwy.
 Tak się jakoś zgubiłyśmy w Pradze i całkiem umęczone piłyśmy piwo w jakimś kawiarnianym ogródku, był czerwcowy wieczór, mężowie daleko od domu a w tej knajpce ktoś włączył muzykę. 

Po chwili dwóch przystojniaków wyrwało nas od stolika do tańca. Tam nie było parkietu, tańczyliśmy na chodniku a raczej na bruku i było fantastycznie aż do momentu, gdy z tego romantycznego nastroju wyrwał nas mocno przychrypnięty głos śpiewający całkiem po polsku
Maryna Maryna Maryna
w jaskini jak Janosik bym cię dymał
To wystarczyło, aby się szybciutko pożegnać i grzecznie wrócić w miejsce zakwaterowania.

Kolejny raz utrwalony jest na kasecie wideo. Całkiem możliwe, że ta kaseta już nie odpali po tylu latach więc opiszę ale  jak coś to się wyprę.

Wesele było z tych bardziej sztywnych „ą” i „ę” czyli każdy na każdego patrzy i nie wolno się wygłupiać bo wstyd i hańba.  Miałam na sobie naprawdę seksowną sukienkę. Seksowną to wcale nie znaczy, że obcisłą i z cyckami na wierzchu. Pozornie ta sukienka była całkiem niewinna i ciotkowata, w maleńkie kwiatuszki, ozdobiona białym kołnierzem, wiązana z tyłu, sięgała mi do kolan. Nie trzeba było nawet zakładać nic na ramiona wchodząc do kościoła.
 Ale – wystarczyło się ruszyć i dekolt się jakoś sam odsłaniał a  dół wirował ukazując uda do pasa. Pod spodem było kilka metrów tiulu i to wszystko kołysało i tańczyło wokół ciała. To było lato, byłam opalona i miałam na sobie bieliznę w transparentnym kolorze. Taka beżowa, no.

Ale do brzegu. Tak wszyscy siedzieli przy tych stołach smętnie i nawet nie pomogło śpiewanie marynarskich piosenek. Kto śpiewał? No kto – szwagier i ja. 
Jak my zaczęli wreszcie ze szwagrem hulać! Jeden kawałek, drugi, trzeci, aż się koło nas zrobiło zbiegowisko. Szwagier mówi, nie jest dobrze, co robimy? Ale co mieliśmy robić, po to jest wesele, żeby człowiek się bawił a nie siedział bucaty przy stole.

Kamerzysta wreszcie miał co filmować i się rzucił za nami z tą kamerą, my po całej sali, on za nami, my za filar, on za filar, a muzyka jeszcze szybciej, a moja spódnica jeszcze wyżej a kamerzysta na kolanach, no jasny gwint, musieliśmy ten taniec skończyć chociaż nie było przerwy bo może by nas wyklęli z rodziny albo coś.

Jak przerwaliśmy taniec to i muzyka przestała grać. Poszli wszyscy zgodnie na jednego do stołu a kiedy  skończyła się  przerwa, kamerzysta walnął kamerę w kąt i rzucił się  prosić do tańca. Wiadomo kogo. Nie szwagra, nie.  No ludzie kochani, jak ta kaseta działa to ja sprawdzę, czy oczepiny były nagrywane czy nie, ale chyba nie.

I takich zabaw Wam życzę, żeby było co wspominać! 

37 komentarzy:

  1. Kiedyś to były wesela...Sama byłam druhną na czterech. A teraz...dylemat: robić wesele czy lepiej kasę przeznaczyć na wkład własny ehhhh
    fidelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wkład własny:))ponoć każde wesele jest obgadane,że coś nie grało i po co Ci to:))

      Usuń
  2. Wiara w disco night. Nie sądzę,ale jak chce ktoś obejść sie żenadą...to będzie niezapomniane kropka na gwałcie...kavy?
    Niesamowite wyobrażenie w temacie wybaczyć właścicielowi i służbom obojętność.jest śledztwo w skierniewicach.dzień dobry.
    Iza R
    Ps w domu mam monitoring i od str ul też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mnie też wstyd oglądać nagrania z imprez, bo ja tam zawsze w pierwszej parze. Nie zawsze ze ślubnym bo raz chce a innym razem nie. Ale szwagry, siostrzeńce i inne chłopy rodzinne w razie co zastępstwo robią. Czasem mi wstyd bo inne w moim wieku dylu, dylu,grzecznie, a ja jak koza jakaś. W Czechosłowacji też miałam przygodę. Na zabawie wiejskiej takiej z dychowką, tak tańcowałam, że fotograf na ziemi się kładł, żeby mi zdjęcia "od dołu" robić, no i mam takie, kiecka faluje, a pod spodem majtki, takie pamiętacie, były z napisem dnia tygodnia....

      Usuń
    2. jak dobrze wiedzieć, że nie ja jedna tak:D

      Usuń
    3. Fałszowanie dokumentów, w tym nagrań szczególnie z zeznań to jaki wymiar kary?śpiewająco...
      Ir

      Usuń
  3. Szukaj tej kasety!Jak przyjadę koniecznie chcę obejrzeć! Pamiętam wesele Sołtysowego przyjaciela - moja kiecka też była niezła,tańczyłam całe wesele z Soltysem - byliśmy parą od kilku miesięcy, więc Sołtys nie wypuszczał mnie z rąk! Już się zastanawiałam co jest nie tak,bo wszystkich się gapili.W końcu jakiś wuja podszedł do nas, pocałował mnie w rękę i westchnął -eh, samo życie.To był najpiękniejszy komplement;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie byłaś wyjątkiem. 100 lat temu, gdy byłam jeszcze nastolatką, akurat w modzie były spódnice na sztywnych halkach, a spódnice byłe szyte z koła lub z 3 brytów, jeśli z prostego. Do tego bluzka gimnastyczna z dekoltem własnej produkcji, na łbie "koński ogon". Byłam wtedy w Jastarni - w podłym baraku grał zespół New Orleans Stompers. Spódnice wszystkich dziewczyn wirowały co najmniej równolegle do podłogi i nikt nie musiał się schylać, by nasze majtki ujrzeć. I podkablowali mnie moi młodsi bracia cioteczni, którzy
    filowali do środka przez otwarte okna. Przez 2 dni nie mogłam iść potańczyć, potem i tak "wyciekłam" z domu by balować.Co do beżowej bielizny - kiedyś poszłam na imieniny do koleżanki, w udzierganej ażurowej bluzce, pod spodem miałam beżowy biustonosz.W pewnej chwili podeszła do mnie babcia dziewczyny z pytaniem jakim cudem mój biust utrzymuje się na jednym miejscu, gdy tańczę.Niewiele myśląc ogłosiłam wszem wobec, że wbrew pozorom mam na sobie bieliznę.Myślałam, że ślubny mnie zabije wzrokiem, ale ponieważ to wszyscy byli nasi b.bliscy znajomi, skończyło się na śmiechu. I wiesz, nadal uwielbiam tańczyć.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. a czego tu się wstydzić, raczej życzyć młodym by też mieli takie wspomnienia, bo teraz to ą, ę proszę... ps. mnie do tej pory dziewczyny z klasy licealnej przypominają, że do dzisiaj są w posiadaniu kasty z drugiego obiegu;-) ze szkolnej wycieczki do Zakopanego, wprawdzie to tylko fonia, ale dowód jest;-) czasem tylko dziwnie gdy dzieci dorwą i pytają "ciociu a to Ty???" po tylu latach już mogę mówić, że nie wiem chyba;-) i takich wspomnień jest mnóstwo i to jest piękne;-) dzięki taki wspomnieniom mąż jednej z moich koleżanek twierdzi, że chodziliśmy do szkoły specjalnej troski;-) a my kochamy swoją szkołę;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bossskie! A przy Maryna Maryna Maryna, w jaskini jak Janosik bym cię dymał poległam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podnoszę łapkę w górę i mówię LUBIĘ TO :)

      Usuń
  7. Oj, w Pradze to można się zagubić... a i na weselu też:)
    Fajny kawałek na weekend:) Pozdrówka
    "Jeden uśmiech"

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak jest człowiek otwarty i ma towarzystwo choć jednej osoby chcącej się bawić, to można tańczyć nawet na ulicy. Wbrew obiegowym opiniom, że nie wypada sporo osób gotowe jest przyklasnąć takim spontanicznym zachowaniom. Przeważnie wzbudzają one uśmiech u postronnych obserwatorów. A fruwające sukienki?

    Seksistowsko powiem, że wirujące w tańcu suknie lub spódnice na usta każdego normalnego i nie zgorzkniałego faceta przywołują uśmiech. Nie wiem, co tam sobie który myśli, ale to nieistotne -zakazu myślenia jeszcze nie ma. Zdecydowanie lepiej patrzyć na kobietę uśmiechniętą, nie taką z kamienną twarzą, w sukience zamiast dżinsów i tańczącą miast idącą marynarskim krokiem z siatami zakupów. Grunt to bawić się dobrze i mieć co wspominać. :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. A myślałam ,że te video to ta kaseta z Twoim tańcem :-)))
    Szukaj kasety ...
    Świetny wpis, cudnie go się czytało i wspominało ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. tez mialam taka kiecke na ostatnim weselu ale sie dopatrzylam wczesniej i pod spodem byly legginsy ;)
    a na przedostatnim weselu w trakcia tanca obcas mi sie od buta urwal ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja jestem sztywna do tańca, ale na weselach daję radę :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Klarko, cudne wspomnienia:D też jestem ciekawa, czy te oczepiny były nagrane:p
    Uwielbiam tańczyć, mąż też. Zawsze jesteśmy jako jedni z pierwszych na parkiecie...

    OdpowiedzUsuń
  13. Klarko to ty masz dokladnie takiego samego faceta jak ja ...z tym ze moj MA poczucie rytmu bo od dziesieciu lat jest skrzypkiem w orkiestrze ale TRACI poczucie rytmu kiedy ma zatanczyc....:)Robi sie sztywny i depcze mi po nogach.Czy ktos mi moze ten fenomen wytlumaczyc????
    Ale ja na szczescie tez mam wspomnienia ::))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój pierwszy tancor, tyle że ruchy ma na początku nieco kanciaste i dopiero po drugim drinku na weselu czy zabawie trochę ,,mięknie''. I wtedy jest już bosko! Obtańcowuje dość chętnie i inne panie, z czego i ja korzystam.

    OdpowiedzUsuń
  15. :)))) nie jesteś odosobniona z tym brakiem partnera do rytmu :))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzis juz mlodziez tak nie tanczy i muzyka tez jakas mniej do tanca.
    Jak pomysle, ze kiedys nie bylo problemu jezdzic caly dzien na nartach, wieczorem szalec na dyskotece do switu, a od rana znow na stok, to sama nie wierze. A jednak tak bylo. ech...

    OdpowiedzUsuń
  17. Podobno kobiety mają tak do późnej starości. Chcą być adorowane. Oto opowiastka:
    Starsza dostojna pani proszona do tańca przez mężczyzn odpowiadała:
    - Dziękuję, nie tańczę...
    W pewnej chwili podszedł do niej młody i bardzo przystojny mężczyzna po to, aby również ją poprosić do tańca. Odpowiedziała tak, jak poprzednim:
    - Dziękuję, nie tańczę...ale się dopytuj!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Niewieście pląs jest naturalny i przyrodzony jako oddychanie i mało znam niewiast, coby pląsać nie lubiły...:) Z męską zasię naturą jest cależ odwrotnie i jeno za młodu jeszcze owa gotowa się jest dla jakich pięknych oczek poświęcić i podrygiwać, udając że do rytmu... By może niewiasty wiedziały, jakież to wielkie jest mężczyźnie poświęcenie i właściwie docenić tegoż poradziły, może by i się więcej chciało i stateczniejszym na te nagrody zasługiwać...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam świeży opis balu przebierańców z przedszkola mojej 5-letniej wnusi - Marysi. Była przebrana za księżniczkę, ale musiała się bawić z innymi księżniczkami, gdyż chłopców było jak na lekarstwo i do tego nie" dancjory".
      Tak więc natura męska już od najmłodszych lat bywa bardzo zróżnicowana.
      Pozdrawiam

      Usuń
  19. jak to jest, że często dobrze pląsajaca bebeczka ma drewnianego partnera)))))))))))))))))))))))

    teatralna

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham tańczyć-żałuję wszystkich okazji ,z których rezygnowałam,a bo Syn chory,a bo pieniędze można na co innego przeznaczyć,a bo coś tam ...Wspomnienia z tańców dotyczą okresu przed zamążpójściem-mąż ma specyficzny pogląd w tym temacie.Zdarzało się,że na weselach czy uoroczystościach rodzinnych było:"Rany Boskie,a On taki ułożony"-Synowie : jeden ułożony ,a drugi kocha balety:))
    Marina,Marina- jak dziś:))

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale fajne wspomnienia. Mnie coś innego zastanowiło. Dlaczego nie chodzisz na zajęcia z tańca sama? Ja miałam 50 lat, kiedy zapisałam się na kurs tańca. Było super. A potem jeździłam z koleżanką na dyskoteki. My dwie 50+ byłyśmy tam traktowane jako coś normalnego. Tańczyłam te nowoczesne( bo takie lubię najbardziej) do upadłego. Niesamowity upust energii. A jak potem świetnie się funkcjonowało?Teraz nie bardzo mogę tańczyć, chociaż nogi się rwą, bo mam chore kolana, ale podryguję i "biodruję", jak tylko coś rytmicznego leci. Spróbuj z tym kursem. Naprawdę. Pomyśl o tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko! Myślałam,że jesteś moją rówieśnicą!!:))

      Usuń
  22. Poplakalam sie ze smiechu :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ależ się zhulałam w sobotę na kuligowym wyjeździe, w ciężkich trepach, ocieplanych spodniach, aż zadyszka łapała; lubię tańczyć, ale muszę omijać walczyki, bo dla męża to zmora ... takie spódnice szerokie na halkach to marzenie, a jak pięknie wirują... pozdrawiam, Klarko.

    OdpowiedzUsuń
  24. a jesli mowa o tańcach, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam. A pierwsze skojarzenie to sylwester. Była to randka w ciemno. Okazał się facetem przystojnym i do tego z domem na wsi. Słup soli to mało powiedziane. MASAKRA. Na kulig nie dałam się już zaprosić :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. I ja jak Szanowny Małżonek, rytmu nie czuję i taniec dla mnie męczarnią jest srogą. Lubię natomiast towarzystwo i uważam że słowo lekkie zabawne w takich sytuacjach potrafi dać dużo radości.
    Niestety u facetów to popularna dolegliwość.

    OdpowiedzUsuń
  26. A może spróbujesz męża zaciągnąć na kurs tańca? Mi to ciągle na maila przychodzą oferty z Krakowskich szkół z dużymi rabatami. Bo wiesz, ludziom wydaje się, że taniec jest trudny, wręcz dostępny dla wybranych i trzeba go mieć we krwi. Owszem, jak wszędzie są ludzie utalentowani co bez przygotowania potrafią wywijać jakby wszystkie stopnie tanecznego wtajemniczenia przeszli. A dla reszty są szkoły tańca. I tam naprawdę potrafią pokazać jak należy czuć rytm i jak należy się ruszać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powiem Ci szczerze - to byłoby poważne nadużycie tak dręczyć ciężko pracującego człowieka

      Usuń
  27. Mówiłam już ci,że cię kocham za te wspominki:D Oj się działo na potupajkach w młodości:)Nie narzekam i teraz i dumna jestem z moich chłopaków że nie wstydzą się wygłupiać na parkiecie z mamą.Basia

    OdpowiedzUsuń
  28. Sukienka musiała być na prawdę boska...szkoda, że nie masz zdjęcia...mnie kojazy się od razu Dirty Dancing jak nic!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz