środa, 16 stycznia 2013

opowiadanie o samotnej dziewczynie


Martynka ma niewinne, niebieskie oczęta i cała jest ładna. Nie jest dziewczynką, po pierwszym zdaniu można tak pomyśleć a to nieprawda, panna już skończyła trzydzieści lat. Najbardziej się żali na samotność. Nie ma chłopaka, z byle kim się nie będzie zadawać - jeden z drugim nie ma samochodu, mieszkania, a dziewczynę chce mieć? Koleżanek też nie ma. Nawet, kiedy chodziła do szkoły to nie miała przyjaciółki bo biedniejsze dziewczyny bezustannie jej czegoś zazdrościły a bogatsze były zarozumiałe i głupie, więc to ona nie chciała mieć z nimi nic do czynienia.

Wiele razy bardzo zawiodła się, dawała im prezenty, zapraszała do domu i co? Jak ona ich potrzebowała, to ich nie było. Jedna się tłumaczyła, że nie ma czasu, ponieważ pomaga matce przy młodszym rodzeństwie a druga miała chłopaka i się pewnie bała, że Martyna go jej odbije.
Dziwna wymówka - matce pomaga. To są matki dzieci, jak się decydowała na nie to niech się nimi teraz zajmuje! Martyna jest po prostu oburzona takim zachowaniem. U niej w domu matka nawet herbatę jej robi do tej pory. Kiedyś do Martyny przyszła koleżanka i chciała się czegoś napić ale nie było czystej szklanki bo matka była w pracy. Koleżanka musiała sobie umyć szklankę, a co, jak chce pić to niech sobie umyje.

Czy pracuje? Teraz nie. Pracowała kilka razy ale nigdzie jej nie chcieli przedłużyć umowy. Zawsze trafiała w jakieś straszne miejsce, gdzie chcieli ją wykorzystywać i każdy się wywyższał. Na przykład kazali jej coś robić tak, jak oni sobie życzą a nie tak, jak ona chce, a przecież efekt był taki sam. Z zazdrości, bo jest kreatywna, to jasne.

Ale nie o to chodzi tylko o samotność. Tak się dziwnie składa, że każda znajomość kończy się konfliktem albo milczeniem i tego dziewczyna kompletnie nie pojmuje. Ona się poświęca dla tych nieudaczników, wysłuchuje ich żalów. Na przykład jakich? Proszę bardzo – pewnego dnia zadzwoniła do Kasi a Kasia zaczęła się żalić, że ją boli brzuch i ma ciężką miesiączkę. To Martyna dla porównania opowiedziała jej o swoich dolegliwościach, bo jak ona ma okres to się ruszyć nie może, tak ją wszystko boli a do tego ma mdłości, ból głowy i biegunkę. Trzy dni wykreślone z życiorysu.  Kasia jej nie wysłuchała do końca tylko przerwała mówiąc, że nie ma czasu.  

Nie ma czasu rozmawiać i nie ma czasu zadzwonić, a może jej szkoda pieniędzy na telefon!

Jeszcze gorzej było z weselem Ani i Pawła. Nie poszła, szkoda jej pieniędzy, jak oni mają pieniądze na wyrzucanie to ich sprawa, i tak by ją potem obgadali, że przyszła sama, dała za mało w kopercie a jadła i piła jak drwal. Skąd wie? Bo tak jest. A może oni myślą, że są dla niej nieważni i dlatego nie przyszła? Niech sobie myślą co chcą, ona wie swoje.

Muszę na koniec napisać o tej dziewczynie coś dobrego. Proszę bardzo – wystawiła na licytację dla WOŚP swoją sukienkę ze studniówki.

33 komentarze:

  1. Choroba nie wybiera... Żal mi takich ludzi tym bardziej, że czasem nie ma żadnej możliwości, żeby im pomóc. To tak jak z pacjentem, który chce być zdrowy, ale zaleceń lekarza to on w życiu przestrzegał nie będzie, bo co on tam się zna... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nigdy nie wiem, co powiedzieć w takiej sytuacji - czy wprost - rozejrzyj się wokół, polub kogoś nie tylko na fejsie, czy lepiej nic nie mówić.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to popularna dolegliwość. osobiście znam taką dziewczynkę. Ta moja ma dla odmiany 45 lat
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Zgadzam się z przedmówcami, że niestety tacy ludzie - chociaż w sumie należy im współczuć, są przypadkami raczej nieuleczalnymi.
    Najgorzej, jeśli zawisną na takiej matce, która w dodatku się zgadza ciągle wokół nich robić i sprzątać, utrzymywać również, bo wtedy nikt ich nie zmusi, żeby cokolwiek ze sobą zrobili!

    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba, że coś z tego będą mieli. Zapala mi się lampka na pytanie - a co ty klarka z tego czy tamtego masz? I już wiem, że nie uwierzy, jeśli powiem, że nic.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. od dziecka wychowana w przekonaniu, że jest najpiękniejsza, najlepsza i najważniejsza, zdanie innych się nie liczy chyba, że się z nią zgadzają

      Usuń
  5. Znam takie przypadki. Uciekam jak najdalej. Brak empatii i zrozumienia świata. Przykre to, dziewczyna musi przejrzeć na oczy, musiałoby się coś jednak zdarzyć takiego, żeby pojęła o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też uciekam bo nie umiem sobie poradzić, po rozmowie czuję się zestresowana i przygnębiona to wolę unikać

      Usuń
  6. Ciekawe co zrobi kiedy mama umrze? Teraz zastanawiam się dlaczego rodzice wychowują sobie takiego pasożyta? Nawet jeżeli to dziecko było wyczekiwane milion lat świetlnych, po wielu nieudanych próbach to i tak nie usprawiedliwia niczego. Obym się z nikim takim nie zetknęła...
    PS. moja córcia ma na imię Martyna ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutne to, bo z jednej strony wkurzają mnie takie "dziewczynki" (chłopczyki zresztą też hahaha), a z drugiej to jest mi ich zwyczajnie żal. No ktoś ich przecież tak wychował? Ok zgoda, że w pewnym wieku to już wypada wiedzieć jak się zachowywać, żeby nie być istotą absolutnie aspołeczną, ale czym skorupka za młodu itd... O wiele większe pretensje mam w takich wypadkach do rodziców. Trzeba dziecko dowartościowywać i podtrzymywać na duchu, aby w siebie wierzyło, ale robić z niego bożka? I kompletnie nie wiem dlaczego tak się dzieje.
    Swoją drogą Martynka to piękne imię;)
    Bogusław

    OdpowiedzUsuń
  8. zapomniałem dopisać, że wspaniałomyślność Martynki mnie zabiła;) kieckę ze studniówki zlicytować charytatywnie?!?!?! co za gest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kieckę pewnie mama jej kupiła to nawet jej żal nie było oddać.

      Usuń
  9. Przyznam Ci sie Klarko ze ja tez uciekam..
    Kiedys wydawalo mi sie ze moge pomoc, ze swoja cierpliwoscia,empatia itd ....nic z tego.
    To sa dosc beznadziejne przypadki.
    Do dzis mam alergie na tego typu osoby.
    Pozdrawiam cie cieplo Malgosia

    OdpowiedzUsuń
  10. Nikt nie jest do końca dobry lub do końca zły.Dziewczyna tak została wychowana i teraz już pewnie trudno byłoby się Jej zmienić,ale przypuszczam,że jeśli by się zakochała tak bez pamięci:))-postarałaby się przecież,choć z 30-tką będzie trudno.Żal mi Jej.Znam Martynę,ma serce na dłoni,pracuje z dziećmi ,które mają problemy,poświęca Im każdą,wolną chwilę poza pracą-była mądrze wychowywana.maria I

    OdpowiedzUsuń
  11. znałam taką martynkę. to nie była jej wina, tylko rodziców. dopiero po ich śmierci dojrzała i ułożyła sobie życie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam taką w pracy, wiecznie pokrzywdzona dziewczynka - cały świat się uparł, żeby jej nienawidzić. Hmm, może to źle ale nie żal mi jej ani trochę jak widzę jak ludzi traktuje. Domyślam się, ze jestem w gronie osób które jej nienawidzą przez zazdrość, bo nie umiem jej wielbić. Nie umiem, nie chcę i nie mam zamiaru.

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba takiej nie spotkałam, moje rówieśnice jeszcze nie były wychowywane w poczuciu jesteś najlepsza, najpiękniejsza.....

    OdpowiedzUsuń
  14. Pamiętam jak przyszla po studiach do swojej pierwszej pracy do naszego pokoju i patrzeliśmy jak na sucho kanapki zajadała. Potem się okazało że nie potrafiła sobie herbaty zrobić bo w domu zawsze mama zrobiła

    OdpowiedzUsuń
  15. Wbrew pozorom to bardzo częsta dolegliwość, a cały tok myślenia sprowadza się do jednego - to oni wszyscy są dziwni, że nie mogą pojąć jaka ja jestem wspaniała, mądra, ładna itp. Nic takiej osoby nie zmieni, chyba,że będzie miała szczęście i spotka ja coś bardzo, bardzo tragicznego, co jej oczęta otworzy. Omijam takie istoty z daleka niczym zadżumione.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak mozna zyć, widząc wokoło siebie jedynie to, co złe?

    OdpowiedzUsuń
  17. Stanowczo jakiś zimny prysznic by się przydał!

    OdpowiedzUsuń
  18. ehh, miałam taką koleżankę na studiach...ciężki przypadek..
    Nie wiem, czy takim osobom można pomóc, bo zwykle są tak przekonane o swojej racji,że nic nie trafia..

    OdpowiedzUsuń
  19. Wampir energetyczny - to moje określenie na tego typu ludzi. Potrafią pozbawić człowieka całej energii, wiecznie narzekają oczekując, że świat będzie się kręcił wokół nich, a i tak, to w niczym nie pomoże.
    Kiedyś było mi żal a dziś omijam wielkim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
  20. I mąż się zdziwił-bo to tha z ulubionym dekoldem-po pas,a zdziwiony bo niektórzy nie uznają sprzedaży rzeczy osobistych -szczególnie jak sprzedaje lokatorka...sąsiadów zawartość cudzego stryszku.

    IR
    Ps bo nikomu nie "daje"?
    W lokalnym slangu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ekh, wraz z uplywem lat bedzie coraz gorzej..chyba, ze ktos jej rabnie obuchem w leb.

    OdpowiedzUsuń
  22. też mam taką koleżanke:(
    kiedys nawet pisalam jak to trudno znaleźc chłopaka, a dziewczynka już 38 latek...
    smutne bo w sumie naprawde fajna i mądra dziewczyna, szkoda

    OdpowiedzUsuń
  23. ... amoze ona tak lubi i nie chce uszczesliwiania na sile.... :)... a moze ona niesmiala... albo asocjalna tylko czyli taka 'introwertyczka'? To tylko cecha charakteru a nie wada :D

    OdpowiedzUsuń
  24. cóż, jakbym czytała o własnej matce.... koleżanka jest wredna bo jej zazdrości, sąsiadka krzywo spojrzała, bo jej nie stać na taki nowy samochód... nawet mi powiedziała że zazdroszczę jej domu i pieniędzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to Ci bardzo współczuję (jej nie, bo nie mam serca do egoistów) mam nadzieję, że nie będzie dawać wnukom prezentów ze sklepu "wszystko za 5 zł" i oczekiwać wdzięczności.

      Usuń
    2. cóż... już tak jest

      a na dodatek opowiada jaka jest samotna a wnuczki na niedzielę na lody nawet nie zaprosi a mieszkamy 300 m od siebie

      Usuń

Twój komentarz