piątek, 26 października 2012

z cyklu - wspomnienia


Od połowy października zaczynał się ruch na cmentarzu. Należało „obrobić” groby. Na jodłowskim cmentarzu grobowców było niewiele, w nowszej części stały skromne pomniczki -  obramowania i krzyż z tabliczką, w starszej kamienne i drewniane krzyże.

Cmentarz położony jest na stoku, od strony wsi prowadziła do niego wąska, stroma ścieżka przez zarośla, od strony kościoła asfaltowa szosa a potem jeszcze kawałeczek należało przejść drogą polną, czasem na tym ostatnim odcinku pogrzebowy kondukt tonął w błocie i wodzie.

Najstarsza część graniczyła z lasem choć tej granicy nie można było wyraźnie dostrzec, bo wysokie świerki rosły również między grobami. Latem cały cmentarz porośnięty był łubinem i wyglądał z daleka jak przepiękny, kolorowy ogród. Od czasu do czasu ten łubin był przez kogoś koszony ale i tak odrastał.

Porządkowanie ziemnych mogił było trudne i wymagało i wysiłku, i narzędzi. Dlatego nikogo nie dziwił widok kobiet, które idąc na cmentarz niosły duże, wiklinowe koszyki i motyki tak, jak do kopania ziemniaków. Należało bowiem zedrzeć darń, wyrównać ziemię, nasypać świeżej i uformować grób od nowa. Ziemię, ciężką i gliniastą, nosiło się z lasu.

Na świeżej ziemi kładło się dekorację. Wianek z barwinku, obramowanie z jodłowych gałązek, szyszki i kasztany ułożone w kształcie krzyża. W dzień Wszystkich Świętych wystarczyło przynieść kilka prostych, białych świeczek.

Nad cmentarzem unosił się zapach stearyny, ludzie przeciskali się między grobami brnąc w błocie. Jedne groby były zalane światłem zniczy, na innych stała ledwo  samotna świeczka, wetknięta w trawę.

- Babciu to na cmentarzu też są biedni i bogaci.
- To nic,  przed Panem Bogiem wszyscy są równi. Wiesz, jak dziadek lubił barwinek i bluszcz? Patrzy się z nieba i się cieszy, że przyszłaś go odwiedzić.

30 komentarzy:

  1. Smutny jest Twoj wpis, przypomina o przemijaniu. I tylko na wszystkich swietych zmarli wracaja, zajmuja miejsce w naszych myslach.
    A ilu jest takich, o ktorych juz nikt nie mysli, nikt ich nie wspomina?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo najważniejsze pomniki to jednak są w sercu

      Usuń
    2. odebrałem wpis jako może nie jako radosny, ale z pewnością jako pogodny. tyle nas zostaje ile w pamięci trwających nadal. jedna świeczka to też czyjaś pamięć

      Usuń
  2. Ano właśnie. A co jest teraz. Komercha i rywalizowanie kogo grób strojniejszy wkradła się i na cmentarze.Nie bierzemy w tym udziału. Tatko by się wpienił na podobny cyrk.Na nagrobku w Jego ulubionym szarym kolorze zawsze skromnie i schludnie.Tak jak lubił.
    Jeden wieniec, jeden wazon z kwiatami i kilka płonących zniczy.Do tego wieniec pasujący do kwiatów w wazonie robimy z Mamcią same.To taki podarunek specjalnie dla Niego:)

    mła Klarciu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak kto nie żyje to nie ma nic do gadania, przecież te wszystkie znicze, cuda i dziadostwo ludzie przynoszą na pokaz, nie z pamięci i szacunku. Kto chciałby, aby rodzina stroiła go w plastikowe kwiaty i zapalała mu znicz z pozytywką "wstań powiedz nie jesteś sam"?

      Usuń
  3. A ja chyba lubię jednak ten czas, takiej zadumy, zwolnienia tempa i przypomnienia sobie o tym, ze przemijamy, bo na co dzień to kto o tym myśli?
    Może dlatgeo tez Haloween mnie zupełnie nie kręci.

    A z cmentarzem to kiedys miałam takie dziwne zdarzenie: na naszym cmentarzu jest sporo starych grobów, część takich, na które nikt nie przyjeżdza, być moze nawet potomnkowie nie żyją. W każdym razie którejś nocy jako nastolatce śnił mi się taki jeden grób, w czesci cmentarza dosyc blisko wejscia ale nigdy tamtendy nie przechodzilam nawet, i ten grób mi się snił tak dokładnie z nazwiskami wypisanymi na nim ze zdjeciami. Poszłam tam i jest dokładnie tak jak we snie, te same zdjecia, te same litery. Nazwiska zupełnie mi obce. Grób nie jest zaniedbany, ale nigdy nikogo przy nim nie widzialam. Czasami chodzę tam i mogle sie, czasami zapalę znicz....

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku, jakie ten wpis wywołał u mnie wspomnienia! :-)
    ja pamiętam jak jako dziecko co roku chodziłam porządkować groby z babcią, zawsze brałyśmy taką właśnie motykę! i u nas też rósł kiedyś łubin! (juz zapomniałam o takiej roślinie)
    teraz moja babcia już jest taka starutka, że nawet na cmentarz sie nie wybierze na groby... a groby są wszystkie pozasłaniane płytami i nie ma czego wykopywać...
    pozdrawiam (czytam od dawna, ale jakoś nie komentowałam, aż do tego łubinu... poczułam, że się muszę odezwać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie lubie tego swieta z roku na rok coraz bardziej... i cmentarzy też nie lubię... choć obrzędami się param))
    oraz czarownica Nika rację ma pisząc, że komercha... przykre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cudzą komerchę mam w ...hmmm. idę pogadać z babcią i wypić z dziadkiem, jak go się odwiedzało zawsze czymś poczęstował

      Usuń
  6. To, co pamiętam z dzieciństwa w związku ze świętem zmarłych, to cudowna łuna nad wiejskim cmentarzem. Widziało się ja z daleka. Chodziliśmy wieczorem, czasem padał śnieg, przez co było jeszcze bardziej magicznie..

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak...tam też ludzi dopada nierówność...
    Jakie spostrzegawcze dziecko.
    Dzieci wszystko widzą, chociaż nie zawsze mówią.

    OdpowiedzUsuń
  8. Klarko tym wpisem przypomniałaś mi moje dzieciństwo - było dokładnie jak opisujesz - moja babcia robiła kwiaty z bibuły, które wplatało się w wieniec z jedliny i znicze w takich szklankach "musztardówkach" - Anna

    OdpowiedzUsuń
  9. Mądra babcia to skarb! Tak pięknie Ci powiedziała, że pewnie pamiętasz i nosisz to w serce to zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze mnie coś łamie w gardle jak widzę groby z jedną samotną świeczką...

    OdpowiedzUsuń
  11. lubię ten czas. nostalgii i zadumy. spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja mama lubiła kwiaty i Tych kwiatów nie będę Jej żałować. Gdy kiedyś była w szpitalu dość odległego od miejsca zamieszkania, i gdy na zmianę jeździłyśmy my córki do Niej, Tata pisał list, kładł go w kopertę i zawsze w tej kopertce znalazł się jakiś kwiatek...

    Nadchodzi nam święto 'zadumy'....

    po 50)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszędzie są bogaci i biedni....a biednemu, to wystarczy nawet ta jedna świeczuszka, przyzwyczajony...a od biedy, jak się uwolnił, to co mu więcej trzeba.
    Pamięć w sercu- masz rację, jest najważniejsza.
    www.jedenusmiech25.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. "to dziecko zapali mi świeczkę na grobie" -powiedział mój Ojciec,gdy Jego znajomi dziwili się,że w wieku 45 lat urodziła Mu się córka.No i tak jest,nie traktuję to jako obowiązku .Nie interesuje mnie też czy jest komercja ,co ludzie układają na grobach swoich bliskich,niech robią tak ,jak im się podoba.W moim wykonaniu -chryzantema i po jednym lub dwa znicze.Grobów Bliskich mam sporo a i znajomych,którym nikt nie zaświeci,bo już nikogo nie ma.Na grób Braci mojej Mamy,którzy zginęli w Powstaniu Warszawskim zawsze ktoś jechał raz w roku,niekoniecznie w okresie Wszystkich świętych,a teraz od kilku lat aż serce się raduje ,bo w Warszawie mój Syn i zagląda na cmentarz na Bródnie kilka razy w roku i we Wszystkich Świętych szczególnie się stara.Prawda ,że piękne:))Nie dajmy sobie wmówić,że to niepotrzebne-tak w Polsce było ,jest i niech tak będzie i te łubiny też.....maria I

    OdpowiedzUsuń
  15. Ano tak. znów doszli nowi którym w tym roku będą znicz zapalać, a w zeszłym roku jeszcze sami znicze zapalali.

    OdpowiedzUsuń
  16. Taki cmentarz Klarko pamiętam, mogiły obłożone stroiszem, chryzantemy z ogródka, biała, prosta świeczka wętknięta w mogiłę. Było kilka strojniejszych mogił, bogatych gospodarzy, murowanych, reszta miała obłożenie z drewna albo trawy, drewnianie albo żelazne, ażurowe krzyże.Na cmentarzu pełno rosło stareńkich brzóz a pod płotem tawuły. Był cień był nastrój. Potem przyszło "nowe" brzozy wycięto, tawuły też, stare groby splantowano, posadzono wokół ( a jakże) tuje szmaragdowe, na cmentarzu latem jest patelnia, żywe kwiaty padają za moment. Na grobach z roku na rok przybywało sztucznych wiązanek, coraz większych i coraz większych zniczy... komercja i bezguście, trzeba pokazać, że mnie stać na te ogromne wiąchy i znicze kominy. A na grobach moich dziadków i ojca od lat tak samo, żadnej sztucznej wiązanki, jeden wazon, co roku inne w nim żywe kwiaty, róże, goździki, chryzantemy, gerbery, kilka małych zniczy....Ja sobie zażyczyłam, żeby mi stawiać , jakby co, pomidorki koktailowe i mini papryczki, bo ładne i bardzo lubię......

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie lubię tego święta, mimo że bardzo lubię cmentarze. W jeden dzień przepych na grobach a za tydzień większość nie pamięta :-( Niestety tą różnicę biedy i bogaty widać również tam

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy idę na grób moich dziadków, to z nimi rozmawiam. Nie wierzę w życie pozagrobowe i nadal to robię. Paradoks. Najzabawniejsze jest to, że ci, którzy wierzą w to życie po życiu patrzą na mnie jak na psychicznie chorą. A ja nadal gadam. Niegrzecznie jest iść do kogoś w odwiedziny i się nie odzywać :)

    OdpowiedzUsuń
  19. No właśnie obrobić groby. To brzmi jak ciężki obowiązek
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Żeby nie ten łubin to jakbym o jednym z naszych czytała - w Jodłownie :) Nawet nazwa tak samo się odmienia :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Najbardziej mi żal, że u nas nie ma tak uczciwych ludzi, jak tam w Niemczech, gdzie bywam na grobach.
    Tam stoją sobie oparte gdzieś o szopkę grabie, konewki i inne narzędzia, niezbędne do zadbania o groby na cmentarzu.
    I ludzie odnoszą je na miejsce, oczyszczone ...
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej Klarko!
    U nas też wielki ruch na cmentarzach!
    I w sumie ja lubię to święto. Nie siedzi się tak w domu przy żarciu jak przy innych świętach. Idzie się na groby, porządkuje je rozmawia się o zmarłych i na grobach znajomych się spotyka.
    Ja będę na dwóch warszawskich cmentarzach.....
    Pozdrawiam Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  23. Wszędzie ruch. Myślę, że zależy kogo się już pożegnało. Dopóki chodzi się na groby dalszej rodziny jest inaczej, chodząc na grób kogoś bardzo bliskiego całkiem inaczej się to przeżywa...
    No i ta wata cukrowa i słodycze przed cmentarzem.... Mam mieszane uczucia, ale w końcu to nie takie smutne święto więc czemu się nie poczęstować?

    OdpowiedzUsuń
  24. Niestety, taki czas a nie inny sprawia, że nasze przeżywanie tego święta zależy też czasem, bardzo prozaicznie, od pogody.
    Bo pięknie i nastrojowo jest stanąć i powspominać kogoś kto odszedł gdy wokoło złota polska jesień, przyjemna rześkość listopadowego popołudnia lub oświetlony zniczami blask wieczoru...
    Ale gdy w strugach deszczu lub owiana zimnym wiatrem, niosącym w dodatku deszcz ze śniegiem zgrabiałymi palcami usiłujesz po raz kolejny zapalić znicz, którego szkło przypomina w dotyku lód, to niestety, ale nastrój zmienia się chęć zaszycia się w jakimś ciepłym kącie...
    i dlatego dobrze jest być "w kontakcie" z tymi naszymi kochanymi "z drugiej strony" na codzień, i odwiedzać ich myślami, i tam na cmentarzach nie tylko w listopadzie...
    Chociaż oczywiście ten czas w Polsce jest szczególny - i niech tak zostanie jak najdłużej.
    Pozdrawiam deszczowo - ale nie chłodno :)
    M.
    P.S. Ten komentarz o pozytywce - bezcenny! Aż się popłakałam ze śmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale i tak najbardziej na świecie mnie rozwala, jak ktoś ma na nagrobnej tablicy obok imienia i nazwiska wyryty tytuł naukowy. Czyżby w zaświatach było osobne miejsce dla inż, mgr, doktor ?

    OdpowiedzUsuń
  26. Wszystkiego Najlepszego Klaruniu.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz