sobota, 13 października 2012

Dzięki Profesorze



Kimkolwiek jesteśmy i gdziekolwiek mieszkamy, łączy nas jedno - wszyscy chodziliśmy lub chodzimy do szkoły. Czytelniczka Maria I napisała tak pięknie o swoim nauczycielu. 

Spotkałam w swoim życiu i pewnie spotkam mnóstwo dobrych ludzi. Dziś napisze o jednym, który w sumie odegrał dużą rolę na moje życie i nie tylko. Mój Wychowawca w liceum. Był niepokaźnym , drobnym człowiekiem., uczył nas fizyki. Pokochaliśmy Go niemal od razu. Był gorzej traktowany przez dyrektora i resztę grona-nie był przebojowy, nie szedł na układy, nie należał do PZPR co w tamtych czasach było nie do pomyślenia. Bronił nas jak lew, udowadniał, że jesteśmy dobrymi dziećmi .To dzięki Niemu była i jest miedzy nami niesamowita więź. Oprócz 4 osób, które skończyły policealne szkoły/bo takie chciały-np. pielęgniarska/wszyscy skończyliśmy studia i wyrośliśmy na porządnych ludzi. Prof. chorował na astmę, często bywał w szpitalu, odwiedzałam Go i pewnego razu opowiadał mi, że złożył dokumenty, które potwierdzały, że uczył w czasie okupacji w kompletach - za co dostałby do emerytury jakiś dodatek, niestety kolega prof. trzymał je w biurku-nie posłał dalej.10 lat po maturze zorganizowaliśmy pierwszy zjazd, Prof. był obecny, nie zapraszaliśmy pozostałych nauczycieli. Siedział z nami i patrzył z taką miłością jak na własne dzieci. Pytał co porabiamy i tylko kiwał głową, że jest wszystko z Jego oczekiwaniami. Chodziliśmy składać Mu życzenia na Imieniny, On częstował nas winem z głogu i szarlotką. Zmarł nasz Prof. mając 62 lata-w stanie wojennym, nie mogli przyjechać koledzy z poza miasta, bo był zakaz opuszczania miejsca zamieszkania, toteż była nas garstka-tak skromny pogrzeb jakim skromnym był człowiekiem. I tak co pięć lat spotykaliśmy się, szliśmy na cmentarz, zanosili kwiaty, znicze, odmawialiśmy różaniec. Od jubileuszu 40-lecia matury spotykamy się co roku, bo 8 z nas już zmarło/jakoś szybko teraz ten czas mija/i co roku na cmentarz i przy grobie opowiadamy jak kto Go zapamiętał. W sumie prawie całe spotkanie potem upływa na tym ile komu Prof. odpuścił, komu pomógł. W tym roku mam zjazd na 45 lecie-niepojęte:)), będzie Msza św, którą odprawi kolega z klasy/prof. nie mógł Mu darować, że idzie na teologię, a nie na fizykę/.Profesor sprawił, że chcieliśmy być dobrymi ludźmi, że trzymamy z sobą sztamę, że nikt nigdy nie opowiada, gdzie był zagranicą i jakim samochodem jeździ, bo wiemy, że to nie ważne. Co ja Mu zawdzięczam-bardzo się starał, żebym nigdy nie odczuwała braku Ojca. Ponieważ zmarła już Prof. Żona i jedyny Syn - zawsze znajduje się ktoś, kto zapali lampkę na Jego grobie. Dzięki Profesorze.

A ja dziękuję Pani Szczeblewskiej, która kupiła mi chałwę gdy wracałyśmy z pewnego konkursu. Nie pamiętam tematów a smak tej chałwy pamiętam do dziś. 
Widzę, że muszę się z tego wytłumaczyć. Nie chodzi o słodycze, chodzi dokładnie o to, co napisała wyżej Maria - poczułam się dobrym dzieckiem. 

21 komentarzy:

  1. ja na swojej drodze spotkałam dwóch takich nauczycieli. pierwszy był naszym wychowawcą w gimnazjum, a drugi uczył nas j. polskiego w liceum. i jeden i drugi cieszył się u nas takim szacunkiem, że nigdy nie musiał podnosić głosu jak się za mocno rozbrykaliśmy. wystarczało, że na chwilę przestali mówić, albo w najgorszym razie zwrócili uwagę, że troszeczkę przesadzamy. wszyscy siedzieliśmy z podziwem malującym się na twarzy. poza tym, że byli świetnie przygotowanymi nauczycielami, to jeszcze byli bardzo wrażliwymi ludźmi, którzy potrafili docenić każdego i znaleźć w największym rozrabiaku coś dobrego. po prostu cudowni ludzie. bardzo bym chciała móc wrócić do nich chociaż na jedną lekcję, by sobie wszystko dobrze przypomnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaaa... nauczyciele:) Dzisiaj mi jest bardzo gorzko :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedyna nauczycielka, z ktora chcialam miec i mialam kontakt po szkole, to byla moja wychowawczyni z podstawowki (1-4). Juz bedac tutaj, pisalam do Niej listy i kartki na swieta. Niedlugo przed smiercia napisala mi, ze jestem JEDYNA jej uczennica, ktora pamieta o starej i samotnej belferce.
    Z innymi moimi nauczycielami kontakt urwal sie po skonczeniu szkoly, bo nie byli warci dalszej uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała wspomnienia!Dziękuję Mario:))
    Żałuję,że takich nie mam!Nie dlatego,że miałam złych nauczycieli..jakoś te więzy nie powstały, a szkoda..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmmm
    bardzo bym chciała, żeby kiedyś ...ktoś....tak....

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mialam podobnego nauczyciela w liceum, a wlasciwie nauczycielke.Polonistka,byla od nas tylko 12 lat starsza.Wszyscy kochalismy nasza Nine i wielu z nas utrzymywalo z nia kontakt dlugo po skonczeniu szkoly.Kiedy sie spotkalismy po wielu wielu latach, takze Ja zaprosilismy i nikogo wiecej z naszych nauczycieli.Ja tez bylam nauczycielem i takze w szkole sredniej.Nie ucze juz od 30 lat ale z wieloma uczniami mam kontakt i spotykamy sie przy mojej kazdej wizycie w kraju.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy człowiek był z Profesora..
    Pozazdrościć kontaktu z takim Człowiekiem...

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, ze są tacy nauczyciele, o których pamięć zostaje na zawsze.
    Dwa lata temu spotkaliśmy się z kolegami z klasy, ze szkoły podstawowej. Zaprosiliśmy na to spotkanie naszą wychowawczynię. Cudowne uczucie tak spotkać się po latach. Wyobraźcie sobie, że Pani wszystkich nas pamiętała. A nawet o wielu wiedziała co porabiają dzisiaj, po trzydziestu latach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja milo wspominan nauczyciel, profesorow, ktorzy zjawili sie w moim zyciu. Najbardziej pamietam tych Wymagajacych i z poczuciem humoru!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  10. aż się wzruszyłam. teraz juz nie ma takich nauczycieli....

    OdpowiedzUsuń
  11. Mysle, ze sa jeszcze tacy nauczyciele, ktorzy widza w Uczniu czlowieka, dzieciaka, dobro, a nie zadanie do wykonania:)
    Milo sie wspomina uczniow i milo jest sie przez Uczniow wspominanym...
    Ciekawa jestem, jak to jest w moim wypadku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. pieknie napisane, szkoda ze ja takich nie spotkalam
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Az mi sie cieplo na sercu zrobilo- wspanialy profesor i jego uczniowie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobrze jest spotkac kogos takiego, na swojej drodze.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam pecha, ze nie spotkalam na swojej drodze takich nauczycieli. Przez tyle lat edukacji, nie spotkalam takiego, ktory wykonywalby swoj zawod z powolania. Albo zwyczajnie sie wypalili...

    OdpowiedzUsuń
  16. Dawniej to więcej było nauczycieli, którzy na życiu swoich uczniów pozostawili trwały, negatywny ślad. Przypadki o jakich piszesz były raczej nieliczne.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie miałam takiego nauczyciela w szkole. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja,były nauczyciel już komplementowałem autorkę tej opowieści za przekaz tak pięknego ŚWIADECTWA O NAUCZYCIELU. Jeszcze raz jej dziękuję, jak i Tobie Klarko za dotrzymanie obietnicy i opublikowanie tego tekstu w przeddzień Święta Edukacji. Niech mają, niech się wzruszają takimi słowami wszyscy ci, którzy daremnie czekają na życzenia i inne świadectwa pamięci.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. ja niestety nie spotkałam w swoim szkolnym życiu takiego nauczyciela. za to takich co bruździli uczniom, próbowali zmusić ich do donoszenia to i owszem. szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  20. Świat na pewno będzie wdzięczny za wyrwanie z zapaści.
    Mimo wszystko - rozumiem motywy.Za duże możliwości by je zmarnować.
    Wiem.

    jr

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz