środa, 31 października 2012

ballada o niewiernej dziewczynie


Działo się to w czasach, gdy służba w wojsku była obowiązkowa a status „chłopak po wojsku” informował o dojrzałości fizycznej i społecznej. Bo nie ma się co oszukiwać, bywało tak, że szedł do wojska zapyziały, zahukany wymoczek a po dwóch latach wracał w rodzinne strony pewny siebie, dojrzały mężczyzna, często z uprawnieniami zawodowymi i prawem jazdy.

Jasiu chodził za Zosią rok i byli uważani za parę, kiedy  dostał  specjalny bilet na drugi koniec Polski do formacji, gdzie służyło się dłużej niż dwa lata. Daleko, ale przynajmniej zobaczy morze.

 Zosia była piękną dziewczyną i matka nieraz mówiła Jasiowi, aby dał sobie spokój.
- Zanim ty syneczku wyjdziesz z wojska, to ona już będzie mężatką, a w najlepszym razie będzie starą panną.

Zosia miała wówczas lat dwadzieścia i była gotowa do zamążpójścia. Nie była znów tak bardzo zakochana, nie, nawet się zastanawiała, czy to jest miłość. Ten czas był jej bardzo na rękę, czas i rozłąka pokażą, czy Jasiu  jest tym jednym  na całe życie.

Było tradycyjne pożegnanie w gronie rodziny i przyjaciół, namiętne pocałunki i obietnica częstego pisania. Nie widzieli się cztery miesiące, pisali do siebie listy i te listy w jakiś niepojęty sposób bardzo ich zbliżyły. Wyrażali na papierze słowa, które trudno im było powiedzieć wprost.

Po przysiędze Jasiu miał zaledwie krótką przepustkę a dopiero po ośmiu miesiącach przyjechał w rodzinne strony na urlop. Wtedy po raz pierwszy się z Zosią kochali a gdy wyjeżdżał,  poprosił ją o rękę. Miała niemiłe wrażenie, jakby chciał ją sobie „zaklepać” jak rzecz.

Nie wiedziała, że dostaje systematyczne sprawozdania o każdym jej kroku. O tym, że była na zabawie andrzejkowej, o tym, że siedziała w autobusie koło Wojtka  i o tym, że tańczyła na weselu. Sama mu pisała o tych zdarzeniach bo przecież nieraz rozmawiali  o codziennym życiu i Jasiu sam mówił, że z powodu jego wojska Zosia nie musi rezygnować z życia towarzyskiego.

W drugim roku jego listy stały się pełne pretensji. Ciągle musiała mu się tłumaczyć nie czując się winną. Z tego, że jakiś kolega się jej ukłonił, że pojechała z koleżankami na kilka dni w góry, że spacerowała ze znajomymi nad rzeką. To się stawało coraz bardziej uciążliwe bo nie miała przecież za co przepraszać, była wierna.

Synu Kochany! Nie wiem, czy Ci to pisać, ale jak ja ci nie napiszę to zrobią to koledzy, Wojtek i Marek mi mówili, że Zosia jest w ciąży a z kim pytam się, bo Ciebie przecież nie było tu od maja a jest wrzesień. Może i tak być, że będziesz chował nie swoje dziecko, z tym się licz.

Pewnego wrześniowego wieczoru Jasiu stał pod domem Zosi. Wahał się dość długo. Zanim zapukał do drzwi, podszedł pod okno. Zobaczył Zosię siedzącą przy stole z nieznajomym mężczyzną.
Miał przy sobie skradzioną z jednostki broń. Ciężko ranił kobietę i uciekł do lasu, gdzie popełnił samobójstwo. Zosia nie była w ciąży, nigdy nie zdradziła Jasia i nawet nie rozumiała, z jakiego powodu jest oczerniana.

W kilka lat po tym zdarzeniu na cmentarzu parafialnym, pod murem, gdzie chowa się samobójców, w dzień Wszystkich Świętych matka Jasia spotkała przy grobie syna nieznajomą kobietę, trzymającą na rękach niewielkie dziecko. W takich okolicznościach poznała swojego wnuka, urodzonego w miasteczku nad morzem, gdzie syn służył w wojsku.


 Niezawodny Kneź i tym razem wsparł mnie muzyczną ilustracją. Dziękuję!

37 komentarzy:

  1. Czy ta historia wydarzyła się naprawdę ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet jest taka piosenka - znam nawet kilka zwrotek - tam na błoniu krzyż, przyjdź ma luba przyjdź,
      przyjdź ma luba ukochana przysięgę mi złożyć..

      i Zosieńka przyszła dwa palce podniosła
      przysięgała Janeczkowi że mu będzie wierna..

      Gdy Jasiu odjechał w te dalekie kraje
      koledzy mu opisują Zosia się wydaje..
      Jasio listy czyta i o urlop prosi
      i wyjeżdża do swej lubej ukochanej Zosi..

      i przyjechał w nocy w nocy o północy
      stuka puka w okieneczko
      i wytrzeszcza oczy..
      w jednej ręce nóż a w drugiej maszyna
      wyszła kula rozpalona
      zginęła dziewczyna!

      Usuń
  2. Jak zawsze wysublimowane...:)Czarrr dobrze ze piszesz:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach te mamuśki... Potrafią zatruć życie.

    OdpowiedzUsuń
  4. I dlatego trzeba wierzyć sobie, a nie wszystkim naokoło...

    Nostalgicznie, klimatycznie, ładnie.
    Czytając o listach Jasia pełnych pretensji i fałszywych oskarżeń baaardzo mi się Zosia wydała do mnie podobna...

    OdpowiedzUsuń
  5. Refleksyjna opowiastka. Milosc jednak nie przetrwala proby czasu.

    OdpowiedzUsuń
  6. To taki typowy przykład - w męski sposób postrzeganej - wiernoci :(
    I teściowa klasyczna. Eh...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna opowieść....Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech wścibskie mamuńcie... Piękna opowieść wspaniale się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  10. mamusia nie w porządku,ale chłopak?Jeszcze gorzej -każdy sądzi według siebie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ech te mamuski i te tesciowe!!! i ta nieodcieta pepowina( ze sie tak brzydko wyraze::))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ano, zazwyczaj tak jest, ze plotka narobi wiecej szkody, niz pozytku... ale mamuska zamotala...
    fajne opowiadanko :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. języka mu w gębie zabrakło, czy co? i mam nadzieję, że mamuśka do końca życia miała wyrzuty sumienia, że zabiła syna.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ech, nie wiem czy śmiać się czy płakać:(

    OdpowiedzUsuń
  15. Straszna mamusia. To chyba w imię matczynej miłości tak zatruła synkowi życie, a potem go straciła. Ciekawe, co mówiła o Zosi (lub Zosi) po jego śmierci. Noż babsko wredne i tyle :(

    OdpowiedzUsuń
  16. historia z zaskakującą pointą ;) bardzo dobrze mi się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Odpowiedzi
    1. uwielbiam te teksty, nazywam je dziadowskimi balladami. Im straszniejsze tym lepiej. Ta krew tryskająca z kwiatów na grobie jednak przemawia do wyobraźni, dziękuję.

      Usuń
    2. A tu jak smutnie...okrutnik jeden

      http://www.youtube.com/watch?v=axaNXuro6Jw&feature=fvwrel

      a Próżna rzut beretem......

      w wersji Raz, dwa, trzy, też lubię
      http://www.youtube.com/watch?v=m4padDCsCWI

      Usuń
  18. Smutna, ale ja myślę, że takie historie się zdarzają. A chłopak zazdrośnik i tak nie nadawał się na męża. Zazdrość bez powodów, wyssaana z palca jest okropna...

    OdpowiedzUsuń
  19. O niewierność często oskarżają osoby, które same nie potrafią być wierne.
    Dobrze, że dziewczyna przeżyła...

    OdpowiedzUsuń
  20. Niestety, tego typu sytuacje sa dosc czeste... wiele osob wymaga wiernoswci od partnera, dajac w tym samym czasie sobie "dyspense" na przygodny seks.
    Szczurcia

    OdpowiedzUsuń
  21. Alez okropna historia Klarko. Mam nadzieje, ze to tylko fikcja literacka...

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja oczywiście z poślizgiem, ale wszystkiego najlepszego z okazji urodzin

    OdpowiedzUsuń
  23. Armia Polska powinna teraz wypłacać rentę. Matce chłopaka, kochance i synowi. Zresztą grobem Zosi też Armia Posla powinna się zająć.
    Ech, pamiętam, gdy byłem uczestnikiem ruchu Wolność i Pokój i na przykład takimi monitami o rentę rozwalaliśmy administrację wojskową.

    OdpowiedzUsuń
  24. Pewnie to fikcja i historia wymyślona natchniona przez dziadowską balladę ale... jednocześnie z życia wzięta.Jak to u Ciebie.

    mła Klarciu:)

    spokojnych rodzinnych świąt listopadowych:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Czy ballada o chorej "miłości"?
    "Każdy uśmiech Twój
    Każdy ciała ruch..." Perfect

    Normalnie: człowiek zakochany pragnie szczęścia, bezpieczeństwa i spokoju osoby kochanej. Może coś mi umknęło w tej definicji?
    Tu wygląda to na T. LOve i A. Jopek "Dzieje grzechu", który znalazł finał na cmentarzu.
    Jak na mnie za wiele choroby społecznej, gdzie brak konstruktywnej rozmowy.
    "gdybym mówił językami ludzi i aniołów..."
    jr
    PS Widać, prawda? Kto spokojny jest. Kogo natomiast dręczą własne dokonania.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bo najgorzej słuchać podszeptów pseudodoradców i wyszukiwać drugiego dna...

    OdpowiedzUsuń
  27. Plotki lub chwytanie się wszystkich możliwych środków, by coś na kimś wymóc / spowodować jakieś zachowanie powodują za dużo bólu i nieszczęść.

    OdpowiedzUsuń
  28. Wiem,że to nie fikcja literacka,zdarzały się niestety takie historie.Znam też taką-dziewczyna przyjechała z drugiego końca Polski,powiedzieć byłemu żołnierzowi,że ma z nim dziecko-zeszło trochę zanim go znalazła.Ten,świeżo ożeniony/z dziewczyną,której miał być wierny w wojsku/-oczywiście przybyłą dziewczynę widzi pierwszy raz.Sprawa w sądzie -ten się przysięga,że nie ma nic na sumieniu.Kilka rozpraw-nic,w końcu dziewczyna przywiozła chłopczyka -ślicznego "klona" tatusia,a sędzia skwitował:"trzeba było dziecko przywieżć na pierwszą rozprawę,nie marnowalibyśmy czasu".Dziewczyna zrezygnowała z alimentów dla dziecka.maria I

    OdpowiedzUsuń
  29. W dziecięcych czasach miałam sąsiadkę, dla której, każdy chłopak, który nie był w wojsku, był nic nie wart, a przede wszystkim nie mógł mieć dzieci; żaden to kandydat na męża; pozdrawiam serdecznie, Klarko.

    OdpowiedzUsuń
  30. Samo zycie po prostu i kolejny raz smutne zakonczenie, a moglo byc po prostu pieknie
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz