poniedziałek, 24 września 2012

poniedziałek jaki cały tydzień taki

Pogoda przepiękna i to jest dobra wiadomość.
Teraz te mniej dobre.
Już wiem, że nie pojadę na BFG w tym roku, przykro mi, nie mogę.

Majka pytała o mak. Nikt na placu nie ma uprawianego przez siebie maku. Nie ma co nawet pytać bo się tylko baby wkurzyły.
 Szkoda czasu na łażenie i załatwianie pozwoleń, nasiona muszą być też od nich, nikt się  nie ma ochoty opędzać z urzędnikami,  one mądrzejsze i wiedzą lepiej kto może mak siać a kto nie , a do tego zawsze może się trafić jakaś menda i jak zobaczy mak w burakach to zadzwoni gdzie trzeba, nie ma maku i koniec. Niech chiński jedzą. Chiński czosnek, chiński mak, chińskie karpie..

Dzieci u nas mieszkają i to jest dobra wiadomość bo razem milej i weselej. Boję się, że  będę dzieciom rzucać  kłody pod nogi, chować buty  i na koniec uwalę się na próg, żeby się tylko nie wyprowadziły. Mieszkaliśmy sami ponad trzy lata mam więc porównanie. Teraz jest dużo lepiej.
 Koty za to nieco zaskoczone, Zbójca oblega mnie dniem i nocą jakby chciał pokazać, że ma na mnie wyłączność. Ukasz do obyczajów kocich niezbyt przyzwyczajony i wczoraj wieczorem Kiciul robił mu test na cierpliwość.
Najpierw wrzask na ganku, czyli wpuść kotka do domu. Jedne drzwi, drugie, trzecie, kotek wpuszczony. Potem wrzask w kuchni czyli nakarm kotka. Dobra, kotek nakarmiony. Znów wrzask pod drzwiami sypialni. Tym razem wyszłam do kotka ja i spotkałam Ukasza w korytarzu.
Co on chce, wpuściłem go do domu, dałem mu jeść, czemu jeszcze się drze? - spytał zdziwiony i nieco wkurzony Ukasz, bo była prawie północ. 
- Jak to co, spać chce - wyjaśniłam zdziwiona. Bo Ukasz zapomniał całkiem, że kot, zanim pójdzie spać, musi sprawdzić, czy wszyscy w domu żyją.





19 komentarzy:

  1. Ale terrorysta z tego kota :-)))
    Kogo Ty chowasz na własnym łonie :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. wypisz wymaluj nasz filip! tyle tylko, że na podwórko nie wychodzi. ale za to ile cyrku z kuwetą jest! matko kochana wrzaski takie odchodzą, jakby go na strzępy rozrywali! i przed i po.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Koty są po prostu zazdrosne, to normalne.A mój pies, gdy chciał iść spać, to zaganiał nas do łóżka.Bo wpierw spał u mnie w łóżku, a dopiero w czasie nocy przenosił się do swego posłanka. Ale w tym moim łóżku to nie chciał spać sam, musiał się do pańci przytulać. Domowe zwierzaki są przesłodkie i strasznie domowników terroryzują.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może i terrorysta ale jaki zmyślny! Kotki rządzą i nie ma co udawać, że jest inaczej. Takie wspólne mieszkanie z dziećmi ma swoje uroki. Teraz mieszkamy sami i wcale nie jest mi słodko z tego powodu ale cóż poradzić.Maków nie mam na działce, bo nie chcę żeby mnie o 6 rano budził ktoś w kominiarce na twarzy.Serdeczności Klarko.

    OdpowiedzUsuń
  5. taaaa jak moi znajomi u nas mieszkali przez trzy dni, bo my z Dużym na festiwalu teatralnym, to też im koty test na cierpliwość robiły hehehe
    a propos festiwalu w Krakowie nie fochaj się ja po prostu nie dałam rady w tym roku(((( też mi przykro i bardzo dziękuję za kontakt, za rok skorzystam na pewno a może się cos wcześniej wykluje)))

    teatralna

    OdpowiedzUsuń
  6. Kota zanim pójdzie spać (śpi na poduszce),dostaje głupawki i biega z prędkością F16. Pózniej trzeba kotę ugłaskać. Gdy się nie daj boże obudzi w środku nocy,wszyscy muszą się o tym fakcie dowiedzieć.
    Kilka dni i Syn zostanie wychowany przez koteczka :)
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj
    Nie znam kocich zwyczajów, ale pozdrowienia zostawiam ciepłe za to :)

    OdpowiedzUsuń
  8. o ja to Masz wesoło ww domu :) a maku to teraz takiego jak kiedyś to nie ma, a ten chiński badziew, tpo nawet w kluskach z makiem na wigilię nie da się porządnie utrzeć w makutrzę :)
    Lipton_ER
    Ukasz będzie się musiał od nowa zachowań kocich hi hi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A to już wiem, czemu nasz właśnie się rozdarł, choć wszyscy w domu - idzie spać? :D
    Skoro cały tydzień taki jak poniedziałek, to zapowiada się cudownie.
    Dostałam nasionka i krówki i podzieliłam równo na pół po cukierku i po nasionku i wydzwoniłam Graszkę i taka szczęśliwa byłam, że się dopytywała, czy na pewno nic się nie stało, bo dziwnie widać brzmiałam :D
    Lawenda wisi nad drzwiami naszego pokoju, a serwetkę nie wiem gdzie dać, bo na stole dzieciuchy zakeczupują!
    A w ogóle śliczna - siostra robiła własnymi łapkami?

    Dziękuję Klarko!
    A Wam zyczę, by szybko nie doszło do tego kładzenia się na progu, choć pamiętam post o własnym gniazdku, ale... w mądrych rodzinach im więcej tym weselej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i mi tak tu na blogu o tym, ej. a ja jak burak. To jeszcze będziecie miały na wiosnę dalie.

      Usuń
  10. Jeszcze ze 20lat temu mak można było siać, coś 20 m2. Ojciec posiał coś koło tego, kwadratowych pilnie nie wyliczył, jakaś menda doniosła,przyszedł milicjant, karę wlepił (metry zmierzył), maczki kazał ściąć i tyle było maku. Ojciec bluźnił z tydzień i więcej maku nie posiał.Za tą karę dużo makowców by się napiekło. I skończyło się wieczorne obcinanie makówek i wysypywanie maku. W mieście kota miałam raz, zlitowałam się nad biedakiem, którego ktoś wyrzucił w srogą zimę, koczował pod dziecka przedszkolem. Kotek był słodki, ale...no właśnie, spał cały dzień, a jak my do spania to on rozpoczynał życie. Mieszkaliśmy wtedy w kawalerce, więc nie dało się nie słyszeć kota buszującego po szafkach w kuchni. No i miał zwyczaj w nocy korzystać kilka razy z kuwety, spać się nie dało i biegałam po nocy z tą kuwetą do zsypu. Wtedy powiedziałam sobie, że kot to tylko w domku, w mieszkaniu szczególnie małym to i dla kota i dla domowników utrapienie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Łoołłł..., Klarko, nie chciałam babów na placu wkurzyć, a Ciebie to tak po prośbie nękałam o ten mak.
    Taką miałam jednak mżonkę, że w Krakowie, no ..., może gdzie indziej jest ktoś, gdzieś, ... ;
    Pójdzie jednak w zapomnienie smak prawdziwego krakowskiego makowca, tudzież innych potraw tradycyjnych na wiliję tylko sporządzanych :-(

    "wpuść kotka, wypuść kotka" - w naszym domu chop udaje twardziela, co kotów nie za bardzo, ale to on jest najczęściej odźwiernym :), a dziś zakupił zapas ulubionego żarełka, bo tylko takie smakuje 'kotku':)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama się deklarowałam myśląc,że te z okolic Proszowic może uprawiają to odstąpią

      Usuń
  12. Nie będzie Ciebie?A ja już się cieszyłam!!
    I robiłam zrzutkę po rodzinie! i Sołtys chciał,żebym choć morze zobaczyła...a tu nic z tego???buuu chlip, chlip

    OdpowiedzUsuń
  13. tak, z dziećmi jest dużo lepiej. Ja się tak okropnie cieszę, że ten Wrocławski jeszcze u nas pomieszkuje, choć to już nie za długo będzie. Co za radość mu obiad ugotować, pogadać posłuchać jak gra na gorze. Dom żyje, a potem, dobrze, że koty choć zostaną i japę drzeć będą- jak ja to cenię:))

    OdpowiedzUsuń
  14. ach ci koci terroryści. u nas największy dramat rozgrywa się, gdy zaczynają się drzeć pod drzwiami sypialni, gdy usypiamy synka. teoretycznie wszystkie potrzeby mają zaspokojone, ale co tam, drą się. A młody zaraz zaczyna: miau! I już oczka przytomne, po spaniu.
    ach, te koty :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mojej Córci powoli bardziej nie ma, niż jest.
    Wczoraj rano wróciła, a już na popołudnie pojechała sobie. Wróci może w tygodniu na parę godzin.
    W sumie to nawet nie za bardzo zdąży skorzystać z tej nowej łazienki, a może trochę przesadzam i jednak da radę.
    Kotki są małymi terrorystami, mój dziś wydrapał i pogryzł mi ręce koło szóstej rano, tak czasem robi przed zaśnięciem, a potem i tak kazał się wypuścić.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz