czwartek, 27 września 2012

na Stożek

Na zaprzyjaźnionym blogu obejrzałam fotorelację z okolic Wisły i przypomniałam sobie nasze wakacje sprzed dwóch lat. Nie ma się co dziwić, ze od tamtej pory nigdzie nie wyjeżdżaliśmy. Notka skopiowana z "za-wzięcie za-żarcie"

Należy zaopatrzyć się w stosowne do wędrówki po górach buty i odzież a także plecak, i to nie torebkę tylko plecak najprawdziwszy, do którego sama nie wiem co powinno się zabierać na szlak - może broń na niedźwiedzie i wilki, laptopa, termos z kawą, zapas alkoholu, zestaw reanimacyjny, komplet opatrunków i coś antykoncepcyjnego, np. zdjęcie zazdrosnego narzeczonego. Bo przecież na szlaku można się żywić jagodami i poziomkami to jedzenia się chyba nie bierze?
O czwartej rano, gdy już jest tak jasno, że można zgasić światło i zasnąć po wieczornych atrakcjach z błogim uśmiechem na twarzy, wędrowiec ma się zerwać, zjeść pożywne śniadanie czyli golonkę, bigos, jajecznicę na boczku i płatki śniadaniowe żeby się poczuć lekko, zabrać przygotowany wieczorem plecak i w drogę! Zabrali wodę? Bo nie pamiętam.
Od  najbliższego przystanku wiedzie szlak różowy ale po pięciu kilometrach wędrówki do przystanku zobaczycie (albo nie) tabliczkę informującą, że nie ma żadnego autobusu, nie było i nie będzie, a jedyna droga od tego momentu prowadzi tylko i wyłącznie na szczyt, więc wędrowcze, kieruj się cały czas szlakiem różowym i jeśli zobaczysz inne kolory, zażyj jakikolwiek lek na wzmocnienie wzroku. Do szczytu zostało zaledwie (tu liczba została zamazana) kilometrów i nawet dziecko pokona taką odległość w cztery godziny. Nie jest napisane czym pokona.
Kiedy słońce zacznie dopiekać tak, że skwierczą kleszcze, które się wam wbiły w kark i uszy zaraz przy wejściu na szlak, możecie zrobić sobie pierwszy odpoczynek. Tym bardziej, że  teraz właśnie z lasu wyszły dwie panie zbierające jagody i widząc was, umęczonych wędrówką i spalonych słońcem, zaofiarowały poczęstunek jagodowy w zamian za niewielki datek przeznaczony na rozwój tubylczej społeczności. Po integracji czas odpoczynku minął, panie oddalą się życząc zdrowia i  przestrzegając przed gwałcicielami i innymi rozbójnikami, których na szlaku pełno. W górnych partiach należy się spodziewać również niedźwiedzi, wilków oraz żmij skaczących na ludzi prosto z drzew.
Idziecie i idziecie, w butach chlupie krew z otartych pięt i kolan,  kamienie usuwają się spod nóg, nie widzicie cudownej panoramy bo pot zalewa wam oczy, walczycie zaciekle z chmarą szerszeni czy innych owadów oblepiających wszystko wokół. Cały czas podążacie różowym szlakiem. Jeśli widzicie inny kolor, napijcie się wody. Zabrali z sobą wodę? Bo nie pamiętam. Kiedy słońce litościwie zajdzie i zrobi się chłodno, w górze w oddali moglibyście dostrzec ten szczyt, na który się wspinacie, ale nie dostrzeżecie go prawdopodobnie, bo dawno już widzicie wyłącznie różowy kolor, nie zrobicie również żadnego zdjęcia bo aparat pożyczyły sobie panie zbierające grzyby i jagody, co prawda zdjęcie być  może ktoś wam zrobi po drodze ale nie będzie się ono nadawało do wklejenia na naszą klasę, o nie, raczej będzie w kronice kryminalnej lub na Joe Monsterze.
Jeśli jednak ktoś koniecznie chce wejść na ten szczyt, niech zrobi to, co zrobiłam ja, rozważając alternatywną propozycję. Trzeba wsiąść w samochód i podjechać pod wyciąg krzesełkowy a następnie wyciągiem dostać się na górną stację, tam właśnie dziś byłam, pięknie jest!

52 komentarze:

  1. ło matko, ale fajny tekst do porannej kawy :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że tak się skończy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co miałam może w klapkach iść między te żmije? Zresztą ja tam pojechałam dla towarzystwa a nie z powodu gór, limit chodzenia po górkach wyczerpałam w młodości.

      Usuń
  3. Cudnie!;) Jesteś najlepsza w te klocki;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie lubię sobie komplikować życia, nie każdy musi się wspinać i zaliczać wszystkie górki, ktoś musi zaliczać puby i kawiarnie;)

      Usuń
    2. Już wiem, co będziemy robić jak przyjedziemy! Sołtys z Grześkiem na plac zabaw...my...w tango;)Tzn -zwiedzać Kraków;))

      Usuń
  4. Ta krew, która chlupie w butach... bardzo plastyczne, a jakie prawdziwe. Jak z horroru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chciałam tak całkiem straszyć, można było dodać jeszcze o zwłokach walających się w strumieniu. Czy nie?

      Usuń
  5. Hmm, upiornie prawdziwe :p Ja z typu "kompletnieniegórskichkozic" ale postanowiłam w Górach Świętokrzyskich (tak, tak słyszę śmiech)wdrapać się na Święty Krzyż - nie dość, ze się spociłam, to jeszcze trzeba było zapłacić za przejście i za parking, podczas gdy równie dobrze można było pod klasztor podjechać z drugiej strony, bez płacenia za cokolwiek i bez zmęczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może to jaka pokuta tylko nie doczytałaś w przewodniku?

      Usuń
  6. Ale fajny rozowy szlak! Jestes niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahaha świetny tekst :D i to "zabrali wodę? Bo nie pamiętam" :D:D A śniadanie... palce lizać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz ile kosztuje butelka mineralnej w schronisku? drożej niż piwo na Szewskiej!

      Usuń
  8. Oj Klarko Klarko, a ja się wybieram do Zakopanego w przyszłe wakacje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w Zakopanem to ruch jak na Grodzkiej, tłumy, jak chcesz odpocząć to Wisła albo Muszyna

      Usuń
  9. Z chęcią pozwiedzałabym według przewodnika Twojego autorstwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w Wiśle pięknie cały rok, ale myślę, że latem najładniej, chyba, że nie lubisz jagód, no i tych kleszczy

      Usuń
  10. Duże gratulacje za ten tekst Klarko. Pozazdrościć te uzdolnienia fabularne. Ja tylko samochodem. Inaczej to już wolę podziwiać góry od dolin, siąść wygodnie i łykać w miłym towarzystwie niekoniecznie jedynie wodę, bo piersiówkę zabrać raczej dla mnie mus(dla zdrowia oczywiście) Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiedzi
    1. miałaś rację, na wordpressie da się żyć, ostatnio wysmażyłam u Ciebie na onecie naprawdę długi komentarz i pooooszedł się kochać! Przenoś się jak tylko zobaczysz w panelu administracyjnym że już można

      Usuń
    2. Wkurzające jest to z tymi komentami na Onecie, zresztą nie tylko to. Jak tylko będzie możliwe, to natychmiast się przenoszę na wordpress :)

      Usuń
  12. hihi, różowym szlakiem - super !
    Klarko, a jak już zasiadłaś na krzesełku, to co dalej ?
    Moja jazda na Czantorię do połowy trasy była z dyndającymi nóżkami, bo nie wiedziałam, ze tą rurę z nad głowy, trzeba przenieść pod nóżki :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jaka ja jestem szczęśliwa, kiedy słyszę takie rzeczy, bo ja się do dziś nikomu nie mogłam pożalić z tego samego powodu bo się bałam, że mi nikt nawet nie uwierzy, ja ten pręt tak ściskałam ze strachu, że sok z niego ściekał! Dokładnie tak samo bowiem nie wiedziałam, że to się przekłada, i miałam śmierć w oczach!

      Usuń
  13. o żesz Ty przebiegła Gabrielo:)Nas na różowy szlak a sama w samochód ?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w szpilkach byś szła? hehe przypomniałam sobie, z Jaworzyny zeszłam w klapkach!

      Usuń
  14. Dawno, dawno temu, z wielkim mozolem wspinalam sie, az zdobylam gorska odznake turystyczna. Limit wspinania wyczerpalam i od tego czasu nie lubie gor. A co ja, masochistka jakas?

    OdpowiedzUsuń
  15. Hihi, pamietam ten tekst, ale fajnie bylo go przeczytac ponownie! Przypomnialo mi sie moje lazenie po gorach sprzed dwoch lat, wygladalo nieco podobnie. :) W tym roku wyciagi krzeselkowe i linowe byly moimi najlepszymi przyjaciolmi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wode, prowiant i kurtki przeciwdeszczowe taszczyl moj maz. Ja "dzwigalam" aparat (taki malutki, kieszonkowy) i po 3 godzinach marszu nawet on porzadnie mi ciazyl! ;)

      Usuń
  16. ehehe dobre))))
    znam ten ból)) i lubię nawet w kolorze różowym, choć drugie rozwiązanie też bardzo mi się podoba ;-))

    teatralna

    OdpowiedzUsuń
  17. Opis mrożący krew w żyłach, na szczęście moja wędrówka jakiś czas temu na pewnym szlaku w Górach Stołowych przebiegała mniej krwawo, a i zdjęć narobić zdołałam :)
    Ale o czwartej rano za nic bym nie wstała! :)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Opowiadasz. Podświadomie z pewnością to lubisz.
    Droga na szczyt - jak to brzmi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. juz już lecę tam doczytać bo rano widziałam ale nei zdążyłam

      Usuń
  19. Ta trasa z Głębiec na Stożek faktycznie taka upierdliwa jest : Zaliczyłam ją kiedyś w deszczu. Brrrrr. Nigdy więcej :((Lepiej przez Czantorię i szczytami. A zabrali tę wodę :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w Głębcach było sanatorium dla dzieci, dobrze, że mi przypomniałaś, napiszę o nim w najbliższym czasie

      Usuń
  20. Ja się zmęczyłam nawet czytając, a co dopiero jakbym miała tam iść...I pomyśleć, że jadę w góry..-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co ja mam powiedzieć jak tam byłam? ja nie wiem po co to ludzie sami sobie tak robią, Ukasz to jak pojechał do Chorwacji i to zamiast leżeć na plaży to po tych dzikich górach chodził od rana do wieczora

      Usuń
  21. :))))) byłam na Stożku, na piechotę szłam z plecakiem i nartami na plecach zimą, brocząc po kostki w śniegu :))) dawno temu to było, autobus do wyciągu nie dojeżdżał, a wyciąg orczykowy jeszcze był. Trzeba było narty na nogi i wciągać się pod górę :))) to były czasy... ech... młoda jeszcze byłam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. młody to nie wie co robi a zimą to tych kleszczy i żmij nie ma tyle, nie?;)

      Usuń
  22. Ja chcę w góry :) :) :)
    podoba mi się, jak piszesz. uśmiałam się :)

    OdpowiedzUsuń
  23. hehe w sobote lazilismy szlakiem (ale zoltym) po wrzosowiskach, do wodospadu i z powrotem, przy wodospadzie polowa drogi wiec przerwa na odpoczynek i co? i g..! muszki lataly i gryzly i sie wysiedziec nie dalo! w polowie drogi powrotnej sie od nas odczepily i mozna bylo usiasc i cos zjesc i sie napic bo wode zabrali, pamietam ;)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz