wtorek, 28 sierpnia 2012

słuchać, co mówią inni

Graliśmy w gry planszowe i jednym z zadań były kalambury, czyli jedna osoba podpowiada a druga zgaduje, co jest napisane  na karteczce. Trafiłam na zwierzęta i zaczęłam od owcy - baca ją pasie na hali w górach - i tyle wystarczyło. Zwierzęta mają głos i z następnymi już się nawet nie wysilałam tylko naśladowałam  wydawane przez nie dźwięki -  i oczywiście wygrałyśmy. Uczciwie przyznaję - to było najłatwiejsze zadanie w tej grze.

Moja sąsiadka ma stado gęsi i te gęsi czasem wybierają się na dłuższy spacer, ale wystarczy, że sąsiadka zawoła - ej, a gdzie wyście poszły, wracać mi tu zaraz! - i ptaki posłusznie wracają do domu mrucząc coś tam pod nosem. Albo raczej gęgając. Bo jak się woła  gęsi?  Kaczki to wiem -  "taś taś".  Kury -  "tiiu tiuu" a gdy są małe -  "cip cip",  krowę po imieniu,  konia też, to samo  psa czy kota, choć ja do kotów mówię "kotku" -  a co, tylko do ludzi można tak mówić? Choć słyszałam, że do kotów woła się "kici kici", mało tego, niektórzy usiłują nauczyć się kociego języka i miauczą, ale chyba koci język też ma dialekty bo moje koty ludzkie miauczenie ignorują a na słowa "mięso się kroi" biegną na wyścigi.
Przypomniało mi się - na owce ktoś wołał - baziu baziu buc! Ale to chyba chodziło o sprowokowanie barana, żeby bódł. Ale nie pamiętam, jak się woła prosięta. Może nic się do nich nie mówi bo jak tu rozmawiać z materiałem na kiełbasę i kotlety.

Do owadów się mówi "sio" z wyjątkiem biedronek, które mają nawet specjalny rytuał - biedronkę się podnosi do góry mówiąc - "biedroneczko leć do nieba przynieś mi okruszek chleba" i biedronka leci. A spróbujcie to samo z szerszeniem. Albo nie róbcie tego.

Konie mają imiona a do tego jest koński język, nie chodzi mi tu o "patataj" tylko o "wio", "hetta", "wiśta", "prrr". To samo z psami, tylko do nich mówi się "waruj", "aport", "siad",  choć zauważcie - to są już słowa  całkiem ludzkie. Niektóre psy myślą, że mają na imię "Dobudy" ale to już inna sprawa.

W kalamburach jesteśmy dobre ale jak przyszło odpowiadać ze sportu to zawaliłam, a było to pytanie decydujące o wygranej. Moja wina, po pierwszym zdaniu przerwałam krzycząc - Wojciech Fibak! Niestety, chodziło o Andrzeja Grubbę. Teraz już wiem - słuchać, nie przerywać, gdy inni mają głos!

PS tu mi nieśmiało ktoś zwraca uwagę, ze nie "buc" tylko "puc" - właśnie, puc miało być!



43 komentarze:

  1. A na gęsi? Gąski, gąski do domu!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakież to mądre. I jakże ta mądrość jest niewykorzystana.
    A propos przerywania
    Wchodzi do gabinetu lekarza facet i od progu mówi - Kazimierz....
    Lekarz przerywa
    - Niech pan mi nic nie mówi sam zgadnę. Po chwili namysłu z triumfem w głosie wykrzykuje
    -Prostata
    - Nie, Jasiński - odpowiada zdegustowany pacjent
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D:D znam takich konowałów, stawiających diagnozę przez drzwi, od paru lat dostaję leki przeciwbólowe a diagnoza zawsze brzmi - z wiekiem tak się dzieje i koniec.

      Usuń
  3. O kalambury, ja nie umiem w takie gry grać :-(

    OdpowiedzUsuń
  4. tak, trzeba słuchać... i to ze zrozumieniem... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja babcia wołała na prosiaki maaaluśkie, maaaluśkie na i one pędziły jak Twoje koty...Renia

    OdpowiedzUsuń
  6. A pamiętasz, jak ktoś powiedział do mądrej wilczurki IraSiad? Rozłożyło mnie to.

    Dobrego dnia Klarko.
    Krystyna

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tam oj tam:) Wszak i Grubba i Fibak grali w tenisa tak?
    No, to jaki problem:)
    A propos nawoływań to z Kazikiem żadne tam kici kici.My z nim gadamy zupełnie tak jak Twa sąsiadka z gęsiami. Dokładnie i słowo w słowo.:) Co więcej Kazimierz identycznie jak te gęsi reaguje:)Mamroli niezadowolony, pewnie przeklinając nas w żywe kamienie po swojemu, ale zawraca do domu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mało tego, koty rozumieją wszystko i niektórych rzeczy przy kotach nie ma co mówić;) ile razy naradzamy się, że rano do weta to rano szukaj wiatru w polu! Dopiero gdy przeminie straszna godzina czyli samochód odjedzie w siną dal to łajzy ostrożnie wystawiają nosy z kryjówek

      Usuń
  8. u mojej mamy sie na gesi wolalo "libu libu libu" nie wiem czemu ale przychodzily
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. one pewnie reagują na głos właścicielki, albo całkiem możliwe, że zapamiętały to zawołanie

      Usuń
    2. chyba po węgiersku imię Libusza znaczy "gąska" to pewnie ma jakiś związek ;-)

      Usuń
  9. Na grach planszowych to ja się nie znam, chyba wszystkie bym przegrała, a że się złoszczę, to nie gram :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a grywasz w karty? to prawie to samo ale jest ciekawej bo nie ma takiej presji,jest rywalizacja ale i współpraca bo się zazwyczaj gra w drużynach a przede wszystkich robi się coś wspólnie, i o to głównie chodzi

      Usuń
  10. To ja z frakcji "kocikici" i na psy cmokam i tez reagują. Biedronki do tej pory do nieba wysyłam, już one tak wiedzą z jaką prośbą ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałam, że na psy się po prostu gwiżdże lub cmoka;)

      Usuń
  11. Moja kocica na "kicikici" nie reaguje. Nic a nic. Dla odmiany jak coś zaszeleści (papierek od cukierka) to kot się materializuje nagle tuż obok źródła szelestu. Czyli można stwierdzić, że wołaniem na moją kotę jest szelest :)
    Przynosi też gąbkowego papilota po tym jak go rzucę i powiem "przynieś". Czaem jednak nie przyniesie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kręcisz kotce futro na papilotach?:o_0? To żart oczywiście, muszę się zastanowić natomiast, dlaczego jak już mężczyzna ma kota to to tworzy się między nimi tak silna więź emocjonalna, spotkałam się z tym zjawiskiem wielokrotnie, znam co najmniej kilku facetów, którzy potrafią o swych kotach opowiadać więcej niż ja.

      Usuń
    2. Ponieważ kot cichutko i delikatnie przemyka przez każdą chwilę naszego dnia tylko wibrysem i mruczeniem informując że tu jest i wie że my jesteśmy :)

      Usuń
  12. oj z tym słuchaniem to jest kłopot... szczególnie jak ktoś ma już utrwalony osąd i za nic nie chce wysłuchać argumentów drugiej strony Twój post bardzo nawiązuje dzisiaj do mojego choć właściwie są zupełnie inne :)
    Oplułam niestety monitor kawą czytając o wypuszczaniu szerszenia jak biedronki i imieniu psa "Dobudy" :D Mój dziadek miał psa, który wabił się Niemój ;)) dzięki Klarko! miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemój to tak zachowawczo, gdyby ugryzł to wiadomo, czyjś;)bo przecież swój nie gryzie.

      Usuń
  13. A próbowałaś grać kiedyś w tabu? Kapitalna gra, pełna śmiechu:) Polecam
    Moje koty na kici kici nigdy nie reagują. Wolą :"kochanie chodź tu":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie znam tej gry, jak spotkam to kupię, skoro mówisz, że warto to warto

      Usuń
  14. Wyobraziłam sobie, jak podnoszę szerszenia do góry i słodko zachęcam, żeby leciał do nieba. Brr :D


    Ale te biedronki dzisiejsze nie są już takie sympatyczne, jak jeszcze kilka lat temu... Upierdliwe są, latają w kółko jak muchy i gryzą... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może trafiłaś na jakieś zmutowane albo ..czy na pewno miały kropeczki? Nie poprzeczne żółte paski i mord w ślepiach?

      Usuń
  15. A ja myślałam całe życie że buc :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej Klarko!
    My na wsi u mojej babci wołaliśmy "cip, cip, cip albo "koko, koko, koko" :) Fajnie wieś wspominam. Pomorze , Kwidzyn.......... Gospodarstwo moich dziadków.....
    Wróciłem(wróciliśmy) z Amsterdamu. Zapraszam serdecznie!
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  17. Podobno psy szczekają w różnych językach - podaję wybiórczo za wikipedią:
    angielski: woof woof, arf arf
    baskijski: Zaunk Zaunk, au au
    bułgarski: bow bow
    fiński: hau hau (całkiem po polsku)
    grecki: gav gav (γαβ γαβ)
    mandaryński: wāng wāng (汪汪)
    rosyjski gaf gaf (гав-гав)
    tamilski: vovw-vovw
    węgierski: vau vau
    Nie za długi komentarz? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie miałam pojęcia, że w każdym kraju psy szczekają inaczej, zapomnieliśmy o najprostszej uniwersalnej metodzie przywoływania psów;) o gwizdaniu. Śmiej się śmiej, czasem się na blogu zachowywałam jak ofiara przemocy - wszystkich przepraszałam, tłumaczyłam się, bałam się otwierać pocztę a nawet nie czytałam ze strachu komentarzy.

      Usuń
    2. Jestem przyzwyczajony raczej do tego, że "pod kreską" toczy się życie dosyć autonomiczne i niezależne od blogowych notek. Często komentarze są istotniejsze od notki, co miałaś już okazję zaobserwować, a regulaminu i ścisłych zasad do przestrzegania brak. Forma i obszerność komentarzy jest w związku z tym dosyć dowolna. Bywa, że przenoszę te zwyczaje do innych i wtedy bywa różnie - czasami wywołuje konsternację.
      To do czego nie mogę się przystosować, to problemy i ograniczenia związane z "drzewkiem komentarzy", co jest teraz dosyć pospolicie spotykane na blogach, a co bardzo utrudniło "krzyżowe" rozmowy.

      Usuń
  18. Oj nie tylko nie przerywać, ale słuchać tak, aby usłyszeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i czytać ze zrozumieniem, nawet na blogach jest z tym problem, nie wyobrażam sobie jak to teraz wygląd w szkole, gdzie uczniowie mając gotowy tekst nie radzą sobie z nim

      Usuń
  19. Właśnie - jak się woła na prosiaczki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo na małe prosięta można mówić "prosiaczki" to jeszcze ujdzie, ale potem jak już urośnie to nieładnie brzmi - świnie do koryta!

      Usuń
  20. Many multitude find that at-home remedies for Skin Tags are preferred to a call
    in to fit that, in order of magnitude to properly
    sort out Skin Tags, taking their coloration into retainer is identical important.


    Also visit my web-site ... cutting off skin tags

    OdpowiedzUsuń
  21. blogging ThemesNow that you've got your blog I own already famed, an inhalation to us shirker/bloggers. In Falluja, a potentially significant one that's on so many citizenry's minds: What tariff do rampart Street firms get to clients?

    My blog; click here

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz