piątek, 24 sierpnia 2012

już są w pociągu!

Spodziewam się gości i dlatego nie będzie nowych notek przez kilka dni, chyba, że wydarzy się coś szczególnego i poczuję atak grafomański, bo gastroatak właśnie przeżywam, czyli zawijam krokiety z grzybami, za chwilę lecę do sadu po aronię i jabłka na kompot, przy okazji trzepnę śliwą na śliwkowy placek, a jabłek pozbieram więcej to zrobię jeden placek ze śliwkami a drugi z jabłkami. Karkówka się marynuje. Właśnie, czy też tak macie, że jak chcecie upichcić coś szczególnie dobrego to byle kiedy wyjdzie a na te szczególne okazje wyjdzie nieszczególnie? 
Chyba się za bardzo  nakręcam i dlatego. Ale tak się cieszę, że już się nie mogę doczekać. To do poniedziałku.

29 komentarzy:

  1. Mam to samo. "Szczególne okazje" uświetniam zazwyczaj nieudanymi produkcjami kulinarnymi. Gdy nie ma presji i robię coś ot tak, to wychodzą smakowitości. Miłego biesiadowania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo się wtedy za bardzo staramy i... i zazwyczaj przedobrzamy. Ale teraz Ci wyjdzie znakomicie! Już ja Ci to mówię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana podaj przepis na marynatę do karkówki, oczywiście jak możesz uchylić rąbka rodzinnej, kulinarnej tajemnicy.Proszę...Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam ale ja nie mam przepisu na mięso tylko nacieram je przyprawami w zależności od tego co chcę z nim zrobić, tym razem np użyłam między innymi kminku i zostawiam w lodówce

      Usuń
  4. Jeśli spokojnie się do tego p[odchodzi to i wsyztsko wyjdzie :) byle by gotować ze spokojem :) Miłego wypoczynku za kuchennym garem ahhaha :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och zawsze tak mam, szczególnie jak pitraszę dla dalszej rodziny:( "trzepnę śliwą na śliwkowy placek" - super:)) Biorę od Ciebie to określenie!

    OdpowiedzUsuń
  6. udanego weekendu i pamiętaj że smak zależy też od towarzystwa :)) wierzę ze wszystko będzie pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tak samo - jak tylko robię coś bo robię, ot tak dla siebie to jest istne cuda, a jak chcę się pochwalić przed gośćmi to wychodzi katastrofa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To dla ciała, a dla uwolnienia ducha?
    Pozdrawiam życząc miłego grillowania

    OdpowiedzUsuń
  9. Klarka, podejdź do gaara bez stresu a napewno wyjdzie smaczne :)
    Biesiaduj, odpoczywaj:)
    lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
  10. Uhu, może będzie kolejna impreza w stylu 'nie robię imienin'? ;))) Jeśli dostaniesz zegar z sępem, Klarko, to prosimy o fotografię :D

    Dobrej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A jakie masz grzyby? Jeśli kurki, polecę Ci pewne danie do przygotowania przez 10-15 minut. Szybkie, smaczne.. Przyjemności przy biesiadowaniu.

    (po 50)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze:) Im bardziej się starasz tym gorzej,mam czasem takie wrażenie. Miłego biesiadowania

    OdpowiedzUsuń
  13. Jasne, że tak. Ostatnio z przejęcia ostrą papryczkę chili zamiast do mięsa dodałam do surówki z kapusty. Była piekielna, ale zjedli :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja mam podobnie - przeważnie ciasta mi nie wychodzą:)
    Miłej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Taaa, też czekam na specjalnych gości, ale ataku gotowania i pieczenia nie mam :) Miłego spotkania :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No własnie dokładnie tak mam:) Jak się za bardzo staram to jak na złość marnie mi wychodzi, a jak coś robię na wariata to pyszotka:)
    Tylko się nie zaharowuj się na okoliczność gości Klarciu:)baw się i rozrywaj towarzysko:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oby obyło się bez wpadek:))


    Jak najbardziej zdarza mi się coś sknocić, jak bardzo się staram i mi zależy. Kiedyś na jakąś uroczystość z przejęcia nie dodałam do ciasta proszku do pieczenia, jednak nie wyszedł rasowy kamienny zakalec,wiec pocięłam ciasto w plastry ,przesmarowałam masą budyniową i gościom smakowało:)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Dla gości nie robię z zasady niczego zupełnie nowego. Raczej to, co znam od lat na pamięć. Chociaż w myśl sprawdzonej po wielokroć teorii, pierwsze podejście do nowej potrawy zwykle jest udane. Natomiast drugie to prawie zawsze klapa.

    OdpowiedzUsuń
  19. :-) Dzięki za ten post,Klarko! Od razu jakoś tak lepiej na duszy,że nie tylko mi złośliwy chochlik kuchenny psuje "ważne" potrawy :-) Zgodnie z przysłowiem :" w kupie raźniej " ;)

    Dziś idziemy z mężem do przyszłych teściów mej córki...Mam upiec ciasto,które wszyscy lubią,i które zawsze robię praktycznie z zamkniętymi oczami! A dziś NIE WYJDZIE. Bo mi zależy. Ale co tam- zacytuję Ciebie i na pewno znajdę zrozumienie :-)
    Z uściskami serdecznymi Baśka.

    OdpowiedzUsuń
  20. siebie oceniamy zbyt surowo i moze pod wplywem emocji tylko sie nam wydaje, ze cos nie tak...ale odczuwam podobnie, a maz krzyczy, tylko nie przepraszaj , ze cos nie wyszlo ;-)))) bo wszystko jest dobre jak zawsze - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Chętnie załapałabym się na ten miły wieczór...
    Korek

    OdpowiedzUsuń
  22. Klarko, na pewno wszystko się udało i wszyscy bawicie się doskonale:)
    już nie mogę doczekać się poniedziałku, gdy nam zdasz relację;-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wyobrażam sobie, jak się cieszysz, ale Twoi goście na pewno już na miejscu! Przyjemnego weekendu z Nimi :)
    Mojego pichcenia to ja lepiej nie będę opisywać, ale też jak się za bardzo staram, to niekoniecznie wychodzi :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  24. A ja właśnie wróciłam z goszczenia się ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Też tak mam, czasami wychodzi wspaniała potrawa, a czasami jakiś ulep, może staramy się za bardzo? serdecznie pozdrawiam i samych przyjemności z goszczenia.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz