środa, 4 lipca 2012

pisane na raty

Jak tylko siadam do pisania to zaczyna się od nowa burza, i tak - wszystkie koty - nasze i nie nasze - w pełnej komitywie siedzą w przedsionku i się boją burzy jak nie wiem co, czyli zawieszenie broni, i tylko jak grzmotnie mocniej to się kulą ze strachu i stroszą ogony jak wiewiórki.
Prało gradem wielkości kuchenki mikrofalowej, no dobra, przesadziłam, ale słońce świeciło a po dachach coś łomotało tak co chwilę łup łup więc jak wyszłam i zobaczyłam, że leci bryła lodu i się roztrzaskuje na dachu garażu to wróciłam  do domu i poszłam do kuchni bo tam nic nie widać to skąd mogłam wiedzieć, czy ten grad był większy czy mniejszy. 
Na pewno dopiszę ten post jak tylko przejdzie burza, wolę teraz wyłączyć  bo to mój ostatni sprawny komputer, to wiecie, jak strzeli to przepadło, zo
Ten fragment, napisany wczoraj wieczorem, zostawiam w całości, macie okazję widzieć, jak wygląda moje spontaniczne pisanie pod wpływem emocji. Strzeliło i wywaliło prąd i na tym się skończyło pisanie, u nas jak wywali prąd to nie mam również internetu.
Burza trwała do nocy i ta mała Megusia (kotka)  bała się tak bardzo, że nie wiedząc, co robi, uciekła przez dachowe okienko na dach. I z tego dachu się darła żałośnie jak dziecko bo się jeszcze bardziej bała. Nasz kot gonił jak opętany z domu i do domu i mnie wołał, aby ją ratować, sąsiad niebezpiecznie wywieszony nawoływał kotkę - "no chodź tu, jak ja się tam dostanę, przyjdź do mnie"- a kotka jeszcze wyżej, już miałam dzwonić po Ryśka czyli naczelnego strażaka czyli sołtysa ale się wstrzymałam bo nic się jej na tym dachu nie działo, gorzej byłoby, gdyby sąsiad tam wlazł, z pewnością byłaby straż potrzebna a Rysiek by się wkurzył jak nie wiem co.
Zagrzmiało, huknęło i kotka z wrzaskiem pognała do okienka prosto w ramiona sąsiada, znów w całej okolicy pogasły światła a w przedsionku trzy koty fuczały na siebie nie bardzo wiedząc, kiedy kończy się pakt  o nieagresji. Tylko Kiciulek wskoczył na łóżko żeby się bać burzy razem ze mną.
A dziś bardzo przyjemny dzień, już w domu wszystko porobione i jak tylko obeschnie ogród, idę zrywać porzeczki. Kupiłam sobie ręczną maszynkę do tłoczenia soków, bardzo przydatna, zamiast przyrządu na siłowni. Miłego dnia!

24 komentarze:

  1. To miałaś niezłe przeżycia !!!
    A kotom współczuję...
    Ja w tym roku sama wyłączam komputer
    tak na wszelki wypadek z prądu jak są burze...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja lubię burzę, i nie boję się jej. Podziwiam zawsze jej siłę! Nie lubię tylko się bać powodzi, a jak jeszcze trochę popada, to pewnie znowu się zacznie. Żal mi ludzi na wsiach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, w czasie burzy wychodzę na balkon i podziwiam żywioł. Zawsze Babcia na mnie krzyczała, ze mam okna pozamykać a ja siedziałam w otwartym jak zahipnotyzowana.

      Usuń
    2. Anka Wroclawianka - ja tez nie lubie bac sie wielkiej wody! Mija wlasnie 15 lat odkad nas tak strasznie zalalo, mialam wtedy zaledwie 6 lat, ale wszystko pamietam... Ty pewnie tez? :(

      Usuń
  3. Co tam burza, co tam koty - Klarciu i tak jesteś cudna - uwielbiam Ciebie i "cię" czytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyszłabym na porzeczki;))Dobrego!;D

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się działo! szkoda zwierzaczków bardzo. Musza być w ciężkim szoku:(Ale i roślin szkoda.Pewnie w ogrodzie spustoszenie. Ty lepiej sprawdź Klarciu czy jeszcze masz te porzeczki co je chcesz zbierać.serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedne kociaki :-( U nas pies wychodzi z budy, w czasie burzy, i sobie ogląda, dziwny pies :p u nas susza, niestety, w ziemię nawet motyki wbić nie można, wszystko więdnie :-/
    Ale za grad podziękuję, wolę chyba suszę

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj Klarko, Klarko :d
    Jak ktoś tak pisze, to nic tylko życzyć mu samych burz i gradu i innych dramatów, bo wtedy jest z czego się posmiać, choć to wcale nie jest śmieszne! jak się samemu przeżywa oczywiscie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedne koty, moj paskud tez sie boi burzy, wiec wiem co ty przezywasz z cala gromada. Milego porzeczkobrania zycze!

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie padało pod wieczór, a w nocy już tylko deszcz.
    Kicia ten największy grad przeczekała gdzieś na dworze, bo nie przyszła, i ulewę która była potem, też.
    U mnie burzy i grzmotów i błysków bardziej się chyba boi pies, kot w zasadzie nawet oka nie otworzy, pewnie po mnie ma ten brak strachu, bo ja się burzy nie boję w swoim domu czy innym bezpiecznym miejscu, a nawet zawsze podziwiam jej siłę, błyskawice i grzmoty.
    Często chcę je sfotografować, ale to niełatwe tymi nowymi cyfrowymi aparatami. :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie zwierzaki nie boją się burzy. Jednak w nocy z soboty na niedziele grad zabił małego kotka :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio wszyscy o burzach rozmawiają - w telewizji o burzach mówią, w pracy o burzach mówia. Nawet Franek o burzy mówi. A ja.. przespałam (choć wszyscy twierdzą, że to niemożliwe, taki był huk);) A szkoda, bo lubie słuchac burzy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie ( w sensie dzielnicy miasta) była burza wczoraj wieczorem, ale ciut pogrzmiało i bardzo lało.Za to u Iw padał grad, a Ona jest po drugiej stronie Wisły.Jest paskudnie, wróciłam dziś od lekarza na wpół martwa i mokrutka jak po kąpieli. Nie ma czym oddychać. Nie rozumiem dlaczego taka pogoda jest akurat u mnie- tak powinno być teraz nad morzem, a tam ponoć zimno, jak mi doniosła bratowa.Wszystkie zwierzaki boją się burzy i to bardzo. Każdą burzę mój pies spędzał u mnie na rękach liżąc mnie ze strachu ogromnego. W mieście to się burzy nie boję, ale poza dużym miastem- to nie przepadam za taką atrakcją.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj
    U mnie wczoraj pięknie, choć leciutko popadało. Wokół cudne zapachy i ta rześkość- wręcz "boska" :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. a no właśnie - chyba wszystkie zwierzaki boja sie burzy... tak samo bardzo jak fajerwerkow :) - nie jestem jakims fanem - sama nigdy nie puszczam bo sie boje - ale tak sobie mysle ze raz na rok w sylwka to milo jest tak sobie wyjsc i popatrzec - dlatego dziwi mnie nagonka jaka zaczela sie w ostatnim czasie - zeby nie robic krzywdy zwierzeta i zaprzestac tego sylwestrowego zwyczaju - w koncu czy to nie to samo co burza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a nie odpiszę Ci bo przecież bym Cię obraziła tłumacząc takie różnice

      Usuń
    2. wnioskuje ze się nie zgadzasz :) - niegdy nie mialam kota ani psa wiec nei mialam okazji zaobserwowac roznic - jak grzmi to dziecko zaczyna mi sie trzesc ze strachu i przylatuje sie przytulac - fajerwerkow az tak sie nie bala - wlasciwie wcale

      Usuń
    3. no dobra, ale przecież wiem, że wiesz. Burza nadciąga - czyli najpierw te grzmoty są łagodne, z daleka, i przybliżają się stopniowo, dźwięki są takie same, po prostu uderzenie pioruna, grzmot i tyle, fajerwerki to jest bezustanny świst, gwizd, wycie, hałas nieporównywalny, zwierzęta cierpią bo one słyszą inaczej niż ludzie, te dźwięki powodują niesamowite cierpienie.

      Usuń
  15. u Ciebie, Klarko, czy deszcz, czy grad, czy słońce - zawsze wesoło... u mnie w dzień upał, a w nocy (przez kilka z rzędu) burze... fajnie się śpi :) pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  16. Testknie za burza... Uwielbiam..!! U mnie deszcz siapi od poczatku maja, z krotkimi przerwami. W porywach 22 stopnie celcjusza....
    I sie zastanawiam. Dlaczego nie wyemigrowalam do Hiszpani np.. Oh zycie.. Okrutne jest.

    OdpowiedzUsuń
  17. Moje psisko ma w nosie grzmoty a nawet sylwestrowe fajerwerki. Może głuchy?

    OdpowiedzUsuń
  18. Czy u Ciebie też nadal taki upał?
    Jak to znosisz i jak Twoje zwierzaki? :)
    pozdrowienia i uściski Klarko!

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz